Czy to już ten moment?
Moderator: modTeam
-
- Bywalec
- Posty: 56
- Rejestracja: 26 lip 2005, 13:53
- Skąd: Polska
- Płeć:
Czy to już ten moment?
Witam ponownie! Parę dni temu opisałem w innym dziale mój problem z dziewczyną, który ostatnio nas od siebie oddalił. Ogólnie przez ostatnie kilkanaście dni bylo między nami kiepsko, aż w końcu w sobotę wszystko legło w gruzach. Nie będę pisał o szczegółach, ale wyglądało to tak, jakby ona szukała pretekstu żeby nasz związek zakończyć i wymyśliła tak absurdalny pomysł, że byłem w szoku. Poza tym wpadła w histerię, wrzeszczała na mnie na ulicy bez właściwie żadnego powodu, po czym powiedziała, że to koniec i rzuciła jeszcze, że mnie nienawidzi. Ot, po prostu. Dobra, tyle tytułem wstępu. Od tamtej pory minęło prawie dwa dni i krótko mówiąc mam dołka. Nie mogę przestać o niej myśleć, nawet to że mojej winy w tym nie ma prawie wcale (serio) nie mogę się pogodzić, że to już naprawdę koniec. Jakieś pół roku temu zrywała ze mną w podobny sposób, po czym ja się odezwałem i wróciliśmy do siebie. Ona wówcza twierdziła, że to tylko przez jej nerwy, że była wkurzona itd, że i tak sama by się do mnie po dniu odezwała. Teraz jest niby podobnie. Wiem doskonale, że mówiła wszystkie te słowa pod wpływem emocji, że może to nie było tak do końca szczere. Przecież jeszcze parę dni temu powtarzała że mnie kocha, a tu tak nagle koniec uczucia? No właśnie, i co ja mam teraz robić? Mija drugi dzień, ja milczę, ona milczy, strasznie mnie to męczy. Teraz mam dylemat - zadzwonić do niej, co będzie oznaczało, że w jakiś tam sposób przyznaje się do winy, a nie mam do czego się przyznawać (!). Czy może zaczekać na jej reakcję? Znając jednak tę dziewczynę, jej charakter i wiedząc jaka jest uparta mogę być pewny że takie przeciąganie nic nie da, bo ona się raczej nie odezwie. A ja naprawdę nie chciałbym żeby ten związek skończył sie w ten sposób. Jeśli już się rozstać to po spokojnej rozmowie, w przyjaźni, nie paląc za sobą mostów. Potrzebowałbym choć jeszcze jednego spotkania, żeby sobie wszystko wyjaśnić. Ale tak naprawdę to powiem wam, że jednak ciągle czuję coś do tej dziewczyny. Podświadomie czuję że chciałbym z nią nadal być, mimo tych wszystkich problemów. Może to irracjonalne, ale 1,5 roku razem to jednak kawałek czasu i niełatwo o rozstanie. A co Wy byście zrobili na moim miejscu? Odezwać się do niej (ulec?) czy czekać na rozwój wydarzeń i męczyć się z myślami, albo po prostu dać sobie spokój i uznać że to faktycznie koniec? Cholera, nie myślałem że w tym wieku będę miał takie wahania emocjonalne
hmm, ja nie bylem w takiej sytuacji i mam nadzieje ze nie bedę , dlatego ciezko bedzie cos poradzić. Ale tak sie zastanowilem co bym zrobil? Chyba staralbym sie odczekać kilka dni, aż emocje opadną i potem sprobowalbym sie z nia skontaktować ze "nie chcę sie w takim nastroju rozstawać, czy mogli bysmy sie rozstac w przyjazni" etc. Bo z tego co napisales rozumiem, że to juz definitywnie koniec Waszego zwiazku.
PS no cóż takie sa kobiety Jest dobrze, a za kilka chwil zwrot o 180 stopni...
PS no cóż takie sa kobiety Jest dobrze, a za kilka chwil zwrot o 180 stopni...
