Wpływ środowiska na wybór, własne zdanie
Moderator: modTeam
Wpływ środowiska na wybór, własne zdanie
Jak to jest waszym zdaniem, czy srodowisko w którym sie przebywa potrafi zmienic zdanie ludzi? Jak oceniacie wpływ innych na podejmowane decyzje. Czy powinno tak być, opiszcie swoje historie
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
W moim srodowisku znam troche podatnych osob na wplyw innych. Jedni chca sie przypodobac drugim i zmieniaja sie(czesto na gorsze). Ja sama kiedys bardzo zwracalam uwage na to co ludzie powiedza, czy srodowisko mnie zaakceptuje taka jaka jestem na prawde. Probowalam sie przypodobac kolezankom. Mialam 15 lat, jezdzilam z nimi na dyskoteki, upijalam sie czasem do niepotrzytomnosci, bawilam sie z chlopakami. Mialysmy dobra zabawe, choc mi tak na prawde takie zycie nie odpowiadalo. Nie umialam sie przeciwstawic. Bylam slaba. Zmienila mnie pewna sprawa. Jakis niecaly rok temu, bylam z mlodszym chlopakiem. Na poczatku ukrywalam sie z tym bardzo, balam sie reakcji innych, pozniej z biegiem czasu, powiedzialam sobie, przeciez to moje zycie ! I odkrylam sie. Co prawda bylo ciezko i to bardzo. Nie raz dostawalam wiadomosci na gadu, ze jak taka fajna dziewczyna moze byc z takim gowniarzem, ze chyba mi odbilo. Slyszalam jak ludzie obgaduja mnie za plecami. Ale wygralam. Po kilku tygodniach , wszyscy sie odczepili. Sensacja minela i wszystko wrocilo do normy. W moim miescie jak sie cos dzieje to wszystko roznosi sie w blyskawicznym tempie. Co prawda moj zwiazek nie przetrwal ( nie przez innych, ale sama doszlam do tego ze jednak to nie to), ale nauczylam sie zyc na przekor innym. Teraz jestem z moja najwieksza miloscia. Narazie ponad 4 miesiace. Ale i tak czuje sie ze on to czesc mojego serca. Znalismy sie od dawna ale dopiero po tamtej wczesniejszej sprawie, potrafilam o niego zawalczyc. Teraz walcze z zazdroscia i zawiscia kolezanek. Staram sie nie przejmowac ich docinkami. Po kocham i jesli komus to nie pasuje to mam to w dupie .
Środowisko w którym się obracamy to jeden z czynników który może mieć znaczny wpływ na naszą osobowość, nawyki, poglądy, cele i dążenia. Chodzi tutaj o kolegów w pracy czy szkole, na podwórku, znajomych. Młodzież często tworzy małe grupki, inaczej mówiąc kliki. Często się zdarza że w takiej grupie czy nazwijmy to paczce wszyscy muszą mieć markowe ubrania, buty, sprzęt i inne rzeczy. Jeżeli się nie ma takich markowych rzeczy, można być postrzeganym przez grupę jako ktoś gorszy. Nie ma wtedy mowy żeby taka grupa zwróciła uwagę na takiego kogoś. A jeżeli już ktoś nowy zacznie się "dostosowywać" i dostanie się do takiej grupy czy środowiska to jest wielce prawdopodobne, że taka grupa będzie na niego oddziaływać swoim stylem życia do tego stopnia, że po pewnym czasie ten ktoś będzie zachowywał się identycznie jak ludzie w tej grupie. Jest to o tyle niebezpieczne, że grupa taka często utrzymuje w swoim gronie złe zachowanie i postępowanie i próbuje je narzucić innym. Odbiera to innym możliwość zachowania indywidualności w decydowaniu o swoim życiu.
Kiedyś byłem na dyskotece i znajomi próbowali mnie namówić do zapalenia "trawki". Ale mam własne zdanie i dlatego nie dałem się namówić. Bo trzeba mieć własne zdanie. A najlepiej to nienależeć do żadnej takiej grupy i będzie człowiekowi dużo łatwiej. A na głupie dogryzki nie zwracać w ogóle uwagi.
