Ile jest miłości? Ile można kochać?

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 08 wrz 2006, 16:51

pani_minister pisze:Logika też została wymyślona przez ograniczonych ludków dla wytłumaczenia tego, co wokół. Wyjaśnienie na miarę naszych umysłów Ale żeby zaraz jakaś prawda absolutna? Bardzo lubie logikę, jednocześnie jej nie uznając

W Twoim ujęciu prawda urasta do pojęcia z półki abstrakcyjności zbliżonej do tej, na której te same lub im podobne "ograniczone umysły" umieściły nieskończoność. Czyli nie można o niej dyskutować jak o pojęciu namacalnym, bo nie tylko jest niedefiniowalna, ale przede wszystkim niepojmowalna. To rozmywa dyscyplinę pojęciową, ponieważ nagle okazuje się, że prawda i fałsz w sumie dają prawdę :>

Zwróć uwagę, że przecież Twój umysł także jest ograniczony. Pojęcie prawdy absolutnej służy ustaleniu punktu odniesienia. Bez takich punktów nasza zdolność definiowania jest równa zeru, analogicznie do niemocy błędnika gdy toczysz się ze zbocza w zamkniętej beczce. Bo to że już nie masz pojęcia gdzie jest góra a gdzie dół nie oznacza, że Aborygeni chodzą do góry nogami... :]

pani_minister pisze:A wracając do miłości - dla mnie koncept, że może być ona motorem człowieczego świata jest jak najbardziej do przyjecia. Przez akceptację prowadzi do afirmacji, do wszystkiego tego, co potocznie kojarzone z dobrem i szczęściem. Nie ma w niej miejsca na małostkowość i pospolite ograniczenia, na siedem grzechów głównych i nijakość
Nawet na pychę nie ma miejsca? Skoro miłość jest czymś tak wspaniałym jak piszesz, to albo należałoby żyć w nieświadomości jej przeżywania, a jesli nie, to imperatywem jest jakaś doza pychy. Innej możliwości brak.

pani_minister pisze:Świat raz ujrzany przez pryzmat miłości zmienia się nie do poznania.
Rozumiem, że na lepsze? Ta jego część, w której miłości brak również?

jabłoń, nie mieszaj poglądów z logiką :>
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 08 wrz 2006, 17:33

Sir Charles pisze:To rozmywa dyscyplinę pojęciową

I dobrze. Niech sobie rozmywa. Przeżyję :]
Sir Charles pisze:Czyli nie można o niej dyskutować jak o pojęciu namacalnym

Alez można dyskutować, jak najbardziej. Nawet jesli kiedyś wyjde z zalożenia, że tak naprawde nic dookoła nie istnieje, nie przeszkodzi mi to cieszyć się smakiem pomidorowej. Tak samo jest z logiką - cieszy mnie jej używanie, ale wiem, że tak naprawdę jest ona całkowicie subiektywnym sposobem opisywania mojego świata.
Sir Charles pisze:Bez takich punktów nasza zdolność definiowania jest równa zeru

Z tym też da sie żyć. Da sie zaakceptować swoją ograniczoność.
Sir Charles pisze:imperatywem jest jakaś doza pychy

A dlaczego? Dlaczego sądzisz, że przeżywanie miłości czyni Cię pysznym?
Sir Charles pisze:Rozumiem, że na lepsze?

Na zupełnie inne. Ja porównałabym to na przykład do pozostawania na pozytywnym emocjonalnym haju. Może to i lepsze, bo przyjemne :]
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 08 wrz 2006, 18:31

pani_minister pisze: Przeżyję

Ale dyskusja nie przeżyje. Dopadnie ją przekleństwo bełkotu, w którym nic już nie jest jasne ani oczywiste. Nawet te przysłowiowe 2+2.

