Sęk w tym, że to wszystko ona powinna zrobić.marekkkkk pisze:Okaż jej troche czułości i spytaj się ją, czy jeszcze Cie kocha, czego od Ciebie oczekuje i co ją w tobie drażni. Niech ona Ci powie co chciała by żebyś robił inaczej, tak, aby ona była szczęśliwa.
Na rozdrożu
Moderator: modTeam
mrt pisze:No bo on już usiłował. Teraz ona coś powinna zrobić, ale docelowo oczywiście obojeMona pisze:Dlaczego ona, a nie oni?
Nie zrzucał bym całej winy za obecną sytuacje na jego żonę, nie wiemy co ona czuje i co myśli. Znamy tylko relacje z jednej strony. Może ona np. nie wie czego on potrzebuje ?
Zakładam, że napisał prawdę - próbował rozmawiać, sygnalizować. Nie mogę takiego założenia nie robić, bo inaczej w ogóle forum nie miałoby sensu.marekkkkk pisze:Nie zrzucał bym całej winy za obecną sytuacje na jego żonę, nie wiemy co ona czuje i co myśli. Znamy tylko relacje z jednej strony. Może ona np. nie wie czego on potrzebuje ?
mrt pisze:Zakładam, że napisał prawdę - próbował rozmawiać, sygnalizować. Nie mogę takiego założenia nie robić, bo inaczej w ogóle forum nie miałoby sensu.
Ale ja Cie rozumiem
Mona, nie potrzebnie wiazesz te dwie sprawy ze sobą. Między nami przestało być dobrze wcześniej , zanim pojawiła się koleżanka. A analizować to ona sobie zaczęła w piątek jak zdała sobie w końcu sprawe, że nie jeste jedyną na świecie i na jej miejscu może znależć się inna. Wtedy wpadła we wspomnianą już histerie.
Tak sobie pomyślalem, że to wszystko może wynikać z tego iż ja lubie przebywać w towarzystwie kobiet (to chyba normalne) - nie jest to jednak rownoznaczne z flirtowaniem, zdradzaniem czy czyms podobnym. Tak to widzi moja druga połowa - jeśli pracuje z młodą w miare atrakcyjną dziewczyną to musi nas coś łączyć i ona to wie i ona mi to udowodni. Powiedzcie mi czy nie jest śmieszne przekopywanie 10 czy 15 stron billingu z komórki w poszukiwaniu podejrzanych numerów ? Mam telefon który jest jednocześnie prywatnym i służbowym, są tam przeróżne numery co za przyjemnosc sprawdzac gdzie i ile razy dzwonilem ? Poza tym dla mnie to smieszne jakbym miał coś do ukrycia to billing nie przychodziłby do domu tylko do pracy albo kupilbym sobie drugi telefon chociazby na karte i nie byloby problemu - ech te kobiety
Kolejna rzecz która mi przyszła właśnie do głowy to to kiedy ja niby miałbym ją zdradzać ? Pracuje od 10 do 12 godzin dziennie. Po powrocie do domu mysle o tym zeby odpocząc , pobyc z dzieckiem , z żoną ewentualnie zalatwic to co najpotrzebniejsze (zakupy czy cos tam). W 90 % odmawiam znajomym wyjscia wieczornego w tygodniu bo po prostu mi sie nie chce. Jak wychodze to z zoną - a te wyjscia w wiekszosci kończą się awanturą . Przykład ? Proszę bardzo : na ostatniej imprezie co chwile slyszalem teksty w stylu : nie patrz tam , co jej sie tak przyglądasz, pewnie ci sie podoba, dlaczego tam patrzysz i takie tam - powiedzcie mi siedzac przy stoliku i pijac piwo mam zamknac oczy i nie patrzyc na parkiet jak sie ludzie bawią
no
to chyba cos nie tego.