Kiedyś byłem na dyskotece i znajomi próbowali mnie namówić do zapalenia "trawki". Ale mam własne zdanie i dlatego nie dałem się namówić. Bo trzeba mieć własne zdanie. A najlepiej to nienależeć do żadnej takiej grupy i będzie człowiekowi dużo łatwiej. A na głupie dogryzki nie zwracać w ogóle uwagi.
Pewnie ze sa w moim srodowisku ludzie ktorzy sa bardzo podatni na działanie otoczenia i bardzo widac po ich zachowaniu zmainy, niekoniecznie na lepsze...
Ja sama na szczescie nie jestem taka, jezeli ktos chce abys sie zmieniała, to odnosi odwrotny skutek, nikt z otoczenia nie bedzie mi narzucał jak mam sie ubierac, jak malowac i gdzie chodzic na piwko
Ja sama na szczescie nie jestem taka, jezeli ktos chce abys sie zmieniała, to odnosi odwrotny skutek, nikt z otoczenia nie bedzie mi narzucał jak mam sie ubierac, jak malowac i gdzie chodzic na piwko
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
Jasta20 pisze:nikt z otoczenia nie bedzie mi narzucał jak mam sie ubierac, jak malowac i gdzie chodzic na piwko
I tego się trzymajmy <browar>
Zauważyłem, że na świecie jest naprawdę bardzo, bardzo dużo kultur, subkultur i ugrupowań z których każda propaguje odmienne style życia. Np. niedawno mogłem się bliżej przyjrzeć ugrupowaniu Rasta, prapogującemu styl Rastafariański. Niby weseli, fajni, na luzie ludzie, słuchają reggae. Nawet w Boga wierzą. Ale jak im się bliżej przyjrzeć to w swoim stylu bycia i piosenkach propagują narkotyki. Niby wszystko w porząsiu a jednak coś.
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
Krystian pisze: Nawet w Boga wierzą. Ale jak im się bliżej przyjrzeć to w swoim stylu bycia i piosenkach propagują narkotyki.
No widzisz a u chrześcijan niby wszystko ok. Ale to najwiekrza sekta na świecie
H, man runs over a woman in his car, whos fault is?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
Krystian pisze: Ale jak im się bliżej przyjrzeć to w swoim stylu bycia i piosenkach propagują narkotyki.
A hiphopowcy nie? Ile nagrali utworów o tym że siedzą na ławce z ekipą i jarają THC, albo krzyczą chwdp D...Krystian przestań się czepiać subkultur, zbaczasz z tematu:P
Chociaz blisko byłeś, bo zeby do jakies subkultury nalezeć, trzeba się do nich upodabniać...Trudno odnaleźć siebie, kiedy każdy mówi Ci coś innego...Ale kiedyś mi sie uda, mam nadzieję...Moze i jestem podatna na czyjś wpływ, ale jak ktoś przegina powiem stop. Tyle.
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
Re: Wpływ środowiska na wybór, własne zdanie
idiot pisze:Jak to jest waszym zdaniem, czy srodowisko w którym sie przebywa potrafi zmienic zdanie ludzi? Jak oceniacie wpływ innych na podejmowane decyzje. Czy powinno tak być, opiszcie swoje historie
Niestety, człowiek jest istotą podatną na wpływy. Niektórzy mniej, niektórzy bardziej. Zwłaszcza w tym okresie zwanym dojrzewaniem . Nie zawsze jest to dobre. Człowiek, mimo wszystko, nie powinien zbyt łatwo ulegać. Iść z prądem to rzadna sztuka, ale co dopiero pod prąd - i nieraz tak właśnie trzeba, choć to cholernie ciężkie. Najgorsze, co można zrobić, to zgubić własne JA i wtopić się we wciągający tłum. Uważam, że każdy powinien mieć swoje własne zdanie, a nie tylko powtarzać to, co mówią wokół niego. W końcu w większości to my sami musimy decydować o naszym życiu, jakie jest i będzie, co się dla nas liczy, co pochwalamy a co ganimy. Wpływów uniknąć się nie da, ale można próbować je jakoś zminimalizować.
