I co teraz?Czy to koniec?
Moderator: modTeam
I co teraz?Czy to koniec?
Jestem wsciekla,rozzalona i bezradna.Popelnilam blad-ogromny.Ale czy tak na prawde niewybaczalny?Doszlo do odsc ostrej klotni z moim chlopakiem,o to ze opierdzielilam go w miejscu publicznem,czego nie powinnam zrobic nbo nie mialam racji.Jestesmy razem 3 lata,mamy sliczna coreczke,ktora patrzyla na cala ta klotnie:-(Na to co wyprawialismy,to tez mnie boli.Ale sednem calej sprawy jest to ze go uderzylam?Czy bez powodu?Niewiem?Skoro to zrobilam chyba mialam jakis powod.To byla jego prowokacja.Bo jak dlugo mozna znosic obelgi rzucane prosto w twarz?:-(Teraz znam sile powiedzenia ze slowa potrafia ranic bardziej niz czyny:-(Ale czyny...to co ja zrobilam.Zaluje tego jak nigdy wczesniej niczego w zyciu.On jest teraz obojetny.Rozmawia ze mna tylko po to zeby podtrzymac pozory.A przynajmniej ja odnosze takie wrazenie po tonie jego glosu.A ja tak bardzo chce to naprawic.Poprosil zebym dala mu czas-i czekam.Cierpliwie.Bo Kocham Go:-(Moge czekac bardzo dlugo ale nie wiem czy mam na co czekac?Pomozcie,doradzcie,powiedzcie czy ten koszmar kiedys sie skonczy?Czy powroci normalnosc?Czy on mi wybaczy:-(Jestesmy jeszcze mlodzi,oboje mamy po 20 lat,czy to tak mlody wiek sprawia ze przezywa sie wszystko tak dlugo i tak silnie?Nawet gdy mu mowie ze juz nigdy tak nie zrobie,ze chce sie zmnienic i to naprawic,sprobowac jeszcze raz-on i tak mi nie wierzy;-(Czy to rodzaj nauczki?Ja juz dostalam swoja lekcje a teraz boje sie jutra...boje sie ze go strace...:-(
Ale co On takiego powiedział, że nie wytrzymałaś i podniosłaś rękę? Owszem jesteście młodzi, ale macie dziecko i powinniście być dojrzalsi niż Wasi rówieśnicy. Tak naprawdę nie napisałaś, co jest nie tak między Wami...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
- pszczółka maja
- Entuzjasta
- Posty: 111
- Rejestracja: 18 sty 2006, 14:44
- Skąd: z daleka
- Płeć:
Musisz go bardzo kochać, jeśli z Twojego posta można wyczytać, że to Twoja wina.
Stało się. Ale wina leżała na pewno po obu stronach. Chociaż... Przydałaby się też JEGO wersja.
Teraz to nic. Stało się. Po ptokach. Trzeba teraz naprawiać to co się popsuło. Dużo cierpliwości i wysiłku czasem potrzeba. Ale nie tylko od Ciebie to ma zależeć. Od niego też. Tym bardziej, że macie córeczkę.

Stało się. Ale wina leżała na pewno po obu stronach. Chociaż... Przydałaby się też JEGO wersja.
Teraz to nic. Stało się. Po ptokach. Trzeba teraz naprawiać to co się popsuło. Dużo cierpliwości i wysiłku czasem potrzeba. Ale nie tylko od Ciebie to ma zależeć. Od niego też. Tym bardziej, że macie córeczkę.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Imperator pisze:Przydałaby się też JEGO wersja
http://www.agnieszka.com.pl/forum_php/viewtopic.php?t=5705
Tu jest coś podobnego

