Przerwa w związku - czy to pomaga?
Moderator: modTeam
ja wiem czy dobrze.. ?!
u mnie to ja zerwalem, ale bylo to wrecz wymuszone sytuacja - pod presja mojej bylej... i wcale nie czuje sie lepiej...
no chyba ze chodzi o to ze bede mogl przed znajomkami zgrywac twardziaka ze to ja ja rzucilem hehe
arkady olej jej smsy. nie daj soba manipulowac. miej honor i skoncz to raz na zawsze, nieodwracaj sie wstecz. przezywam cos bardzo podobnego, wiec wiem co mowie wierz mi.
u mnie to ja zerwalem, ale bylo to wrecz wymuszone sytuacja - pod presja mojej bylej... i wcale nie czuje sie lepiej...
no chyba ze chodzi o to ze bede mogl przed znajomkami zgrywac twardziaka ze to ja ja rzucilem hehe
arkady olej jej smsy. nie daj soba manipulowac. miej honor i skoncz to raz na zawsze, nieodwracaj sie wstecz. przezywam cos bardzo podobnego, wiec wiem co mowie wierz mi.
- ForsakenXL
- Maniak
- Posty: 777
- Rejestracja: 01 sty 2006, 15:45
- Skąd: Kraków
- Płeć:
Lekka załamka...
Ona przychodzi i zrywa z Tobą, a Ty się kajasz i pytasz "czy naprawdę nie widzi już dla was szansy"? To najlepiej dowodzi, że te Twoje postanowienia są jak choragiewka na wietrze. Weź się na coś zdecyduj, bo gotów byłbyś za chwilę do niej wrócić jak Ci w SMSie napisze, że jednak Cię kocha
Ona przychodzi i zrywa z Tobą, a Ty się kajasz i pytasz "czy naprawdę nie widzi już dla was szansy"? To najlepiej dowodzi, że te Twoje postanowienia są jak choragiewka na wietrze. Weź się na coś zdecyduj, bo gotów byłbyś za chwilę do niej wrócić jak Ci w SMSie napisze, że jednak Cię kocha

"Czymże jest życie, jeśli nie szeregiem natchnionych szaleństw?Trzeba tylko umieć je popełniać!
A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień"
~George Bernard Shaw
A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień"
~George Bernard Shaw
ForsakenXL pisze:Lekka załamka...
Ona przychodzi i zrywa z Tobą, a Ty się kajasz i pytasz "czy naprawdę nie widzi już dla was szansy"? To najlepiej dowodzi, że te Twoje postanowienia są jak choragiewka na wietrze. Weź się na coś zdecyduj, bo gotów byłbyś za chwilę do niej wrócić jak Ci w SMSie napisze, że jednak Cię kocha
dokładnie, zaślepienie aż żal czytać
Ja nie uznaję przerw. A jak się rozstaję, to możliwy jest dla mnie powrót tylko 1 raz!
tez tak mam. Generalnie nie wierzylam kiedys w powroty, w ogole nie dopuszczalam takiej mysli ze mozna sie rozstac z kims kogo sie kocha i do niego wrocic...no ale jak to w zyciu bywa, dostalam w dupe i musialam przezyc rozstanie - na miesiac, choc wtedy myslalam ze juz na zawsze... pomoglo, ale cena byla wysko...jak dla mnie nawet za

Arkady, pamietaj, trzymaj sie podjetej decyzji, teraz boli, ale pomysl ze znajdziesz kobiete ktora bedzie w rownym stopniu dbac o Ciebie jak Ty o nia - bo nie chodiz o to zeby tylko jedna ze stron sie strala -jak bylo u Ciebie. Tylko nie pozwol zeby Toba wiecej manipulowa, olej smsy, olej glupie gadanie ze cos sobie przemyslala... Bedzie dobrze!

kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
- pszczółka maja
- Entuzjasta
- Posty: 111
- Rejestracja: 18 sty 2006, 14:44
- Skąd: z daleka
- Płeć:
pszczółka maja pisze:minęło parę dni i jak Arkady dajesz radę???
Hehe, dobre pytanie

Arkady, racja, daj sobie czasu, duuuuzo czasu, i niepozwol soba manipulowac.
Zwiazek dwoch dorosłych osob, ma polegac na dialogu i wzajemnych kompromisach, a kompromisy nie polegaja na tym ze nieustannie jedna ze stron ustepuje.
I nie ma co szukac sobie kogos na sile. Odetchnij <browar>
Zwiazek dwoch dorosłych osob, ma polegac na dialogu i wzajemnych kompromisach, a kompromisy nie polegaja na tym ze nieustannie jedna ze stron ustepuje.
I nie ma co szukac sobie kogos na sile. Odetchnij <browar>
fantastically well and close to spectacular.
- pszczółka maja
- Entuzjasta
- Posty: 111
- Rejestracja: 18 sty 2006, 14:44
- Skąd: z daleka
- Płeć:
Ja osobiście nie uznaje żadnych przerw...
Choć czasem pomagają...dziewczyna bedzie miała czas, aby sobie przemyśleć pare spraw związenych z Toba...ale także uwzględnij, że może być inaczej niż sobie to teraz wyobrażasz...Bo w końcu przez te dwa tygodnie można powiedzieć, że nie bedziecie razem i może np. poznać kogoś innego oczywiście nie pisze, że tak bedzie, miejmy nadzieje, że nie i że bedzie wszystko OK;) Usiądz z nią i przeanalizujcie co sie wydarzyło od tamtej pory...szczerze powiedz jej co o tym sądzisz...nie unoś się bo to pogorszy sprawe...Może dajcie sobie jeszcze np. miesiąc i zobaczcie jak to bedzie dalej wyglądało...Nie chce Cie pouczać, ale pisze co ja bym zrobiła na Twoim miejscu;)
Także 3maj sie, nos do góry, a zobaczysz bedzie wszytsko wporzadku;);)
Choć czasem pomagają...dziewczyna bedzie miała czas, aby sobie przemyśleć pare spraw związenych z Toba...ale także uwzględnij, że może być inaczej niż sobie to teraz wyobrażasz...Bo w końcu przez te dwa tygodnie można powiedzieć, że nie bedziecie razem i może np. poznać kogoś innego oczywiście nie pisze, że tak bedzie, miejmy nadzieje, że nie i że bedzie wszystko OK;) Usiądz z nią i przeanalizujcie co sie wydarzyło od tamtej pory...szczerze powiedz jej co o tym sądzisz...nie unoś się bo to pogorszy sprawe...Może dajcie sobie jeszcze np. miesiąc i zobaczcie jak to bedzie dalej wyglądało...Nie chce Cie pouczać, ale pisze co ja bym zrobiła na Twoim miejscu;)
Także 3maj sie, nos do góry, a zobaczysz bedzie wszytsko wporzadku;);)

!Dżaga! pisze:Ja osobiście nie uznaje żadnych przerw...