Jeśli o mnie chodzi, to raczej na wpływy podatna nie jestem. Oczywiście, zależy w jakim sensie. Przejmuję się tym, co powiedzą ludzie, ale nie robię czegoś, bo "inni też tak robią" i mnie do tego namawiają. W tym jestem raczej nieugięta i robię tylko to, co uważam za dobre dla mnie lub innych. Nie mam tendencji do robienia czegoś "z ciekawości", jeśli może mieć to negatywne skutki.
Poza tym obserwowałam parę razy jak to inni pod wpływem otoczenia się zmieniali. Zwykle niestety na niekorzyść. Niektóre osoby stawały się podobne do tych, z którymi zaczęły się kolegować. W negatywnym sensie. Zatraciły swoją osobowość, zaczęły się ubierać podobnie, zachowywać podobnie, mieć takie same plany i zainteresowania. Co powiedziała jedna, to powtarzała potem druga. Aż się niedobrze robiło, jak się na to patrzyło.
Znałam też przypadki, w których dziewczyny zrywały z chłopakami, bo znajdowały się pod presją rodziny i przyjaciół. Ze wszystkich stron wysłuchiwały negatywów na temat swych wybranków, aż wreszcie w to uwierzyły i skończyły znajomość. Ale dopiero wtedy się przekonały, że zrobiły tak nie dlatego że chciały, ale pod wpływem innych. Tak naprawdę oni znali ich powierzchownie, one od innej strony. I tak to czasem jest.
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
AlicE! pisze:Krystian pisze: Ale jak im się bliżej przyjrzeć to w swoim stylu bycia i piosenkach propagują narkotyki.
A hiphopowcy nie? Ile nagrali utworów o tym że siedzą na ławce z ekipą i jarają THC, albo krzyczą chwdp D...Krystian przestań się czepiać subkultur, zbaczasz z tematu:P
Ale nie wszystkie piosenki Hip-Hopowe są o narkotykach. Często są to po prostu życiowe piosenki, które wcale nie zachęcają do brania narkotyków, lecz ostrzegają przed tym. Hip-Hop jako ogół wcale nie ma związku z narkotykami. Natomiast subkultura o której napisałem ma, bo już same jej znaczenie jest związane z paleniem marihuany.
Nie czepiam się subkultur. Ale jeżeli jest w tym coś złego i jest to fakt, to co, mam o tym nie pisać? Mam kłamać i napisać że "tak wszystko w porząsiu" ?
@Natasza zszokowalas mnie dziewczyno ;O
Ja nie patrze co ktos robi.
Nikt mi nie narzuca co mam robic co powinienem jak mam sie ubierac w czym chodzic gdzie chodzic gdzie sie bawic jak i z kim. Ile mam sie uczyc czy mam sie uczyc itd. Nawet starzy. Wszystko sam wybieram no czesto konultuje z moim kochanie. Bardzo zadko sie zdarza ze nie mam wlasnego zdania na jakis temat ale wtedy tez z reguly nie robie tak jak ktos kto milo mi doradza itd... mam swoj mozg
Zdanie innych mam gleboko w dupie jesli cos robie zle w danym momencie to zazwyczaj sam to czuje i wtedy moge sie ewentualnie zastanowic czy ktos nie mowi dobrze.
To chyba jestem indywidualista hyhy
A grupki extra ludzi dla mnie gdzies od 2-3 lat w ogóle nie istnieja, mam swoich dobrych znajomych i czasem sie z nimi spotykam, z niektorymi codziennie na godzinke, 2 i to wszystko. Generalnie to nie wiem o co biega w tym zyciu <brawo1> <brawo1> <brawo1> <brawo1> <brawo1>
Pozdrawiam nieogarnietych
Ja nie patrze co ktos robi.