Nigdy nie dyskutuj z idiotą - najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.
Facet czasami tak ma, że się obraża na cały świat bo nie potrafi się przyznać do błędu. W takiej sytuacji (przynajmniej jeśli chodzi o mnie) lepiej go zostawić w spokoju. Wiem, że to boli – taka jego postawa, ale nie staraj się tego zmienić na siłę. Trzeba przeczekać.
Ciężko radzić, bo właściwie nie wiemy co się stało, jaka jesteś Ty, ani jaki jest Twój facet. Ale jedno mogę powiedzieć z całą świadomością tego co mówię: nie załamuj się tak, to NIE JEST tylko Twoja wina. I pewnie właśnie dla tego on się teraz zamknął bo o tym doskonale wie. A faceci to takie durne stworzenia (sam jestem facetem to wiem) że czasem ich „honor” (a raczej EGO) nie pozwala się przyznać do błędu. Przeczekaj trochę i NIE OBWINIAJ SIĘ ZA WSZYSTKO!
Ciężko radzić, bo właściwie nie wiemy co się stało, jaka jesteś Ty, ani jaki jest Twój facet. Ale jedno mogę powiedzieć z całą świadomością tego co mówię: nie załamuj się tak, to NIE JEST tylko Twoja wina. I pewnie właśnie dla tego on się teraz zamknął bo o tym doskonale wie. A faceci to takie durne stworzenia (sam jestem facetem to wiem) że czasem ich „honor” (a raczej EGO) nie pozwala się przyznać do błędu. Przeczekaj trochę i NIE OBWINIAJ SIĘ ZA WSZYSTKO!
żyj teraźniejszością, dzień
zorajszy przeminął, jutrzejszy może nigdy nie nadejść...

A wg Ciebie obrażanie się na wszystko i wszystkich to dobre rozwiązanie problemu? Szczerze wątpię. Nie chodzi tu o pocieszanie kogokolwiek tylko wskazanie na nielogiczność postępowania człowieka, który zamyka się na swoją kobietę. Bo do czego to ma niby prowadzić? Na pewno nie do rozwiązania zaistniałego problemu.
żyj teraźniejszością, dzień
zorajszy przeminął, jutrzejszy może nigdy nie nadejść...

Czasami jest tak w życiu, ze żaluje się tego co się wydarzyło. No, ale co sie stało to się nie odstanie.
Generalnie ciężko cokolwiek powiedzieć, bo udzieliłaś nam tylko zdawkowych informacji. Jesli mozesz, opisz od czego zaczał sie ten konflikt.
Generalnie ciężko cokolwiek powiedzieć, bo udzieliłaś nam tylko zdawkowych informacji. Jesli mozesz, opisz od czego zaczał sie ten konflikt.
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
wiem jedno, że takie wybuch nie biora sie z powietrza, nie biora sie ze złego humoru. To cos musiał tkwić w Tobie i narastac, narastac az wybuchłas. Moze wybuch nie był odpowiedni do sytuacji, nie wiem. to ma jakis głebszy poczatek w przeszłości. To odzwierciedlanie waszych relacji. Chetnie napisze cos wiecej, ale musze wiedziec wiecej.
Postaraj sie porozmawiac z nim, na spokojnie, o waszych odczuciach, zalach
Postaraj sie porozmawiac z nim, na spokojnie, o waszych odczuciach, zalach
Jak znam życie to pewnie wpadłaś (z dzieckiem) ze swoim chłopakiem i teraz..tak! można powiedzieć, że jest to rodzaj nauczki.
Widać nie pasujecie do siebie skoro dochodzi do takich jazd, a Twoja córeczka w tym układzie jest najbardziej poszkodowana
Szkoda mi Twojej córeczki
Widać nie pasujecie do siebie skoro dochodzi do takich jazd, a Twoja córeczka w tym układzie jest najbardziej poszkodowana