marekkkkk, z całym szacunkiem to co piszesz nie pomaga bo to co wymieniasz przerabialem. A co do rozmów to przeczytaj któryś z moich wcześniejszych postów to będziesz wiedział jak się z nią rozmawia. Poza tym co do chwilowej poprawy to zauważyłem że dopoki było żle i po dlugich rozmowach i wielu próbach zaczynało się poprawiać - ona olewała sprawe bo już jest OK. "Czego ty jeszcze chcesz skoro jest OK " albo " nie poganiaj mnie daj mi wiecej czasu nie nalegaj"
W naszym związku z mojej strony nie doszlo do zdrady (choć tego żaluje przynajmniej zbierałbym zasłużenie - a tak dostaje w łeb za darmo) o ile wiem z jej strony takze choc mam pewne podejrzenia ale to nie istotne. Chciałem mieć żone, dziecko i rodzine - czy to źle ? Chciałem być szczesliwy i spełniony w związku - czy to źle ? To pierwsze udało mi sie osiągnąc to drugie niestety nie chyba w tym zwiazku nie jest mi to dane.
A co do szczegółów - jakbym opowiedział ci o naszym związku od samego początku to trwałoby to mniej wiecej tyle co brazylijska telenowela - jest o czym opowiadac
Na razie tyle bo muszę się zbierać do pracy - miłej lektury
Tak sobie pomyślalem, że to wszystko może wynikać z tego iż ja lubie przebywać w towarzystwie kobiet (to chyba normalne) - nie jest to jednak rownoznaczne z flirtowaniem, zdradzaniem czy czyms podobnym. Tak to widzi moja druga połowa - jeśli pracuje z młodą w miare atrakcyjną dziewczyną to musi nas coś łączyć i ona to wie i ona mi to udowodni. Powiedzcie mi czy nie jest śmieszne przekopywanie 10 czy 15 stron billingu z komórki w poszukiwaniu podejrzanych numerów ? Mam telefon który jest jednocześnie prywatnym i służbowym, są tam przeróżne numery co za przyjemnosc sprawdzac gdzie i ile razy dzwonilem ? Poza tym dla mnie to smieszne jakbym miał coś do ukrycia to billing nie przychodziłby do domu tylko do pracy albo kupilbym sobie drugi telefon chociazby na karte i nie byloby problemu - ech te kobiety
Kolejna rzecz która mi przyszła właśnie do głowy to to kiedy ja niby miałbym ją zdradzać ? Pracuje od 10 do 12 godzin dziennie. Po powrocie do domu mysle o tym zeby odpocząc , pobyc z dzieckiem , z żoną ewentualnie zalatwic to co najpotrzebniejsze (zakupy czy cos tam). W 90 % odmawiam znajomym wyjscia wieczornego w tygodniu bo po prostu mi sie nie chce. Jak wychodze to z zoną - a te wyjscia w wiekszosci kończą się awanturą . Przykład ? Proszę bardzo : na ostatniej imprezie co chwile slyszalem teksty w stylu : nie patrz tam , co jej sie tak przyglądasz, pewnie ci sie podoba, dlaczego tam patrzysz i takie tam - powiedzcie mi siedzac przy stoliku i pijac piwo mam zamknac oczy i nie patrzyc na parkiet jak sie ludzie bawią

marekkkkk, z całym szacunkiem to co piszesz nie pomaga bo to co wymieniasz przerabialem. A co do rozmów to przeczytaj któryś z moich wcześniejszych postów to będziesz wiedział jak się z nią rozmawia. Poza tym co do chwilowej poprawy to zauważyłem że dopoki było żle i po dlugich rozmowach i wielu próbach zaczynało się poprawiać - ona olewała sprawe bo już jest OK. "Czego ty jeszcze chcesz skoro jest OK " albo " nie poganiaj mnie daj mi wiecej czasu nie nalegaj"
uwierz mi dziecko by zrozumiało - wiele razy mowilem czego od niej oczekuje , i czego potrzebuje, pytałem co ona chciałaby żebym robił inaczej , co jej nie pasuje i w ogóle - kończyło się na wysłuchaniu mnie i stwierdzeniu że jej jest dobrze i ona nic nie potrzebuje.Może ona np. nie wie czego on potrzebuje ?
