szczególnie dla samotnego 32 latka co się porobiło z tymi facetami tylko płaczą i jęczą jacy to oni niedopieszczeniWesolo.
Miłość w czasach zarazy... :(
Moderator: modTeam
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
tommi - nawet jesli ta jakze popularna teoria ma przelozenie na zycie, to predzej czy pozniej wszystko wroci do rownowagi.
A blazejowi i reszcie ziomali dedykuje oto ten kawalek:
http://video.google.pl/videoplay?docid= ... &plindex=1
A blazejowi i reszcie ziomali dedykuje oto ten kawalek:
http://video.google.pl/videoplay?docid= ... &plindex=1
"księżycówka, napisałem Ci priva"
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
dobre <browar> jak ma się kasę to nie ma dziwek tylko utrzymanki. I taki jest mój program - zarobić kasę i wydać ją na sponsoring i dragiWujo Macias pisze:A blazejowi i reszcie ziomali dedykuje oto ten kawalek:
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Blazej30 pisze:I taki jest mój program - zarobić kasę i wydać ją na sponsoring i dragi
To go realizuj, a nie ciągle gadasz i nic z tego nie wynika.
Faceci jesteście beznadziejni. Postawcie się na miejscu kobiet i przez długą chwilę zastanówcie się czy chcielibyście mieć coś do czynienia z takimi osobnikami, co to sami nie wiedzą czego chcą, i płaczą bo nikt ich nie chce.
Marissa pisze:Faceci jesteście beznadziejni. Postawcie się na miejscu kobiet i przez długą chwilę zastanówcie się czy chcielibyście mieć coś do czynienia z takimi osobnikami, co to sami nie wiedzą czego chcą, i płaczą bo nikt ich nie chce.
<browar> właśnie to staram się od dłuższego czasu uświadomić paru swoim znajomym, którzy twierdzą że jak w wieku 26 lat nie mają panny to nic z nich nie będzie i już nikt ich nie zechce. EMO jak w pysk strzelił. to straszne że z milczących wojowników przeobrażamy się w płaczące p...
alkohol i namiętność jednakowo zawracają w głowie
Eech minęło już trochę czasu, widywałem ją codziennie na uczelni, ale kontakt zdecydowanie osłabł. Jakieś 'cześć' itp. Teraz trochę wolnego i przerwa aż do nowego roku... Cóż mogę powiedzieć... Zrobiła ze mnie emocjonalnego kalekę.. Próbowałem już różnych rzeczy.. Poszedłem z inną do kina... Ale wszędzie widzę ją... Każde słowo na 'p' jakie słyszę, wydaje mi się jej imieniem.. Rozmawiam z fajną dziewczyną, która ewidentnie czuje do mnie miętę.. a ja myślę o tamtej.. Nie wiem panowie.. (i panie).. Wiem, że to co czułem nie zniknęło..jest nadal, tylko zachowuję to dla siebie..
Oby nowy rok był lepszy, bo póki co nawet zbliżającymi świętami się cieszyć nie potrafię.
-praca nie pomaga
-siłownia nie pomaga
-inne laski też nie
-alkohol zdecydowanie nie pomaga
-...
Oby nowy rok był lepszy, bo póki co nawet zbliżającymi świętami się cieszyć nie potrafię.
-praca nie pomaga
-siłownia nie pomaga
-inne laski też nie
-alkohol zdecydowanie nie pomaga
-...
"...jak wiele nauki płynie z oczu i uśmiechu niewiasty." - Arturo Perez-Reverte
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- Mikro czarnuch
- Pasjonat
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 gru 2007, 00:01
- Skąd: Centrum
- Płeć:
rethar pisze:Eech minęło już trochę czasu, widywałem ją codziennie na uczelni, ale kontakt zdecydowanie osłabł. Jakieś 'cześć' itp. Teraz trochę wolnego i przerwa aż do nowego roku... Cóż mogę powiedzieć... Zrobiła ze mnie emocjonalnego kalekę.. Próbowałem już różnych rzeczy.. Poszedłem z inną do kina... Ale wszędzie widzę ją... Każde słowo na 'p' jakie słyszę, wydaje mi się jej imieniem.. Rozmawiam z fajną dziewczyną, która ewidentnie czuje do mnie miętę.. a ja myślę o tamtej.. Nie wiem panowie.. (i panie).. Wiem, że to co czułem nie zniknęło..jest nadal, tylko zachowuję to dla siebie..
