Zostawił mnie
Moderator: modTeam
ernest pisze:nie jest najgorsza myśl o tym że ktoś już nie wróci, że sie łudzimy, ale raczej to że nawet gdyby to wszystko skleić ponownie to już nic z tego nie będzie
To,ze ktoś na świecie... albo raczej to ,ze ja czuje i mysle to samo co inni ludzie gdzieś na świecie, sprawia, ze nie czuje sie tak żle. Tzn w sensie, ze moje odczucia sa prawidłowe.
Szkoda, ze juz nie bedzie tak samo.
ernest pisze:Zerwanie jakich kolwiek kontaktów to chyba najlepsza rada.
Tylko, ze zerwanie kontaktów z Nim oznaczałoby tez zerwanie kontaktów z całym środowiiskiem. Żeby nie widywac Jego musiałabym odpóścić wszystkie wyjazdy i spotkania w gronie. A to byłoby nie fair. Mamy do tego graona takie same prawa. Więc dlaczego to ja miałabym zerwać? Niech On zerwie.
On nie chce żeby ktoś z nas z tym zerwał. Zresztą ja też wcale niechce zeby On rezygnował z tego z mojego powodu. To by było nie fair. On liczy na to, ze bedziemy normalnie sie w grupie widywać. Tylko nie będziemy już razem. Czy to sie uda? Jak myślicie?
Bo ja to nie wiem. Troche wiecej niz rok temu, gdy próbowalismy powstrzymac to co sie miedzy nami działo, gdy teoretycznie nie mogliśmy być razem tez mielismy taki genialny pomysł ze bedziemy sie normalnie w grupie widywac i nic więcej i.... nie działało, za bardzo nas do siebie ciągnęło. Teraz...
Czasem chodziły mi po głowie takie rózne pytania do samej siebie. Teraz jak tak mysle całościowo o tym wszystkim to znajduje coraz wiecej przykładów i klei mi sie w głowie taki obraz. Jeszcze nie umiem go ubrac w słowa. Boje sie ze jak to zrobie, jak to opowiem, jak zobacze ten obraz w całosci to nabiore niechęci do niego i siebie samej, za to, ze byłam taka głupia.
Ale narazie jeszcze nie mówię. Jeszcze sklejam.
Ostatnio zmieniony 14 lut 2006, 19:23 przez Mróweczka, łącznie zmieniany 1 raz.
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Mróweczka pisze:Troche wiecej niz rok temu, gdy próbowalismy powstrzymac to co sie miedzy nami działo, gdy teoretycznie nie mogliśmy być razem tez mielismy taki genialny pomysł ze bedziemy sie normalnie w grupie widywac i nic więcej i.... nie działało, za bardzo nas do siebie ciągnęło. Teraz...?
A teraz jesli koles bedzie mial chwile slabosci na wyjezdzie to pozniej bedzie na pewno zalowal...niestety...
<zmieszany> -> uwielbiam tę mordę
-> ta też jest fajna
-> często sie śmieję...ze wszystkiego...
-> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy


;DD -> jeszcze ta mi lezy
Arkady pisze:ernest normalnie muszę sobie wydrukować to co napisałeśWszystko święta prawda.
A nuż sie komus przyda do czegoś ....
Dla wszystkich tych którym coś sie skończyło .. polecam wsłuchanie sie w słowa piosenki "Jesus To A Child" ... cała kwintesencja miłości.
Polecam wszystkim oprócz autorce tematu, bo może sie zdrowo rozryczeć ...
[ Dodano: 2006-02-14, 19:32 ]
Mróweczka pisze:sadi pisze:jesli koles bedzie mial chwile slabosci na wyjezdzie
Niech ma. niech widzi co stracił. Bylebym tylko ja tych słabości nie miała. I miała siłe powiedziec mu "za póżno". A boje sie, ze moge nie miec siły.
Masz racje nie bedziesz miec tyle siły.
[ Dodano: 2006-02-14, 19:36 ]
Mysiorek pisze:Jedź. Najwyżej przeczołgasz się przez tydzień życia i poznasz jak to jest po i obok.
<boje_sie> bedzie mieć fajny tydzień dziewczyna
Mysiorek pisze:Co Cię nie zabije to wzmocni
A to mi sie kojarzy zawsze z Agnieszka Frytkowską hihihi
Mysiorek pisze:Zbierzesz takie doświadczenie, że wrócisz wyprostowana (choć ten pion proponuję trzymać od 1 dnia).
Albo wrócisz jeszcze bardziej zjechana .. stawiam na to drugie jednak
ernest pisze:Albo wrócisz jeszcze bardziej zjechana .. stawiam na to drugie jednak
Chyba nie zrozumiałeś mojego posta.
Co wg Ciebie lepsze? 2-3 miesiące jęczenia po kątach czy tydzień surviwalu i zamknięcie rozdziału?
I jak to zjechana... nie jedzie tam sama! Będzie z przyjaciółmi.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Oczywiście Mysiorku zgadzam sie .. ale wiesz jak będzie wygladac jej tydzien ... Ona bedzie niby udawac że ma to gdzieś całkiem przypadkowo pojawiając sie wszedzie tam gdzie on jest .. spojrzenia i jakieś niepotrzebne sytuacje .. tymczasem to on ja bedzie miał gdzies i może nawet nie bedzie na nia zwracac uwagi.
Wiesz co Mysiorku, ja bym wolał czekać na inny wyjazd. Pier**lę taki układ. Ja tam pojadę, będzie mój były i wspomnienia będą wracać. Po co mi to? Przecież chcę zapomnieć, prawda? Rana po rozstaniu jest świeża, więc po co widok jegomościa ma nie pozwolić jej się goić?
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
ernest pisze:tymczasem to on ja bedzie miał gdzies i może nawet nie bedzie na nia zwracac uwagi.
I o TO chodzi! Żeby dotknęła tej sytuacji. Na drugi dzień Ona będzie się zachowywać już inaczej, a po tygodniu będzie już sobą. Być może się uśmiechnie.
To takie parę miesięcy w pigułce tygodniowej. Raz a dobrze.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Tylko wiecie co, Panowie... ja nie chcę zeby wszyscy patrzyli na moją smutną buzię, zeby cała impreza zamieniła sie w pocieszanie mnie... bosze broń. Chciałabym pojechać i jesli cos bede przezywac (a będę na pewno) to chciałabym zaszyc to gdzieś głęboko w sobie. Pewnie tylko z jednym kumplem pogadam - i usłyszę "a nie mówiłem". A z Nim? Mam nadzieje, ze tez będę mogła normalnie pogadać. Że nie stanę sie przeżroczysta dla niego. Przecież mnie lubi i powiedział, ze dobrze sie ze mna bawi...
Był... jest mi bliski. Nie przestanie byc z dnia na dzień. Mozna tak w ogóle? Odsunąć sie od kogoś z dnia na dzień? Jesli ja przestałam być mu bliska (o ile w ogóle byłam) to mysle ze to sie stało z czasem. Niestety.
[ Dodano: 2006-02-14, 20:21 ]
Ja sie popłakałam, usiłowałam przekonać żeby zmienił zdanie, nie wierzyłam, zadawałam mase głupich pytań i ciągle płakałam... Potem jeszcze poprosiłam o spotkanie znowu płacząc do telefonu... Wiem, ze to żle. W innych okolicznosciach moze miałabym wiecej siły. Ale było tak. I jaka teraz bedzie reszta?
Był... jest mi bliski. Nie przestanie byc z dnia na dzień. Mozna tak w ogóle? Odsunąć sie od kogoś z dnia na dzień? Jesli ja przestałam być mu bliska (o ile w ogóle byłam) to mysle ze to sie stało z czasem. Niestety.
[ Dodano: 2006-02-14, 20:21 ]
ernest pisze:te pierwsze dni i to jak sie zachowamy, ma znaczący wpływ na całą reszte.
Ja sie popłakałam, usiłowałam przekonać żeby zmienił zdanie, nie wierzyłam, zadawałam mase głupich pytań i ciągle płakałam... Potem jeszcze poprosiłam o spotkanie znowu płacząc do telefonu... Wiem, ze to żle. W innych okolicznosciach moze miałabym wiecej siły. Ale było tak. I jaka teraz bedzie reszta?
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Mróweczka pisze:Mozna tak w ogóle? Odsunąć sie od kogoś z dnia na dzień?
W Twoje sytuacji nie. Ale można się postarać, żeby z dnia na dzień, dwa stać się przyjacielem a zerwać z partnerstwem.
Mróweczka pisze:ja nie chcę zeby wszyscy patrzyli na moją smutną buzię, zeby cała impreza zamieniła sie w pocieszanie mnie... bosze broń.
No tego by brakowało jeszcze. Ma być normalnie, masz być fajna. I schować smutki na samo dno. Trudne? Pewnie. Ale nie niemożliwe. I tak to kiedyś będziesz musiała zrobić. Zacznij od dziś.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
moon pisze:Nie jedź. Nie dasz rady.
no musze sie z moon zgodzic niestety i to chyba po raz pierwszy wiec wez sobie to do serca
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
"Such a lonely day
And it’s my
The most loneliest day of my life..."
SOAD - Lonely Day
And it’s my
The most loneliest day of my life..."
SOAD - Lonely Day
- FlyingDuck
- Pasjonat
- Posty: 160
- Rejestracja: 11 gru 2005, 14:18
- Skąd: Wrocław
- Płeć:
Czasem chodziły mi po głowie takie rózne pytania do samej siebie. Teraz jak tak mysle całościowo o tym wszystkim to znajduje coraz wiecej przykładów i klei mi sie w głowie taki obraz. Jeszcze nie umiem go ubrac w słowa. Boje sie ze jak to zrobie, jak to opowiem, jak zobacze ten obraz w całosci to nabiore niechęci do niego i siebie samej, za to, ze byłam taka głupia.
Ale narazie jeszcze nie mówię. Jeszcze sklejam.
Wiesz, mi się zdaje że prędzej lub później i tak będziesz musiała ten obraz skleic. Im wcześniej tym lepiej. Przypuszczalnie on już taki obraz sobie stworzył. Myślę tak jak Mysiorek, że powinnaś pojechac. Ale jeśli pojedziesz, najpierw musisz wbic sobie do głowy że to już koniec. Nie jedź po to by byc koło niego, a by spędzic czas ze znajomymi.
[ Dodano: 2006-02-14, 22:46 ]
Wiesz, właściwie sama musisz ocenic czy jechac... Każdy jest inny. Nie bierz pod uwagę tego jak wypada i tego co on chce. Bądź egoistką - odpowiedz sobie na pytanie czy po tym wyjeździe Twoje samopoczucie się poprawi czy pogorszy.
Ja ze swoim doświadczeniem wiem że przypuszczalnie taki wyjazd dobrze by mi zrobił (choc nie byłby łatwy). Dla Moon i paru innych osób przypuszczalnie zadziałałby odwrotnie. Odpowiedz sobie jak będzie z Tobą. Nie patrz na nic - tylko na swoje dobro.

