Czy wyobrażasz sobie siebie spełnioną/ego życiowo

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Wyobrażasz sobie?

Raczej tak
24
52%
Nie, docelowo partnerstwo jest dla mnie warunkiem, bez którego nie ma mowy o możliwie najpełniejszej samorealizacji
22
48%
 
Liczba głosów: 46
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 19 lut 2007, 13:03

Soul pisze:nie wmówisz mi, że przyjaciele i rodzina potrafią zastąpić partnera.

A przyjaciele, rodzina, miłość nieodwzajemniona i ręka? <diabel>
nadia pisze:Wy po prostu albo pytania nie zrozumieliście co poniektórzy, albo obłudni z deczka jesteście albo po prostu nie macie dużych wymagań względem życia...

Wypraszam sobie, bo w moim przypadku pierwsza mozliwość tak jakby z definicji odpada, obłudy mi choć krztynę znaleźć u siebie ciężko (raczej więcej naiwności, jeśli już), a wymagania względem życia, to akurat niczego sobie mam.
pani_minister pisze: Naczelny Mit współczesności

<brawo> Pani Minister.

Wiesz Nadia, wydaje mi się, że ja też liznąłem trochę miłości i dlatego zdaję sobie sprawę, że nie można na nią czekać. Bo jak głosi pewne hasło reklamowe "Cuda się zdarzają. Ale nie warto na nie liczyć." Miłość zdarza się naprawdę rzadko, a mitologizacja, o której wspomniała Pani Minister, choć istnieje we współczesności, to jednak w kulturze, głównie literackiej jest obecna od wieków. Jakkolwiek - mimo, że ta częstotliwość pojawiania się jest tak mała, w żaden sposób nie zwalnia to z konieczności ciężkiej pracy, jeżeli widać ją na horyzoncie. Czego ludzie omamieni kulturą, w szczególności masową, nie bardzo czają. Dla przykładu - skąd w polskich serialach, w mieszkaniach ludzi, którzy zarabiają w granicach płacy minimalnej, takie meble? Same do nich te meble przyszły? Tak samo jest z miłością, tylko ten chwyt jest dużo mniej ewidentny.
moon pisze: ale spelnienie nie jest absolutnie mozliwe.

A ile czasu z ostatnich 6 lat Twojego życia spędziłaś sama? Podejrzewam, że ostatnio sama przez dłuższy czas byłaś jako dziecko. Co trochę zaburza obraz ;)
Mysiorek pisze:Charlie, Ty jesteś samospełniający się. Wiem to, od 2 spotkania
Musisz mi kiedyś przypomnieć dokładniej o co chodzi :)
Mysiorek pisze:Miałem założyć kiedyś topic: "po co nam kobieta/mężczyzna non-stop", ale ten top gdzieś tam zazębia. Jeśli się nie chce mieć dzieci, to PO CO samica?
No, zazębia się. Ale ja nawet z podobnego założenia wychodziłem <browar>
Soul pisze:Temat zrozumiałem w ten sposób, że można być spełnionym w ogóle nie posiadając partnera. Dla mnie takie coś jest nie do przyjęcia bo w ten sposób omija się pewną ważną część życia. Cały temat odbieram jako teoretyczne rozważania i dla mnie taka samotność jest odwrotnością spełnienia się. Może źle zrozumiałem cały temat.

Dobrze zrozumiałeś temat. Ale ominięcie "pewnej ważnej części życia" nie implikuje automatycznie niespełnienia, zwłaszcza że przymiotnik "ważna" jest dość ocenny. Inaczej, ja musiałbym stwierdzić, że nie da się być spełnionym nie jeżdżąc na nartach...
nadia pisze:Nie rozumiem do czego ma się odnosić Twoje twierdzenie o Miłości jako naczelnym Micie współczesności ?
Prawdziwa miłość czyli przez duże M istnieje - niemniej jest ogromnie rzadka. Porównałabym częstość jej występowania na tej planecie do ilości plemników w pojedynczym strumieniu spermy mężczyzny (kilka milionów) do tego jednego jedynego plemnika, któremu uda się samorealizacja (tu: zapłodnienie komórki jajowej).