pani_minister pisze:Alez można dyskutować, jak najbardziej. Nawet jesli kiedyś wyjde z zalożenia, że tak naprawde nic dookoła nie istnieje, nie przeszkodzi mi to cieszyć się smakiem pomidorowej. Tak samo jest z logiką - cieszy mnie jej używanie, ale wiem, że tak naprawdę jest ona całkowicie subiektywnym sposobem opisywania mojego świata.
Prawda jest wg Ciebie stekiem przeżuwanym przez Cyphera z Matrixa? Fajnie. Tylko co stanowi statek Morfeusza? <hahaha>

pani_minister pisze:A dlaczego? Dlaczego sądzisz, że przeżywanie miłości czyni Cię pysznym?
Świadomość przeżywania czegoś, czego przeżywanie jest uważane za lepsze niż nieprzeżywanie z definicji wyzwala pychę. Ale świadomość, nie przeżywanie.
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 08 wrz 2006, 19:37

Sir Charles pisze:Ale dyskusja nie przeżyje

A dlaczego miałabnym zostać wyznawcą dyskusji i chronić ją za wszelką cenę? Nie jest dla mnie tak istotna :)
Sir Charles pisze:Prawda jest wg Ciebie stekiem przeżuwanym przez Cyphera z Matrixa? Fajnie. Tylko co stanowi statek Morfeusza?

Just knew it :D Wiedziałam, że do tego dojdziemy, zawsze się tak kończy :] Nie obchodzi mnie status ontologiczny prawdy, steku i statku. Jedyne dane mi dostępne to te, które tkwią pod kopułą mej czaszki. Ponieważ ukształtowana jestem tak, że funkcjonuję w świecie (powiedzmy) logicznym, (powiedzmy) uporządkowanym, (powiedzmy) przyczynowo-skutkowym, staram się działać w tych ramach. Ale jestem drobinką, dziwnym tworem, któremu się wydaje, że ma monopol na prawdę - dlaczego moje ramy miałyby być ramami Wszechświata? Są tylko moje. I tylko one są dla mnie pewne.
Sir Charles pisze:Świadomość przeżywania czegoś, czego przeżywanie jest uważane za lepsze niż nieprzeżywanie z definicji wyzwala pychę.

Radość. Gdy jesteś głodny i udaje Ci się ten głód zaspokoić odczuwasz pychę? :| Poza tym to Ty starasz się mi wmówić, że miłość jest LEPSZA. Według mnie jest inna, a przy tym nader często jest przyjemna. To całkiem niezły sens życia ludzkiego, jak dla mnie. Jak dla Ciebie - możesz sobie znajdować własny, przecież mój cel pozostaje tylko moim. Subiektywnym :] Matrixowym, jeśli tak wolisz :]
Awatar użytkownika
Żabcia
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 87
Rejestracja: 27 maja 2006, 20:30
Skąd: z przebieralni
Płeć:

Postautor: Żabcia » 08 wrz 2006, 21:55

mój brat uważa że wiele razy.... ale trzeba najpierw ze starej się pożądnie wyleczyć.
ja natomiast uważam, że taka prawdziwa, romantyczna miłość to ta pierwsza. następne są swego rodzaju poszukiwaniem podobnego typu, tego co nam dawała tamta osoba, że byliśmy szczęśliwi. i że kazdą następną osobę kochamy za cząsteczkę tej poprzedniej. pewnie się mylę powie moon i inni :]
megane
Maniak
Maniak
Posty: 762
Rejestracja: 22 maja 2006, 13:13
Skąd: z południa
Płeć:

Postautor: megane » 08 wrz 2006, 22:01

Pierwsza to pierwsza, z niej pamietamy raczej nie osobe, tylko nasze uczucia wobec niej i szukamy kogos, kto wzbudzi w nas podobne.
A to, czy jest najwazniejsza itp. - nie mozna uogolniac. Czasem za pierwszym razem trafia sie zle [i to rownie czesto jak dobrze].


