Haro pisze:Smiejemy sie jak zawsze, nie poruszamy tego tematu i jestesmy tacy jak codziennie - szczesliwi ze mamy siebie. Ja natomiast pogodzilem sie z najgorszym... Mysle, ze On tez.
Wlasnie. "Zyj tak, jakby kazdy dzien byl Twoim ostatnim" nabiera tutaj glebszego znaczenia. Taki jest los, taki jest swiat. Nie ma co doszukiwac sie matafizycznego znaczenia tego wszystkiego. W zaleznosci od tego, w co wierzymy mozemy powiedziec "widocznie Bog tak chcial" albo "cialo ludzkie jest ulomne". Wiem jak ja boje sie o swoich bliskich. Nigdy w zyciu nie spanikowalam wewnetrznie tak, jak wtedy, kiedy zadzwoniono ze szpitala, ze ojciec mial wypadek. Trzeslam sie cala bo w jednej chwili uswiadomilam sobie, ze moge stracic kogos, kogo bardzo kocham. Albo kiedy zle zdiagnozowano moja mame i powiedziano jej, ze ma guza na piersi, ktorego tak naprawde nie bylo. Kiedy powiedziano mi, ze mam torbiela w mozgu, ktory tez okazal sie nieistniejacy, kiedy powiedziano mi, ze moge miez raka, ktorego na szczescie tez nie bylo. W jednej chwili w glowie ukalda ci sie scenariusz: "co jesli?". Co jesli lekarz powie: "zostaly ci trzy miesiace zycia?". Co wtedy?
Ale to sa tylko moje przemyslenia z wlasnych doswiadczen i odbieglam troche od tematu. Mysle, ze on nie powinien sie z tym do konca godzic. Ja nigdy nie bylabym w stanie "pogodzic sie". Ja bym walczyla. Fakt, trzeba miec swiadomosc i respekt co do smierci ale nie mozna sie skreslac. Owszem, powinno sie najblizszych przygotowac na najgorsze ale tez zapewnic ich, ze bedziemy sie jak najmocniej starac, zeby byc tu jak najdluzej. Nauka zna przypadki, kiedy ludzie wychodzili ze smiertelnych chorob. I im bardziej osoba chora doluje sie tym, poddaje sie chorobie i czeka na smierc, tym mniejsze szanse na wyzdrowienie. Im wieksza sila woli, tym wieksza szansa. Wiem, ta sila woli niekoniecznie cos daje ale przynajmniej po smierci ktos bedzie mogl powiedziec o nim: "Walczyl do konca. Wierzyl do konca"
Mysle, ze powinniscie poruszyc ten temat. Chociaz na chwile, powaznie do tego podejsc. Przeprowadzic rozmowe "co by bylo gdyby" i "co sie stanie kiedy". Jesli jestescie naprawe dobrymi przyjaciolmi nie bedzie sie bal o tym mowic. Poplaczcie razem, jesli tak ma byc.
Zycie nie jest sprawiedliwe. Tragedia dotyka tych, ktorych nigdy nie powinna. Dzis w Lebanonie zginely setki kobiet i dzieci. Taka jest pokrecona logika tego swiata. Umieraja niewinni, szumowiny zostaja. Smierc nie wybiera. I moze to ma zwiazek z Bogiem, moze to ma zwiazek z losem i przeznaczeniem, moze z natura a moze nie ma zwiazku z niczym. Usiadzcie przy stole i porozmawiajcie o tym w cztery oczy bo nie mozecie do konca udawac, ze to sie nie dzieje. Mozesz pozniej zalowac, ze nie powiedziales mu tego, co chciales, ze zabraklo czasu. Przygotuj sie psychicznie do tego, powiedz jakie Ty masz podejscie do calej sprawy.
Trzymajcie sie.