Choć czasem pomagają...dziewczyna bedzie miała czas, aby sobie przemyśleć pare spraw związenych z Toba...ale także uwzględnij, że może być inaczej niż sobie to teraz wyobrażasz...Bo w końcu przez te dwa tygodnie można powiedzieć, że nie bedziecie razem i może np. poznać kogoś innego oczywiście nie pisze, że tak bedzie, miejmy nadzieje, że nie i że bedzie wszystko OK;) Usiądz z nią i przeanalizujcie co sie wydarzyło od tamtej pory...szczerze powiedz jej co o tym sądzisz...nie unoś się bo to pogorszy sprawe...Może dajcie sobie jeszcze np. miesiąc i zobaczcie jak to bedzie dalej wyglądało...Nie chce Cie pouczać, ale pisze co ja bym zrobiła na Twoim miejscu;)
Także 3maj sie, nos do góry, a zobaczysz bedzie wszytsko wporzadku;);)
Hm, chyba nie przeczytałaś tematu od początku. Między mną a nią już nic nie ma, no może poza sms-ami od czasu do czasu. Związek zakończony i dla mnie nie ma już o czym mówić. Może to dziwne, ale z każdym dniem czuję się coraz lepiej bez niej i dopiero teraz dochodzi do mnie jak byłem zaślepiony i wykorzystywany. Teraz czuję, że odżywam! W końcu spotykam się ze znajomymi, dla których nie miałem wcześniej czasu, rozwijam też swoje zainteresowania. Może kiedyś się jeszcze z kimś zwiążę, ale teraz zupełnie o tym nie myślę. I dobrze mi z tym
- ForsakenXL
- Maniak
- Posty: 777
- Rejestracja: 01 sty 2006, 15:45
- Skąd: Kraków
- Płeć:
Arkady pisze: I dobrze mi z tymPozdrawiam!
No, kurde bele nareszczie! Aż mi ulżyło bo po pierwsze było mi Ciebie żal, a po drugie byłem na Ciebie zły, bo sam sie w to dziecinnie pakowałeś. Powodzenia bracie <jestdobrze2>
"Czymże jest życie, jeśli nie szeregiem natchnionych szaleństw?Trzeba tylko umieć je popełniać!
A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień"
~George Bernard Shaw
A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień"
~George Bernard Shaw
Z mojego doświadczenia przerwa w związku nie pomaga tylko wszystko pogarsza. Miałam kilka takich przerw i każdy powrót był jak odgrzewany obiad - najpierw nabawiłam się niestrawności a potem stwierdziłam, że ten obiad jest czymś toksycznym zatruty. Trzeba było szybko i definitywnie zakończyć ten związek ale ten koniec trwał 10 miesięcy. Niestety miałam klapki na oczach, bo to był mój pierwszy poważny związek a on był moim pierwszym partnerem. Wierzyłam, że kiedyś będę z nim szczęśliwa i ciągnęłam to bagno - dlatego to tak długo trwało. Przez taką ślepą miłość straciłam dużo czasu, kilka lat.
"My shadow's the only one that walks beside me"
ja też nie sądzę, żeby przerwy pomagały.. jeśli już to na krótką metę - jest się wniebowziętym, że jednak nic nie trzeba kończyć i wszystko będzie jak kiedyś.. ale ogólnie cały <scheiss> wraca po pewnym czasie i znowu ma się ochotę odejść.
takie przerwy to jak dla mnie niepotrzebne przedłużanie cierpienia.
jak się chce skończyć związek to konsekwentnie, możliwie krótko i zdecydowanie.
bez złudzeń i naiwności.
takie przerwy to jak dla mnie niepotrzebne przedłużanie cierpienia.
jak się chce skończyć związek to konsekwentnie, możliwie krótko i zdecydowanie.
bez złudzeń i naiwności.
"life is like a cranberry pie - you never know what you can find inside".. ![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
[quote="Mari*"] był jak odgrzewany obiad - najpierw nabawiłam się niestrawności a potem stwierdziłam, że ten obiad jest czymś toksycznym zatruty. Trzeba było szybko i definitywnie zakończyć ten związek ale ten koniec trwał 10 miesięcy.
Tak, tak. Właśnie "zaserwowano" mi pause. Po trwającym 11 (!) lat związku. Co gorsze, poprzedni trwający 5 lat dokładnie w ten sam sposób był zszedł. Jestem typowym, 100% monogamistą-w całym życiu przeżyłem tylko 2 związki. Poprzednim razem potrzebowałem 2 lat, aby wrócić do równowagi. Obawiam się, że tym razem niestrawny obiad okaże się być ostatnią wieczerzą...
