Nie wiem co robić w życiu....
Moderator: modTeam
Nie wiem co robić w życiu....
Hej..
Miałem ostatnio w życiu fajny okres.
Nauczyłem się żyć bez "drugiej połowki" i byłem radosny nawet bez niej.
Cieszyłem się życiem, co się zawsze rzadko zdarzało...
No i teraz nadszedł ten moment odwrotu..
Zawsze dojdzie się na górę, a potem z niej spada.
Ciężko się na niej utrzymać.
Myślę przyszłościowo i nad tym się teraz bardzo rozżalam..
Co ze mną będzie później?
Teraz jestem w 2 klasie LO.
Niedługo matura. Ok. Co po maturze?
Do niczego się nie nadaję. Nie mam zainteresowań zwiazanych z żadnymi studiami..
Matura - z biologii, ok ciekawa, ale studia po takiej maturze? Co ja bedę robił ?
Matma - spoko, napiszę, ale potem pójdę na studia, które mnie konkretnie nie interesują, które są moim wrogiem, czyli związane z fizyką i różnymi takimi nudnumi sprawami.
A potem jeszcze znaleźć pracę...
Nic dobrego nie wróżę..
Zazdroszczę, (jak to mozna nazwać), Tym wielkim ludziom, którzy mają jakieś swoje konkretne zainteresowania, jakaś pasję, maja zawód zwiazany ze swoją pasją...
Nie ma to jak mieć zespół, jezdzić po kraju a nawet po świecie, grać i jeszcze za to zarabiać...
Ja niestety nie mam aż takich umiejętnosci, zeby tak robić...
Żeby się przebić.
Szlag mnie trafia, myśląc, że będę musiał wybierać studia, których nienawidzę, techniczne, niby najbardziej przydatne, ale...
Ale cholernie nudne.
Wszyscy w mojej rodzinie coś osiągneli. Mają ustawione życie.
A ja?
Jestem czarną owcą.
Mimo tego, ze jestem lekko przygłuchnięty...
Nie mam zbytnio problemów z nauką, ale mam problemy, żeby się za nią zabrać.
Przychodzę ze szkoły?
Ok, pouczę się, ale najpierw zasiądę chwilę przy kompie, w końcu trzeba pozałatwiać kilka spraw na allegro itp.
Potem już się do niego przyklejam, nie ma czasu na naukę...
A czego ja mam się uczyć? Przecież po to są lekcje...
I dużo nawet z nich wynoszę.
Jeśli nie przy kompie, to przecież trzeba się spotkać ze znajomymi, których prawie że w ogóle nie mam...
A ja wiem dlaczego tak jest?
Może urodziłem się w złym miejscu?
Mam z kim iść na koncert, ale żeby z kimś pogadać, tak po telefonie, za 10 min, to ciężko....
Wszyscy jakoś zajęci...
Maja swoje sprawy.
Dlaczego jest tak ciężko?
Czym się interesuję...no tylko chyba samochodami i muzyką. Lubię się napić piwa i popatrzeć na ładne dziewczyny...
Może nie odkryłem jeszcze swojej realnej pasji...?
Nie jest przypadkiem na nia za puźno?
Może dziwnie wygląda mój post..
Jak jakieś ogłoszenie, zeby mnie przygarnąć, bo jestem taki porzucony..
Ale to nie o to chodzi.
Muszę się gdzieś wygadać. Nie mam komu....
Jeszcze jakoś nie przełamałem się, żeby paplać psyhologowi, który ma mnie w d., a udaje, ze coś poradzi, żeby zarobić....
Czy Wy też mieliście takie okresy w życiu?
Takie problemy?
Może robicie coś, czego nie nawidzicie?
Macie pracę, do której nie lubicie chodzić i każdy następny dzień jest udręką?
No i jeszcze ta cholerna nauka...
Ja już nie wiem co mam ze sobą zrobić...
Miałem ostatnio w życiu fajny okres.
Nauczyłem się żyć bez "drugiej połowki" i byłem radosny nawet bez niej.
Cieszyłem się życiem, co się zawsze rzadko zdarzało...
No i teraz nadszedł ten moment odwrotu..
Zawsze dojdzie się na górę, a potem z niej spada.
Ciężko się na niej utrzymać.
Myślę przyszłościowo i nad tym się teraz bardzo rozżalam..
Co ze mną będzie później?
Teraz jestem w 2 klasie LO.
Niedługo matura. Ok. Co po maturze?