Szkoda mi Twojej córeczki

"Gdyby ludzie rozmawiali tylko o tym, co rozumieją, zapadłaby nad światem wielka cisza."
Zczelo sie od idiotycznej klutni w wyporzyczalni filmow.On dopadl jakis film (co prawda to byl triller ale...) z jakimis lizacymi sie panienkami na okladce a ja nie lubie kiedy moj facet oglada takie bzdury przy mnie!Zreszta ktora kobieta lubi zeby jej facet wlampial sie z ciala innych
Wiec powiedzialam mu ze jest zboczony bo sie wkurzylam:(I ktos to uslyszal.Wiem ze wtedy powinnam puknac sie w glowe ale od tego sei zaczelo...Pojechalismy do domu i rozpetalo sei pieklo...On koniecznie chcial udowodnic mi jaka jest roznica pomiedzy filmem porno a normalnym...I zaczal sciagac jakies pornosy i ja puszczac.To juz mnie wyprowadzilo z rownowagi!Zaczelam trzaskac laptopem i wtedy zostala chyba przekroczona granica.Zaczal lapac mnie za rece,mowic mi ze jestem nienormalna:(Bylo mi coraz bardziej przykro i bylam coraz bardziej wsciekla...On ciagle mnie prowokowal,ranil slowami a ja nie umialam go wtedy przegadac:(Sytuacja nie uspakajala sie wrecz przeciwnie-narastal zal i wscieklosc.Kiedy wszystko pozornie sie uspokoilo polozylismy sie do lozka...mnie bylo bardzo przykro...szukalam pocieszenia przy nim...chcialam przeprosic.On mnie do siebie odpychal,obrazal,rzucal obelgi...Wiec w pewnym momencie gdy powiedzial mi dosc dobitnie zebym sie od niego odczepila- consored -poprostu nie wytrzymalam,tego wszystkiego co uslyszalam,co sie stalo...i wtedy go uderzylam:(Zaluje,oj zaluje...Bo wiem ze to byla moja wina w 90 procentach.Jego chyba tylko w tym ze nie probowal mnie uspokoic , ze prowokowal:(On jest bardzo uparty i kiedy sie wsciekam on to jeszcze poteguje,nie lagodzi tylko prowokuje,najczesciej slowami,ignorowaniem,udawaniem ze mnie nie slyszy.Ale czy to co sie stalo jest nie wybaczalne?Czy to o wszystkim przesadzi?Ja rowniez jestem bardzo porywcza,bywam zla,ale szybko sie uspokajam,zauwazam wine i chce naprawic to rownie szybko jak popsulam...niewiem jak bedzie...juz wszystko zaczyna sie ukladac po woli...ale to jeszcze nie to...czy to powroci...czy czas tu pomoze?Nadal cierpimy,mysle ze oboje,ale czy w rownym stopniu?Chyba nie...Ja chce przestac juz go ranic,chce wszystko naprawic,aby powrocilo to co teraz jest daleko...czy to mozliwe?Kiedy on uwierzy znow we mnie i pozwoli pokazac sobie ze mowie prawde,ze mam szczere checi?Patrze na niego kiedy spi,korzystam z kazdej chwili gdy jest blisko by poczuc jego zapach,obserwuje jego twarz kiedy nie widzi,kocham go choc on moze w to nie wierzyc.Absolutnie nie chce zrobic z siebie ofiary bo wiem ze to ja zranilam ale ja tez cierpie w tej sytuacji...
[ Dodano: 2006-01-22, 14:37 ]
Zaczelo sie od idiotycznej klutni w wyporzyczalni filmow.On dopadl jakis film (co prawda to byl triller ale...) z jakimis lizacymi sie panienkami na okladce a ja nie lubie kiedy moj facet oglada takie bzdury przy mnie!Zreszta ktora kobieta lubi zeby jej facet wlampial sie z ciala innych
Wiec powiedzialam mu ze jest zboczony bo sie wkurzylam:(I ktos to uslyszal.Wiem ze wtedy powinnam puknac sie w glowe ale od tego sei zaczelo...Pojechalismy do domu i rozpetalo sei pieklo...On koniecznie chcial udowodnic mi jaka jest roznica pomiedzy filmem porno a normalnym...I zaczal sciagac jakies pornosy i ja puszczac.To juz mnie wyprowadzilo z rownowagi!Zaczelam trzaskac laptopem i wtedy zostala chyba przekroczona granica.Zaczal lapac mnie za rece,mowic mi ze jestem nienormalna:(Bylo mi coraz bardziej przykro i bylam coraz bardziej wsciekla...On ciagle mnie prowokowal,ranil slowami a ja nie umialam go wtedy przegadac:(Sytuacja nie uspakajala sie wrecz przeciwnie-narastal zal i wscieklosc.Kiedy wszystko pozornie sie uspokoilo polozylismy sie do lozka...mnie bylo bardzo przykro...szukalam pocieszenia przy nim...chcialam przeprosic.On mnie do siebie odpychal,obrazal,rzucal obelgi...Wiec w pewnym momencie gdy powiedzial mi dosc dobitnie zebym sie od niego odczepila- consored -poprostu nie wytrzymalam,tego wszystkiego co uslyszalam,co sie stalo...i wtedy go uderzylam:(Zaluje,oj zaluje...Bo wiem ze to byla moja wina w 90 procentach.Jego chyba tylko w tym ze nie probowal mnie uspokoic , ze prowokowal:(On jest bardzo uparty i kiedy sie wsciekam on to jeszcze poteguje,nie lagodzi tylko prowokuje,najczesciej slowami,ignorowaniem,udawaniem ze mnie nie slyszy.Ale czy to co sie stalo jest nie wybaczalne?Czy to o wszystkim przesadzi?Ja rowniez jestem bardzo porywcza,bywam zla,ale szybko sie uspokajam,zauwazam wine i chce naprawic to rownie szybko jak popsulam...niewiem jak bedzie...juz wszystko zaczyna sie ukladac po woli...ale to jeszcze nie to...czy to powroci...czy czas tu pomoze?Nadal cierpimy,mysle ze oboje,ale czy w rownym stopniu?Chyba nie...Ja chce przestac juz go ranic,chce wszystko naprawic,aby powrocilo to co teraz jest daleko...czy to mozliwe?Kiedy on uwierzy znow we mnie i pozwoli pokazac sobie ze mowie prawde,ze mam szczere checi?Patrze na niego kiedy spi,korzystam z kazdej chwili gdy jest blisko by poczuc jego zapach,obserwuje jego twarz kiedy nie widzi,kocham go choc on moze w to nie wierzyc.Absolutnie nie chce zrobic z siebie ofiary bo wiem ze to ja zranilam ale ja tez cierpie w tej sytuacji...