A ile razy mozna kochac... nie ma reguly. Conajwyzej stajemy sie bardziej ostrozni i zamknieci po nieudanych zwiazkach. Wczesniej czy pozniej trafic sie moze ktos, na kogo sie otwieramy...
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 09 wrz 2006, 13:40

pani_minister pisze:A dlaczego miałabnym zostać wyznawcą dyskusji i chronić ją za wszelką cenę? Nie jest dla mnie tak istotna
Chociażby po to, żebyś mogła zadać to pytanie i żebym słowa "chronić" nie pojmował jako "plewić grządki" :>

pani_minister pisze:Nie obchodzi mnie status ontologiczny prawdy,

Nagle już nie?

pani_minister pisze:Poza tym to Ty starasz się mi wmówić, że miłość jest LEPSZA.
pani_minister pisze:Może to i lepsze


Dla mnie się - wg terminologii Mysiorka - zgubiłaś. Zamotałaś. We własnej pokrętnej argumentacji. I motasz, żeby nikt nie zauważył :>
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 09 wrz 2006, 15:03

Sir Charles pisze:Nagle już nie?

Nigdy.

Od kiedy "może" oznacza "na pewno"? :> I może już widzę inaczej? A może nie, bo kto to wie, kto powie i wytłumaczy mi? Może A, a może B?

i pominąłeś końcówkę (czyżby mniej pasowała? :>) "...bo przyjemne". Nie wiem, jak Ty, ale ja mam spore ciągoty do hedonizmu. "Bo przyjemne" będzie zawsze dla mnie oznaczało cos lepszego, niż "bo nieprzyjemne". Tylko, że "lepsze" nie jest odnośnikiem do uniwersaliów, dobra i prawdy. Jest lepsze z dwojga, jest dla mnie dobre, bo takie własnie wole i lubię. A nie lepsze na zasadzie: lepsze, więc powinno stac się powszechne, bo cała reszta (ludzi i ich poglądów) jest gorsza.

Na tym polega problem Charlie, że nie da się dyskutować logicznie z kimś, kto własciwie nie uznaje logiki :D Jak możesz zarzucać niewłaściwy sposób argumentowania komuś, kto sam akt argumentowania uważa za idiotyczny? :D I tak nie dotrze :P Jak dla mnie możesz "plewić grządki" używając słowa "chronić". Będzie to na pewno ciekawe* :] Z logiką jest jak z matematyką euklidesową - jest znakomita i trafna. Ale tylko do pewnego etapu. Część zjawisk doskonale za jej pomocą opiszesz, tym bardziej, że świetnie nadaje się do upraszczania i kategoryzowania zjawisk. Bez takiej kategoryzacji nie umiemy żyć, nie jesteśmy przystosowani do egzystencji w świecie, gdzie wszystko jest jednakowo istotne i prawdziwe. Ale to, że my nie jestesmy przystosowani, nie oznacza, że nasz punkt widzenia jest obowiązujący dla reszty wszechświata. Jest obowiązujący tylko dla nas. Mój punkt widzenia i sposób odbioru świata jest obowiązujący tylko dla mnie. Dla mnie (i tylko dla mnie) milość jest lepsza, niż jej brak. Dla mnie - i tylko dla mnie - logika jest uproszczeniem i niedoskonałym narzędziem.


* teraz mi się skojarzyło, że to czysta paranomia przecież. Czyżbyśmy tak naprawdę byli społeczeństem afatyków, którzy myślą jedno, mówią drugie? A odczytywani są przez otoczenie jeszcze inaczej? :|
Awatar użytkownika
jabłoń
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 377
Rejestracja: 14 lis 2005, 17:43
Skąd: Wielkopolska
Płeć:

Postautor: jabłoń » 09 wrz 2006, 16:34

Ja rozumiem Panią Minister Charlie. Nie umiem się tak precyzyjnie się wyrażać, ale widzę dokładnie gdzie Ty robisz błąd.

Przemyśl to co Ci dziewczyna pisze.... i niech przez Ciebie urażona ambicja nie przemawia. <banan>
"Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni."
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 09 wrz 2006, 16:47

Panno Ministrowa - Sformułowanie "może i ..." oznacza, że właśnie akceptujesz istnienie takiej możliwości. Jeżeli następnie piszesz, że to ja Cię do tego istnienia przekonuję, to popełniasz błąd, ponieważ stało się to już wcześniej. W takim stopniu, w jakim to dopuszczasz.