po pierwsze ile razy mozna ratować i w konsekwencji tego walić głową w mur ustawiony z drugiej strony ? Po drugie nie mów mi ze jestem niedpowiedzialny bo gdyby tak było to pierwszym kryzysie rozwaliłbym to w cholere i poszedl swoją drogą a nie starał sie utrzymać związek i stworzyć dziecku godne warunki do spokojnego życia - może powinienem zrezygnowac dawno temu, postanowilem jednak powalczyc. Jednak tym razem jest juz inaczej po prostu moja cierpliwosc i chec naprawy się kończy mam tego dosc i tyle.a.b1 pisze:Jesteście małżeństwem!! Kiedyś podjeliście poważną decyzje, czy jeden "buziak w policzek" może zaważyć?? Chyba warto pomyśleć o ratowaniu. Pozatym, jak Ty po jednym kryzysie chcesz pakować zabawki i uciekać do nowej piaskownicy to współczuje każdej potencjalnej kobiecie Twojego życia, troche mało to odpowiedzialne
W naszym związku z mojej strony nie doszlo do zdrady (choć tego żaluje przynajmniej zbierałbym zasłużenie - a tak dostaje w łeb za darmo) o ile wiem z jej strony takze choc mam pewne podejrzenia ale to nie istotne. Chciałem mieć żone, dziecko i rodzine - czy to źle ? Chciałem być szczesliwy i spełniony w związku - czy to źle ? To pierwsze udało mi sie osiągnąc to drugie niestety nie chyba w tym zwiazku nie jest mi to dane.
A co do szczegółów - jakbym opowiedział ci o naszym związku od samego początku to trwałoby to mniej wiecej tyle co brazylijska telenowela - jest o czym opowiadac

Na razie tyle bo muszę się zbierać do pracy - miłej lektury
emka pisze:Mona, nie potrzebnie wiazesz te dwie sprawy ze sobą.
Tylko rozkminiałam
Z tego, co napisałeś odnoszę wrażenie, iż Ona jest potwornie niedowartościowana i masz rację, że swoim zachowaniem rozwala Wasz związek.
Hmm, Jej zachowanie jest wręcz chorobliwe i teraz już rozumiem Ciebie, ale nie mogę napisać - uciekaj. Jeśli jednak Wasze rozmowy nie przynoszą żadnego pozytywnego rezultatu, to zastanów się nad odejściem albo pomóż Jej dowartościować się.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
emka pisze:Po drugie nie mów mi ze jestem niedpowiedzialny bo gdyby tak było to pierwszym kryzysie rozwaliłbym to w cholere i poszedl swoją drogą
pisze tylko o tym co przeczytałam, nie doczytałam się, ze jest to któryś tam kryzys
emka pisze:może powinienem zrezygnowac dawno temu, postanowilem jednak powalczyc.
to po jakiego diabła był Ci ten ślub?? no nie rozumie
emka pisze:Chciałem mieć żone, dziecko i rodzine - czy to źle ? Chciałem być szczesliwy i spełniony w związku - czy to źle ? To pierwsze udało mi sie osiągnąc to drugie niestety nie chyba w tym zwiazku nie jest mi to dane.
Nie to nie sa złe pragnienia, tylko podjeliście decyzję, w tym wszystkim jest jeszcze dziecko, któremu co pewien czas są fundowane niezłe zmiany. Wiem że należy walczyć o swoje szczęście, ale widziałes co brałeś. Wcześniej Cię nie raziły pewne zachowania? Jak bardzo musiała się zmienić ta kobieta, że po 3 latach Ty mówisz "jestem nie spełniony w związku"?
No ok, to skoro ona tak podchodzi do tematu, to przeprowadź z nią jeszcze jedną taką rozmowę, ale jeżeli zakończy się tak, jak pisałeś, to powiedz jej, że między wami nie jest dobrze i że jak każdy musicie ze sobą rozmawiać, powiedz że dal Ciebie nie jest dobrze i że jest kilka problemów do rozwiązania.