No właśnie do tego się odnosi. Jest niemiernie rzadka, a każdemu się wydaje, że albo już ją znalazł, albo znajdzie ją za najbliższym rogiem.
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 19 lut 2007, 13:12

Sir Charles pisze:a każdemu się wydaje, że albo już ją znalaz

no ja własnie czuje, ze znalazłam. Dobrze mi z tym poczuciem. ale jesli sie to rozpadnie lub kiedys znajde inna która bedzie jeszcze lepsza, no trudno. Wazne bym umiała po tym cieszyc sie z tej i z tej nastepnej. albo jesli nastepnej nie bedzie z tego co mi da los, z tego co we mnie jest i może byc
nadia
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 419
Rejestracja: 18 lut 2007, 17:53
Skąd: ze wschodu
Płeć:

Postautor: nadia » 19 lut 2007, 13:25

Sir Charles pisze:Jakkolwiek - mimo, że ta częstotliwość pojawiania się jest tak mała, w żaden sposób nie zwalnia to z konieczności ciężkiej pracy, jeżeli widać ją na horyzoncie.


Ciężka praca... ? Widać na horyzoncie ? ????? Nie rozumiem.

Jestem aktualnie w związku. Usiłuję zrozumieć potrzeby swojego chłopaka - dopasować się, widzę,że on też robi co może, rozmawiamy itp. itd.
Ale i tak się mijamy. Jest coraz gorzej. Pretensje, inne oczekiwania, temperamenty, itp. To wszystko tylko nabrzemiewa jak..... bolący wrzód.

Czuję jak ten związek w miarę upływu czasu nie dociera się tylko coraz bardziej poluźnia.
Awatar użytkownika
lemonka
Bywalec
Bywalec
Posty: 35
Rejestracja: 25 mar 2006, 22:09
Skąd: z poddasza
Płeć:

Postautor: lemonka » 19 lut 2007, 13:41

a ja nie wyobrażam sobie spełnienia bez udanego związku i rodziny, chcę się spełnić w przyszłości przede wszystkim jako matka, praca jest ważna, ale rodzina najważniejsza
...szczęście to piórko na dłoni co zjawia się gdy samo chce i gdy się za nim nie goni...
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 19 lut 2007, 14:21

Sir Charles pisze:Miłość zdarza się naprawdę rzadko, a mitologizacja, o której wspomniała Pani Minister, choć istnieje we współczesności, to jednak w kulturze, głównie literackiej jest obecna od wieków.


zgadza się :) Z czego to wynika, można napisać tomy psycho-socjo-obyczajowo politycznych dywagacji, bo to cholernie złożony proces :D Ani się na nią nie czeka, ani się jej nie szuka. Na nią się TRAFIA. Nic nie dostaje się z góry. To efekt pracy obu stron. Ale jakże miłej :)
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 19 lut 2007, 14:34

Jako że człowiek jest zwierzęciem stadnym, to zaznaczyłam drugą opcję :)
Nie byłabym spełniona życiowo bez rodziny, którą założyłam sama.
Pojęcie "życiowo", to dla mnie ogół, czyli wszystko, a rodzina jest dla mnie najważniejsza w życiu, więc jak spełniłabym warunek stadności, w pojedynkę? :)
Ostatnio zmieniony 19 lut 2007, 21:37 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 19 lut 2007, 15:29

nadia pisze:Czasem wystarczy nawet tydzień z odpowiednią osobą, aby zaznać tego czegoś, tych właśnie UCZUć, które pozwolą przeżyć resztę życia ze spokojem i pewnością samospełnienia.

Nie odpowiada mi to. Nie pasuje mi zupełnie podejście, że jak już raz przeżyję ten megamiłosny odjazd i orgazm, to spoczywam na laurach, bo już mnie trafiło to, co tak rzadko ludzi trafia, mogę umrzeć choćby jutro, bo jestem spełniona. To trafienie, ten tydzień, to dopiero początek, prawdziwym wyzwaniem jest to, co zrobimy z uczuciami, które się zalęgły, jak je rozwiniemy :] A tu pobrzmiewa smutna nutka przekonania, że miłość jest skończona, po tym, jak raz dosięgnie się jej kresu - możemy skończyć całą podróż, bo dalej nie ma już nic.

nadia pisze:I dodatkowo: nie zgadzam się również, że można się kilka razy samorealizować w tym powyżej przeze mnie opisanym - wyższym i prawdziwie miłosnym sensie.