Końcówkę pominąłem, ponieważ uzasadnienie było chwilowo zupełnie nieistotne.

pani_minister pisze:możesz zarzucać niewłaściwy sposób argumentowania komuś, kto sam akt argumentowania uważa za idiotyczny?
Dyskutujesz ze mną więc mam prawo dorozumiewać, że akceptujesz tę formę interakcji. Jeżeli nie, to sytuacja jest porównywalna z sytuacją prowadzenia dysputy filologicznej, w środku której jeden uczestnik oznajmia, że tak naprawdę on nie mówi tym językiem, którym mówią wszyscy pozostali, ale to nic nie szkodzi, bo i tak każdy ma swój własny język. Czujesz różnicę między indywidualnym zasobem słów i ulubionymi sformułowaniami a pojęciem języka literackiego? Snobujesz się na absolutyzowanie relatywizmu, ale w tym wypadku dość mocno przesadziłaś.

jabłoń pisze:i niech przez Ciebie urażona ambicja nie przemawia.
<hahaha>
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 09 wrz 2006, 17:21

Sir Charles pisze:Panno Ministrowa - Sformułowanie "może i ..." oznacza, że właśnie akceptujesz istnienie takiej możliwości.

Oczywiście. Jak i każdej innej. Tylko, że Twoje "lepsze" różni się od mojego "lepszego" semantycznie, czego nie chcesz - lub nie umiesz zaakceptować. Ja mówię "pomidorowa jest lepsza od rosołu" (w dodatku "być może"), a Ty mówisz "ależ pycha przez Ciebie przemawia, śmiesz definiować, że pomidorowa jest lepsza, pogardzasz wszystkimi jedzącymi rosół". I do tego właśnie nawiązuję, mówiąc, że chcesz mi narzucić swoją interpretację. I od kiedy dopuszczenie jakiejś możliwości oznacza uznanie nie tylko jej istnienia (a przecież "dopuszczenie" zakłada własnie "brak pewności" w tym względzie), ale w dodatku uznanie jej za jedyną obowiązującą?
Sir Charles pisze:Jeżeli następnie piszesz, że to ja Cię do tego istnienia przekonuję, to popełniasz błąd, ponieważ stało się to już wcześniej. W takim stopniu, w jakim to dopuszczasz.

I ponownie: żądasz jednoznaczności. A ja nie mam zamiaru jej Ci dawać.
Sir Charles pisze:Dyskutujesz ze mną więc mam prawo dorozumiewać, że akceptujesz tę formę interakcji.

Dyskusję czy logikę? :]
Sir Charles pisze:Jeżeli nie, to sytuacja jest porównywalna z sytuacją prowadzenia dysputy filologicznej, w środku której jeden uczestnik oznajmia, że tak naprawdę on nie mówi tym językiem, którym mówią wszyscy pozostali, ale to nic nie szkodzi, bo i tak każdy ma swój własny język.

Zgadza się, nic nie szkodzi, dyskusja - nawet, gdy każdy odbiera ją inaczej - pozostaje nieodmiennie interesująca dla każdego z uczestników i kazdy wynosi z niej coś innego.
Sir Charles pisze:Czujesz różnicę między indywidualnym zasobem słów i ulubionymi sformułowaniami a pojęciem języka literackiego?

A co chcesz mi przez to przekazać?
Sir Charles pisze:Snobujesz się na absolutyzowanie relatywizmu, ale w tym wypadku dość mocno przesadziłaś.

Nie dopuścisz do siebie możliwości, że nie musi to być snobizm, lecz autentyk? :] I relatywizm tez jest relatywny - jest mój :D
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 11 wrz 2006, 19:22