Przeczytałam cały założony przez Ciebie wątek no i muszę przyznać, że ...jak tak dalej pójdzie to ta Twoja miłość ma spore szanse przeobrażenia się w jakiś obłęd <boje_sie>
Umartwiasz się, zadręczasz... A świętym i tak raczej nie zostaniesz ;] ...
Ktoś wcześniej napisał, że ...ble,ble, ble.....wystarczy czas i SAMO MINIE..
No właśnie czas a i owszem pomaga, ale SAMO nie minie... Ty musisz tego chcieć... Bardzo chcieć... Bo jak na razie zbyt mocno siedzi to wszystko w Twojej głowie.
Biorąc pod uwagę fakt, że jesteś skazany na codzienne się z nią widywanie, jestem w stanie pojąć, że masz dodatkowo pod górkę ;]... Żyjesz wspomnieniami i nadzieją na powrót a to na pewno Ci nie ułatwi harmonijnego bez niej funkcjonowania... Poza tym miłość to takie dość egoistyczne uczucie... Liczy się tylko to, co Ty czujesz... Gdy dzieje się coś złego cierpisz, kiedy sie układa - radujesz się... A gdzie w tym wszystkim inni ludzie, chociażby zaniedbywani znajomi, przyjaciele... Cały świat dla niektórych karmiących się samą miłością przestaje istnieć... Są tak zaaferowani sobą, że nie dostrzegają nic wokół..
Miałam kiedyś faceta.. I wiesz co? Bycie wrażliwym nijak się ma do bycia PRZEWRAŻLIWIONYM i słabym emocjonalnie...On był jednostką nad wyraz rozchwianą emocjonalnie ;]... Gdy zerwałam z nim związek (pozwólcie, że bardziej szczegółowe powody zostawię dla siebie) miał notorycznie pojawiające się myśli samobójcze, konsekwencją czego były głębokie samookaleczenia ciała ..Bałam się o niego, było mi go żal, ale ja już nie umiałam i nie chciałam z nim dłużej być...Kończąc związek zrozumiałam i to zrozumiałam EMPIRYCZNIE, że umiar należy zachowywać we wszystkim...
W materii tak delikatnej, jak sfera uczuciowa, zwłaszcza ;]... Czy kochał mnie zbyt mocno?...Nie, bo będąc ze mną kochał mocno, ale samego siebie:(
Podobno byłam tą jedyną, tą pierwszą i zarazem ostatnią jego miłością, taką która spotyka człowieka tylko raz.. Dziś "jedyną" jest inna... Mają dziecko, planują ślub...Życzę im szczęścia i wiem, że jak dotąd jest im ze sobą dobrze
Miłość nie jest "nam dana " raz na zawsze...
A co do tej Twojej metodyki nauczania "niekochania" (heh..) to alkohol, siłownia, usilne poszukiwanie innej (a może jednak wciąż tej samej? ) na nic się zdadzą, bo Ty najskuteczniej pomożesz jedynie sam sobie...
Gdy nabierzesz dystansu, powrócisz do formy Czego oczywiście Ci życzę
Ależ się rozpisałam Chyba pora spać, weekendowe bycie hostessą przede mną
Zdrowy rozsądek jest niezdrowy dla marzeń
Moze rozwiniesz?Mikro czarnuch pisze:Nie, bo będąc ze mną kochał mocno, ale samego siebie:(
Ale nie bylas w ostatnio kroliczkiem playbooya na 15 lecie playboya? )Mikro czarnuch pisze:weekendowe bycie hostessą przede mną
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Ja juz sie otzrasnałem, a tez wydawało mi sie, ze sobie nie poradze, poznałem nawet przez neta inna dziewczyne, na arzie jest meidzy nami przyjazn, ale apeluję do autora watku- nie warto całe życie rozpaczać za nami kto nas nie chce albo odrzuca nasze uczucxie, Ci ludzie nie sa nas warcxi, zacznij myslec w ten sposób, to bedzie ci dużo łatwiej żyć.! jak to mówi mój wujek -Otrz€śnij sie, karawana jedzie dalej
Love is beautiful
Marissa pisze:Faceci jesteście beznadziejni. Postawcie się na miejscu kobiet
Uwielbiam to robić. I wiesz co?? Ty też spróbuj!!