Można. Bo uczucia są w Tobie (we mnie), a nie są niezależnym bytem istniejącym w zawieszeniu między dwiema osobami, "wiecznymi kochankami" (swoją droga z czego wynika taka terminologia, jeśli nie z mitologizacji uczucia?). Gdy zabraknie jednej ze stron, miłość nadal może istnieć, bo jest wewnątrz, to co widać na zewnątrz to jej efekty, a nie istota. A jej realizacja (czy też idąca za tym samorealizacja) nie dzieje się "kilka razy" - dzieje się raz, ale przez całe życie, w różnych okolicznościach. Taka miłość nie wymaga romantycznego obiektu przy boku, choć czasem pięknie zostaje na nim zogniskowana.

A mit dlatego też, poza wypisanymi wcześniej przyczynami, że nadal pokutuje przeświadczenie o "drugich połówkach", "przeznaczonych sobie kochankach" i - oczywiście - miłości zwyciężającej wszystko. A ponieważ miłość definicji nie ma, a każdy ma na nią nadzieję, ludzie widzą ją w każdym przypadkowym zakochaniu, zauroczeniu, ba - byle łóżkowym popędzie niekiedy. I dlatego mit, bo mit często zdejmuje z ludzi ciężar odpowiedzialności, kiedy sami nie odpowiadają za to, co im się zdarza, lecz zmitologizowana siła wyższa. Miłość przez duże M. Tak duże, że niektórzy w poszukiwaniu tego ogromnego M przegapiają nasionka małych miłości, z których coś dużego mogłoby kiedyś wyrosnąć, jakby dać im szansę. Izoldy zadeptujące maluczkich Marków w oczekiwaniu na wyśnionego Tristana. Tyle, ze nie na Tristana przecież czekają, nie na jego osobę - lecz na uczucie, które w nich powstanie dzięki niemu. Tak to już jest, że miłość utożsamia się z człowiekiem, który ją obudził, a nie z tym, w którym została ona obudzona.

A wracając do samego tematu: poczucie spełnienia jest na tyle indywidualną sprawą, że każdy może czuć się spełniony w warunkach, które mi wydają się nie do pomyślenia, bo ja swoje spełnienie wyobrażam sobie zupełnie inaczej. Jak sobie każdy priorytety ustawi - tak będzie się spełniał.
Awatar użytkownika
Haro
Weteran
Weteran
Posty: 1368
Rejestracja: 24 wrz 2005, 19:49
Skąd: Wałbrzych
Płeć:

Postautor: Haro » 19 lut 2007, 16:52

Ups, nie doczytalem do konca i zaznaczylem "Tak". Niestety, nie wyobrazam sobie siebie spelnionego nie bedac jednoczesnie w zwiazku. Absolutnie nie!
madmax
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 14
Rejestracja: 07 sty 2007, 01:19
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: madmax » 19 lut 2007, 17:01

Pojęcie "życiowo", to dla mnie ogół, czyli wszystko, a rodzina jest dla mnie najważniejsza w życiu

Też tak uważam. Spełnienie życiowe to chyba znaczy całkowite, więc zalicza się do tego także spełnienie w miłości, rodzina itp. Spełnienie w pojedynkę to może być jedynie kariera,pieniądze i różne rzeczy materialne :]
Awatar użytkownika
Soul
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 253
Rejestracja: 08 maja 2005, 18:00
Skąd: że
Płeć:

Postautor: Soul » 19 lut 2007, 17:26

Sir Charles pisze:
Soul pisze:Temat zrozumiałem w ten sposób, że można być spełnionym w ogóle nie posiadając partnera. Dla mnie takie coś jest nie do przyjęcia bo w ten sposób omija się pewną ważną część życia. Cały temat odbieram jako teoretyczne rozważania i dla mnie taka samotność jest odwrotnością spełnienia się. Może źle zrozumiałem cały temat.

Dobrze zrozumiałeś temat. Ale ominięcie "pewnej ważnej części życia" nie implikuje automatycznie niespełnienia, zwłaszcza że przymiotnik "ważna" jest dość ocenny. Inaczej, ja musiałbym stwierdzić, że nie da się być spełnionym nie jeżdżąc na nartach...

