Soul pisze:nie wmówisz mi, że przyjaciele i rodzina potrafią zastąpić partnera.
A przyjaciele, rodzina, miłość nieodwzajemniona i ręka?
nadia pisze:Wy po prostu albo pytania nie zrozumieliście co poniektórzy, albo obłudni z deczka jesteście albo po prostu nie macie dużych wymagań względem życia...
Wypraszam sobie, bo w moim przypadku pierwsza mozliwość tak jakby z definicji odpada, obłudy mi choć krztynę znaleźć u siebie ciężko (raczej więcej naiwności, jeśli już), a wymagania względem życia, to akurat niczego sobie mam.
pani_minister pisze: Naczelny Mit współczesności
Pani Minister.
Wiesz Nadia, wydaje mi się, że ja też liznąłem trochę miłości i dlatego zdaję sobie sprawę, że nie można na nią czekać. Bo jak głosi pewne hasło reklamowe "Cuda się zdarzają. Ale nie warto na nie liczyć." Miłość zdarza się naprawdę rzadko, a mitologizacja, o której wspomniała Pani Minister, choć istnieje we współczesności, to jednak w kulturze, głównie literackiej jest obecna od wieków. Jakkolwiek - mimo, że ta częstotliwość pojawiania się jest tak mała, w żaden sposób nie zwalnia to z konieczności ciężkiej pracy, jeżeli widać ją na horyzoncie. Czego ludzie omamieni kulturą, w szczególności masową, nie bardzo czają. Dla przykładu - skąd w polskich serialach, w mieszkaniach ludzi, którzy zarabiają w granicach płacy minimalnej, takie meble? Same do nich te meble przyszły? Tak samo jest z miłością, tylko ten chwyt jest dużo mniej ewidentny.
moon pisze: ale spelnienie nie jest absolutnie mozliwe.
A ile czasu z ostatnich 6 lat Twojego życia spędziłaś sama? Podejrzewam, że ostatnio sama przez dłuższy czas byłaś jako dziecko. Co trochę zaburza obraz
Musisz mi kiedyś przypomnieć dokładniej o co chodziMysiorek pisze:Charlie, Ty jesteś samospełniający się. Wiem to, od 2 spotkania
No, zazębia się. Ale ja nawet z podobnego założenia wychodziłem <browar>Mysiorek pisze:Miałem założyć kiedyś topic: "po co nam kobieta/mężczyzna non-stop", ale ten top gdzieś tam zazębia. Jeśli się nie chce mieć dzieci, to PO CO samica?
Soul pisze:Temat zrozumiałem w ten sposób, że można być spełnionym w ogóle nie posiadając partnera. Dla mnie takie coś jest nie do przyjęcia bo w ten sposób omija się pewną ważną część życia. Cały temat odbieram jako teoretyczne rozważania i dla mnie taka samotność jest odwrotnością spełnienia się. Może źle zrozumiałem cały temat.
Dobrze zrozumiałeś temat. Ale ominięcie "pewnej ważnej części życia" nie implikuje automatycznie niespełnienia, zwłaszcza że przymiotnik "ważna" jest dość ocenny. Inaczej, ja musiałbym stwierdzić, że nie da się być spełnionym nie jeżdżąc na nartach...
nadia pisze:Nie rozumiem do czego ma się odnosić Twoje twierdzenie o Miłości jako naczelnym Micie współczesności ?
Prawdziwa miłość czyli przez duże M istnieje - niemniej jest ogromnie rzadka. Porównałabym częstość jej występowania na tej planecie do ilości plemników w pojedynczym strumieniu spermy mężczyzny (kilka milionów) do tego jednego jedynego plemnika, któremu uda się samorealizacja (tu: zapłodnienie komórki jajowej).
No właśnie do tego się odnosi. Jest niemiernie rzadka, a każdemu się wydaje, że albo już ją znalazł, albo znajdzie ją za najbliższym rogiem.