Tak, tak. Właśnie "zaserwowano" mi pause. Po trwającym 11 (!) lat związku. Co gorsze, poprzedni trwający 5 lat dokładnie w ten sam sposób był zszedł. Jestem typowym, 100% monogamistą-w całym życiu przeżyłem tylko 2 związki. Poprzednim razem potrzebowałem 2 lat, aby wrócić do równowagi. Obawiam się, że tym razem niestrawny obiad okaże się być ostatnią wieczerzą...
malz
Wiesz...w gruncie rzeczy to przerwa w związku nie wróży nic dobrego.
Bo niby dlaczego dwoje kochających się ludzi chce od siebie odpocząć?
Jeśli się kocha to chce się być z tą osobą jak najczęściej,chce się ją chłonąć..poznać,po prostu z nią być...jeśli się pojawiają chęci spędzania czasu osobo to chyba nie jest to nic pozytywnego.
Czasem jednak bywa tak,że związek nas ogranicza w jakiś sposób i dlatego chcemy "zaczerpnąć powietrza"...ale osobiście uważam,że przerwa w związku to p-szy stopień do końca...
Mówię to z autopsji,niestety :-/
Bo niby dlaczego dwoje kochających się ludzi chce od siebie odpocząć?
Jeśli się kocha to chce się być z tą osobą jak najczęściej,chce się ją chłonąć..poznać,po prostu z nią być...jeśli się pojawiają chęci spędzania czasu osobo to chyba nie jest to nic pozytywnego.
Czasem jednak bywa tak,że związek nas ogranicza w jakiś sposób i dlatego chcemy "zaczerpnąć powietrza"...ale osobiście uważam,że przerwa w związku to p-szy stopień do końca...
Mówię to z autopsji,niestety :-/
Carpe diem!
- Piotrek GRUBY
- Bywalec
- Posty: 31
- Rejestracja: 21 maja 2006, 03:02
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
ARKADY!
Po pierwsze przypadkiem wpadlem na to forum (szukalem w googlach informacji o business ofertach, hehehe!) i jak zobaczylem Twoj post to postanowilem sie zarejestrowac i przemowic Ci do rozsadku, chlopie!
Po drugie jak przeczytalem dwie pierwsze strony tematu to mnie wciagnelo i doczytalem do konca i powiem tyle - Prawie Ci gratuluje. ''Prawie'' bo daj spokoj z smsami. Powiedz Jej, ze skoro sie rozstaliscie to KONIEC. Musisz ''wyzdrowiec'' i ochlonac. Nie wiesz czy ja jeszcze kochasz (wiem, ze nie wiesz) i dlatego potrzebujesz czasu zanim bedzie mogl/chcial sie z nia spotkac. Tylko o jednym pamietaj - BADZ W TYM KONSEKWENTNY. Ta rada to oczywiscie w przypadku gdy chcesz wyjsc z tego jak facet.
Powiem Ci, ze Twoja sytuacja to taki mix moich dwoch zwiazkow. Pierwszy - zakonczony dwa miesiace temu: kilka rozmow, kilka szans, kilka nadzieji na poprawe. Rezultat - nadal zero seksu, nadal zero okazywania uczuc. Kolejna rozmowa: ja jade zeby zerwac, ona placze, postanawiam sprobowac choc juz wiem, ze i tak nie bedziemy razem na zawsze (wiec jaki sens, no nie?). Dalej: nic sie nie zmienia.Kolejna rozmowa: mam Ja zaakceptowac taka jaka jest bo nie potrafi sie zmienic (czytaj: nie potrafi wyslac smsa pt ''jak sie czujesz'' albo ''Kocham Cie i dobrze mi z Toba''). Dalej: ja probuje sie zmienic. Dalej: Ja przegladam na oczy i stwierdzam, ze nic z tego nie bedzie. Dalej: razem podejmujemy decyzje o rozstaniu.