-
- Bywalec
- Posty: 39
- Rejestracja: 06 gru 2005, 21:13
- Skąd: Podkarpackie
- Płeć:
Co do spotkania z nim... tez nie jestem zbyt przekonany. Z 2 tygodnie temu zerwalem z dziewczyna, ale to z jej powodu - ona nawala przez ostatnie pol roku, a ja stawalem na glowie aby bylo dobrze (moj blad). Dwa dni po naszym rozstaniu spotkalem sie z nia (bo wciaz ja kocham)... spotkanie nic nie przynioslo... baaa... jak wrocilem do mieszkania, bylem tak wsciekly na siebie... popelnilem duuuzy blad. Spotkanie nic nie dalo, a nawet pogorszylo sytuacje i zepsulo mi dzien.
A co do wyjazdu w gory... oczywiscie, przesmyl sobie i zrob jak uwazasz. Ja osobiscie bym nie jechal. Moze latwiej by Ci bylo jezdzic gdybys kogos poznala i wkrecila ta osobe w grono przyjaciol. Wtedy te wspomnienia zwiazane z Twoim ex i tym miejscem, zostaly by podmienione przez Twoja nowa milosc
Pozdrawiam
)
I Solidaryzuje sie z Toba w Twoim smutku i radosci
A radosc przyjdzie... uwierz mi
Zagladaj tu na forum... pomaga i to bardzo
Zreszta sama lepiej wiesz... jestes tu znacznie dluzej 
A co do wyjazdu w gory... oczywiscie, przesmyl sobie i zrob jak uwazasz. Ja osobiscie bym nie jechal. Moze latwiej by Ci bylo jezdzic gdybys kogos poznala i wkrecila ta osobe w grono przyjaciol. Wtedy te wspomnienia zwiazane z Twoim ex i tym miejscem, zostaly by podmienione przez Twoja nowa milosc
Pozdrawiam
I Solidaryzuje sie z Toba w Twoim smutku i radosci
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Mróweczka pisze:Żeby nie widywac Jego musiałabym odpóścić wszystkie wyjazdy i spotkania w gronie. A to byłoby nie fair. Mamy do tego graona takie same prawa. Więc dlaczego to ja miałabym zerwać?
Dlatego że to Ty zostałas rzucona i dlatego że to Ty płaczesz a nie on.
Mróweczka pisze:roche wiecej niz rok temu, gdy próbowalismy powstrzymac to co sie miedzy nami działo, gdy teoretycznie nie mogliśmy być razem tez mielismy taki genialny pomysł ze bedziemy sie normalnie w grupie widywac i nic więcej i.... nie działało, za bardzo nas do siebie ciągnęło. Teraz...?
Nie licz na to.
Mysiorek pisze:o TO chodzi! Żeby dotknęła tej sytuacji. Na drugi dzień Ona będzie się zachowywać już inaczej, a po tygodniu będzie już sobą.
Fajnie by było gdyby to było realne bardziej. Tego byłby wrecz odwrotny skutek. Satnowczo.
Mróweczka pisze:Przecież mnie lubi i powiedział, ze dobrze sie ze mna bawi...
A co miał innego powiedzieć?