Bo takie "spełnienie się" to rzecz bardzo subiektywna. Dla mnie miłość jest ważną rzeczą, dla kogoś innego to coś zupełnie zbędnego. Pojęcie "górki" jest wg mnie abstrakcyjne, ponieważ człowiek nigdy nie ma poczucia absolutnego spełnienia się. Cały temat można by przedstawić w troszkę inny, bardziej ekstremalny, sposób: Czy wyobrażasz sobie siebie spelnioną/ego życiowo będąc pozbawionym kontaktu z innymi ludźmi?

Człowiek, który nigdy nie zaznał miłości drugiej osoby (albo sam nigdy nie kochał) może uważać, że się spełnił i ma do tego prawo, ale w oczach osoby która kocha i jest kochana zostanie uznany za upośledzonego (w pewnym sensie). To że nie jeździło się nigdy na nartach nie jest czymś dziwnym, to że nie znalazło się nigdy partnera już jest. Aczkolwiek nikt nie odbiera takim osobom prawa do bycia szczęśliwym (spełnionym).

pani_minister pisze:Jak sobie każdy priorytety ustawi - tak będzie się spełniał.

I wszystko na temat :)
Sztuką jest nie szukając nigdy siebie,
wciąż na nowo się odnajdywać.
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 19 lut 2007, 18:05

Soul pisze:Człowiek, który nigdy nie zaznał miłości drugiej osoby (albo sam nigdy nie kochał) może uważać, że się spełnił i ma do tego prawo, ale w oczach osoby która kocha i jest kochana zostanie uznany za upośledzonego (w pewnym sensie). To że nie jeździło się nigdy na nartach nie jest czymś dziwnym, to że nie znalazło się nigdy partnera już jest. Aczkolwiek nikt nie odbiera takim osobom prawa do bycia szczęśliwym (spełnionym).

Czyli wystarczy kochać choć przez chwilę?

Dlaczego nieznalezienie partnera ma być czymś dziwnym? Oczywiście - wszystko zależy od wymagań. Ale dla mnie partner to nie auto - wszystko jedno jakie, byle jeździło. Nie jest mi wszystko jedno. Nie potrzebuję bliskości drugiej osoby na gwałt - tu i teraz.
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
Soul
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 253
Rejestracja: 08 maja 2005, 18:00
Skąd: że
Płeć:

Postautor: Soul » 19 lut 2007, 18:12

Sir Charles pisze:Ale dla mnie partner to nie auto - wszystko jedno jakie, byle jeździło. Nie jest mi wszystko jedno. Nie potrzebuję bliskości drugiej osoby na gwałt - tu i teraz.

A gdzie ja takie coś napisałem? Partner, czyli uczucie, nie "przedmiot".

Kochać przez chwilkę? To tak się da?
Sztuką jest nie szukając nigdy siebie,

wciąż na nowo się odnajdywać.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 19 lut 2007, 18:21

Soul pisze:Człowiek, który nigdy nie zaznał miłości drugiej osoby (albo sam nigdy nie kochał) może uważać, że się spełnił i ma do tego prawo, ale w oczach osoby która kocha i jest kochana zostanie uznany za upośledzonego (w pewnym sensie)

Ja kocham i jestem kochana i nie uwazam kogos takiego za uposledzonego
Soul pisze:To że nie jeździło się nigdy na nartach nie jest czymś dziwnym, to że nie znalazło się nigdy partnera już jest

ale nigdzie nie jest powiedziane, ze przez całe zycie nie bylo nikogo bliskiego, zadnego zwiazku.
Soul pisze:Kochać przez chwilkę? To tak się da?

przez dluzsza sie da
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 19 lut 2007, 18:24

Soul pisze:Partner, czyli uczucie, nie "przedmiot".

Partner, to jednak dla mnie obiekt uczucia, nie uczucie.

Soul pisze:Kochać przez chwilkę? To tak się da?

