Zdradziecki gen :)
Moderator: modTeam
Wracam to topicu, ktory mnie bardzo zainteresował, śledziłem dyskusję i sam w niej uczestniczyłem. Ostatnio poszedł w kierunku zapewnień calej rzeszy forumowiczów o tym, że zdrada to świństwo i nigdy by tak nie zrobili. Deklarację te są bardzo piękne i fajnie, że są, bo tak powinno być. Ale pierwotne pytanie nie było pomysłem na konkurs audio-tele: czy je steś za zdradą ? Jesli tak, wyślij sms TAK pod numer.........
Pytanie (jak sądzę) miało zanleźć odpowiedź, dlaczego Ci, którzy zdradzili lub wciąż zdradzają to zrobili ? Co nimi powodowało ? Dlaczego, mimo szczęścia w związku okazali się słabi ? A może własnie silni ? Mają ten "gen" ? A moze ma go każdy z nas ?
Czy znacie kogoś takiego we własnym otoczeniu ?
Pytanie (jak sądzę) miało zanleźć odpowiedź, dlaczego Ci, którzy zdradzili lub wciąż zdradzają to zrobili ? Co nimi powodowało ? Dlaczego, mimo szczęścia w związku okazali się słabi ? A może własnie silni ? Mają ten "gen" ? A moze ma go każdy z nas ?
Czy znacie kogoś takiego we własnym otoczeniu ?
- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
natomiast całkowicie zgadzam się z gregiem, choćbyśmy nie wiadomo jak kochali to i tak patrzymy na innych, to i tak brakuje nam z czasem tej adrenaliny, dreszczu na skorze, ktory towarzyszyl pierwszemu pocalunkowi.. szukamy tego moze nawet nieswiadomie.. inna sprawa czy znajdujemy i czy decydujemy sie na to..
Student: AMEN!! I to powinny przeczytac osoby ktore po roku zwiazku twierdza ze nigdy w zyciu nie zdradza mysla i uczynkiem!! (szczegolnie Aga)
Nie jestem Aga ale odpowiem, bo się z Tobą studencie nie zgadzam
Odpowiadając na pytanie greg'a: Każdy ma "ten gen", tylko od charakteru, relacji w zwiazku, wcześniejszych doświadczeń, wychowania, moralności, pogladów, silnej woli* zalezy, czy ktoś będzie na niego bardziej podatny czy mniej
* - dopisać co się chce, właściwe podkreślić

"Bierz od świata to, co Ci daje, ale nie domagaj się tego, czego Ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze."
taka_jedna pisze:natomiast całkowicie zgadzam się z gregiem, choćbyśmy nie wiadomo jak kochali to i tak patrzymy na innych, to i tak brakuje nam z czasem tej adrenaliny, dreszczu na skorze, ktory towarzyszyl pierwszemu pocalunkowi.. szukamy tego moze nawet nieswiadomie.. inna sprawa czy znajdujemy i czy decydujemy sie na to..
Student: AMEN!! I to powinny przeczytac osoby ktore po roku zwiazku twierdza ze nigdy w zyciu nie zdradza mysla i uczynkiem!! (szczegolnie Aga)
Nie jestem Aga ale odpowiem, bo się z Tobą studencie nie zgadzamDuszek napisała: (...) inna sprawa czy decydujemy się na to. Nie twierdzę, że nigdy nie będzie mi brakowało tej adrenaliny, że nigdy nie zatęsknię za "nowością", może nawet ulegnę chwilowemu zauroczeniu kimś. Takie rzeczy się zdarzają prawie każdemu. Ale od człowieka zależy czy zdradzi czy nie...i ja mam nadzieję i pewność (no dobra, 99%
) że tego nie zrobię
Odpowiadając na pytanie greg'a: Każdy ma "ten gen", tylko od charakteru, relacji w zwiazku, wcześniejszych doświadczeń, wychowania, moralności, pogladów, silnej woli* zalezy, czy ktoś będzie na niego bardziej podatny czy mniej
* - dopisać co się chce, właściwe podkreślić
Nozesz sobie podkreslać cokolwiek chcesz , i tak staniesz przed tym zdradzic czy nie
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
Triniti19 pisze:Narzucona monogamia stoi w sprzeczności z prawami natury!!!
Z tym zdaniem się nie mogę zgodzić. Człowiek od wieków był przystosowany do tego aby żyć w związku tylko z jedną kobietą/mężczyzną. Dopiero z czasem i bardziej "rozwiązłymi" latami weszło ludzią to, że monogamia jest zła. W czym ona jest zła?