Mróweczka pisze:Wiem, ze to żle.
Żle to mało powiedziane.
Mróweczka pisze:I jaka teraz bedzie reszta?
Z poczatku normalna. Tzn i tak bedzie CIe miał gdzieś. Tyle ze jak po nim za jakiś tam czas otrzeźwiejesz bedziesz miec niesmak po swoim żałosnym płaszczeniu sie i ponizaniu.
FlyingDuck pisze:la Moon i paru innych osób przypuszczalnie zadziałałby odwrotnie.
Niezły jesteś

moon pisze:bedziesz miec niesmak po swoim żałosnym płaszczeniu sie i ponizaniu
Już mam delikatny niesmak...
Odwołałam to dzisiejsze spotkanie. Raczej przesunęłam na czas nie określony. Potrzebuję tej rozmowy z Nim. Ale teraz faktycznie... byłam bliska płaczu gdy dzwoniłam.
Nabieram coraz większego przekonania, ze z tego juz nic nie bedzie... ze ja naprawde jestem mu obojetna i ze On nie mnie juz nie chce.
Gryzie mnie pytanie czy któś zajął moje miejsce? Mam wrażenie, ze tak.
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Mróweczka pisze:Gryzie mnie pytanie czy któś zajął moje miejsce? Mam wrażenie, ze tak.
mnie tez to gryzie i jest na to tylko jedna rada. dystans. musisz uswiadomic sobie ze wasze drogi sie rozeszly, ze kazde z was dziala na wlasny rachunek. nie mysl o nim, zajmij sie soba, pielegnuj znajomosci, poszukuj nowych, odswiezaj stare.
a co do grupy wszych znajomych z ktorymi mialas jechac - zamiast szukac pocieszenia u nich, spruboj go skompromitowac w ich oczach