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
nie dzwon.
skoro wtedy powiedziala ze sama by zadzwonila, czekaj.
jesli sie odezwie to sobie pogadacie - tylko wtedy pod zadnym pozorem ja nie pros, przepraszaj ani nic w tym stylu. to ona zerwala i cie zjechala, jak piszesz bez powodu i to ona teraz powinna to wszystko naprawic.
jesli nie - niestety papa
wiem ze to nie latwe, ale tak musi byc. nic na sile.
skoro wtedy powiedziala ze sama by zadzwonila, czekaj.
jesli sie odezwie to sobie pogadacie - tylko wtedy pod zadnym pozorem ja nie pros, przepraszaj ani nic w tym stylu. to ona zerwala i cie zjechala, jak piszesz bez powodu i to ona teraz powinna to wszystko naprawic.
jesli nie - niestety papa
wiem ze to nie latwe, ale tak musi byc. nic na sile.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Nie dzwoń.
A swoją drogą to moja bliźniacza dusza ta Twoja.
Jej bład - MUSI nauczyc się panowac nad emocjami. Mi pomógł psycholog i już nie robie jatki z powodu, którego po pól godzinnym darciu buzi nie pamiętam nawet.
Ale licz się z tym,że jesli teraz się pogodzicie to ten problem sam ot tak nie zniknie - i tak będzie wybuchąć kobieta.
A swoją drogą to moja bliźniacza dusza ta Twoja.
Jej bład - MUSI nauczyc się panowac nad emocjami. Mi pomógł psycholog i już nie robie jatki z powodu, którego po pól godzinnym darciu buzi nie pamiętam nawet.
Ale licz się z tym,że jesli teraz się pogodzicie to ten problem sam ot tak nie zniknie - i tak będzie wybuchąć kobieta.
wiesz co? idz na basen, do lasu na spacer, czy co tam lubisz robic jak jestes sam. nie dzwon absolutine i pod zadnym pozorem. to jasne, ze wszystko co mowila bylo pod wplywem emocji, i ani Cie nie nienawidzi, ani nie chce sie z Toba rozstac. ale zacisnij zęby i chocbys mial je sobie polamac - nie dzwon! odczekaj kilka dni - jesli ona zadzwoni - Ty zdecydujesz co robic. jesli nie zadzwoni - poczekaj, az emocje w Tobie opadna, pomysl, czy to nie jest dobra okazja do zastanowienia sie, czy naprawde chcesz z nia dalej byc w kontekscie tego, co jest miedzy wami w sprawach intymnych i o tym, jak sobie wyobrazasz przyszlosc z nia, jesli zostaniecie razem...
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
lollirot pisze:wiesz co? idz na basen, do lasu na spacer, czy co tam lubisz robic jak jestes sam. nie dzwon absolutine i pod zadnym pozorem. to jasne, ze wszystko co mowila bylo pod wplywem emocji, i ani Cie nie nienawidzi, ani nie chce sie z Toba rozstac. ale zacisnij zęby i chocbys mial je sobie polamac - nie dzwon! odczekaj kilka dni - jesli ona zadzwoni - Ty zdecydujesz co robic. jesli nie zadzwoni - poczekaj, az emocje w Tobie opadna, pomysl, czy to nie jest dobra okazja do zastanowienia sie, czy naprawde chcesz z nia dalej byc w kontekscie tego, co jest miedzy wami w sprawach intymnych i o tym, jak sobie wyobrazasz przyszlosc z nia, jesli zostaniecie razem...
<browar>
you touch me
in special places...
in special places...