Rozumiem to, że pewnie i ten sposób już próbowałeś i on nic nie pomógł, i jeżeli tak będzie, to powiedz jej, że jest źle, że to może się rozlecieć bo ty potrzebujesz rozmawiać. Mam nadzieje że Ci się uda, bo moim zdaniem szkoda jest przekreślać 3 lata małżeństwa bez żadnego poważnego powodu ( ja rozumiem że to dla Ciebie są to poważne powody, ale chodzi mi o temat typu zdrada itd )
Rozumiem to, że pewnie i ten sposób już próbowałeś i on nic nie pomógł, i jeżeli tak będzie, to powiedz jej, że jest źle, że to może się rozlecieć bo ty potrzebujesz rozmawiać. Mam nadzieje że Ci się uda, bo moim zdaniem szkoda jest przekreślać 3 lata małżeństwa bez żadnego poważnego powodu ( ja rozumiem że to dla Ciebie są to poważne powody, ale chodzi mi o temat typu zdrada itd )
Wbrew pozorom zdradę da się przeżyć, a najpoważniejsze powody rozpadu związku wyglądają niewinnie. Dla kogoś, kto nigdy w czymś takim nie był, przecież nic istotnego się nie stało. Niestety, stało się. Od dłuższego czasu się działo. Narastało, narastało i w końcu bum. Bo granice się wyczerpują. Bywa, że właśnie takie niby nic dla postronnej osoby jest już nie do naprawienia.marekkkkk pisze:Mam nadzieje że Ci się uda, bo moim zdaniem szkoda jest przekreślać 3 lata małżeństwa bez żadnego poważnego powodu ( ja rozumiem że to dla Ciebie są to poważne powody, ale chodzi mi o temat typu zdrada itd )
A zdrada? Ech... Ludziom nogi obcina i żyją, więc czymże przy tym jest zdrada?
Popieram Joasię. Zachowanie żony ma jakieś podłoże w psychice - z tego, co Emka pisał wynika, że ma bardzo niskie poczucie własnej wartości albo jakieś ukryte kompleksy - czuje się gorsza, Emki w jakimś sensie nie warta. Może boi się, że go straci i dlatego na wszelkie próby pytania o zmianę mówi, że jest dobrze, bo obawia się. Obawia się, że jeżeli wytknie coś, co jej przeszkadza, utraci męża. Jakby to powiedzieć - ona podświadomie może czuć się niegodna dla takiego faceta i nie chce krytykować ich pożycia, a z drugiej strony te emocje wyładowywać w postaci scen zazdrości. Teoretycznie po takiej scenie on powinnien przekonywać ją, że jest jedynai wspaniała, a wtedy ona czuje się lepiej, zaspokaja miłość własną i niską samoocenę. Tak to widzę.
Afro mi nie przeszkadza 

Więc tak, udało mi się wczoraj wyciągnąć moją żone na kolacje, na neutralny grunt i wśród ludzi. Liczyłem na to że to co chce jej powiedzieć i o czym chce rozmawiać może spowodować jej niezbyt miłą reakcje. Jednak obyło się bez scen. Przedstawiłem jej mój punkt widzenia moje żale i pretensje , postawiłem swoje warunki - i w odpowiedzi dostałem cisze. Niby wszystko zostało wyjaśnione a jednak nie. Ona nie powiedziała ani słowa , czego ona chce co ją boli. Na moje pytanie dlaczego - odpowiedziała że nie ma siły rozmawiać na ten temat. No coz nie pierwszy i nie ostatni raz. Jednak nadal nie wiem co ja robie zle (bo wiadomo swoih bledow sie nie widzi) i co powinienem zmienic , jak sie zachowywac. Pytałem czy chce byc ze mna - odpowiedziala ze tak, jednak widze ze nie za bardzo ma pomysl na siebie i nasz zwiazek. Żyjemy nie ze sobą a obok siebie - niestety. Przedstawilem jej moje plany , co chce zrobic co osiagnac jaka przyszlosc widze dla nas - w odpowiedzi dostałem wzruszenie ramionami. Nie wiem czy na skutek tej ostatniej awantury zamknela sie w sobie ale sprawia wrazenie jakby nic do niej nie docieralo. Sam juz nie wiem
jest cos w tym co piszesz - wpadaloby sie nad tym zastanowic jednak kiedys nie dawala tego poznac - czyzby jej zachowanie do slubu bylo inne tylko po to zeby zdobyc pewnosc w postaci malzenstwa
Tylko powedz mi jak taka osobe dowartosciowac jesli wszedzie widzi zdrade, oszustwo i klamstwo. Ona jest bardzo atrakcyjna i ladna kobieta, zwraca uwage innych facetow, ona jednak tego nie zauwaza albo nie chce zauwazac. Ubiera sie fajnie dba o siebie - naprawde jest na co popatrzyc. Jednak ta psychika wymaga chyba wiekszej uwagi - niestety nie wiem co mam zrobic
zgadzam sie z toba w 100 % widze ze wiesz o czym mówie.mrt pisze:Wbrew pozorom zdradę da się przeżyć, a najpoważniejsze powody rozpadu związku wyglądają niewinnie. Dla kogoś, kto nigdy w czymś takim nie był, przecież nic istotnego się nie stało. Niestety, stało się. Od dłuższego czasu się działo. Narastało, narastało i w końcu bum. Bo granice się wyczerpują. Bywa, że właśnie takie niby nic dla postronnej osoby jest już nie do naprawienia.