Nikt mi nie narzuca co mam robic co powinienem jak mam sie ubierac w czym chodzic gdzie chodzic gdzie sie bawic jak i z kim. Ile mam sie uczyc czy mam sie uczyc itd. Nawet starzy. Wszystko sam wybieram no czesto konultuje z moim kochanie. Bardzo zadko sie zdarza ze nie mam wlasnego zdania na jakis temat ale wtedy tez z reguly nie robie tak jak ktos kto milo mi doradza itd... mam swoj mozg
Zdanie innych mam gleboko w dupie jesli cos robie zle w danym momencie to zazwyczaj sam to czuje i wtedy moge sie ewentualnie zastanowic czy ktos nie mowi dobrze.
To chyba jestem indywidualista hyhy
A grupki extra ludzi dla mnie gdzies od 2-3 lat w ogóle nie istnieja, mam swoich dobrych znajomych i czasem sie z nimi spotykam, z niektorymi codziennie na godzinke, 2 i to wszystko. Generalnie to nie wiem o co biega w tym zyciu <brawo1> <brawo1> <brawo1> <brawo1> <brawo1>
Pozdrawiam nieogarnietych
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
Hyhy pisze:Generalnie to nie wiem o co biega w tym zyciu
O zabawe, bynajmniej ja tak to postrzegam. O wyśmienitą dobrą zabawę z nutką dekadencji. I ci któży potrafią to wykożystać a jest pare osób na tym foróm, będa miali wspaniałe wspomnienia na starość....
A co do topica To faktycznie. Zaden ale to powtażam żaden nie powie mi ze to subkultury lub ich przedstawiciele wpływają na to że ktoś pali marichuane. !!!!!!!
H, man runs over a woman in his car, whos fault is?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
No dobra Krystian, przekonałeś mnie
KolegęHyhy podziwiam...I zazdroszczę Ci starych, na serio.
Moj ojciec totalny luzak, podobny do Ciebie. Ale ze starszą się nie dogadam nigdy. Zawsze musi wszystko wiedzieć. Nienawidzę takiej kontroli. To przeszkadza jak diabli.
Co potem ze mnie wyrośnie <boje_sie> Taki niezdecydowany, niepewny siebie człowiek...<boje_sie> nieeeee jeszcze to zmienie...
A o grupkach "extra ludzi" mam tyle do powiedzenia <belt1> <belt1> <belt1>
Najchetnej wszystkich <siekiera>
Prowadze z nimi otwartą wojnę juz, mam takich ludzi w klasie i nie powiem zeby atmosfera byla mila :565: <zly1>
KolegęHyhy podziwiam...I zazdroszczę Ci starych, na serio.
Moj ojciec totalny luzak, podobny do Ciebie. Ale ze starszą się nie dogadam nigdy. Zawsze musi wszystko wiedzieć. Nienawidzę takiej kontroli. To przeszkadza jak diabli.
Co potem ze mnie wyrośnie <boje_sie> Taki niezdecydowany, niepewny siebie człowiek...<boje_sie> nieeeee jeszcze to zmienie...
A o grupkach "extra ludzi" mam tyle do powiedzenia <belt1> <belt1> <belt1>
Najchetnej wszystkich <siekiera>
Prowadze z nimi otwartą wojnę juz, mam takich ludzi w klasie i nie powiem zeby atmosfera byla mila :565: <zly1>
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
Koko pisze:Koledzy wplywaja na to
Należący do takich czy innych grup, gdzie albo panuje kultura picia czy jarania, albo jej nie ma. Wpływają, ważne, bo nie decydują. Ot co.
Nie bardzo rozumiem.
<aniolek2>
H, man runs over a woman in his car, whos fault is?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
Hyhy pisze:Tyle ze ja robie co chce:)
Ja tez tak mam. Sama wyobralam nawet podstawowke, nie mowiac juz o gimnazjum czy liceum. Od malego bylam badzo samodzielna. Sama kupowalam sobie ubrania, ksiazki. Robilam co chce. Teraz tez robie. Wracam zazwyczaj o ktorej chce, ide gdzie chce. Czasami czulam sie troche olana np. gdy mama w ogole nie chodzila na zebrania rodzicow (smieszne bo wiekszosc uczniow zawsze sie cieszy ztego wlasnie powodu) no ale ucze sie dobrze. O tabletkach anty tez jej od razu powiedzialam, bo to moje zycie i moja sprawa co robie ze swoim chlopakiem.