[ Dodano: 2006-01-22, 14:37 ]
Zaczelo sie od idiotycznej klutni w wyporzyczalni filmow.On dopadl jakis film (co prawda to byl triller ale...) z jakimis lizacymi sie panienkami na okladce a ja nie lubie kiedy moj facet oglada takie bzdury przy mnie!Zreszta ktora kobieta lubi zeby jej facet wlampial sie z ciala innych

Ariadna, zaczeło sie od Ciebie bo niepotrzebnie zrobiłaś awanturę. Ale on tez jest nie bez winy, bo podsycil ten konflikt ściągając i pouszczajac filmy porno. Dla mnie to wygląda tak, że oboje mieliście zły dzień i wpadliscie w furię.
Ja mysle, ze on nadal Cię kocha, chce tylko żebys troszkę pocierpiała; chce zobaczyć jak bardzo ci na nim zależy; czy będziesz jeszcze o niego zabiegać; czy zdajesz sobie sprawę, ze to od Ciebie zacząl sie cały konflikt. Robi Ci unikalny test dojrzałości...
ale gdzie w tym teście jest miejsce na dziecko?
Konflikt absolutnie nie powinien odbijać się na maluchu.
Ja mysle, ze on nadal Cię kocha, chce tylko żebys troszkę pocierpiała; chce zobaczyć jak bardzo ci na nim zależy; czy będziesz jeszcze o niego zabiegać; czy zdajesz sobie sprawę, ze to od Ciebie zacząl sie cały konflikt. Robi Ci unikalny test dojrzałości...
ale gdzie w tym teście jest miejsce na dziecko?
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
Konflikt
Cubasa ale my myslimy caly czas o malej.Kochamy ja i nie zaniedbujemy jej,staramy sie aby nie wyczula ze cos jest nie tak.Pomimo tego ze mam zly humor zawsze mam czas aby byc z nia,aby bawic sie z nia,mowic do niej,nie doprowadzila bym do takiej sytuacji by konflikt pomiedzy nami odbil sie na niej,chodzi mi o zaniedbanie jej-nigdy!Jak by nie bylo,zawsze jest dla niej miejsce!Czyli uwazasz ze to sprawdzian?Gdybym musiala to czekala bym cala wiecznosc
Ehh...wiem ze nie powinnam rozpetac tego konfliktu,ale to juz taka glupia cecha mojego charakteru-najpierw robie pozniej mysle i mam
...doigralam sie...Zazwyczaj wina lezy po obu stronach ale po ktorej bardziej?Po mojej bo zaczelam,po jego bo pociagnal ja dalej...Poczekam ile bedzie trzeba,dam mu czas...bo go kocham...A dla osoby ktora dazy sie takim uczuciem mozna poswiecic wiele,czasu i wysilku,jak i staran... <sad>