Coś mi się zdaje, że Mysiorek zapytał dość jasno o to, ile jest miłości i ile można kochać <hmm>
W/g mnie miłości jest tyle, ile chcemy, aby było, bo to od nas zależy, czy będzie ta jedna po grób, czy też będzie ich więcej.
Jednak myślę, że Mysiorkowi chodzi też o coś zupełnie innego, a mianowicie o to, czy faktycznie ta pierwsza jest tą ostatnią, a następne, to już tylko jakby dopełnienia, a wręcz uzupełnienia pustki po pierwszej. Pierwsza ma wpływ na następne, bo w tej pierwszej byliśmy tą jednością i skoro była jedność, to jak możemy znowu zjednoczyć się będąc już zjednoczonym? Oczywiście zakładając, że to ta pierwsza miłość miała być tą po grób.
Trochę zapętliłam się, bo teraz rozmyślam nad tym, czy w takim razie możemy kochać wiele razy... <pijak>
Muszę podumać...
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 12 wrz 2006, 09:10

pani_minister pisze:Zgadza się, nic nie szkodzi,

Nie szkodzi? Gdy uczestnicy dyskusji nie posiadają wspólnego narzędzia komunikacji?! <hahaha> Kończę ten gigantyczny i do pewnego momentu nawet produktywny offtop wyrażeniem żalu. Bo coś mi się wywrócilo do góry nogami. Chociaż caly czas wierzę, że nie napisalaś tego wszystkiego na serio.
Mona pisze:Pierwsza ma wpływ na następne, bo w tej pierwszej byliśmy tą jednością i skoro była jedność, to jak możemy znowu zjednoczyć się będąc już zjednoczonym?
Trzeba najpierw dokonać secesji, a potem droga wolna ;)
Ostatnio zmieniony 12 wrz 2006, 13:11 przez Sir Charles, łącznie zmieniany 1 raz.
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 12 wrz 2006, 09:37

Ja tak se czytam ten topic i się za głowę łapię <boje_sie>
Co też ludzie wypisują! Nie dociekam czy to prawda, czy nie prawda. Na pewno większość postów jest mądrze napisanych. Tak tylko przeleciałem. :D
Nie mniej jednak mam wrażenie, że czasami za dużo się zastanawiamy nad tym co jest. Lub - jeśli nie ma - to czujemy, że jest.

A na pytanie postawione w tytule "Ile można kochać?" odpowiem: "Tyle ile trzeba". Bo cóż innego powiedzieć. :) Kocham. Albo mi się wydaje, że kocham, zależy co przyjąć za pewnik. <browar>
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 12 wrz 2006, 09:57

Imperator pisze:Ja tak se czytam ten topic i się za głowę łapię


ja też :] Bo komplikują rzeczy proste, IMO. Czujesz że kochasz - mówisz. Okazujesz. Ile razy? Ile Ci pasuje. Ile Ci odpowiada. Kwestia indywidualna. Kwestia subiektywna.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 12 wrz 2006, 10:02

TedBundy pisze: Bo komplikują rzeczy proste, IMO. Czujesz że kochasz
I kto tu komplikuje? :) Czuć to można - jak mawia Tanebo - motylki. Milość jest wyborem i wzieciem na siebie odpowiedzialności.
Ostatnio zmieniony 12 wrz 2006, 10:22 przez Sir Charles, łącznie zmieniany 1 raz.
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 12 wrz 2006, 10:13

Sir Charles pisze:Milość jest wyborem i wzieciem na siebie odpowiedzialności.

Też. <browar>
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 12 wrz 2006, 10:59

Dodałabym tu jeszcze, że miłości, ale tej ogólniepojętej miłości do bliźniego, dostaniemy tyle, ile sami jesteśmy w stanie jej dać.
TedBundy pisze:Ile razy? Ile Ci pasuje. Ile Ci odpowiada. Kwestia indywidualna. Kwestia subiektywna.

Umm, w rzeczy samej, bo przecież może okazać się, że ta pierwsza, to wcale nie była miłość, więc jako, że człowiek ma wielką potrzebę kochać i być kochanym, to zawsze będziemy dążyć do miłości.
Idąc dalej, to każda miłość jest pierwsza, bo jeśli coś przed nią skończyło się, to czy była to miłość?
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 12 wrz 2006, 11:19

Sir Charles pisze:Milość jest wyborem i wzieciem na siebie odpowiedzialności.


wyborem? Tak. Ale nie suchym, wyrachowanym :) Nie wiem, czy termin odpowiedzialność jest w tym miejscu najlepszym słowem. Też, ale........no właśnie - ale :]
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
ptaszek
Weteran
Weteran
Posty: 1205
Rejestracja: 15 sie 2004, 18:44
Skąd: War-saw
Płeć:

Postautor: ptaszek » 12 wrz 2006, 12:15

Nie mam czasu czytać od początku, toteż skupię się na ostatnich słowach.