Druga analogia do mojego zwiazku, juz innego: robie wszystko co ona chce. Ma mnie na kazde skinienie palcem. Wysylam kwiaty. Zabieram na imprezy, do kina itp. Organizuje Jej impreze urodzinowa w klubie i dwoch jej kolegow dostaje ode mnie becki bo jeden ja upuscil jak ja niosl po schodach (Jej dobry przyjaciel, zaden moj konkurent). Ona nastepnego dnia dzwoni, ze ma dosyc. To koniec.
I tutaj ciekawostka: dwa dni pozniej dzwoni do mnie i pyta co slychac. Kolejnego dnia to samo i chce sie ze mna spotkac. Ja mowie, ze podobno sie rozstalismy. Unikam Jej swiadomie przez pol roku. Ona wreszcie nie wytrzymuje i dzwoni do mojej najlepszej przyjacioly i placze w sluchawke, ze za mna teskni, ze sie zmienila i chce sie ze mna spotkac a ja nie odbieram telefonow. Spotykam sie z nia, planuje 30 minut. Nie ma gdzie isc wiec jedziemy do mnie. Krotko i zwiezle przedstawiam moja wersje wydarzen (ze mna pomiatala i wykorzystywala). Ona placze. Rozmawiamy do 7.00 rano...
Dwa lata pozniej bawie sie na Jej weselu, do tej pory widujemy sie przynajmniej raz w miesiacu. Jest w ''naszej paczce''. Mamy po 6 lat wiecej, jestemy madrzejsi, jestesmy super-przyjaciolmi, jej facet uwielbia mnie a ja jego...
Moral:
badz twardy i pamietaj o honorze. Pamietaj, ze jestes facetem i kobieta nie moze Ci wejsc na glowe.
Nie mam tu na mysli zadnych szowinistycznych sloganow - po prostu jezeli ktos ma wszystko i nie musi sie o to starac to szbciutko sie tym nudzi... Poza tym wiadomo, ze facet ma byc facetem a nie ''cieple kluchy''...
p.s. Jestem Piotrek, 29lat, Warszawa. Milosny recydywista, teraz juz wie czego chce i czego moze sie spodziewac. Nauczony doswiadczeniem podejrzewa, ze juz nic go nie zdziwi. Kobiety go uwielbiaja ale wciaz szuka tej jedynej. Witam serdecznie ;-)
[ Dodano: 2006-05-21, 04:40 ]
I jeszcze P.S. :
Nie ma czegos takiego jak ''odpoczecie od siebie''!!!!!! Co to niby ma znaczyc??? Ze potrzeba czasu zeby sie namyslic czy z kims byc czy nie? Skoro ktos potrzebuje czasu i namyslu to chyba wiadomo, ze nic z tego, prawda? Jak sie kocha to sie wie, ze sie kocha. Jak sie potrzebuje to sie czuje, ze sie potrzebuje. A najwazniejsze: jak sie powie, ze to koniec TO MA TO ZNACZYC KONIEC (!). Kiedys madry czlowiek powiedzial mi, ze decyzja o rozstaniu powinna byc przemyslana. Jezeli juz ktos to mowi to niechta druga osoba wie, ze mowi to na powaznie. Nie wolno bawic sie uczuciami drugiej osoby a takie ''to koniec. albo nie, jutro koniec'' to nic wiecej jak tylko brak pewnosci wobec drugiej osoby. A brak pewnosci po jakims czasie to wedlug mnie poczatek konca...
Po pierwsze przypadkiem wpadlem na to forum (szukalem w googlach informacji o business ofertach, hehehe!) i jak zobaczylem Twoj post to postanowilem sie zarejestrowac i przemowic Ci do rozsadku, chlopie!