Oczywiście, że tak, przynajmniej wg mnie. Ja miłości nie definiuję poprzez czas trwania. Trwać sobie może ile chce, byleby w tym czasie spełniała warunki konieczne, takie jak bezwarunkowość, bezinteresowność, niewymaganie wzajemności itd.
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
katerina
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 182
Rejestracja: 10 kwie 2005, 17:35
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: katerina » 19 lut 2007, 18:30

Mona pisze:Nie byłabym spełniona życiowo bez rodziny

Podpisuje sie pod tym. Moja fantastyczna druga polowka, dzieci, duzy dom z ogrodem i wielka kuchnia, z ogromna iloscia ksiazek do przeczytania; praca rozwijajaca i ciekawa... Moze wiec nie tyle idzie o partnerstwo jako takie, ile o zycie z druga osoba (jak najbardziej konkretna) i wspoltworzenie dalszego ciagu tego zycia. Bycie z kims jednakze, zakldanie rodziny, etc., stanowi dla mnie warunek konieczny do "sie spelnienia" - ale nie jest to warunek wystarczajacy :)
"Mój panie, na cóż tłumaczyć durniowi, że jest durniem. Przecież jego dureństwo na tym właśnie polega, że nie ma o nim pojęcia."
nadia
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 419
Rejestracja: 18 lut 2007, 17:53
Skąd: ze wschodu
Płeć:

Postautor: nadia » 19 lut 2007, 19:02

Pani Minister. Rozumiem Twój punkt widzenia. Ale mnie się on po prostu nie sprawdza. Empirycznie się nie sprawdza.

I nie sądzę, żeby to było zależne od mojej woli :) Zapewne mamy inne programy życiowe.
Awatar użytkownika
Soul
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 253
Rejestracja: 08 maja 2005, 18:00
Skąd: że
Płeć:

Postautor: Soul » 19 lut 2007, 19:42

Teraz powinienem napisać tak jak Andrew ma to w zwyczaju, czyli "nie zrozumieliście mnie" ;]

Dzindzer pisze:Ja kocham i jestem kochana i nie uwazam kogos takiego za uposledzonego

Zbyt dosłownie to potraktowałaś. Jest to swego rodzaju upośledzenie emocjonalne. Nie można mówić o spełnieniu nie znając takiego uczucia. To tak samo jakby twierdzić, że jest się smakoszem, a nigdy nie spróbować żabich udek.
Dzindzer pisze:ale nigdzie nie jest powiedziane, ze przez całe zycie nie bylo nikogo bliskiego, zadnego zwiazku.

Ale ja właśnie takie założenie przyjąłem więc i do tego się odnoszę. Każdy normalny człowiek, który wcześniej z kimś był i zaznał miłości nie chce zostać sam do końca życia. Tak jak Mona napisała: człowiek jest zwierzęciem stadnym.

Sir Charles pisze:Trwać sobie może ile chce, byleby w tym czasie spełniała warunki konieczne, takie jak bezwarunkowość, bezinteresowność, niewymaganie wzajemności itd.

Tego nie da się uzyskać w "chwilę". Taka jest tylko miłość rodzicielska, ale o niej nie rozmawiamy. Zakochanie, zauroczenie to nie to samo co miłość.

Sir Charles pisze:Partner, to jednak dla mnie obiekt uczucia, nie uczucie.

Masz rację oczywiście, ale "pierwszego lepszego samochodu" nie pokochasz tak naprawdę. Co najwyżej możesz nim pojeździć. Prawdziwą frajdę sprawia coś innego.
Sztuką jest nie szukając nigdy siebie,

wciąż na nowo się odnajdywać.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 19 lut 2007, 20:56

Sir Charles pisze:A ile czasu z ostatnich 6 lat Twojego życia spędziłaś sama? Podejrzewam, że ostatnio sama przez dłuższy czas byłaś jako dziecko. Co trochę zaburza obraz
<foch> Prawie 2. tak mysle. Choc moze z poltora odejmujac te krotkie zwiazki w LO. I nic mi to nie zaburza. Bo kiedy odkrylam z emi facet nie jest absolutnie potrzebny i moge byc szczesliwa bez jakiegos to pobylam troche i sie juz do tego przyzwyczajalam i byl bum i moj i jednak zrozumialamz e to czysta naiwnosc. Mozna sie samemu realizowac. Ba! Nawet czuc spelnionym. Ale sie po prostu nie bedzie. To złudne.
Soul pisze:Człowiek, który nigdy nie zaznał miłości drugiej osoby (albo sam nigdy nie kochał) może uważać, że się spełnił i ma do tego prawo, ale w oczach osoby która kocha i jest kochana zostanie uznany za upośledzonego (w pewnym sensie).
Owszem.
Sir Charles pisze:Nie potrzebuję bliskości drugiej osoby na gwałt - tu i teraz.
Ale by Ci sie przydala...
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 19 lut 2007, 21:18