Do niczego się nie nadaję. Nie mam zainteresowań zwiazanych z żadnymi studiami..
Matura - z biologii, ok ciekawa, ale studia po takiej maturze? Co ja bedę robił ?
Matma - spoko, napiszę, ale potem pójdę na studia, które mnie konkretnie nie interesują, które są moim wrogiem, czyli związane z fizyką i różnymi takimi nudnumi sprawami.
A potem jeszcze znaleźć pracę...
Nic dobrego nie wróżę..
Zazdroszczę, (jak to mozna nazwać), Tym wielkim ludziom, którzy mają jakieś swoje konkretne zainteresowania, jakaś pasję, maja zawód zwiazany ze swoją pasją...
Nie ma to jak mieć zespół, jezdzić po kraju a nawet po świecie, grać i jeszcze za to zarabiać...
Ja niestety nie mam aż takich umiejętnosci, zeby tak robić...
Żeby się przebić.
Szlag mnie trafia, myśląc, że będę musiał wybierać studia, których nienawidzę, techniczne, niby najbardziej przydatne, ale...
Ale cholernie nudne.
Wszyscy w mojej rodzinie coś osiągneli. Mają ustawione życie.
A ja?
Jestem czarną owcą.
Mimo tego, ze jestem lekko przygłuchnięty...
Nie mam zbytnio problemów z nauką, ale mam problemy, żeby się za nią zabrać.
Przychodzę ze szkoły?
Ok, pouczę się, ale najpierw zasiądę chwilę przy kompie, w końcu trzeba pozałatwiać kilka spraw na allegro itp.
Potem już się do niego przyklejam, nie ma czasu na naukę...
A czego ja mam się uczyć? Przecież po to są lekcje...
I dużo nawet z nich wynoszę.
Jeśli nie przy kompie, to przecież trzeba się spotkać ze znajomymi, których prawie że w ogóle nie mam...
A ja wiem dlaczego tak jest?
Może urodziłem się w złym miejscu?
Mam z kim iść na koncert, ale żeby z kimś pogadać, tak po telefonie, za 10 min, to ciężko....
Wszyscy jakoś zajęci...
Maja swoje sprawy.
Dlaczego jest tak ciężko?
Czym się interesuję...no tylko chyba samochodami i muzyką. Lubię się napić piwa i popatrzeć na ładne dziewczyny...
Może nie odkryłem jeszcze swojej realnej pasji...?
Nie jest przypadkiem na nia za puźno?
Może dziwnie wygląda mój post..
Jak jakieś ogłoszenie, zeby mnie przygarnąć, bo jestem taki porzucony..
Ale to nie o to chodzi.
Muszę się gdzieś wygadać. Nie mam komu....
Jeszcze jakoś nie przełamałem się, żeby paplać psyhologowi, który ma mnie w d., a udaje, ze coś poradzi, żeby zarobić....
Czy Wy też mieliście takie okresy w życiu?
Takie problemy?
Może robicie coś, czego nie nawidzicie?
Macie pracę, do której nie lubicie chodzić i każdy następny dzień jest udręką?
No i jeszcze ta cholerna nauka...
Ja już nie wiem co mam ze sobą zrobić...
- Black007_pl
- Uzależniony
- Posty: 334
- Rejestracja: 27 lut 2006, 09:27
- Skąd: Gliwice
- Płeć:
Witam.
Na pytanie, czy miałem taki okres - odpowiem, że tak, całe LO i chyba pół podstawówki.
w Podstawówce dużo siedziałem przy komputerze, do tego stopnia, ze nie miał on z czasem prawie tajemnic dla mnie... Poszedłem do LO do klasy o profilu informatycznym, gdzie niczego nas nie nauczyli z infy. W drugiej klasie musiałem zmienić szkołę - kilku dresom nie podobało się, że nosiłem długie włosy i wolałem zmienić otoczenie, niż dostać nożem pod żebra.
W nowym LO nie było klasy informatycznej. Poszedłem do klasy germanistycznej, ale że język pogan mnie nie pociąga, to germanistą broń boże zostać nie chciałem, byłem na fakultecie mat-fiz - bo chciałem iść na informatykę, ale po dwóch miesiącach zrezygnowałem - głupota - zajęcia kolidowały ze spotkaniami z dziewczyną - poszedłem na historie - dobrze miszło, lubiłem to, zacząłem się interesować socjologią i psychologią, oraz historią najnowszą.