Po drugie jak przeczytalem dwie pierwsze strony tematu to mnie wciagnelo i doczytalem do konca i powiem tyle - Prawie Ci gratuluje. ''Prawie'' bo daj spokoj z smsami. Powiedz Jej, ze skoro sie rozstaliscie to KONIEC. Musisz ''wyzdrowiec'' i ochlonac. Nie wiesz czy ja jeszcze kochasz (wiem, ze nie wiesz) i dlatego potrzebujesz czasu zanim bedzie mogl/chcial sie z nia spotkac. Tylko o jednym pamietaj - BADZ W TYM KONSEKWENTNY. Ta rada to oczywiscie w przypadku gdy chcesz wyjsc z tego jak facet.
Powiem Ci, ze Twoja sytuacja to taki mix moich dwoch zwiazkow. Pierwszy - zakonczony dwa miesiace temu: kilka rozmow, kilka szans, kilka nadzieji na poprawe. Rezultat - nadal zero seksu, nadal zero okazywania uczuc. Kolejna rozmowa: ja jade zeby zerwac, ona placze, postanawiam sprobowac choc juz wiem, ze i tak nie bedziemy razem na zawsze (wiec jaki sens, no nie?). Dalej: nic sie nie zmienia.Kolejna rozmowa: mam Ja zaakceptowac taka jaka jest bo nie potrafi sie zmienic (czytaj: nie potrafi wyslac smsa pt ''jak sie czujesz'' albo ''Kocham Cie i dobrze mi z Toba''). Dalej: ja probuje sie zmienic. Dalej: Ja przegladam na oczy i stwierdzam, ze nic z tego nie bedzie. Dalej: razem podejmujemy decyzje o rozstaniu.
Druga analogia do mojego zwiazku, juz innego: robie wszystko co ona chce. Ma mnie na kazde skinienie palcem. Wysylam kwiaty. Zabieram na imprezy, do kina itp. Organizuje Jej impreze urodzinowa w klubie i dwoch jej kolegow dostaje ode mnie becki bo jeden ja upuscil jak ja niosl po schodach (Jej dobry przyjaciel, zaden moj konkurent). Ona nastepnego dnia dzwoni, ze ma dosyc. To koniec.
I tutaj ciekawostka: dwa dni pozniej dzwoni do mnie i pyta co slychac. Kolejnego dnia to samo i chce sie ze mna spotkac. Ja mowie, ze podobno sie rozstalismy. Unikam Jej swiadomie przez pol roku. Ona wreszcie nie wytrzymuje i dzwoni do mojej najlepszej przyjacioly i placze w sluchawke, ze za mna teskni, ze sie zmienila i chce sie ze mna spotkac a ja nie odbieram telefonow. Spotykam sie z nia, planuje 30 minut. Nie ma gdzie isc wiec jedziemy do mnie. Krotko i zwiezle przedstawiam moja wersje wydarzen (ze mna pomiatala i wykorzystywala). Ona placze. Rozmawiamy do 7.00 rano...
Dwa lata pozniej bawie sie na Jej weselu, do tej pory widujemy sie przynajmniej raz w miesiacu. Jest w ''naszej paczce''. Mamy po 6 lat wiecej, jestemy madrzejsi, jestesmy super-przyjaciolmi, jej facet uwielbia mnie a ja jego...
Moral:
badz twardy i pamietaj o honorze. Pamietaj, ze jestes facetem i kobieta nie moze Ci wejsc na glowe.
Nie mam tu na mysli zadnych szowinistycznych sloganow - po prostu jezeli ktos ma wszystko i nie musi sie o to starac to szbciutko sie tym nudzi... Poza tym wiadomo, ze facet ma byc facetem a nie ''cieple kluchy''...