Ariadna pisze:Cubasa ale my myslimy caly czas o malej.Kochamy ja i nie zaniedbujemy jej,staramy sie aby nie wyczula ze cos jest nie tak.Pomimo tego ze mam zly humor zawsze mam czas aby byc z nia,aby bawic sie z nia,mowic do niej,nie doprowadzila bym do takiej sytuacji by konflikt pomiedzy nami odbil sie na niej,chodzi mi o zaniedbanie jej-nigdy!
Wydaje mi się, że dziecko i tak czuje, że cos jest nie tak.
Ariadna, a może zorganizuj jakis wieczór we dwoje. Ugotuj coś co bardzo lubi...wiesz, świece itp. Dziecko połóż wczesniej spać. Przeproś go od serca i przyznaj się do winy, że ten konflikt to przez Ciebie i niepotrzebnie zupełnie. Nie tłumacz się, że coś Cię napadlo, ze źle się czulas, bo to zupelnie nieadekwatne i bedzie zalosnie wygladać.
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
- pszczółka maja
- Entuzjasta
- Posty: 111
- Rejestracja: 18 sty 2006, 14:44
- Skąd: z daleka
- Płeć:
a ja myśle, że wszystko wróci do normy. A tak naprawde to wina lezy rowniez po jego stronie. i nie jes wcale taka mala jak myslisz. bo tak jak nie mialas prawa go udezyc czy robic awanture o taki drobiazg to on tak samo nie mia prawa robic ci na zlosc, obrazac, odpychac. Ale nie ma juz potrzeby tego rozpamietywac. chociaz uwazam ze on rowniez powinien ciebie przeprosic. Trzymaj sie przeczucie mowi mi ze bedzie dobrze
Chyba rzeczywiście potrzeba czasu żeby się jakoś wszystko ułożyło... Aczkolwiek pomysł z kolacją we dwoje jest bardzo dobry.
Przeproś go, powiedz co Cię najbardziej rozzłościło. Nie proś o wybaczenie itp. po prostu przeproś.
Niech wie, że nie dasz siebie całkowicie obarczyć odpowiedzialnością za to, co się stało.
Przeproś go, powiedz co Cię najbardziej rozzłościło. Nie proś o wybaczenie itp. po prostu przeproś.
Niech wie, że nie dasz siebie całkowicie obarczyć odpowiedzialnością za to, co się stało.
żyj teraźniejszością, dzień
zorajszy przeminął, jutrzejszy może nigdy nie nadejść...