Cóż matura z polaka, hstorii i WOSu. dobre wyniki.
Postanowiłem iść na UŚ w katowicach. Nie zdałem examu, no ale cóż... nie można się poddawać.
Mój despotyczny ojciec postanowaił, że wyśle mnie na Inzynierię środowiska na Polibudę w Gliwicach - ja wolałem iść na wieczorową informatykę, ale on miał ostatnie słowow, bo płacił i po inżynierii mógłby mi załatwić pracę.
Po pierwszym dniuy, 4,5 godzinie fizyki, 1,5h gospodarki odpadami doczołgałem się zrezygnowany do domu, gdy stary zobaczył w jakim szoku byłem i jak mu powiedziałem, że po censored mam sie tak uczyć tego (a na polibudzie nie jest lekko), skoro potem do końca życia będę robił czegoś, czego nienawidzę??
Dwa dni po inauguracji roku akademickiego przeniosłem sie na wieczorową informatyke.
Też jest cieżko - przeszedłęm fizykę, elektrotechnikę, Teorie automatów, Elektronike - przedmioty, które są naprawdę ciężkie dla kogoś po LO, po za panią Dr. inż. z TA, to wszyscy mają w du.pie, to nie AE w katowciach, gdzie się cackają z Tobą, tutaj oni tylko pokazuja drogę, reszte masz się nauczyć sam, tak więc jest czasem zajo.b niezły, ale mam motywację - bedę robił - a nawet już robię to co lubię - jestem programistą języków wysokiego poziomu - od dziecka chciałem pisać gry - gier nie piszę, ale pisanie aplikacji biurowych klasy biznes, też daje satysfakcje.
Morał z tego taki, że pewnie znajdziesz swoje powołanie, może późno, ale lepiej późno niz wcale, niektórzy dopiero na studiach przekonują się, że to nie to, woleliby robić coś innego.
Ja mam to szczęście, że dowiedziałęm się tego tuż przed studiami i tego się trzymam.
Powodzenia, uszy do góry i ucz się, bo bez tego, to daleko nie zajdziesz.
Pozdro.
Na pytanie, czy miałem taki okres - odpowiem, że tak, całe LO i chyba pół podstawówki.
w Podstawówce dużo siedziałem przy komputerze, do tego stopnia, ze nie miał on z czasem prawie tajemnic dla mnie... Poszedłem do LO do klasy o profilu informatycznym, gdzie niczego nas nie nauczyli z infy. W drugiej klasie musiałem zmienić szkołę - kilku dresom nie podobało się, że nosiłem długie włosy i wolałem zmienić otoczenie, niż dostać nożem pod żebra.
W nowym LO nie było klasy informatycznej. Poszedłem do klasy germanistycznej, ale że język pogan mnie nie pociąga, to germanistą broń boże zostać nie chciałem, byłem na fakultecie mat-fiz - bo chciałem iść na informatykę, ale po dwóch miesiącach zrezygnowałem - głupota - zajęcia kolidowały ze spotkaniami z dziewczyną - poszedłem na historie - dobrze miszło, lubiłem to, zacząłem się interesować socjologią i psychologią, oraz historią najnowszą.
Cóż matura z polaka, hstorii i WOSu. dobre wyniki.
Postanowiłem iść na UŚ w katowicach. Nie zdałem examu, no ale cóż... nie można się poddawać.
Mój despotyczny ojciec postanowaił, że wyśle mnie na Inzynierię środowiska na Polibudę w Gliwicach - ja wolałem iść na wieczorową informatykę, ale on miał ostatnie słowow, bo płacił i po inżynierii mógłby mi załatwić pracę.
Po pierwszym dniuy, 4,5 godzinie fizyki, 1,5h gospodarki odpadami doczołgałem się zrezygnowany do domu, gdy stary zobaczył w jakim szoku byłem i jak mu powiedziałem, że po censored mam sie tak uczyć tego (a na polibudzie nie jest lekko), skoro potem do końca życia będę robił czegoś, czego nienawidzę??
Dwa dni po inauguracji roku akademickiego przeniosłem sie na wieczorową informatyke.