Soul pisze:Zbyt dosłownie to potraktowałaś

kursywa napisalam przeciez, a to znaczy, ze nie dosłownie.
Soul pisze:Jest to swego rodzaju upośledzenie emocjonalne.

moze, ale nie dla mnie. dla mnie nieumiejetnosc kochania, uciekanie przed tym jest swego rodzaju uposledzeniem emocjonalnym. ale nie patrzyła bym na wszystkich przez ten pryzmat
Soul pisze:Nie można mówić o spełnieniu nie znając takiego uczucia

wlasnie bardziej może to powiedziec ktos kto nigdy tego nie poczul, niz ktos kto poczuł i nie umie bez tego zyc.
Soul pisze:Ale ja właśnie takie założenie przyjąłem więc i do tego się odnoszę.

to w takim razie nie zrozumiałam i przepraszam :)
Trudno mi sobie to wyobrazić, ale wydaje mi sie, ze mozna tak zyc, mozna sie realizowac. Sa ludzie którym jakos to nie potrzebne, wiem, że czlowiek jest stadny, że zyje w takiej kulturze, w której jest powiedziała bym presja na bycie z kims. ale sa ludzie który zwiazki nie sa potzrebne. a tym bardziej związkowa miłośc
Soul pisze:Tego nie da się uzyskać w "chwilę"

no ale sama miłośc moze trawc taka chwile, nie wliczam czasu który był potrzebny do zaistnienia miłosci
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 19 lut 2007, 21:33

Soul pisze:Każdy normalny człowiek, który wcześniej z kimś był i zaznał miłości nie chce zostać sam do końca życia.

Błąd. Kto Ci to wmówił? Bo na pewno nie życie.
I tu się kłania, niezrozumiane przez Ciebie, pojęcie "górki". Czyli odcinka życia człowieka spełnionego, czyli nie muszącego np. znów kochać, czy znów z kimś być (no chyba, że podciągniesz to pod nienormalność :D ).

Życie jest tak zajebiste (czyli również pokręcone), że uogólnianie jest bez sensu. I to w tak indywidualnych sprawach, jak uczucia.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Soul
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 253
Rejestracja: 08 maja 2005, 18:00
Skąd: że
Płeć:

Postautor: Soul » 19 lut 2007, 21:48

Dzindzer pisze:dla mnie nieumiejetnosc kochania, uciekanie przed tym jest swego rodzaju uposledzeniem emocjonalnym. ale nie patrzyła bym na wszystkich przez ten pryzmat

Właśnie o takim czymś mówię. Uciekanie przed miłością, nieumiejętność kochania i jednoczesne twierdzenie, że jest się spełnionym życiowo jest dla mnie nie do zrozumienia. To takie tworzenie własnego świata (troszkę jałowego, ograniczonego uczuciowo), ale oczywiście każdy ma do tego prawo. A co jeśli ktoś jest w stanie kochać? Nie wierzę że czuje się spełniony nie mając nikogo. Każdy normalny człowiek tego potrzebuje. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Kocham i jestem kochany, wiem że młody jestem i może mi się tylko tak wydawać, ale nie wyobrażam sobie teraz życia bez tej drugiej osoby. Spełnić mógłbym się ale co najwyżej zawodowo w pojedynkę.

Mysiorek pisze:I tu się kłania, niezrozumiane przez Ciebie, pojęcie "górki".

Może to dlatego, że nie uznałem jeszcze że jestem spełniony życiowo ;) W tej chwili takie mam zdanie, które może się zmienić. Przewiduję taką opcję.
Sztuką jest nie szukając nigdy siebie,

wciąż na nowo się odnajdywać.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 19 lut 2007, 22:06

Soul pisze:nieumiejętność kochania i jednoczesne twierdzenie, że jest się spełnionym życiowo jest dla mnie nie do zrozumienia.

Hmm... no z tym można się zgodzić, bo ten, kto nie zasmakował, nie powinien o tym mówić, czy sądzić. Nawet we własnej sprawie. No bo gdzie punkt odniesienia, skoro się nie dotknęło?
Chociaż...
Soul pisze:nieumiejętność kochania i jednoczesne twierdzenie, że jest się spełnionym życiowo jest dla mnie nie do zrozumienia.