możliwe jest ze masz racje , tylko powiedz mi dlaczego przez jakiegos palanta musze cierpiec ja. Moja zona nie jest moja pierwsza kobieta mialem w zyciu pare partnerek i wyszalalem sie w zyciu - zdrady i inne tym podobne zachowania mnie nie kreca. A ojciec dziecka - z nim moja zona spotyka sie tylko w sadzie , nie utrzymuje kontaktow z dzieckiem ma swoja nowa rodzine , nie placi nawet alimentow.Joasia pisze:Fakt - jest bardzo zazdrosna i niepewna siebie. Ale skąd się to bierze?
Zastanawiam się nad jej poprzednim facetem - ojcem dziecka co z nim się stało?
Może właśnie ją zdradzał i dlatego tak się zachowuje
Może po prostu panicznie się boi że Ty też ją zostawisz.
sami pisze:Zachowanie żony ma jakieś podłoże w psychice - z tego, co Emka pisał wynika, że ma bardzo niskie poczucie własnej wartości albo jakieś ukryte kompleksy - czuje się gorsza, Emki w jakimś sensie nie warta. Może boi się, że go straci i dlatego na wszelkie próby pytania o zmianę mówi, że jest dobrze, bo obawia się. Obawia się, że jeżeli wytknie coś, co jej przeszkadza, utraci męża. Jakby to powiedzieć - ona podświadomie może czuć się niegodna dla takiego faceta i nie chce krytykować ich pożycia, a z drugiej strony te emocje wyładowywać w postaci scen zazdrości.
jest cos w tym co piszesz - wpadaloby sie nad tym zastanowic jednak kiedys nie dawala tego poznac - czyzby jej zachowanie do slubu bylo inne tylko po to zeby zdobyc pewnosc w postaci malzenstwa
a praktycznie po taiej scenie przypominajacej przemarsz wojska niszczacego wszystko po drodze, mam ochote wyjsc z domu i nie wracac tam wiecej.sami pisze:Teoretycznie po takiej scenie on powinnien przekonywać ją, że jest jedynai wspaniała, a wtedy ona czuje się lepiej, zaspokaja miłość własną i niską samoocenę
emka pisze:
Tylko powedz mi jak taka osobe dowartosciowac jesli wszedzie widzi zdrade, oszustwo i klamstwo. Ona jest bardzo atrakcyjna i ladna kobieta, zwraca uwage innych facetow, ona jednak tego nie zauwaza albo nie chce zauwazac. Ubiera sie fajnie dba o siebie - naprawde jest na co popatrzyc. Jednak ta psychika wymaga chyba wiekszej uwagi - niestety nie wiem co mam zrobic
wybacz Ale zrobic sie nie da nic ! taką juz pozostane
[ Dodano: 2006-08-22, 09:15 ]
emka pisze:WItajcie wszyscy , znalazlem to forum bo szukam pomocy albo inaczej mowiac rozwiazania mojego problemu. Mam prawie 30 lat zone i dziecko (niestety nie swoje ale zony - z reszta to bez roznicy). W tym roku bedziemy mieli 3 rocznice slubu choc wydaje mi sie ze jej nie doczekamy. Od paru dobrych miesiecy coraz gorzej sie ze soba dogadujemy i prawde mowiac nie wiem co do niej czuje. Chyba coraz mniej. Niedawno poznalem dziewczyne ktora wlasnie jest po rozstaniu ze swoim bylym facetem. SUper nam sie rozmawia , super czujemy sie we wlasnym towarzystwie i w ogóle. Miedzy nami nic jeszcze nie bylo procz przyjacielskiego pocalunku w policzek. Ale w mojej glowie cos dziwnego sie porobilo i zaczalem sie zastanawiac nad swoim zyciem. Nie wiem co mam zrobic. Zostawic zwiazek ktory sie rozpada i zaczac cos nowego czy probowac go ratowac. Troche to glupie i pewnie zaraz mnie wyprostujecie za moje watpliwosci ale ja mam duzy problem ktory ciezko mi rozwiazac