Też jest cieżko - przeszedłęm fizykę, elektrotechnikę, Teorie automatów, Elektronike - przedmioty, które są naprawdę ciężkie dla kogoś po LO, po za panią Dr. inż. z TA, to wszyscy mają w du.pie, to nie AE w katowciach, gdzie się cackają z Tobą, tutaj oni tylko pokazuja drogę, reszte masz się nauczyć sam, tak więc jest czasem zajo.b niezły, ale mam motywację - bedę robił - a nawet już robię to co lubię - jestem programistą języków wysokiego poziomu - od dziecka chciałem pisać gry - gier nie piszę, ale pisanie aplikacji biurowych klasy biznes, też daje satysfakcje.
Morał z tego taki, że pewnie znajdziesz swoje powołanie, może późno, ale lepiej późno niz wcale, niektórzy dopiero na studiach przekonują się, że to nie to, woleliby robić coś innego.
Ja mam to szczęście, że dowiedziałęm się tego tuż przed studiami i tego się trzymam.
Powodzenia, uszy do góry i ucz się, bo bez tego, to daleko nie zajdziesz.
Pozdro.
"I save all the bullets from ignorant minds
Your insults get stuck in my teeth as they grind
Way past good taste, on our way to bad omens
I decrease, while my symptoms increase "
Your insults get stuck in my teeth as they grind
Way past good taste, on our way to bad omens
I decrease, while my symptoms increase "
Dzięki.
Teraz już są inne wymagania.
Wszystkie uczelnie rezygnują z egzaminów wstępnych.
Trzeba minimum mieć maturę z danego przedmiotu. Więc jak napiszę np. z biologii, to już nigdy nie będę mógł pujść na studia techniczne, które pewnie i tak są beznadziejne.
A biologiem na pewno nie zostanę...
Jak widać, jesteś bardzo zdolnym człowiekiem, który już sobie w pewnym stopniu ułożył życie. Programować? To dla mnie niewyobrażalnie trudne.
Takich ludzi jak Ty, potrzebują.
Chciałeś iść na informatykę? Lubiłeś komputery, chciałeś programować?
Osiagnąłeś to.
A ja nie wiem nawet, czego chce....
Smutno mi jest nawet o tym fakcie wiedzieć...
Teraz już są inne wymagania.
Wszystkie uczelnie rezygnują z egzaminów wstępnych.
Trzeba minimum mieć maturę z danego przedmiotu. Więc jak napiszę np. z biologii, to już nigdy nie będę mógł pujść na studia techniczne, które pewnie i tak są beznadziejne.
A biologiem na pewno nie zostanę...
Jak widać, jesteś bardzo zdolnym człowiekiem, który już sobie w pewnym stopniu ułożył życie. Programować? To dla mnie niewyobrażalnie trudne.
Takich ludzi jak Ty, potrzebują.
Chciałeś iść na informatykę? Lubiłeś komputery, chciałeś programować?
Osiagnąłeś to.
A ja nie wiem nawet, czego chce....
Smutno mi jest nawet o tym fakcie wiedzieć...
- Black007_pl
- Uzależniony
- Posty: 334
- Rejestracja: 27 lut 2006, 09:27
- Skąd: Gliwice
- Płeć:
Hmm... Nie wiem, czy tak wszystkie uczelnie ochoczo rezygnują z egzaminów...
Słyszałem, że i tak robią jakieś testy, bo matura jest mało miarodajna...
Spoko przyjdzie czas, że znajdziesz jakiś talent, który chcesz rozwijać.
Pamiętaj jedno, jeśli chcesz coś robić i masz jakieś marzenie, to nawet po ogrodnictwie możesz zostać aktorem, jeśli tylko bardzo hccesz i robisz coś w tym kierunku.
Gdybym ja się tylko uczył tego, co dają na polibudzie, to teraz bym pewnie grał w Quake'a i nic nie robił, tego, co robię nie uczą na polibudzie, sam musiałem się tego nauczyć, bo chciałem, ale długo też nie wiedziałem czego chce.. Przyjdzie pora i na Ciebie.
Pozdro.
Słyszałem, że i tak robią jakieś testy, bo matura jest mało miarodajna...
Spoko przyjdzie czas, że znajdziesz jakiś talent, który chcesz rozwijać.
Pamiętaj jedno, jeśli chcesz coś robić i masz jakieś marzenie, to nawet po ogrodnictwie możesz zostać aktorem, jeśli tylko bardzo hccesz i robisz coś w tym kierunku.
Gdybym ja się tylko uczył tego, co dają na polibudzie, to teraz bym pewnie grał w Quake'a i nic nie robił, tego, co robię nie uczą na polibudzie, sam musiałem się tego nauczyć, bo chciałem, ale długo też nie wiedziałem czego chce.. Przyjdzie pora i na Ciebie.