... nie trzeba zamordować, żeby ocenić czy się chce zostać zawodowym mordercą.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
kot_schrodingera
Weteran
Weteran
Posty: 2114
Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
Skąd: z nikąd
Płeć:

Postautor: kot_schrodingera » 19 lut 2007, 22:32

Soul pisze:Właśnie o takim czymś mówię. Uciekanie przed miłością, nieumiejętność kochania i jednoczesne twierdzenie, że jest się spełnionym życiowo jest dla mnie nie do zrozumienia. To takie tworzenie własnego świata (troszkę jałowego, ograniczonego uczuciowo), ale oczywiście każdy ma do tego prawo.
niekoniecznie. życie nieskłada się z jednej płaszczyzny. Eistein był kiepskim ojcem i mężem lecz czy niespełnil się ?? ja uważam że można w pewnych warunkach życ bez druiej osoby. Bo generalnie samotnośc nieboli. To co jest bolesne to odrzucenie przez kochaną osobę...
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Awatar użytkownika
Soul
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 253
Rejestracja: 08 maja 2005, 18:00
Skąd: że
Płeć:

Postautor: Soul » 19 lut 2007, 23:20

Hmm... no z tym można się zgodzić, bo ten, kto nie zasmakował, nie powinien o tym mówić, czy sądzić.

Otóż to <browar>

Mysiorek pisze:... nie trzeba zamordować, żeby ocenić czy się chce zostać zawodowym mordercą.

Troszkę przestrzeliłeś z tym przykładem. Zbyt ekstremalne podejście do tematu ;] Tutaj szeroko pojęta moralność wchodzi w grę. Aczkolwiek wiem o co Ci chodzi.

Blazej30 pisze:niekoniecznie. życie nieskłada się z jednej płaszczyzny. Eistein był kiepskim ojcem i mężem lecz czy niespełnil się ?? ja uważam że można w pewnych warunkach życ bez druiej osoby. Bo generalnie samotnośc nieboli. To co jest bolesne to odrzucenie przez kochaną osobę...

Nie ograniczam życia do jednej płaszczyzny. Twierdzę tylko, że ta część życia jest, jakby to ująć, nieodzowna by poczuć się w pełni szczęśliwym.
Czy aby Einstein na pewno się spełnił? Ilu było takich, którzy (dla ludzkości, sztuki, nauki) wiele osiągnęli, ale psychicznie nie wytrzymali? To że "zawodowo" w pewnym sensie się spełnili nie znaczy, że byli szczęśliwi w życiu prywatnym.
Samotność nie boli, samotność doskwiera. Pewnie, że można żyć bez drugiej połowy, ale powiedz szczerze. Gdybyś znalazł kogoś odpowiedniego... wybrałbyś samotność?
Sztuką jest nie szukając nigdy siebie,

wciąż na nowo się odnajdywać.
Awatar użytkownika
kot_schrodingera
Weteran
Weteran
Posty: 2114
Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
Skąd: z nikąd
Płeć:

Postautor: kot_schrodingera » 19 lut 2007, 23:42

Soul pisze: Gdybyś znalazł kogoś odpowiedniego... wybrałbyś samotność?
gdybym wiedział że to zrujnuje całkowicie moje życie zawodowe lub związek będzie dla mnie szkodliwy, lub jednostronny to tak
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.

I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.

/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 19 lut 2007, 23:58

Nie wyobrazam sobie bycia spelnionym w pojedynke.

Wyobrazam sobie, ze jestem zadowolona z zycia, bedac sama. Ale nie szczesliwa, spelniona. To jednak o wiele wiecej.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 20 lut 2007, 08:42

Miltonia pisze:Wyobrazam sobie, ze jestem zadowolona z zycia, bedac sama. Ale nie szczesliwa, spelniona.

No niby tak. Ale jest tu wyjątek - człowiek, który przeżył spełnienie (również w związku), ale już chce być sam, do końca. Samemu można być spełnionym, ale "po spełnieniu" :D

No i dodam: "samotnych zawsze", czyli tych, którym się wydaje, że się obejdą bez 2 płci (jako związek, a nie tylko sex) na starość (a raczej gdy już będą dojrzali w sobie) szlag trafi.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 20 lut 2007, 13:20

Soul pisze:Nie można mówić o spełnieniu nie znając takiego uczucia.