Ja nie twierdzę, że nigdy nie zdradze myślą aale uczynkiem sądzę, że tego nie zrobie. Domyślam się, że pewne osoby powiedzą, że mam za mało doświadczenia życiowego ale znam siebie. Dla mnie zdrada to najgorsza rzecz co może człowiek zrobić innemu człowiekowi. Poza tym są pewne granice które wiem, że nie przekrocze.
Droga Triniti człowiek, jak i wszystkie zwierzęta stadne nigdy nie był przystosowany do monogamii. Została ona narzucona we wczesnym średniowieczu przez kościół katolicki, podobnie jak celibat, co z resztą w tamtych czasach, miało same plusy.
A zła jest chociażby z takiego jednego powodu, jak dopasowanie fizyczne partnerów, dysproporcje w ukształtowaniu narządów płciowych kobiety i mężczyzny w skrajnych przypadkach mogą praktycznie uniemożliwić stosunek i co wtedy??? Ponadto praktycznie każdy seksuolog powtarza, że jeden partner seksualny na całe życie to nie najlepsze rozwiązanie, za równo pod względem zdrowia psychicznego jak i fizycznego, każdego człowieka.
Droga Triniti człowiek, jak i wszystkie zwierzęta stadne nigdy nie był przystosowany do monogamii. Została ona narzucona we wczesnym średniowieczu przez kościół katolicki, podobnie jak celibat, co z resztą w tamtych czasach, miało same plusy.
O przepraszam bardzo od starożytności już ludzie wiązali się w pary. Wkońcu Adam i Ewa też byli parą. Co do prehistorii to tam również wiązali się w pary. To świat powoli zmienił to, że monogamia została uznana za wymysł ludzi.
Nie twierdze, że każdy z nas ma mieć jednego partnera seksualnego ale chodzi mi o to, że jeżeli już wiążemy się w pary to najlepiej jest to robić bez zdrady. A jeżeli już nie wytrzymujemy to po prostu odejść od tej osoby.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Triniti19 pisze:O przepraszam bardzo od starożytności już ludzie wiązali się w pary. Wkońcu Adam i Ewa też byli parą. Co do prehistorii to tam również wiązali się w pary. To świat powoli zmienił to, że monogamia została uznana za wymysł ludzi.
Nie twierdze, że każdy z nas ma mieć jednego partnera seksualnego ale chodzi mi o to, że jeżeli już wiążemy się w pary to najlepiej jest to robić bez zdrady. A jeżeli już nie wytrzymujemy to po prostu odejść od tej osoby.
Nie mogę się niestety zgodzić z Twoją teorią, za równo jako historyk, jak i jako archeolog, w pierwotnych strukturach ludzkich, nie było czegoś takiego, jak stały partner, partnerka, podobnie sytuacja miała się w starożytnej Grecji, czy Rzymie. Co do wiązania się w pary małżeńskie to zgoda, ślub nie był powodem zaprzestania kontaktów seksualnych z innymi partnerkami, patrnerami. Dopiero w Rzymie, cesarz August (panujący na przełomie 1 w. p.n.e. i 1 w. n.e.) wprowadził kary za códzołustwo, a dotyczyły one włyłącznie kobiet (zgadzam się, że to niesprawiedliwe). Po upadku cesarstwa Rzymskiego znów nastąpił powrót do poligamii, ukrócony dopiero przez Kościół Katolicki, bodajże w XIII wieku. Co z resztą wtedy miało sens.
Historia pokazuje wyraźnie i dobitnie, że monogamiczne związki zaczynają obowiązywać dopiero pod rygorem prawnym, gdy takiego rygoru nie ma, następuje automatczny powrót do poligamii. Więc, Twoim zdaniem ludzie postępowali wbrew własnej naturze??
Kontakt seksualny z osobą z poza związku wcale nie musi być zdradą, warunek jest jeden, partner musi wyrazić na to zgodę!!! Seks pozamałżeński, czy pozazwiązkowy, rozumiany powszechnie jako zdrada wcale nie musi być zły. Dla mnie większą zdradą jest przekazanie komuś przez partnera moich sekretów, słabości, tajemnic...
Bardziej by mi przeszkadzało, gdyby opowiadała jakiemuś facetowi, czy koleżance, o moich tajemnicach i sekretach, których mam sporo, a nie są zbyt chwalebne. Co do seksu z innymi, to i tak wiem, że jestem od nich lepszy, bo oni są na 1 raz, a ja na stałe
więc w czym ma mi to przeszkadzać?? Ponadto dzięki temu łatwiej uniknąć monotonii w życiu erotycznym związku.