TedBundy pisze:
Sir Charles pisze:Milość jest wyborem i wzieciem na siebie odpowiedzialności.


wyborem? Tak. Ale nie suchym, wyrachowanym :) Nie wiem, czy termin odpowiedzialność jest w tym miejscu najlepszym słowem. Też, ale........no właśnie - ale :]

Zgadzam się z Charlim. Pamiętam, jak w liceum na polskim dyskutowaliśmy o miłości. 2-3 osoby stwierdziły, ze miłość to decyzja, odpowiedzialność, wybór. Cała reszta zaś była zdania, że to coś całkowicie niezależnego od nas samych, porywające uczucie, bo przecież nie można wybrać kogo się kocha. Tyle że nie w tym sęk :/
"Kochać" to właśnie spełniać te warunki :) Miłość nierozerwalnie wiąże się z odpowiedzialnością, a tym samym wyborem: Kocham cię, więc będę z tobą i będę o ciebie dbać => o to chodziło.
Spotkałam się też ze stwierdzeniem, że miłość to nie uczucie, ale postawa. Coś w tym jest.
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 12 wrz 2006, 12:40

ptaszek pisze:Nie mam czasu czytać od początku
I tak polowa to off :)
ptaszek pisze: Pamiętam, jak w liceum na polskim dyskutowaliśmy o miłości. 2-3 osoby stwierdziły, ze miłość to decyzja, odpowiedzialność, wybór. Cała reszta zaś była zdania, że to coś całkowicie niezależnego od nas samych, porywające uczucie, bo przecież nie można wybrać kogo się kocha. Tyle że nie w tym sęk

No wlaśnie! To zdanie "calej reszty" to wlaśnie najstraszliwszy mit naszych czasów, skutek pomylenia pojęć i przemieszania priorytetów, w efekcie przyczyna niezliczonej ilości ludzkich tragedii. Nie jestem w stanie zrozumieć jak to zupelnie chybione wspólczesne pojmowanie milości jest w stanie tak doskonale wspólgrać z bardzo przecież modnym haselkiem "każdy jest kowalem wlasnego losu". Czyli co - jezeli chodzi o rzeczy male mamy multum możliwości, ale gdy "przyjdzie" MILOŚĆ - przez tak wielu uważana przecież za najważniejszą rzecz w życiu, za jedyny samodzielny wyznacznik poczucia sensu -, gdy przyjdzie ONA, gdy nas osaczy, porwie, dopadnie, chwyci w szpony, to koniec? Nagle tracimy wolną wolę? Możemy wybrać jaki gatunek sera kupić, a kogo pokochać nie?! <hahaha>

Mówię veto takiemu choremu systemowi myślenia, takiemu lenistwu, determinizmowi, bierności i autogapiostwu.

Tanebowa chemia i motylki, to jak ssanie dla silnika. Na chwilę. By byla motywacja do dążenia w stronę przyjaźni, by jakoś usprawiedliwić tę bliskość umyslów jeżeli nie można tego zrobić codziennym meczem w pilkę i browarkiem po nim. Chemia to booster oszczędzający czas mentalnego zbliżenia. I dobrze że jest, bo nikt nie jest wieczny. Chemia to także coś na ksztalt "talentu" do relacji z drugą osobą - jak przy każdym talencie należy dolożyć wielokrotnie więcej ciężkiej harówy by osiągnąć wymierne efekty. :)

Reasumując:
ptaszek pisze:Cała reszta zaś była zdania, że to coś całkowicie niezależnego od nas samych, porywające uczucie, bo przecież nie można wybrać kogo się kocha.
Dokladnie na odwrót. Nie można kogoś kochać nie dokonawszy uprzednio takiego wlaśnie wyboru.