Musisz byc pewien czy kochasz , jeli nie jestes pewien - nie ma tematu
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
emka pisze:wpadaloby sie nad tym zastanowic jednak kiedys nie dawala tego poznac - czyzby jej zachowanie do slubu bylo inne tylko po to zeby zdobyc pewnosc w postaci malzenstwa Tylko powedz mi jak taka osobe dowartosciowac jesli wszedzie widzi zdrade, oszustwo i klamstwo. Ona jest bardzo atrakcyjna i ladna kobieta, zwraca uwage innych facetow, ona jednak tego nie zauwaza albo nie chce zauwazac. Ubiera sie fajnie dba o siebie - naprawde jest na co popatrzyc. Jednak ta psychika wymaga chyba wiekszej uwagi - niestety nie wiem co mam zrobic
Hmmm... Spróbuję przedstawić sprawę od jej strony, tak jak to widzę. Przed ślubem miałeś jeszcze wybór, mogłeś się z nią rozejść, zostawić, ale Ty chciałeś się z nią ożenić. A przecież tak naprawdę to nic Cię do tego nie zmuszało. Chciałeś, bo kochałeś. I ona była pewna, że chesz być z nią, kochasz, bo chcesz wziąż z nią ślub. Wtedy czuła się zapewne dowartościowana, spełniona. Ale nie wyzbyła się do końca niskiej samooceny. Po ślubie Wasz układ się zmienił. Doszliście już do ostatecznego etapu związku - małżeństwa. Brak poczucia własnej wartości - nawet ten utajony - wrócił. Ona zaczęła czuć, że możesz ją zostawić, że wokół jest tyle innych, lepszych. To poczucie mogło spotęgować wspomnienie poprzedniego związku. Małżeństwem jesteście i ona straciła gwarancję - że chcesz z nią być. Przed ślubem ją miała - był nią fakt pragnienia zawarcia przez Was małżeństwa. To paradoksalne, ale ona podskórnie może czuć, że już więcej razem nie osiągniecie, że wszystko, co było do zdobycia macie i teraz może być tylko gorzej - Ty się nią znudzisz, "przejrzysz na oczy".
Jeżeli - jak zakładam - to niska samoocena jest powodem jej zachowania - to radziłabym Ci spróbować poradzić się jakiegoś specjalisty (może znajdzie się jakiś psycholog na forum), który doradzi, jak z tym walczyć. To, że ona podoba się mężczyznom i jest atrakcyjna niewiele zmienia - jeżeli w siebie nie wierzy to choćbyś jej to na siłę chciał wbić do głowy, nie uda się. Taka osoba musi sama zrozumieć swoją wartość i poczuć to, że nie musi obawiać się utraty pozycji, bo jesteś z nią dlatego, że naprawdę tego chcesz, bo jest jedyna i niepowtarzalna.
Poza tym jej zachowanie może podświadomie prowokować "samospełniającą się przepowiednię" - ona wie, że prędzej czy późńiej Cię straci, bo są lepsze, więc prowokuje awantury i sceny zazdrości, Ty się wściekasz, wreszcie mówisz, że coś jest nie tak i to ją utwierdza w tym, że ma rację, zostawisz ją, znajdziesz inną. I jest tego kompletnie nieświadoma.
Uh, rozpisłam się. Oczywiście wszystko to moje założena po tym, co pisałeś i mogę się mylić, ale tak to w sumie widzę.
Ostatnio zmieniony 22 sie 2006, 11:08 przez sami, łącznie zmieniany 1 raz.
Afro mi nie przeszkadza 

Nawet jeśli znajdziemy przyczynę, to co to zmieni? Nic.Joasia pisze:Fakt - jest bardzo zazdrosna i niepewna siebie. Ale skąd się to bierze?
Zastanawiam się nad jej poprzednim facetem - ojcem dziecka co z nim się stało?
Może właśnie ją zdradzał i dlatego tak się zachowuje
Może po prostu panicznie się boi że Ty też ją zostawisz.
