A było to, a może będzie, a może jest – tak:
Impreza – znajomi, nieznajomi....muzyka, trochę alkoholu...
I jesteś TY (wolny osobnik)– po pewnym czasie „przykleja” się do ciebie jakaś w sumie obca jednostka (znacie się godzinę może dwie) – trochę rozmawiacie ale więcej w tym wszystkim jest przytualnia, śmiałych gestów... nie stawiasz jakiś znacznych oporów... Potem następuje tzw. „lokacja noclegowa” – lądujecie razem we wspólnym śpiworze... no i się zaczyna.....
Na co jesteście sobie w stanie w takiej sytuacji pozwolić ?
Wykorzystujecie sytuację?
Myślicie o tym co będzie rano?
Dajecie się ponieść emocją?
Utrzymujecie dystans?
W końcu nadchodzi świt – taki moment kulminacyjny
Jeśli do czegoś doszło to żałujecie? Tzw. kac moralny, poczucie winy itp.
Przywiązujecie się w pewien sposób tzn. czy chcielibyście spotkać jeszcze tę osobę czy po prostu to było tylko zaspokojenie swojego instynktu podczas tej nocy?
A może będziecie unikać już tej osoby i najlepiej jakby nigdy już wam nie stanęła na drodze(?)
(uwzględniamy wszystkie przypadki nie tylko ostatecznie sex który mógł mieć miejsce, ale także śmiałe przytulania, całowanie itp.itd.)