-
- Bywalec
- Posty: 56
- Rejestracja: 26 lip 2005, 13:53
- Skąd: Polska
- Płeć:
Dzięki za odpowiedzi! Faktycznie myślę, że nie powinienem wyciągać ręki jako pierwszy, tym bardziej że do tej pory to zawsze ja w takich sytuacjach starałem się wszystko naprawić, nawet kosztem tego, że przepraszałem za coś, za co to ona powinna była przeprosić. Być może jest tak jak pisze lollirot - to nie prawda że mnie znienawidziła, no bo tak nagle kogoś znienawidzić? Ale mam straszny żal do niej z te słowa, które wypowiedziała, a właściwie wykrzyczała. Ja czegoś takiego do kumpla bym nie powiedział, a co dopiero do osoby, z którą jestem. Bo wiecie, wszystko to jest jakaś paranoja. Poszliśmy na najnormalniejszą w świece imprezę do moich znajomych, których ona wcześniej nie znała i od początku nastawiała się negatywnie. Było bardzo sympatycznie, miło, kulturalnie, nic nie zapowiadało takiego końca, a ona w końcu po 2 godzinach wypaliła, że chce juz iść do domu, tak po prostu bez powodu. Prosiłem ją żebyśmy zostali, bo tylko raz na pół roku mam okazję się z tymi ludźmi spotkać i pogadać. OK, zgodziła się po namowach moich i mojego kumpla, ale wyczułem że coś się szykuję. Mimo to wieczór minął sympatycznie, ale gdy tylko wyszliśmy od razu zaczęła wrzeszczeć, mieszać mnie błotem i oczywiście zrzucać całą winę na mnie. Dosłownie jakbym ją na tej imprezie zdradził, narobił jej wstydu albo zapił się na śmierć Widzicie więc - cała kłótnia poszła o to, że posiedzieliśmy na imprezie 2 godziny dłużej niż ona sobie tego życzyła. Paranoja! Póki co odczekam parę dni, jeśli się nie odezwie, to uznam, że faktycznie nie ma się co łudzić i ciągnąć tego dalej. Przecież jeśli jej zależy, to... sami wiecie
moze poprstu naprawde sie fatalnie czuła w tym towarzystwie, a nie odmówiła ci tylko dlatego ze nie chciała bys później mial do niej pretensje ,ale zlość rosła....
ale z tym ze cie nie nawidzi to przesadziła, no chyba ze to tez nie było tak bez powodu, moze jednak masz ja za co przpraszac, trudno tak oceniac bo znam tylko jedna strone medalu.
[ Dodano: 2005-09-19, 18:02 ]
Ja chocbym zle czuła sie w towarzystwie znajomych mojego chłopaka to bym przecierpiala zeby mu sprawić przyjemnosć , raz na jakis czas chyba mozna .no chyba ze było by naprawde cos nie tak...
ale z tym ze cie nie nawidzi to przesadziła, no chyba ze to tez nie było tak bez powodu, moze jednak masz ja za co przpraszac, trudno tak oceniac bo znam tylko jedna strone medalu.
[ Dodano: 2005-09-19, 18:02 ]
Ja chocbym zle czuła sie w towarzystwie znajomych mojego chłopaka to bym przecierpiala zeby mu sprawić przyjemnosć , raz na jakis czas chyba mozna .no chyba ze było by naprawde cos nie tak...
you touch me
in special places...
in special places...
-
- Bywalec
- Posty: 56
- Rejestracja: 26 lip 2005, 13:53
- Skąd: Polska
- Płeć:
mikaaa, ale gdyby się czuła naprawdę fatalnie, to przecież zauważyłbym to, skoro siedziałem przy niej. Rozmawiała z nami, śmiała się, po prostu nie wyglądało na to, że czuje się źle. Pytałem zresztą co jakiś czas o jej samopoczucie i mówiła że w porządku. Tu raczej chodzi o coś takiego - jeszcze przed imprezą ona postanowiła że siedzimy tylko do 23 i wychodzimy. Ja stwierdziłem, że nie będziemy przecież ustalać żadnych godzin, skoro jeszcze nawet tam nie dotarliśmy, bo to bez sensu. No i chciała się na mnie odegrać za to, że nie zrobiłem tak jak ona chce. Tylko żeby naprawdę miała powód tak reagować, ale powodu nie było - zwykła, sympatyczna impreza, 3 pary + my, po prostu coś zupełnie normalnego. Fakt, Ci ludzie mogli jej nie przypaść z powodu takiego, że wszyscy coś tam wypili, a moja dziewczyna tylko colę. Nie wiem, może czuła się jakoś nieswojo z tego powodu. Trudno mi powiedzieć, bo od tamtej pory nie mamy ze sobą kontaktu. Generalnie przez ostatnie dni było między nami trochę zgrzytów, takich błahostek, na pewno nic takiego, żeby od razu kończyć związek. Może gdyby ta impreza była w innym dniu to do czegoś takiego by nie doszło. Ale gdybanie nie ma teraz sensu.
