Poznali się przypadkiem, w internecie. Rozmawiali ze sobą drogą elektroniczną około dwóch miesięcy. Ona, nazwijmy ją X ,jest dwa lata starsza od niego - 26-letnia. Pierwszy raz zobaczyli się po upływie tego czasu, na jednym ze spotkań w większej grupie internetowych znajomych. Udanie spędzili ten czas, zbliżając się do siebie bardziej, niż w ciągu rozmów w sieci. Dzieliła ich dosyć spora odległość, ponad 600 kilometrów. Niedługi czas potem odbyło się drugie ze spotkań. Później on (niech będzie panem Y) jeździł do niej prywatnie, sam, raz na tydzień albo dwa tygodnie. Udanie spędzali czas, zwiedzając jej rodzinne miasto, jeżdżąc w różne miejsca i coraz bardziej zbliżając się do siebie. Jednak, mimo zaangażowania z jej strony (jak sądzę, pozornego? Nie tak mocnego, jak mogłoby się wydawać?) on dużo więcej robił w tym kierunku. Wykazywał większe zaangażowanie, coraz bardziej się starając, dbając o dobre fundamenty, na których chciał budować przyszły, harmonijny związek. Jednak natrafiał na pewnego rodzaju mur, dystans, ochłodzenie. Dlatego z czasem coraz bardziej był przekonany, że jednak zakończy się to zwykłą, koleżeńską znajomością, może przyjaźnią? Dlatego postanowił traktować ją jak dobrą znajomą, przyjaciółkę, nie starając się całkowicie zerwać kontaktu. Rozmawiając z nią dosyć często, opowiadali o tym, co ciekawego ich spotykało. Traf chciał, iż niedługo potem poprzez znajomego poznał dziewczynę. Młodszą, studiującą, z bliższej odległości. Zaczęli się poznawać coraz lepiej, na zwykłych,niezobowiązujących spotkaniach. Opowiadał o nich pannie X, gdy mieli okazję porozmawiać ze sobą. Jednak jemu ciągle w głowie tkwiła inna dziewczyna, właśnie panna X
W tym momencie trzeba wprowadzić na scenę wydarzeń postać pana Z - dawnego faceta panny X, która go zostawiła 2 lata temu, nie widząc z jego strony starań i dbania o związek. Pan Z obecnie jest za granicą i planuje powrót do kraju w niedługim czasie. Zrywając z nim, panna X postanowiła rozstać się w pokoju, nie kłótniach, więc utrzymywali kontakt jak dobrzy znajomi. Powiedzieli sobie, iż mogą na siebie liczyć i że sobie w razie kłopotów i sytuacji spornych zawsze pomogą. Pan Z był spokojny - dopóki nie dowiedział się o kumplu i tym, że jego miejsce jest już zajęte. Czyżby zadziałał klasyczny schemat psa ogrodnika? Możliwe. Gdyż wówczas nastąpiła wielka zmiana w jego zachowaniu. Zaczął się kajać, jęczeć, iż popełnił błąd, iż chce do niej wrócić, z pieniędzmi, wynająć z nią mieszkanie. I następuje diametralna odmiana. Pannie X wracają wspomnienia, syndrom "wycofania". Odwołuje spotkanie z moim kumplem, tłumacząc , że sama nie wie, co się z nią dzieje. Że dawna miłość, zakończona dosyć dawno temu ciągle siedzi jej w głowie. Mimo to dalej twierdzi, że zależy jej na kumplu, ale do pana Z czuje spory sentyment i nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Kumpla trafia szlag. Prosi, by wreszcie zdecydowała się, czego chce i jasno to określiła. Sama mówiła przecież że kocha kumpla(sic!!!!-przyp TB). I na kim jej bardziej zależy. Nie wie, jak stwierdza, co robić. Ba! Twierdzi, że nie kocha pana Z. Ale pan Z ciągle widać ciągle mocno tkwi jej w głowie. Ma sentyment i nie może się od niego uwolnić. Kusi ją. A pan Z ostro o nią walczy. I teraz podstawowy problem. Co ma zrobić kumpel? Walczyć o nią? Czy powiedzieć ostro naraaa, bo ewidentnie udowodniła swoją niedojrzałość i paranoję??
Wiem że to czyta się jak pieprzoną telenowelę, co zrobić. Upiorna historia
Nigdy nie lubię nieść kasandrycznych wieści i mówić - a nie mówiłem?! Ale znów jestem do tego zmuszony. Te wydarzenia osobiście mi zaczęły śmierdzieć od momentu jej żarliwego wyznania i przejechania dla niego 600 km po dosyć krótkim okresie znajomości. Kocha? Kpiny. Nie ma pojęcia o tym, co znaczy kochać. Czym jest miłość. Osoba,której bliżej do 30-tki, niż nastki, zachowuje się jak mentalna i emocjonalna, niezdecydowana, paranoiczna gówniara. O niestabilnej psychice, toksyczna. Bałbym się zbliżyć do takiej kobiety, nie będąc w stanie przewidzieć jej reakcji. IMO, przeskoczyła etap, który należy do faceta. Fakt, mile to łechce męską próżnośc i dumę, ale litości...... Stary, naiwny, naiwny...... Zdecydowanie grupa 70 proc
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)