Ptaszek <browar>


PS. Nigdy w życiu nie bylem tak doglębnie przekonany o prawdziwości gloszonych przez siebie twierdzeń jak przy pisaniu niniejszego posta. :)
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 12 wrz 2006, 12:49

Sir Charles pisze:Czuć to można - jak mawia Tanebo - motylki. Milość jest wyborem i wzieciem na siebie odpowiedzialności.

W takim razie ja podjąłem się pewnego hmm... wyboru, wyzwania, jak to tam nazwać. <browar>.

Sir Charles pisze:PS. Nigdy w życiu nie bylem tak doglębnie przekonany o prawdziwości gloszonych przez siebie twierdzeń jak przy pisaniu niniejszego posta.

To widać, słychać i... czuć. <browar>

Sir Charles pisze:Tanebowa chemia i motylki, to jak ssanie dla silnika. Na chwilę.

Czy bez tej chemii możliwa jest miłość?
Wszak ssania używa się praktycznie tylko w zimie. W lecie nie trzeba. Zatem? Co z tą chemią? <diabel>
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 12 wrz 2006, 13:02

Sir Charles pisze:Nie można kogoś kochać nie dokonawszy uprzednio takiego wlaśnie wyboru.

Ano tak. Tyle, że ten wybór nie zawsze jest racjonalny :]

Ja po prostu oddzieliłabym w tym momencie samo uczucie od jego obiektu (wiem, podział nieco sztuczny). Po prostu w chwili, gdy dopada nas miłość, euforia z nią związana, przewartościowanie świata i zmiana sposobu odbioru otoczenia, często przypisujemy to osobie, która mogła być po prostu wyzwalaczem całej reakcji. Wszystkie pozytywy, które w miłości sie kryją, przypisujemy własnie zewnętrznie, uważamy, że to atrybut partnera. A tymczasem osoba ta jest elementem miłości, ale samo uczucie jest w nas. I to my decydujemy, w jaki sposób będzie się ono rozwijało. Prościej jest jednak magicznie przypisać miłość Jemu/Jej - i uznać, że jest to przeciez od nas niezależne, przecież przyszło z zewnatrz, a bez tej osoby uczucie umrze. Czasem mam wrażenie, że stawianie na piedestale miłości czyni zadość jakims niezrozumiałym ciągotom ludzkości do fatalizmu, delegowania odpowiedzialności za siebie na świat - i w tym zgadzam sie z Charlesem.
A z drugiej strony - miłośc jako "odpowiedzialność, wybór i decyzja" jest straaaszliwie nudna. Nie dziwię się, że ludzie próbują ja ubarwić na rózne sposoby :D
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 12 wrz 2006, 13:12

A ja bym oczywiscie wywrocila troszke te ptaszkowe i Charlesowe wywody :)

Ja oddzielam zakochanie od milosci. Zakochanie nas obezwladnia, motylkuje zoladek, nie pozwala spac, oglupia. Z niego rodzi sie milosc, albo nie. Glupia, albo madra. Przemyslana, albo kompletna wariatka.
Ale co innego jest wazne. Odpowiedzialnosc i wybor, o ktorych mowicie, podejmujemy i dokonujemy duzo wczesniej. A wlasciwie robimy ciagle. Bo zeby sie w kims zakochac, musi sie nam podobac, zainteresowac nas. A zeby to sie stalo, musimy byc tak uksztaltowani, zeby moc zakochac sie wlasnie w tej a nie innej osobie. I zeby zakochanie przeszlo w kochanie, musimy razem z tym dojrzewac, dokonywac tego wyboru wciaz na nowo. Czasami idzie to w jednym kierunku:nasz rozwoj, partnera i zwiazku jako takiego, a czasami juz nie. I odpowiedzialnym mozna byc dalej i wyboru dokonac rowniez, ale z miloscia to juz nie bedzie mialo nic wspolnego, a wlasciwie to bedzie mialo wspolny koniec i poczatek nowego wyboru i nowej odpowiedzialnosci.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 12 wrz 2006, 13:24