Dokładnie! Przecież widziała, że dobrze się bawie, wiedziała też jak bardzo zależy mi na tym spotkaniu. Tym bardziej, że jak pisałem z tymi znajomymi widuję się średnio raz na pół roku. Poza tym nie imprezuję prawie w ogóle, bo z natury jestem domatorem, tak więc tego typu spotkania to naprawdę u mnie rzadkość. Bardzo chciałem żebyśmy poszli tam razem, żebym w końcu mógł ją z nimi poznać, a tu taki numer.
mikaaa pisze: Ja chocbym zle czuła sie w towarzystwie znajomych mojego chłopaka to bym przecierpiala zeby mu sprawić przyjemnosć , raz na jakis czas chyba mozna .no chyba ze było by naprawde cos nie tak...
Dokładnie! Przecież widziała, że dobrze się bawie, wiedziała też jak bardzo zależy mi na tym spotkaniu. Tym bardziej, że jak pisałem z tymi znajomymi widuję się średnio raz na pół roku. Poza tym nie imprezuję prawie w ogóle, bo z natury jestem domatorem, tak więc tego typu spotkania to naprawdę u mnie rzadkość. Bardzo chciałem żebyśmy poszli tam razem, żebym w końcu mógł ją z nimi poznać, a tu taki numer.
gareth1982 pisze:Generalnie przez ostatnie dni było między nami trochę zgrzytów, takich błahostek, na pewno nic takiego, żeby od razu kończyć związek
A może te "błahostki i zgrzyty" sie w niej gromadziły i wreszcie wybuchła przy byle jakiej okazji ... może to nie impreza była powodem tej furii ...
Friendship, trust, honor
what else do we have
without this ...
we are no more than beasts
what else do we have
without this ...
we are no more than beasts
-
- Bywalec
- Posty: 56
- Rejestracja: 26 lip 2005, 13:53
- Skąd: Polska
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Oj to naprawdę moja bratnia dusza.
Bez kitu.
Ja potrafiłam robic tak samo.
Ale jeden fakt - teraz to bym po prostu wyszła z takiej imprezy a faceta olała.
Poza tym nie musieliście iśc razem.
Rada dla Ciebie: jesli ona nie pojmie co się dzieje i jesli Ty z nią dokładnie dogłębnie nie pogadasz i sobie paru rzeczy nie obiecacie ten związek nie ma sensu.
Bez kitu.
Ja potrafiłam robic tak samo.
Ale jeden fakt - teraz to bym po prostu wyszła z takiej imprezy a faceta olała.
Poza tym nie musieliście iśc razem.
Rada dla Ciebie: jesli ona nie pojmie co się dzieje i jesli Ty z nią dokładnie dogłębnie nie pogadasz i sobie paru rzeczy nie obiecacie ten związek nie ma sensu.
Moon pisze:jesli [...]sobie paru rzeczy nie obiecacie ten związek nie ma sensu.
Co im po obiecankach? Przeciez czlowieka nie da sie doglebnie zmienić i obiecanki to zniewolenie, uzależnienie. A tak zwiazek jest do niczego bo bedzie sie opieral na obietnicach. Wobec czego na dluzsza metę nie ma szans przetrwania.
Moon pisze:ten związek nie ma sensu.
A oni sie jeszcze nie rozstali? Po takiej jezdzie jaka zafundowala...