- Eisenritter
- Uzależniony
- Posty: 443
- Rejestracja: 04 sty 2006, 11:21
- Skąd: Berlin
- Płeć:
Po pierwsze, oboje postąpiliście cholernie głupio i oboje powinniście się do tego nawzajem przyznać. Po drugie, zastanówcie się, w jaki sposób sprawić, żebyście nie mieli powtórek. Po trzecie, pomyślcie o waszym dziecku i czy nie lepiej spróbować nad sobą pracować nawzajem. Tyle tylko można tu powiedzieć.
A po czwarte, mam nadzieję, że nie jest to prowokacja, bo takie sytuacje rzadko się zdarzają. Zastanawia mnie szczególnie reakcja twojego partnera, bo była dość dziwna.
A po czwarte, mam nadzieję, że nie jest to prowokacja, bo takie sytuacje rzadko się zdarzają. Zastanawia mnie szczególnie reakcja twojego partnera, bo była dość dziwna.
Siła charakteru i hart ducha są czynnikami decydującymi. Na sile charakteru opiera się żołnierska pewność siebie.
czemu dostała tyle ostrzeżeń autorka tematu??
Martwi mnie tylko, że jak piszesz:
oj ciężko jest w takiej sytuacji, oj ciężko.
aha - ja nie uważam że on jest bez winy, przecież krzyczał na Ciebie i obrażał Cię, no i jasne że było Ci bardzo przykro.
Tak bo to nie jest tak, że winna jest tylko jedna osoba. Jesteście związkiem dwojga młodych wspaniałych ludzi którzy wychowują dziecko, i pewnie to ja powinienem szukać rad u Was a nie wy u mnie, ale oczywiście warto przeprosić za swoje winy.Eisenritter pisze:Po pierwsze, oboje postąpiliście cholernie głupio i oboje powinniście się do tego nawzajem przyznać
Martwi mnie tylko, że jak piszesz:
Ariadna pisze::(On jest bardzo uparty i kiedy sie wsciekam on to jeszcze poteguje,nie lagodzi tylko prowokuje,najczesciej slowami,ignorowaniem,udawaniem ze mnie nie slyszy
oj ciężko jest w takiej sytuacji, oj ciężko.
aha - ja nie uważam że on jest bez winy, przecież krzyczał na Ciebie i obrażał Cię, no i jasne że było Ci bardzo przykro.
"Monalizą byłaś mi, marzyłem tylko o tobie
Rysowałem serca dwa, pytałaś po co to robię.
FALUBAZ! Ekstraliga jest już nasza!
Rysowałem serca dwa, pytałaś po co to robię.
FALUBAZ! Ekstraliga jest już nasza!
Dziekuję za wszystkie dobre rady!
Dziejuje za wszystkie dobre rady,to bardzo mile,okazaly sie bardzo trafne.Tu po prostu potrzeba bylo czasu,zero nacisku.Ja teraz staram sie zmieniac na lepsze,coraz bardziej uwazam na lowa i zauwzylam ze On tez probuje zatrzec slady tego niepowodzenia,jak mozna nazwac to co sie stalo.Z perspektywy czasu gdy widze ze moglam to wszystko stracic,nawet gdyby t nie bylo tylko z mojej winy,stracila bym czesc siebie,ktora niewatpliwie On już sie stal w jakims sensie.Juz wszystlko zaczyna sie ukladac,jest coraz lepiej,zauwazylismy(chyba raczej oboje)bledy,ktorych juz nie mozna drugi raz popelnic!Ludzie ucza sie na bledach,dla mnie to byla bardzo surowa nauczka,ktorej nie zapomne do konca zycia,zbudowala ona u mnie pewna nowa zasade-szanowac swojego faceta i to co sie ma-uczucie!Juz myslalam ze nie dam sobie rady z ta sytuacja,balam sie ze nie wytrzymam pzychicznie,chcialam super rezultatow od razu,szybko,ale teraz wiem ze na wszystko potrzeba czasu,a przede wszystkim trzeba nie dopuszczac do takich sytuacji!Jeszcze raz thx,i mam nadzieje ze spotkamy sie w jakims milszym temacie bo to dla mnie bylo bardzo ciezkie!Wiem ze aby to wyprostowalo sie do konca tzreba jeszce staran,dlatego na pewno nie przestane sie starac!Zauwazylam rowniwz wiele zmian z Jego strony w stosunku do naszej corci,zrobil sie bardziej opiekunczy,zawsze ma dla niej czas-jest fajnym tatusiem
Lubie na niego patrzec gdy bawi sie z mala,to slodkie.Moze to swoista reakcja na sytuacje w ktorej byl bliski stracienie rowniez jej?Ehh,zaluje ze to sie stalo ale teraz juz bede wiedziala by takie sytuacje calkowicie usunac z naszego zycia-na zawsze...Kocham Go i nie pozwole aby takie cos stalo sie znowu!

- Eisenritter
- Uzależniony
- Posty: 443
- Rejestracja: 04 sty 2006, 11:21
- Skąd: Berlin
- Płeć:
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 393 gości