Fakty są takie, że dziewczyna go zdobywała przez rok, zdobyła, pobawiła się chwilkę, coś się jej nie spodobało i zostawiła to.
Kompletna niefrasobliwość, nieodpowiedzialność i egoizm.
Nie zwróciła mu nawet uwagi, żeby coś zmienił.
Stawiając się w jej sytuacji stwierdzam, że jestem trzyletnią dziewczynką, której mamusia po wielu błaganiach kupiła wiaderko i łopatke, ale za chwile mi sie znudziło i sie pobawie łopatką kolegi z piaskownicy.........
Ku pamięci wszystkim przemądrzałym Marissom,Księżycówkom,Czarnuchom itp!
Nie pobijcie się tylko ;p
Mikro czarnuch ----> jestem daleki od samookaleczania się i popełniania samobójstwa.. I nie zaniedbuję przyjaciół, znajomych - wręcz przeciwnie, staram się przebywam z nimi jeszcze częściej, na ile to możliwe..
Mój problem polega na tym, że przez długi czas nie tylko ona, ale i ja zabiegałem o nią, w końcu się udało..Ale trwało zdecydowanie za krótko.. Teraz słyszę wypowiedzi: "a może to nie było TO", "ona nie jest dla ciebie"... Jakby nie było, wszystko się spi***zyło zbyt szybko, a zostało już przetrawione racjonalnie uczucie - wiem jak to brzmi - zaraz się pojawią kolejne krytyczne wypowiedzi... Widzenie ją codziennie boli jak cholera... Ale znoszę to wszystko wewnętrznie, już nie podpieram ścian samotnie, nie słucham gorzkich kawałków na mp3... Prawda, żyję wspomnieniami napędzanymi jej widokiem... Żyłem tym marząc kiedyś o niej, że mógłbym z nią być, teraz żyję nadzieją, że coś się może odstać.. Cały ja, niepoprawny romantyk optymista, lecz nie masochista i emo.
Mikro czarnuch ----> jestem daleki od samookaleczania się i popełniania samobójstwa.. I nie zaniedbuję przyjaciół, znajomych - wręcz przeciwnie, staram się przebywam z nimi jeszcze częściej, na ile to możliwe..
Mój problem polega na tym, że przez długi czas nie tylko ona, ale i ja zabiegałem o nią, w końcu się udało..Ale trwało zdecydowanie za krótko.. Teraz słyszę wypowiedzi: "a może to nie było TO", "ona nie jest dla ciebie"... Jakby nie było, wszystko się spi***zyło zbyt szybko, a zostało już przetrawione racjonalnie uczucie - wiem jak to brzmi - zaraz się pojawią kolejne krytyczne wypowiedzi... Widzenie ją codziennie boli jak cholera... Ale znoszę to wszystko wewnętrznie, już nie podpieram ścian samotnie, nie słucham gorzkich kawałków na mp3... Prawda, żyję wspomnieniami napędzanymi jej widokiem... Żyłem tym marząc kiedyś o niej, że mógłbym z nią być, teraz żyję nadzieją, że coś się może odstać.. Cały ja, niepoprawny romantyk optymista, lecz nie masochista i emo.
"...jak wiele nauki płynie z oczu i uśmiechu niewiasty." - Arturo Perez-Reverte
i pier.dol to a skonczy sie Twoj problem!rethar pisze:Mój problem polega na tym, że przez długi czas nie tylko ona, ale i ja zabiegałem o nią, w końcu się udało..Ale trwało zdecydowanie za krótko..
To niech ona Cie widzi codziennie z inna kobieta o ktora bedzie zazdrosna! to ja zaswedzirethar pisze:Widzenie ją codziennie boli jak cholera...
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
nie odstanie sie nic... a nadzieja w tym przypadku jest najgorsza - jeszcze bardziej nakreca...rethar pisze:teraz żyję nadzieją, że coś się może odstać..