Ej no a moja mala mowi ze ja taki nie jestem, to co nie jestem facet?
Ja rozumiem spotykam znajomych jak jestesmy razem i se z nimi gadam, za chwile przytule ja pocaluje i dalej z nimi gadam, czy to jest olewanie?
Ja rozumiem spotykam znajomych jak jestesmy razem i se z nimi gadam, za chwile przytule ja pocaluje i dalej z nimi gadam, czy to jest olewanie?
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Hyhy pisze:Ej no a moja mala mowi ze ja taki nie jestem, to co nie jestem facet?
Ja rozumiem spotykam znajomych jak jestesmy razem i se z nimi gadam, za chwile przytule ja pocaluje i dalej z nimi gadam, czy to jest olewanie?
Hyhy, to nie jest zadne olewanie . Jestes prawdziwy facet. Moj chlopak tez przy kumplach jest taki jak sam na sam ze mna. Nie wyobrazam sobie inaczej, zeby mnie nie pocalowal czy przytulil i zaczal olewac .
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
No moja dziewczyna również lubi ze jestem prawdziwy wszedzie z nią przy kumplach, wśród nieznajomych.
ALe jak się napije to wychodzi ze mnie zły chłopak, robie sobie jaja ze wszystkiego. Ale ja to lubie, wszystko ze smakiem, bez hamstwa, ale z jajem...
ALe jak się napije to wychodzi ze mnie zły chłopak, robie sobie jaja ze wszystkiego. Ale ja to lubie, wszystko ze smakiem, bez hamstwa, ale z jajem...
H, man runs over a woman in his car, whos fault is?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
Nie bardzo rozumiem.
Wyjaśniam więc Krzysiu :-)
Zaden ale to powtażam żaden nie powie mi ze to subkultury lub ich przedstawiciele wpływają na to że ktoś pali marichuane. !!!!!!!
Koledzy wplywaja na to
, którzy należą do jakichś tam grup, czy to koleżeńskich, czy nie, ale należą. Bywają wzorem właściwych zachowań. Kiedy taki pije czy jara, może wpłynąć, że i drugi zacznie.
.: Przedstawiciel subktultury? A weź zapatrzonego w niego właśnie jakiego małolata. Nie wpłynie?
Żaden może i nie powie Ci, ŻE TO subkultury tak wpływają ,(co wykluczałoby wszystko inne), ale już nie żaden nie wymieni ich wśród głównych czynników powodujących takie czy inne zachowania.
Wiem słowo jak krem
krem na zmarszczki w mojej głowie.
krem na zmarszczki w mojej głowie.
neutralna pisze:To mnie wnerwia najbardziej - kiedy z facetem jest się sam na sam jest fajny, miły i w ogóle...
A kiedy przyjdą kumple - zmienia się o 180 stopni...
Oj, no chyba nie aż o 180? Wtedy wszystkie jego cechy byłyby zanegowane. To fakt, że sporo facetów w towarzystwie kumpli inaczej się zachowuje, ale co się dziwić. To troszkę inne światki. Też czasem swojego obserwuję, że nagle przez cały czas robi się cholernie dowcipny przy kumplach i nieraz więcej uwagi im poświęca... ale staram się być wyrozumiała. W końcu ze mną widuje się częściej niż z nimi Zresztą być może u mnie jest podobnie: w towarzystwie kumpeli, znajomych jestem trochę inna niż z nim sam na sam. Po prostu inny kontakt mam z tym jednym cżłowiekiem, a inny z przyjaciółmi. Mamy znane tylko nam tematy, problemy, pewne gesty czy nawet język. Dlatego troszkę moje zachowanie może się zmieniać, ale nie w dużym stopniu.
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: JamesFew i 376 gości