fantastically well and close to spectacular.
Dynaxx pisze:spruboj go skompromitowac w ich oczach
Tylko odpowiedz mi, po co? Niech da sobie dziewczyna sobie spokój i dochodzi do siebie, a nie zajmuje się głupotami.
Napiszę Ci to, co zawsze mówię w takich sytuacjach "Trzymaj fason!". Powodzenia.

Mówi się trudno i płynie się dalej...

"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Mróweczka pisze:Odwołałam to dzisiejsze spotkanie. Raczej przesunęłam na czas nie określony. Potrzebuję tej rozmowy z Nim. Ale teraz faktycznie... byłam bliska płaczu gdy dzwoniłam.
Nabieram coraz większego przekonania, ze z tego juz nic nie bedzie... ze ja naprawde jestem mu obojetna i ze On nie mnie juz nie chce.
to co kilka osób powtórzyło: bądź damą.
przesunięcie na czas nieokreślony to posunięcie bardzo dobre - odwlekaj, jak najdłużej się da, dopóki uznasz, że jesteś gotowa się nie rozpłakać i nie patrzyć maślano-tęsknym wzrokiem. a kiedy uznasz, że to ten moment, to, tak jak marta napisała wcześnie, najprawdopodobniej nie będziesz potrzebowała spotkania :-) a nawe gdyby - idź, i przekonaj się, że to już nie jest człowiek, z którym chcesz być :-) piszę z doświadczenia, i też mi się wydawało niewyobrażalne, że tak może być ^^
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
lollirot pisze:idź, i przekonaj się, że to już nie jest człowiek, z którym chcesz być :-)
Dokładnie, jak ja spotkałam się ze swoim byłym w 2 miesiące po rozstaniu to był mi bardziej obcy, niż kiedykolwiek. Podejrzewam, że jak się spotkacie po tym nieokreślonym czasie, to już nie będziesz miała większej ochoty przebywać w Jego towarzystwie ponad 10 minut. Porównaj swoje odczucia z dziś a z tymi za kilka miesięcy. Zobaczysz, jaka to przepaść...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Ja jestem jeszcze z dziewczyną ale jak się z nią spotykam to czuję, że to nie jest tak jak było...
:(
I też mi możecie powiedzieć, że sie CACKAM, ale jednak piękne założenia czasami biorą w łeb.
Ech...

I też mi możecie powiedzieć, że sie CACKAM, ale jednak piękne założenia czasami biorą w łeb.

Ech...
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Imperator pisze:Ja jestem jeszcze z dziewczyną ale jak się z nią spotykam to czuję, że to nie jest tak jak było...
sam widzisz w takich chwilach, że "nic nie może wiecznie trwać"

http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
TedBundy pisze:sam widzisz w takich chwilach, że "nic nie może wiecznie trwać"Smutne, ale prawdziwe......Co z tym zrobić? Przyjąć do wiadomości i żyć dalej..
I tu się zgadzam. Niestety. Nie ma co rozpaczać. Taka MOŻE być kolej rzeczy. Nic na tym świecie nie trwa wiecznie. Może trwać długo, do śmierci, a może tylko chwilę, dłuższą czy też krótszą. Ale o to chodzi, żeby se to wbić do łba, że to co jednego dnia jest piękne, cudowne, trzeciego może już być rozwalone i pogrzebane.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 196 gości