Niepohamowany przypływ podniecenia

Poznalismy sie tak przez przypadek. Nic tego nie zapowiadalo. Po prostu sie zjawil w drzwiach mojego domu i mojego serca. To byla milosc od pierwszego wejrzenia.

Od tej pory stalismy sie nierozlaczni. nasze stosunki sie coraz barzdiej poglebialy. wiedzialam ze on bardzo pragnie zblizenia. ja sie jednak bardzo balam, bo mial to byc moj pierwszy raz. Zaczelo sie od pocalunkow na parkowej lawce. ludzie spacerujacy obok, ale to co? liczylismy sie tylko my. i nasze ciala coraz bardziej spragnione siebie. kusilam go pocalunkami: tu go pocalowalam tak namietnie, tu tylko cmok, tu nic.

On zdawal sie powoli wariowac. ale jeszce sie trzymal. po kilku minutach takiej zabawy nie wytrzymal i zaczal calowac moja szyje i dekold. czulam sie cudownie. tysiace dreszczy przebieglo moje cialo, cala drzalam, a on mnie obejmowal i calowal. nie pozostalam mu dluzna. calowalam platki jego uszu, rozmasowywalam plecy, bladzilam palcem po go brzuchu. nie wytrzymal i chwycil mnie w ramiona, posadzil na sobie. siedzialam na nim okrakiem, a pod soba czułam jego coraz bardziej twardniejaca męskosć.

Wywolalo to we mnie niepohamowany przyplyw podniecenia. wiedzialam jedno: chce wiecej. wstalismy z lawki i poszlismy w bardziej odludne miejsce. Znalezlismy jakis stary park gdzie prawie nikt nie chodzi. wsunelismy sie w krzaki i juz stalismy naprzeciw siebie. jedno spojrzenie w oczy i juz wiemy czego chcemy. rzucilismy sie na siebie. calowalismy jak oszalali. calowal twarz, uszy, szyje, dekold... schodzil nizej... i nizej... rozpial mi bluzke, a ja poczulam jak moje piersi wrecz wyeksplodowaly z tej bluzki. zaczal je piescis. jego jezyk omiatal moje sutki, namietnie calowal cale piersi. jeknelam z zachwytu. przeciagnelam paznokciami po jego plecach. przytulil mnie mocno do siebie. zastalismy w bezruchu, ale tylko na chwile... znow jakas moc pozadania nas opanowala. calowal moj brzuch a ja sie wilam jak kotka. zaczelam dobierac sie do jego spodni.

Nie szlo mi to bo mial w taki jakis skomplikowany sposob zawiazane te spodnie. wcisnelam reka pod jego majtki, dotykajac posladkow. caly byl taki cieply. mial takie jedrne posladki... zaczelam je ugniatac... jak ciasto. on mi sie odwdzieczyl tym samym. przez chwile stalismy wtuleni w siebie z rekoma w swoich spodniach. zaczelismy sapac. to takie podniecajace. nie wytzrymalam i znow rzucilam sie na jego usta. calowalam go. tak namietnie. zaczelismy stumulowac ruchy jakie sie wykonuje podczas stosunku. czulam ze sie robie coraz batrdziej wilgotna. powiedzialam tylko jedno: "chce tego!!! tutaj!!! teraz!!!" ale on powiedzial ze nie. zasluzylam na cos lepszego. zrobimy to ale nie w tym miejscu. no... truno. i tak bylo wspaniale. calowalismy sie i piescilismy dalej.

Mimo ze jeszce tego nie zrobilismy a nasze spotaknia w tym miejscu koncza sie zawsze na tym samym (no prawie) i tak jestem szczesliwa. wiem, ze moj pierwszy stosunek z nim bedzie wspanialy i dlatego czekam. bardzo go kocham i wiem ze mamy jeszcze na wiele rzeczy duzo czasu.

Autor: Taka jedna

Pozostałe opowiadania:

Pokrewne artykuły