Pozdro.
"I save all the bullets from ignorant minds
Your insults get stuck in my teeth as they grind
Way past good taste, on our way to bad omens
I decrease, while my symptoms increase "
Your insults get stuck in my teeth as they grind
Way past good taste, on our way to bad omens
I decrease, while my symptoms increase "
Kemot nie Ty jeden masz taki problem.
Ja też nie wiem co będę kiedy robił w życiu...
Jestem po technikum, olałem studia bo uznałem że to nie wiele mi pomoże w znalezieniu pracy.
Teraz mam pracę, ale nie jestem z niej zadowolony, robię na czarno za małe pieniądze.
Przyjaciół prawie nie mam... nie mam nawet z kim pogadać, poradzić się, a ci których znam nie mają czasu... a i tak jest ich niewielu.
Z szukaniem pracy mam też problem. Nie wiem czemu, mam jakieś opory? Obawiam się zmian?
Dziewczyny nie mam, nie miałem.
I jakoś źle mi tak jest... w samotności.
Mimo że minęło już półtora roku od kiedy zdałem sobie sprawę z tego że nie mam szans u pewnej dziewczyny bo ona już kogoś sobie znalazła to nadal mam ją w głowie... i jakoś nie mogę zapomnieć...
Staram się jakoś zapomnieć... jakoś żyć bez tego, bo nie mam wiary w to że jakiejś mógłbym się podobać...
Naprawdę nie wiem co będzie dalej, jak ja sobie ze wszystkim poradzę
A że nie mam normalnej rodziny to będzie mi tylko trudniej z tego powodu, bo będę zdany tylko na siebie...
Ja też nie wiem co będę kiedy robił w życiu...
Jestem po technikum, olałem studia bo uznałem że to nie wiele mi pomoże w znalezieniu pracy.
Teraz mam pracę, ale nie jestem z niej zadowolony, robię na czarno za małe pieniądze.
Przyjaciół prawie nie mam... nie mam nawet z kim pogadać, poradzić się, a ci których znam nie mają czasu... a i tak jest ich niewielu.
Z szukaniem pracy mam też problem. Nie wiem czemu, mam jakieś opory? Obawiam się zmian?
Dziewczyny nie mam, nie miałem.
I jakoś źle mi tak jest... w samotności.
Mimo że minęło już półtora roku od kiedy zdałem sobie sprawę z tego że nie mam szans u pewnej dziewczyny bo ona już kogoś sobie znalazła to nadal mam ją w głowie... i jakoś nie mogę zapomnieć...
Staram się jakoś zapomnieć... jakoś żyć bez tego, bo nie mam wiary w to że jakiejś mógłbym się podobać...
Naprawdę nie wiem co będzie dalej, jak ja sobie ze wszystkim poradzę
A że nie mam normalnej rodziny to będzie mi tylko trudniej z tego powodu, bo będę zdany tylko na siebie...
Ja też myślałem nad tym, zeby olać studia. I tak to nic nie pomoże. Można tylko poćwiczyć trochę mózg, co można zrobić w inny sposób...
Ale kto to jest człowiek bez studiów?
Na pytanie od jakiejś fajnej dziewczyny "co studiujesz?", odpowiem : olałem studia? Bo jestem na nie za głupi?...
Dlatego też pewnie, o ile zdam tą popieprzoną maturę, która wcale nie pomaga, a blokuje zycie, będę musiał iść na jakieś nudne i w ogóle mnie nie interesujące studia z przymusu...
Rodzinę mam normalną, ale co to ma za znaczenie..
To tylko polepsza samopoczucie, którego, jak widać, dobrego nie mam.
W Polsce? Co robisz? Ciężko było znaleźć?
Ja też nie mam. Miałem.
Szczerze mówiąc, to też można dobrze bez niej żyć. Szczególnie w tych "złych" okresach życia.
Pewnie i tak by mnie rzuciła, bo bym marudził, ze nic ze mnie nie będzie dobrego w przyszłości....
Ja też
Ale kto to jest człowiek bez studiów?
Na pytanie od jakiejś fajnej dziewczyny "co studiujesz?", odpowiem : olałem studia? Bo jestem na nie za głupi?...
Dlatego też pewnie, o ile zdam tą popieprzoną maturę, która wcale nie pomaga, a blokuje zycie, będę musiał iść na jakieś nudne i w ogóle mnie nie interesujące studia z przymusu...