Moze ciekawi jestescie co sie u mnie zmienilo przez 3 dni ? No wiec niewiele. Wprawdze rozmawiamy ze sobą chociaz ta rozmowa w wiekszoci wyglada jak odpedzanie natrętnej muchy to jednak jest, wyjaśnilismy sobie pare rzeczy jednak jezcze dużo pozostało do wyjaśnienia. W czwartek moja zona poinformowala mnie ze mam sobie nie robic planów na weekend bo zostaje z dzieckiem a ona wyjeżdza do kolezanki na drugi koniec polski. Hmm troche nie tak zalatwione - bo moze faktycznie mialem plany ale trudno
Do niedzieli wieczorem moge posmakowac jak to jest byc samemu
Moja zona wyslala pare smsow z drogi(zadnego kocham cie czy tesknie tylko zwykle jestem tu albo chce mi sie siku
) i zadzwonila wieczorem zapytac co u nas (czytaj sprawdzic czy jestem w domu czy na imprezie), no coz faktycznie mialem plany zeby wyjsc z kolezanka na piwo - ale dzieciaczek nie byl zadowolony ze musi isc do babci na noc wiec została ze mna w domu a ja tym samym uniknąłem innych pokus czekajacych na "opuszczonego" faceta na miescie. Szczerze mówiąc sam sie sobie dziwie ze zrezygnowalem z wyjscia z kolezanka - moglem spedzic mily wieczor albo i noc - a tak wieczor spedzilem z piwem w reku a noc z psem w łóżku
Dobra ide ogarnąć mieszkanie bo sie sajgon zrobil.




no nie do konca , nie wiadomo czy w ogóle byloby lozko nawet ja tego nie zakladalemMysiorek pisze:Ty o mały włos nie spędziłeś nocy z laską
mnie to juz nie zaszkodzi - moze przemysli a jak nie trudnoMysiorek pisze:żona pojechała poobcierać się o innych.
a pasiloby mi gdybym i ja mial sie o kogo poobcieracMysiorek pisze:Na dodatek Ci to pasi

[ Dodano: 2006-08-26, 10:43 ]
dostalem wlasnie smsa o nic nie wnoszacej tresci z paroma pytaniami. hmmm - coz wydaje mi sie ze ten wyjazd faktycznie zdecyduje o naszym rozstaniu
Optymista.emka pisze:coz wydaje mi sie ze ten wyjazd faktycznie zdecyduje o naszym rozstaniu
Swoją drogą że też Wy wszystko bierzecie dosłownie... Przecież ona ewidentnie taką przyjęła taktykę.
Smutno stać tak z boku i patrzeć, co ludzie ze swoim związkiem robią. A to przecież takie jest, k.u.r.w.a, proste.
No dobra, ale gdzie tu miłość, u jednej i u drugiej strony?
Co jego trzyma w tym? Odpowiedzialność?
Co ją trzyma? Potrzeba bycia otaczaną opieką dla siebie i dla dziecka?
Jestem zwolennikiem ratowania związków (inaczej żółtki nas zaleją), ale to małżeństwo chyba nigdy nie było zdrowe. Brak fundamentów.
(opinia nie poparta doświadczeniem, jedynie mocno wątpliwą ostatnio mądrością i tanim winem reńskim)
Co jego trzyma w tym? Odpowiedzialność?
Co ją trzyma? Potrzeba bycia otaczaną opieką dla siebie i dla dziecka?
Jestem zwolennikiem ratowania związków (inaczej żółtki nas zaleją), ale to małżeństwo chyba nigdy nie było zdrowe. Brak fundamentów.
(opinia nie poparta doświadczeniem, jedynie mocno wątpliwą ostatnio mądrością i tanim winem reńskim)
Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić Twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.
dzisiaj w nocy przed 2 dostalem telefon - ze ona przemyslala i w ogóle ze chce byc ze mna ze przeprasza. hmmm dziwna pora na zwierzenia. Nawet sie zastanawialem czym to spowodowane - ale nie dociekam . Dzisiaj po powrocie chce z mna porozmawiac i wyjasnic sobie wszystko. jakies 40 minut po tym telefonie nie wiem dokladnie bylem zamulony dostalem smsa o bardzo milej tresci. Zastanawia mnie ta nagla zmiana jej zachowania. Myslicie ze mam dac jeszcze szanse jej i temu zwiazkowi
[ Dodano: 2006-08-27, 09:54 ]
no comments 
[ Dodano: 2006-08-27, 09:54 ]
mrt pisze:Optymista.