Imperator pisze:Czy bez tej chemii możliwa jest miłość?
Wszak ssania używa się praktycznie tylko w zimie. W lecie nie trzeba. Zatem? Co z tą chemią?
Oczywiście, bo to porównanie jest kompletne jak rzadko które. Przynajmniej jak rzadko które moje :P Myślę, że tysiące nie przemieniających się następnie w nic więcej "chemii" zaciemniają nieco obraz sprawy. Podejrzewam, że gdyby możliwe bylo przeprowadzenie statystyk nielicznych, prawdziwie milosnych relacji międzyludzkich, to z chemii swój początek bralaby może polowa, moze dwie trzecie. Ale na pewno nie wszystkie.

Pani Minister - ja już nie mogę czytać o tym subiektywizmie ;) Milość wlasnie powinna być faktem spolecznym (zgodnie z rozumieniem Durkheima), intersubiektywnie postrzegalną, wręcz namacalną więzią. To nie jest uklad izolowany dwóch biegunów, ale osadzona z korzeniami w realiach relacja. Obiektywne zjednoczenie.

pani_minister pisze:A z drugiej strony - miłośc jako "odpowiedzialność, wybór i decyzja" jest straaaszliwie nudna. Nie dziwię się, że ludzie próbują ja ubarwić na rózne sposoby
No sorry, ale dla mnie dużo ciekawsza wlaśnie niż jakiś mistyczno-biologiczno-deterministyczny adwent :P .

pani_minister pisze:Czasem mam wrażenie, że stawianie na piedestale miłości czyni zadość jakims niezrozumiałym ciągotom ludzkości do fatalizmu, delegowania odpowiedzialności za siebie na świat - i w tym zgadzam sie z Charlesem.

Patrzcie państwo - cud się stal pewnego razu ;)
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 12 wrz 2006, 13:58

Sir Charles pisze:Patrzcie państwo - cud się stal pewnego razu

I to cud nad Wisłą. Tyle że krakowską. ;)

Tak się zacząłem zastanawiać nad początkiem miłości, która mnie i moją narzeczoną obejmuje... I przestałem. Wolę się napić piwa. :D <browar>
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
jabłoń
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 377
Rejestracja: 14 lis 2005, 17:43
Skąd: Wielkopolska
Płeć:

Postautor: jabłoń » 12 wrz 2006, 16:21

Miłość wyborem ? Taak... A facet może kontrolować erekcję.....

Obie bzdury jakich mało.
"Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni."

Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 12 wrz 2006, 16:25

Sir Charles pisze:Podejrzewam, że gdyby możliwe bylo przeprowadzenie statystyk nielicznych, prawdziwie milosnych relacji międzyludzkich, to z chemii swój początek bralaby może polowa, moze dwie trzecie. Ale na pewno nie wszystkie.


o, zdecydowanie :] Reszta by obejmowała miłości do: samochodu/domu/firmy/pozycji/możliwości/pieniędzy partnera <diabel> <diabel> A do dupy z takim czymś <faja>
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
Sir Charles
Weteran
Weteran
Posty: 3146
Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
Skąd: sponad chaosu
Płeć:

Postautor: Sir Charles » 12 wrz 2006, 16:47

jabłoń pisze:Miłość wyborem ? Taak... A facet może kontrolować erekcję.....

Obie bzdury jakich mało.
Skąd to porównanie? Czyżby wzięlo się ze zbliżonych indywidualnych możliwości posiadania o tym przez porównującą pojęcia? <zmieszany>

Zniewalaj się światopoglądem bezkrytycznie przejętym od falszerzy rzeczywistości, proszę bardzo. :)

TedBundy pisze:Reszta by obejmowała miłości
Nadużywasz pojęcia zamazując meritum, Ted.
soul of a woman was created below
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 12 wrz 2006, 16:59

Sir Charles pisze:Nadużywasz pojęcia zamazując meritum, Ted.


możliwe. Ale ta "chemia" (cokolwiek byśmy przez nią nie rozumieli) to dla mnie nie cielęce spojrzenia, łomotanie serduszka itp bzdury, ale jedność umysłów. I pragnień.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 238 gości