Rodzinę mam normalną, ale co to ma za znaczenie..
To tylko polepsza samopoczucie, którego, jak widać, dobrego nie mam.
Teraz mam pracę, ale nie jestem z niej zadowolony, robię na czarno za małe pieniądze.
W Polsce? Co robisz? Ciężko było znaleźć?
Dziewczyny nie mam, nie miałem.
I jakoś źle mi tak jest... w samotności.
Ja też nie mam. Miałem.
Szczerze mówiąc, to też można dobrze bez niej żyć. Szczególnie w tych "złych" okresach życia.
Pewnie i tak by mnie rzuciła, bo bym marudził, ze nic ze mnie nie będzie dobrego w przyszłości....
Naprawdę nie wiem co będzie dalej, jak ja sobie ze wszystkim poradzę
Ja też
Pracuję w Polsce, w kafejce internetowej. Załapałem się przez kumpla.
Przez neta poznałem pewną osobę, kumpla przy okazji grania w Ogame.
Ma 26 lat, fajny gość po studiach, a nie ma pracy
I teraz mówił mi że te studia to niewiele mu dały.
Kiedyś zaś w TV w jakimś programie słyszałem jak wypowiada się gość który skończył UW z dobrymi wynikami, powiedział że pracy nie może znaleźć... z takim wykształceniem?
Szukanie czegoś innego nie idzie mi za dobrze. Nie wiem czemu.
Z obawy przed zmianami? Nieśmiałość? Coś jeszcze innego...?
Owszem, to że masz rodzinę normalną, polepsza samopoczucie.
Ja normalnej nie mam i chodź by z tego powodu nie mam zbyt dobrego samopoczucia...
Czy można czy nie to nie wiem. Ale chciałbym się nauczyć żyć bez tego...
Nie mam ochoty startować do żadnych lasek, bo i po co? Żeby mnie któraś olała? Żeby po miesiącu albo dwóch zdała sobie sprawę że jestem frajer i mnie olała?
Jedna już to zrobiła, na do widzenia nie usłyszałem zupełnie NIC! Nawet nie kazała się odczepić...
A czy można w tych złych okresach...? też nie wiem, ale myślę że dobrze jest mieć kogoś przy sobie, na kim można polegać, tj. np. dziewczyna. Tylko czy by chciała słuchać ciagłego marudzenia? Wątpię...
Kiedyś może spróbuje, może sobie kogoś znajdę.
Najpierw jednak muszę popracować nad sobą, a mam sporo do zrobienia...
Jak choćby wyleczyć się z nieśmiałości, popracować nad własną samooceną...
Z tym dużego problemu może i nie mam, jestem uparty jak trzeba i potrafię coś zrobić jeśli tego chcę.
Nieraz nawet sam się zaskakiwałem jak zrobiłem coś, sądząc wcześniej że tego nie potrafię
Jednak to że mógłbym się podobać jakiejś dziewczynie to chyba ostatnia rzecz w którą bym uwierzył...
Jestem realistą, twardo stąpam po ziemi
Przez neta poznałem pewną osobę, kumpla przy okazji grania w Ogame.
Ma 26 lat, fajny gość po studiach, a nie ma pracy
I teraz mówił mi że te studia to niewiele mu dały.
Kiedyś zaś w TV w jakimś programie słyszałem jak wypowiada się gość który skończył UW z dobrymi wynikami, powiedział że pracy nie może znaleźć... z takim wykształceniem?
Szukanie czegoś innego nie idzie mi za dobrze. Nie wiem czemu.
Z obawy przed zmianami? Nieśmiałość? Coś jeszcze innego...?
Owszem, to że masz rodzinę normalną, polepsza samopoczucie.
Ja normalnej nie mam i chodź by z tego powodu nie mam zbyt dobrego samopoczucia...
Kemot pisze:Szczerze mówiąc, to też można dobrze bez niej żyć. Szczególnie w tych "złych" okresach życia.
Czy można czy nie to nie wiem. Ale chciałbym się nauczyć żyć bez tego...
Nie mam ochoty startować do żadnych lasek, bo i po co? Żeby mnie któraś olała? Żeby po miesiącu albo dwóch zdała sobie sprawę że jestem frajer i mnie olała?
Jedna już to zrobiła, na do widzenia nie usłyszałem zupełnie NIC! Nawet nie kazała się odczepić...