p.s. Jestem Piotrek, 29lat, Warszawa. Milosny recydywista, teraz juz wie czego chce i czego moze sie spodziewac. Nauczony doswiadczeniem podejrzewa, ze juz nic go nie zdziwi. Kobiety go uwielbiaja ale wciaz szuka tej jedynej. Witam serdecznie ;-)
[ Dodano: 2006-05-21, 04:40 ]
I jeszcze P.S. :
Nie ma czegos takiego jak ''odpoczecie od siebie''!!!!!! Co to niby ma znaczyc??? Ze potrzeba czasu zeby sie namyslic czy z kims byc czy nie? Skoro ktos potrzebuje czasu i namyslu to chyba wiadomo, ze nic z tego, prawda? Jak sie kocha to sie wie, ze sie kocha. Jak sie potrzebuje to sie czuje, ze sie potrzebuje. A najwazniejsze: jak sie powie, ze to koniec TO MA TO ZNACZYC KONIEC (!). Kiedys madry czlowiek powiedzial mi, ze decyzja o rozstaniu powinna byc przemyslana. Jezeli juz ktos to mowi to niechta druga osoba wie, ze mowi to na powaznie. Nie wolno bawic sie uczuciami drugiej osoby a takie ''to koniec. albo nie, jutro koniec'' to nic wiecej jak tylko brak pewnosci wobec drugiej osoby. A brak pewnosci po jakims czasie to wedlug mnie poczatek konca...
No cóż, bardzo przykra sytuacja zwłaszcza, że 2 lata razem to jest dość długi czas,a przynajmniej na tyle długi, by wiedzieć co się czuje i czego oczekuje od zwiazku. Więc przerwa wg Mnie jest bardzo dobrym wyjściem, niech dziewczyna się zastanowi czego chce i nie daj się ranić!! pozdrówki 
OnlyJusti
Widzę, że zdania powdzielone, swoją drogą mój pierwszy post
Ja uważam, że to nie jest złe rozwiązanie. Ale też zależy po jakim czasie następuje, co Was łączy, czy to tylko 'chodzenie' czy coś więcej...
Nie można na pewno jednoznacznie stwierdzić - dobrze lub nie. Ale ja też kiedyś poszłam na coś takiego. Tzn po 3 latach fantastycznego związku przyszedł lekki kryzys, i pewnie gdyby nie rozstanie na kilka miesięcy to po pół roku skończyłoby się z wielkim hukiem. A kiedy na pół roku zostałam sama to doceniałam jak bardzo jest mi on niezbędny. I teraz już wiem, że drugi raz się z nim nie rozstane... (chyba, bo pewnym niczego byc nie można, heh).

Ja uważam, że to nie jest złe rozwiązanie. Ale też zależy po jakim czasie następuje, co Was łączy, czy to tylko 'chodzenie' czy coś więcej...
Nie można na pewno jednoznacznie stwierdzić - dobrze lub nie. Ale ja też kiedyś poszłam na coś takiego. Tzn po 3 latach fantastycznego związku przyszedł lekki kryzys, i pewnie gdyby nie rozstanie na kilka miesięcy to po pół roku skończyłoby się z wielkim hukiem. A kiedy na pół roku zostałam sama to doceniałam jak bardzo jest mi on niezbędny. I teraz już wiem, że drugi raz się z nim nie rozstane... (chyba, bo pewnym niczego byc nie można, heh).
gbass17 - masz racje należy byc zdecydowanym i dlanie to równeiż conajmniej dziwne mieć wątpliwości po takim starzy zwiazku lecz jeśli już są, czy to wątpliwosci, czy problemy, to czasami trzeba wybrać "mniejsze zło" - rozwiązanie najmniej bolesne, które mozę zbudować coś, niekoniecznie chwilowe wątpliwosci są powodem zerwania! Czasami walka polega na chwilowej przerwie, a nie an kapitulacji z pola walki o miłość.
megane - jesteś typowym przykładem, ze prawdziwa miłość przetrwa wszystko!! życzę dalszego szczęścia i ządnych rozstań, nawet chwilowych.
pozdrówki 
megane - jesteś typowym przykładem, ze prawdziwa miłość przetrwa wszystko!! życzę dalszego szczęścia i ządnych rozstań, nawet chwilowych.
OnlyJusti
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 166 gości