Maverick pisze:A gdyby miala innego partnera na stale oprocz Ciebie?
Jest facet, który z racji swoich warunków fizycznych, dla mojej pani jest w te klocki lepszy ode mnie, spotyka się z nim od czasu do czasu i nie mam nic przeciwko temu bo:
1. z nim uprawia seks dla przyjemności, ze mną z miłości,
2. z nim tylko i wyłącznie uprawia seks, ze mną robi wszystko co tylko można,
3. w wypadku "konfliktu terminów" rezygnuje z niego, a nie ze mnie,
4. z nim nie planuje ślubu,
5. z nim nie chce mieć dzieci,
6. ...
7. ...
8. ...
(punkty od 6 do 8 zostały ocenzurowane przez moją Mysię - Pysię
I to właśnie nie jest zdrada.
Wy się Tomasz, nie zdradzacie, co dla niektórych nie jest takie proste.
Czy jest to super?
Na pewno lepsze niż zdrada. Ktoś mówił, że "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal", a to właśnie byłaby zdrada. W takim razie, może lepszym byłoby powiedzieć "co oczy widzą, tego sercu nie żal".
:564:
Wy się Tomasz, nie zdradzacie, co dla niektórych nie jest takie proste.
Czy jest to super?
Na pewno lepsze niż zdrada. Ktoś mówił, że "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal", a to właśnie byłaby zdrada. W takim razie, może lepszym byłoby powiedzieć "co oczy widzą, tego sercu nie żal".
:564:
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Tomasz już się nie kłuce na temat historii bo i tak nie wygrałabym z historykiem i archeologiem ale mimo wszystko dziwi mnie twoje podejście do związku i do "przygód" twojej partnerki z innymi facetami (bo jak rozumiem z twoich postow taka jest rzeczywistość). Rozumiem, że nie jest to zdrada bo wkońcu ty o tym wiesz i akceptujesz to. Nie zastanowiłeś się nad tym, że skoro chce to robić z innymi to czegoś jej z tobą brakuje? Bo ja rozumiem to tak, że skoro czuje się dobrze w swoim związku to po co mieć przygody z kimś innym? Poza tym tak jak i Mav nie zniosłabym myśli, że ktoś by mógł robić z moim ukochanym to co powinno być zarezerwowane tylko dla mnie. No i jeszcze chciałam się zapytać ciebie o to czy naprawde nie boisz się tego, że coś stracicie ze swojego związku?
Aha i musisz mieć naprawde dobre nerwy, że nie boisz się tego, że zakocha się w swoim przygodnym partnerze.
Aha i musisz mieć naprawde dobre nerwy, że nie boisz się tego, że zakocha się w swoim przygodnym partnerze.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
krzys pisze:Tak ! a i owszem , ale wtedy nie biore z tym kimś slubów![]()
i zyje sobie w mysl zasady" KAZDY SOBIE RZEPKE SKROBIE !" :564:
A niby dlaczego maja nie brać ślubów.
Być może są przykładnym małżeństwem.
A stukanie się z kimś innym traktują jak np. Jego wyjście na piwo z kumplami.
Przecież to tylko sex.
Lepiej wiedzieć i akceptować niż nie akceptować i być robionym w wała.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Spoko krzyś, spoko.
Jeśli coś piszę, staram się podpierać przykładami z życia mojego lub znajomych.
I tu też. Mam znajomych, małżeństwo od parunastu lat, które od ok. 6 jeździ na spotkania swingersów, lub stuka się na osobności ze swoimi znajomymi (własnymi). Tzn. każdy z nich przedstawił swojego kochanka swojej połówce i tyle. Ale stukają się osobno z nimi.
Na codzień są bardzo fajnym, pogodnym małżeństwem.
Potrafili oddzielić miłość od chwilowego poządania, czy zaspokojenia sexualnego.
Pieprzą sie jak norki, ale czasem nie z sobą.
W ogóle, ruch swingersów sie poszerza i na ogół są to małżeństwa, zgodne i zakochane małżeństwa w myśl zasady "Kochaj i rób co chcesz".
Przemyślałem. :564:
Jeśli coś piszę, staram się podpierać przykładami z życia mojego lub znajomych.