A czy można w tych złych okresach...? też nie wiem, ale myślę że dobrze jest mieć kogoś przy sobie, na kim można polegać, tj. np. dziewczyna. Tylko czy by chciała słuchać ciagłego marudzenia? Wątpię...
Kiedyś może spróbuje, może sobie kogoś znajdę.
Najpierw jednak muszę popracować nad sobą, a mam sporo do zrobienia...
Jak choćby wyleczyć się z nieśmiałości, popracować nad własną samooceną...
Z tym dużego problemu może i nie mam, jestem uparty jak trzeba i potrafię coś zrobić jeśli tego chcę.
Nieraz nawet sam się zaskakiwałem jak zrobiłem coś, sądząc wcześniej że tego nie potrafię
Jednak to że mógłbym się podobać jakiejś dziewczynie to chyba ostatnia rzecz w którą bym uwierzył...
Jestem realistą, twardo stąpam po ziemi
- Wstreciucha
- Weteran
- Posty: 2646
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
99% Polakow ma takie same problemy jak Ty.
No nie był bym taki pewien..
Ty też takie problemy masz/miałaś?
Nie mam ochoty startować do żadnych lasek, bo i po co? Żeby mnie któraś olała? Żeby po miesiącu albo dwóch zdała sobie sprawę że jestem frajer i mnie olała?
Ja czekam, aż poznam jakaś naprawdę fajną. Która podejdzie do tego odpowiednio, a nie na 2 tyg...
Każdy ma okazję i to nie jedną...
Nie uznaję powiedzienia : "jesteś jeszcze młody, jak masz okazję to bierz.." itp...
To powiedzienie volksu z dyskoteki.
- Wstreciucha
- Weteran
- Posty: 2646
- Rejestracja: 14 wrz 2005, 11:48
- Skąd: Warszawa
- Płeć:
Kemot ja cie w pełni rozumiem, sam jestem w bardzo podobnej sytuacji, aczkolwiek ostatnimi czasy troszke sie poprawiło, jednak nie na tyle abym był zadowolony...
otóż ja mam mature w tym roku bo chodze do 3 klasy LO i nadal nie wiem na jakie isc studia... ba nie wiem nawet co dokladnie zdawac. Podobnie jak ty nie mam wiekszych pasji i zainteresowan, moje zycie obraca sie wokół kompów, gier, i innych przyziemnych rzeczy, ktore nie mozna nazwac pasjami. Mam co prawda grupke znajomych z ktorymi wyskakuje na jakies disco, napic sie albo cokolwiek innego ale i tak nie jest to bardzo duza grupa. Co do dziewczyn jestem bardzo nietypowym kolesiem, bo nigdy nie miałem dziewczyny na stałe, mimo iz mialem ku temu okazje. Nie potrafie jakos wykorzystac sytuacji i mam problemy z zainteresowaniem kobiety tym, abym zostal kims wazniejszym niz tym "przyjacielem". Jestem dosc niesmialy, jednak potrafie na luzie pogadac z kobieta, czuc sie pewnie w obcym towarzystwie itp, jednak jesli chodzi o dziewczyny to rozniez milo sie nam gada ale i tak zawsze konczy sie oklepanym "przyjacielem". Tak wiec zyje z dnia na dzien i widze, ze spieprzylem te 18 lat zycia. Nie dorobilem sie zadnych ciekawych zainteresowan, w nauce tez nie jestem za dobry, problemy z dziewczynami, brak perspektyw na przyszlosc - tak wiec wiedz ze nie jestes sam. Pozdro
otóż ja mam mature w tym roku bo chodze do 3 klasy LO i nadal nie wiem na jakie isc studia... ba nie wiem nawet co dokladnie zdawac. Podobnie jak ty nie mam wiekszych pasji i zainteresowan, moje zycie obraca sie wokół kompów, gier, i innych przyziemnych rzeczy, ktore nie mozna nazwac pasjami. Mam co prawda grupke znajomych z ktorymi wyskakuje na jakies disco, napic sie albo cokolwiek innego ale i tak nie jest to bardzo duza grupa. Co do dziewczyn jestem bardzo nietypowym kolesiem, bo nigdy nie miałem dziewczyny na stałe, mimo iz mialem ku temu okazje. Nie potrafie jakos wykorzystac sytuacji i mam problemy z zainteresowaniem kobiety tym, abym zostal kims wazniejszym niz tym "przyjacielem". Jestem dosc niesmialy, jednak potrafie na luzie pogadac z kobieta, czuc sie pewnie w obcym towarzystwie itp, jednak jesli chodzi o dziewczyny to rozniez milo sie nam gada ale i tak zawsze konczy sie oklepanym "przyjacielem". Tak wiec zyje z dnia na dzien i widze, ze spieprzylem te 18 lat zycia. Nie dorobilem sie zadnych ciekawych zainteresowan, w nauce tez nie jestem za dobry, problemy z dziewczynami, brak perspektyw na przyszlosc - tak wiec wiedz ze nie jestes sam. Pozdro
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Ok ja tez rtam mialam i miewam. Tez pasji nei mam [poza spaniem ] tez na studia nie wiedzilam jakie isc i tez sie czesto nad soba uzalam tak jak Ty.
