Ciekawi mnie pojecie „Zakazanego owocu”. Jak to do konca z nim jest? Ile jest w nim tej ciekawosci, tajemniczosci, a ile reczywistosci? Czy rzeczywiscie cos czego nie możemy mieć kusi nas tak ogromnie? A co jak to zdobedziemy? Tracimy na to ochote?
Po prostu... Jest dziewczyna która ma chlopaka (maja problem), a ja czuje ze chce z nia być, ciagnie mnie do niej, nawet przybiera to zdeczka chora forme - szalencza. Znamy się ponad rok, ale caly czas jako „przyjaciele”. Malymi kroczkami daze do tego, abysmy byli razem, oczywiście kosztem ich zwiazku - ale rozumiecie - to z milosci. Wrecz wykorzystuje sytuacje ich konfliktu i to z duzym skutkiem. A co do niej i jej chlopaka, oboje maja taki problem, bo tak namieszalem ze teraz nie sa pewni swoich uczuc.
I pytanie... Ona i ja cos do siebie czujemy. Nie potrafimy tego nazwac. Ona nie potrafi zerwac kontaktu ze mna, ani z tym chlopakiem. A co będzie jeśli chlopak się wycofa? A zakazany owoc nie będzie już zakazany? Czy zblednie?
Prosil bym abyscie się wypowiadali siegajac po swoje doswiadczenia. Wiem ze każdy jest indywidualny, każdy ma swoja teorie i dlatego jestem tego bardzo ciekaw.
Z gory zaznaczam - mimo ze pisze to w formie Ja, wcale nie chodzi tu o mnie. Po prostu tak było mi latwiej przedstawic sprawe. A ja osobiscie mam pewne wartosci których się twardo trzymam m.in. takie aby nie rozp** komus zwiazku.
Pozdrawiam i z gory dziekuje za poswiecony czas.
[ Dodano: 2006-02-03, 19:43 ]
Aha... ciekawi mnie punkt widzenia tego goscia mieszajacego w zwiazku, jak i tej dziewczyny, bo dla niej jest on rowniez "zakazanym owocem" ktorego nie moze miec.