eee, zamiast przestac o niej myslec,bedzie sie zastanawial czy jest choc troszke zazdrosnaHyhy pisze:To niech ona Cie widzi codziennie z inna kobieta o ktora bedzie zazdrosna! to ja zaswedzi
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
Nie chce jej nic udowadniać, sprawiać by ją swędziało, czy była zazdrosna... Chciałbym żebyście mogli poczuć co ja czuję to byście zrozumieli.. Może to był mój pierwszy związek, ale ja ją kocham... przykro mi ale tak jest, nie ważne co mi wszyscy próbują wmówić. Nieodwzajemniona miłość boli najgorzej, ona zdaje sobie sprawę z tego.. Wszystko jest tak zakręcone i głupie... Ja jestem głupi.. ehh
"...jak wiele nauki płynie z oczu i uśmiechu niewiasty." - Arturo Perez-Reverte
jak tak czytam te posty to tak jakbym widział siebie tak z 3 lata temu mniejwięcej (i pare lat wstecz). Miałem w życiu 2 takie "miłości". Szczególnie pamiętam tą ostatnią. Prawie identyczne zachowanie tym bardziej, że przez długi czas naprawde jej imponowałem. Byliśmy bardzo blisko, aż ona powiedziała dość. A ja męczyłem ją jeszcze conajmniej rok. Teraz to się tego wstydzę. W końcu się rozeszliśmy kompletnie (wakacje to dobry czas bo nie musicie się w ogóle widywać). Minęło jakieś pół roku, może troche więcej i poznałem kolejna dziewczynę z którą jestem do dziś szczęśliwy jak nigdy, a jesteśmy już ze sobą tak na poważnie od ponad roku. Fakt - jak czasem gdzieś tamtą zobaczę to coś tam mi wraca (bo zachowywałem się prawie identycznie jak ty) ale wtedy przypominam sobie z kim teraz jestem i dociera do mnie jedna rzecz, która może dotrze kiedyś do Ciebie
- byłem z nią za krótko, ale bardzo Mi się podobała więc zdążyłem sobie ją wyidealizować i teraz "kocham" kogoś kto nie istnieje i jeśli sie nie pacnę w łeb to mogę przez to zaniedbać miłość do kogoś jak najbardziej realnego, kto odwzajemnia to uczucie.
- byłem z nią za krótko, ale bardzo Mi się podobała więc zdążyłem sobie ją wyidealizować i teraz "kocham" kogoś kto nie istnieje i jeśli sie nie pacnę w łeb to mogę przez to zaniedbać miłość do kogoś jak najbardziej realnego, kto odwzajemnia to uczucie.
Nemezis pisze:rethar, a wierzysz w to, ze mozesz kogos ponownie obdarzyc takim silnym uczuciem lub nawet jeszcze silniejszym?
A co ja jestem? wróżka? teraz mogę jedynie odpowiedzieć NIE, bo wszelka moja wiara w cokolwiek została zachwiana... Patrzę na inne przez jej perspektywę i jeśli mnie nie wyrzucą ze studiów, to przynajmniej 2 lata będę jeszcze ją widywał...
Ale z kolei co ja głupi mogę wiedzieć.. bo jak mówi -
Lenty --- oby mnie spotkał podobny los; nie jestem typem który poznaje co kwartał inną kobietę i ją porównuje do poprzedniej w charakterze partnerki na kolejny kawał czasu... Bardzo długo dawałem sobie na wstrzymywanie, oczekiwałem..aż się stało i JĄ poznałem.. Jakoś nie widzę siebie pukającego się w czoło z kim się wiązałem kiedyś tam...
"...jak wiele nauki płynie z oczu i uśmiechu niewiasty." - Arturo Perez-Reverte
nie pytalam sie czy wiesz na pewno, ze juz sie nie zakochaszrethar pisze:A co ja jestem? wróżka?
chodzilo mi o Twoje nastawienie - czy zdajesz sobie sprawe z tego, ze jestes mlody i tak naprawde wszystko przed Toba. Jezeli bedziesz ciagle myslal jaki to jestes nieszczesliwy, swiat Ci sie na glowe zawalil, straciles kobiete swojego zycia to na pewno nie wyjdziesz z tego dolka. Stalo sie co sie stalo, przyjmij to jak mezczyzna, nie rozklejaj sie, nie rob z siebie ciapy i uwierz, ze inna dziewczyna moze rozbudzic w Tobie o wiele wiecej silniejszych uczuc...
Jestes najzwyczjaniej slaby psychicznie, a nie romantyczny - znasz dziewczyne ponad rok, byles z nia od czerwca i tez niedlugo to ciekawa jestem jakbys przezywal rozstanie gdybyscie byli ze soba np dwa razy dluzej? To byl zdecydowanie za krotki czas, zeby sie porzadnie zaangazowac...
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Agnieszka i 117 gości