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
-
- Bywalec
- Posty: 56
- Rejestracja: 26 lip 2005, 13:53
- Skąd: Polska
- Płeć:
moon - pewnie że mogłem iść na tą imprezę sam, ale nie przypuszczałem że to się tak skończy. Poza tym chciałem żeby poszła ze mną, skoro moi kumple też przyszli ze swoimi dziewczynami. Z drugiej strony gdybym poszedł sam to pewnie miałaby mi za złe ze jej nie zabrałem. Ani tak dobrze, ani tak Cubasa ma chyba rację - zmienić przecież człowieka się nie uda. Skoro teraz mi zrobiła taką "jazdę", to nawet jeśli byśmy po tym do siebie wrócili to chyba nie uwierzę już w to, że coś takiego (albo gorszego) się już nie powtórzy. Sam nie wiem, nie mogę się zdecydować. Cały czas liczę na to ze się odezwie, a później zobaczymy.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Oj tam. Nie macie pojęcia o czym gadacie.
Sądzisz,że ona się drze ot tak bo jej się nudzi?Sądzisz,że tylko na Ciebie?
Kurna Ty nic o niej nie wiesz!
Masz z nią rozmawiac i jej słuchac a ona ma się ptworzyć a jeśli o obietnice chodzi to miałam na myśli coś w stylu "Postaramy się częsćiej rozmiawiac żeby było dobrze,ok?"!
Cubus ja z niedawnych doświadczeń wiem,że jak człowiekowi zalęzy to takie coś da się spokojnie przejśc jak takie awnatury.
Sądzisz,że ona się drze ot tak bo jej się nudzi?Sądzisz,że tylko na Ciebie?
Kurna Ty nic o niej nie wiesz!
Masz z nią rozmawiac i jej słuchac a ona ma się ptworzyć a jeśli o obietnice chodzi to miałam na myśli coś w stylu "Postaramy się częsćiej rozmiawiac żeby było dobrze,ok?"!
Cubus ja z niedawnych doświadczeń wiem,że jak człowiekowi zalęzy to takie coś da się spokojnie przejśc jak takie awnatury.
Moon pisze:Cubus ja z niedawnych doświadczeń wiem,że jak człowiekowi zalęzy to takie coś da się spokojnie przejśc jak takie awnatury.
milosc przenosi gory, ale pod warunkiem ze oboje partnerzy tego chcą
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
-
- Bywalec
- Posty: 56
- Rejestracja: 26 lip 2005, 13:53
- Skąd: Polska
- Płeć:
moon, ale to było zupełnie irracjonalne z jej strony. Znam ją już troszkę czasu i naprawdę nie spodziewałem się aż takiej reakcji. Wykrzyczała mi że to już definitywny koniec, że mnie nienawidzi. To była wręcz histeria niczym nieuzasadniona. Czy uważasz że to normalne w tej sytuacji jaka miała miejsce? Poza tym rozmawiamy ze sobą, ale ostatnio jakoś nie umieliśmy, a raczej ona nie umiała pójść na kompromis. Przez te 1,5 roku jeśli już się kłóciliśmy to naprawdę o drobnostki. Moi znajomi przechodzii gorsze katusze (zdrady itd.), ale jakoś nigdy nie słyszałem, żeby to wyglądało tak jak u nas. U nas byle problem - wielka afera z jej strony. Teraz naprawdę gdybym tylko mógł to szczerze bym z nią porozmawiał. Problem w tym, czy ona również tego chce.
Hejka. Na wsztepie chciałem przeprosic, że troszke zbocze z głównego wątku, ale jestem nowy (choc czytam od pewnego czasu ) i nie chciałem zakładać nowego tematu, choć tematyka jest podobna.
Otóż pare dni temu moja była zadzwoniła do mnie i powiedziała, że wszystko przemyslała i stwierdziła, że nie może powiedzieć, że mnie kocha (choć bardzo lubi) i nie ma sensu ciągnąć dalej nasz związek. Bała się mi to powiedzieć w oczy (nie ma tej teraz w mieście). Rozmawiałem z nia jeszcze jakieś 10 min później i powiedziałem jej, że chciałbymk żebysmy zostali przyjaciółmi bo nie będe chciał tracić z nią kontaktu.