A jeżeli ktoś zna?
Soul pisze:Tego nie da się uzyskać w "chwilę". Taka jest tylko miłość rodzicielska, ale o niej nie rozmawiamy. Zakochanie, zauroczenie to nie to samo co miłość.

Co Ty do mnie rozmawiasz :| Miłość rodzicielska trwa chwilę? ;DD Poza tym naprawdę nie musisz mi tłumaczyć różnic, bo dla mnie miłość, to to, co jako miłość jest opisane u św. Pawła (mimo, że jestem niewierzący) i odróżniam ją od zakochania/zauroczenia... Nawet jeśli ta miłość jawi się momentami jako nieco cierpiętnicza, czy nawet męczeńska, to wiem, że ona taka właśnie jest.
moon pisze:Bo kiedy odkrylam z emi facet nie jest absolutnie potrzebny i moge byc szczesliwa bez jakiegos to pobylam troche i sie juz do tego przyzwyczajalam i byl bum i moj i jednak zrozumialamz e to czysta naiwnosc.
Ale ja też coś takiego przeszedłem. W wieku 16 lat :)
Mysiorek pisze: Czyli odcinka życia człowieka spełnionego, czyli nie muszącego np. znów kochać, czy znów z kimś być (no chyba, że podciągniesz to pod nienormalność ).
Niemuszącego, albo wręcz niemogącego!

[czułość miała wtedy takie znaczenie jak dzisiaj miłość]

"Czułość bywa - jak pełny wojen krzyk;
I jak szemrzących źródeł prąd,
I jako wtór pogrzebny...

*

I jak plecionka długa z włosów blond,
Na której wdowiec nosić zwykł
Zégarek srébrny - - - "

C.K. Norwid
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
Soul
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 253
Rejestracja: 08 maja 2005, 18:00
Skąd: że
Płeć:

Postautor: Soul » 20 lut 2007, 17:18

Mysiorek pisze:
Miltonia pisze:Wyobrazam sobie, ze jestem zadowolona z zycia, bedac sama. Ale nie szczesliwa, spelniona.

No niby tak. Ale jest tu wyjątek - człowiek, który przeżył spełnienie (również w związku), ale już chce być sam, do końca. Samemu można być spełnionym, ale "po spełnieniu" :D

W takim razie spełnienie to "substancja", która nie może być przesycona? Skąd wiadomo, że jest się już spełnionym i nic więcej osiągnąć nie można? Tzn. można, ale wszystko to będzie już "górką"? Wszystko zależy zatem od tego jak wysoko sobie postawisz poprzeczkę, prawda?

Sir Charles pisze:A jeżeli ktoś zna?

I mimo tego to uczucie mu zwisa? Nie potrzebuje bliskości drugiej osoby, jej miłości...?

Sir Charles pisze:Co Ty do mnie rozmawiasz :| Miłość rodzicielska trwa chwilę? ;DD

Charlie nie każ mi tego pisać... czytaj ze zrozumieniem ;]

Sir Charles pisze:
Mysiorek pisze: Czyli odcinka życia człowieka spełnionego, czyli nie muszącego np. znów kochać, czy znów z kimś być (no chyba, że podciągniesz to pod nienormalność ).
Niemuszącego, albo wręcz niemogącego!

Dlaczego niemogącego?

Blazej30, ale mi nie chodzi o toksyczne związki, tylko o prawdziwe uczucie. Gdybyś prawdziwie kochał i był kochany zrezygnowałbyś z tego?
Sztuką jest nie szukając nigdy siebie,

wciąż na nowo się odnajdywać.
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 20 lut 2007, 18:38

Soul pisze:Skąd wiadomo, że jest się już spełnionym i nic więcej osiągnąć nie można?(...) Wszystko zależy zatem od tego jak wysoko sobie postawisz poprzeczkę, prawda?

No oczywiście, że prawda, bo przecież spełnienie, to nie jest żaden stan obiektywny.

Soul pisze:Dlaczego niemogącego?

Mało to młodo owdowiałych kobiet, które mimo tego nigdy nie "zdradziły" swego nieboszczyka...?
soul of a woman was created below

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 298 gości