I tu też. Mam znajomych, małżeństwo od parunastu lat, które od ok. 6 jeździ na spotkania swingersów, lub stuka się na osobności ze swoimi znajomymi (własnymi). Tzn. każdy z nich przedstawił swojego kochanka swojej połówce i tyle. Ale stukają się osobno z nimi.
Na codzień są bardzo fajnym, pogodnym małżeństwem.
Potrafili oddzielić miłość od chwilowego poządania, czy zaspokojenia sexualnego.
Pieprzą sie jak norki, ale czasem nie z sobą.
W ogóle, ruch swingersów sie poszerza i na ogół są to małżeństwa, zgodne i zakochane małżeństwa w myśl zasady "Kochaj i rób co chcesz".
Przemyślałem. :564:
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Ops... ale burza
Mam świadomość, że moje i mojej lubej poglądy na temat seksu są kontrowersyjne, dla jednych dziwne, dla innych wręcz gorszące, jednak zmieniać się dla dobra ogółu nie zamierzam.
Zawsze w tego typu dyskusjach słyszę to pytanie i mam ten wątek dokładnie przemyślany. Może to będzie kolejny szok dla co poniektórych, ale odpowiem szczerze i otwarcie, że wychowałbym jak własne, nie zabraniając biologicznemu tacie, o ile by chciał, kontaktów z dzieckiem. Jest to jednak sytuacja stosunkowo małoprawdopodobna, poniewarz moje kochanie bierze tabletki, a dodatkowo tylko ze mną kocha się bez prezerwatywy.
Nie zastanawiałem się nad tym, ponieważ mam świadomość swoich braków (w budowie fizycznej) i potrzeb mojego Kochania, a po za tym nie jestem kobietą
Równie dobrze mogłaby się zakochać np. w koledze z pracy, facecie poznanym w knajpie, czy przysłowiowym listonoszu, tak więc nie widzę tu specjalnego problemu.
Ślub to wejście w stan posiadania kogoś, poprzez związek małżeński nikt nie staje się twoją własnością. Wiele rozwodów jest spowodowanych tym właśnie, że ludziom wydaje się iż posiedli kogoś na własność.
Sex to nie wyjście na piwo z kumplami, to misterium, magia i coś wyjątkowego. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym misterium mogą również uczestniczyć inne osoby.
Mam świadomość, że moje i mojej lubej poglądy na temat seksu są kontrowersyjne, dla jednych dziwne, dla innych wręcz gorszące, jednak zmieniać się dla dobra ogółu nie zamierzam.
Male pytanko - co bys zrobil jakby wpadla z innym?
Zawsze w tego typu dyskusjach słyszę to pytanie i mam ten wątek dokładnie przemyślany. Może to będzie kolejny szok dla co poniektórych, ale odpowiem szczerze i otwarcie, że wychowałbym jak własne, nie zabraniając biologicznemu tacie, o ile by chciał, kontaktów z dzieckiem. Jest to jednak sytuacja stosunkowo małoprawdopodobna, poniewarz moje kochanie bierze tabletki, a dodatkowo tylko ze mną kocha się bez prezerwatywy.
Rozumiem, że nie jest to zdrada bo wkońcu ty o tym wiesz i akceptujesz to. Nie zastanowiłeś się nad tym, że skoro chce to robić z innymi to czegoś jej z tobą brakuje?
Nie zastanawiałem się nad tym, ponieważ mam świadomość swoich braków (w budowie fizycznej) i potrzeb mojego Kochania, a po za tym nie jestem kobietą
Aha i musisz mieć naprawde dobre nerwy, że nie boisz się tego, że zakocha się w swoim przygodnym partnerze.
Równie dobrze mogłaby się zakochać np. w koledze z pracy, facecie poznanym w knajpie, czy przysłowiowym listonoszu, tak więc nie widzę tu specjalnego problemu.
Tak ! a i owszem , ale wtedy nie biore z tym kimś slubów![]()
i zyje sobie w mysl zasady" KAZDY SOBIE RZEPKE SKROBIE !"
Ślub to wejście w stan posiadania kogoś, poprzez związek małżeński nikt nie staje się twoją własnością. Wiele rozwodów jest spowodowanych tym właśnie, że ludziom wydaje się iż posiedli kogoś na własność.
A stukanie się z kimś innym traktują jak np. Jego wyjście na piwo z kumplami.
Przecież to tylko sex.
Lepiej wiedzieć i akceptować niż nie akceptować i być robionym w wała.
Sex to nie wyjście na piwo z kumplami, to misterium, magia i coś wyjątkowego. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym misterium mogą również uczestniczyć inne osoby.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 254 gości