Dwa dni miałem strasznego doła, aż pewnego wieczora Ona zadzwoniła .Troche się zdziwiłem ale ok...odebrałem. Pytała się czy nie dzwoniłem do niej dzień wcześniej koło północy z telefonu domowego. Ja na to, że to niemozliwe bo na karcie nic nie miałem, a w domu mnie napewnie nie było (próba wyładowania na imprezie) więc co.ś tu nie gra.....i teraz pytanie. Po co ona tak naprawde dzwoniła . Mogła normalnie zadzwonić i się spytać jak się czuje a nie wymyslac takie ściemy. Z kumoplem myslimy, że chciała zwrócić na siebie moją uwage....tylko PO CO W trakcie tej rozmowy mogłem usłyszeć, jakby chciała nawiązać jakąś rozmowe...chciała wyciągnąc co u mnie, co robiłem, jak się czuje....tylko PO CO Dzięki za każdą odpowiedź...
Otóż pare dni temu moja była zadzwoniła do mnie i powiedziała, że wszystko przemyslała i stwierdziła, że nie może powiedzieć, że mnie kocha (choć bardzo lubi) i nie ma sensu ciągnąć dalej nasz związek. Bała się mi to powiedzieć w oczy (nie ma tej teraz w mieście). Rozmawiałem z nia jeszcze jakieś 10 min później i powiedziałem jej, że chciałbymk żebysmy zostali przyjaciółmi bo nie będe chciał tracić z nią kontaktu.
Dwa dni miałem strasznego doła, aż pewnego wieczora Ona zadzwoniła .Troche się zdziwiłem ale ok...odebrałem. Pytała się czy nie dzwoniłem do niej dzień wcześniej koło północy z telefonu domowego. Ja na to, że to niemozliwe bo na karcie nic nie miałem, a w domu mnie napewnie nie było (próba wyładowania na imprezie) więc co.ś tu nie gra.....i teraz pytanie. Po co ona tak naprawde dzwoniła . Mogła normalnie zadzwonić i się spytać jak się czuje a nie wymyslac takie ściemy. Z kumoplem myslimy, że chciała zwrócić na siebie moją uwage....tylko PO CO W trakcie tej rozmowy mogłem usłyszeć, jakby chciała nawiązać jakąś rozmowe...chciała wyciągnąc co u mnie, co robiłem, jak się czuje....tylko PO CO Dzięki za każdą odpowiedź...
Dzieki za odpowiedzi...może i łatwiej zapytać u źródła, a może i nie. Jako, że to ona skończyła ten związek to stwierdziłem że nie będe się z nią kontaktował. Strasznie mi tego brakuje, ale trudno...twardym trzeba być Może dlatego ona zadzwoniła....dobra w sumie to teraz nie ma to żadnego znaczenia. Dzieki
-
- Bywalec
- Posty: 56
- Rejestracja: 26 lip 2005, 13:53
- Skąd: Polska
- Płeć:
Thomas nie wiem jak jest, czy raczej było między wami i z jakiego powodu ona zakończyła wasz związek, ale to że się odezwała może znaczyć tyle, że po prostu jej Ciebie brakuje. Przecież gdyby była tak twarda w swoich postanowieniach, to nie kontaktowałaby się z Tobą. Szuka kontaktu po prostu. Moja cały czas milczy, a mija już pomału trzeci dzień. Też mi z tym ciężko, ale nie poddam się i jeszcze poczekam
cos Ci powiem Gareth, nie doczekasz sie najprawdopodobniej... Ona sie nie kieruje w tej chwili rozsadkiem tylko kobieca duma i zapewniam Cie, ze czeka, az to Ty zrobisz pierwszy krok... a im dluzej go nie robisz, tym bardziej ona sie blokuje na Wasz zwiazek i tym trudniej bedzie Wam do siebie wrocic... chcesz z nia byc to walcz o nia <browar>
rzecz jasna moge sie mylic <aniolek2>
rzecz jasna moge sie mylic <aniolek2>
w ujemnej czasoprzestrzeni i dodatnim duszoczasie...
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 111 gości