emka pisze:Zastanawia mnie ta nagla zmiana jej zachowania.
Bo albo pogadała szczerze z koleżanką i ta Jej nagadała albo faktycznie poobcierała się.
Myslicie ze mam dac jeszcze szanse jej i temu zwiazkowi
Zrobisz, jak uważasz, bo nie My będziemy przesądzać o tym, czy macie rozstać się, czy żyć razem po grób.
Jednak odnoszę wrażenie, że Wasz związek jest jakiś mdławy. To była moja 1wsza myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie po przeczytaniu Twoich ostatnich wypowiedzi. Coś w stylu: "będzie, jak będzie" albo "jakoś to będzie". Nie może być "jakoś", bo to jest życie, a nie jednorazowy wyskok z koleżanką, czy Jej jednorazowe "obtarcie się". Jakoś mało powagi w tym wszystkim

Mysiorek pisze:Ty o mały włos nie spędziłeś nocy z laską, a żona pojechała poobcierać się o innych.
Się, Mysiorku, czepiasz szczegółów
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Myślę, że tak.emka pisze:dzisiaj w nocy przed 2 dostalem telefon - ze ona przemyslala i w ogóle ze chce byc ze mna ze przeprasza. hmmm dziwna pora na zwierzenia. Nawet sie zastanawialem czym to spowodowane - ale nie dociekam . Dzisiaj po powrocie chce z mna porozmawiac i wyjasnic sobie wszystko. jakies 40 minut po tym telefonie nie wiem dokladnie bylem zamulony dostalem smsa o bardzo milej tresci. Zastanawia mnie ta nagla zmiana jej zachowania. Myslicie ze mam dac jeszcze szanse jej i temu zwiazkowi
No i proszę - ona nie wie, jaką taką taktykę ma obrać. Bo że nie chce rozwodu, to chyba oczywiste. Szuka jakiejś drogi, żebyś się opamiętał, czyli np. udaje, że to po niej spływa, bo może Ci się zrobi żal związku. A potem jest ciepła, bo może tędy droga. Ona nie wie, jak postępować.
może to tak wygląda bo naprawde ta nieciekawa sytuacja troche trwa i poporstu jestem zmeczony ciągłą walką. Mam jednak nadzieje że ta dzisiejsza rozmowa coś zmieni - i zaczniemy od nowa. Po głebszych przemyśleniach może faktycznie szkoda tych lat. ZobaczymyMona pisze:Wasz związek jest jakiś mdławy
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
kolezanka z tego co wiem to jest w trakcie zakańczania swojego związku - dowiedziałem sie wczoraj od jej chłopaka.Mona pisze:albo pogadała szczerze z koleżanką i ta Jej nagadała
nie wnikam moze - czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.Mona pisze:albo faktycznie poobcierała się.
nie mozna w 100 % przekazać swoich uczuć przez forumMona pisze:Jakoś mało powagi w tym wszystkim

[ Dodano: 2006-08-27, 10:11 ]
to samo wczoraj powiedziala o niej jej dobra kolezankamrt pisze:Ona nie wie, jak postępować.
[ Dodano: 2006-08-27, 10:14 ]
bo sie boi ze sobie nie poradzi - ona naprawde ma dobre zycie i nic jej i dziecku nie brakuje. Wiele z was chciałoby tak żyć jak ona - praktycznie beztrosko , nie martwić sie o pieniądze i przyszłość . Myśle ze faktycznie jak piszesz ona sie gubi - może dzisiejsza rozmowa coś wyjaśni - obym za wiele po niej nie oczekiwał <smutny2>mrt pisze:nie chce rozwodu
emka pisze:bo sie boi ze sobie nie poradzi
Oby tylko nie było tak, że zapaliła Jej się lampka, tylko z tego powodu, bo prędzej, czy później, TA lampka zgaśnie.
Marto - nie tak łatwo podjąć decyzję o spaniu pod mostem, gdy ma się dziecko.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 253 gości