Studia wybralam pod prostym katem: cos na czyms ie nie zanudze z czego fajnie miec jakas wiedze i na ktorych wyrobie przez 5 lat. przez 5 lat sie zobaczy jak to bedzie zawodowo. Prace mam nudna uczyc sie trza ale ludzie. Mam siasc i mowic jak mi zle i niedobrze? Wex dupę w troki i zapier.dalaj a nei sie nad soba uzalaj. Tak to naprawde robisz za nieroba i czarna owce. NIGDY nic nei osiagniesz samaym marudzeniem.
Studia wybralam pod prostym katem: cos na czyms ie nie zanudze z czego fajnie miec jakas wiedze i na ktorych wyrobie przez 5 lat. przez 5 lat sie zobaczy jak to bedzie zawodowo. Prace mam nudna uczyc sie trza ale ludzie. Mam siasc i mowic jak mi zle i niedobrze? Wex dupę w troki i zapier.dalaj a nei sie nad soba uzalaj. Tak to naprawde robisz za nieroba i czarna owce. NIGDY nic nei osiagniesz samaym marudzeniem.
1. Kazdy ma talent, tylko nie kazdy go dostrzega
2. Pierwszy krok do bycia lepszym to przestac sie uzalać nad soba, jak chcesz od czegos zaczac a nie wiesz od czego to zacznij od wyglądu, fryzura, ciuchy, nie bój sie dziewczyn one nie gryza, jedna Cie oleje ? i co z tego ... 5 Cie oleje, a szósta to bedzie ta jedyna
3. Użalając sie nad soba popadasz w takie koło, nie uda mi sie cos tam, bo jestem do dupy, potem sie chcesz zmienic i znow "nie uda mi sie bo jestem do dupy" to takie zamkniete koło
4. przeczytaj sobie ksiązke potega podswiadomosci
5. uwierz w siebie
6. uwierz ze wszystko czego pragniesz jest w zasiegu twojej reki, jesli twoja rodzina osiagnela sukces tzn ze masz to we krwi, Ty tez dasz rade
7. 5 zl za rady ;p
2. Pierwszy krok do bycia lepszym to przestac sie uzalać nad soba, jak chcesz od czegos zaczac a nie wiesz od czego to zacznij od wyglądu, fryzura, ciuchy, nie bój sie dziewczyn one nie gryza, jedna Cie oleje ? i co z tego ... 5 Cie oleje, a szósta to bedzie ta jedyna
3. Użalając sie nad soba popadasz w takie koło, nie uda mi sie cos tam, bo jestem do dupy, potem sie chcesz zmienic i znow "nie uda mi sie bo jestem do dupy" to takie zamkniete koło
4. przeczytaj sobie ksiązke potega podswiadomosci
5. uwierz w siebie
6. uwierz ze wszystko czego pragniesz jest w zasiegu twojej reki, jesli twoja rodzina osiagnela sukces tzn ze masz to we krwi, Ty tez dasz rade
7. 5 zl za rady ;p
- krackowiaczek
- Pasjonat
- Posty: 200
- Rejestracja: 26 maja 2004, 00:56
- Skąd: krakow
- Płeć:
Kemot pisze:Trzeba minimum mieć maturę z danego przedmiotu. Więc jak napiszę np. z biologii, to już nigdy nie będę mógł pujść na studia techniczne, które pewnie i tak są beznadziejne.
nie jest to prawda, mature mozna pisac wielokrotnie. stare chyba do 5 lat. z nowymi bedzie podobnie. mozna bylo tez wielokrotnie poprawiac swoje wyniki, nawet jesli mialo sie przedmiot zaliczony.
a co do reszty.... wescie sie w garsc... frajezy.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 763 gości