p1tbull pisze:krutka pilka:
"nasza" milosc umiera.. a wlasciwie to chyba tylko ja juz widze ze umiera.. tylko mnie zalezy.. to glupie, bo mi naprawde na Niej bardzo zalezy..
znajduje powoli jakies zajecia.. ale trudno jest nie myslec.. zwlaszcza, gdy budzisz sie rano i pierwsza wiadomosc w telefonie to "czesc Tygrysku:).. " a za chwile "..chyba powoli sie w nim zakochuje.."
normalnie rozpierdala mnie wewnetrzenie..
znow stres.. serce sie rozszalalo.. zaczne brac cos na uspokojenie.. to prawda - moge wierzyc ze jeszcze kiedys bedziemy razem.. ale wiara jednego czlowieka nie zmieni tego co sie dzieje..
nie chce byc wiecej "tym trzecim"..
przytlacza mnie wizja tego ze bede za Nia tesknil tak jak za pierwsza kobieta w ktorej sie zakochalem.. wtedy wyjscie zajelo mi 2 lata.. wtedy nie myslalem jeszcze tak jak dzis..
dzis bylbym gotow sie z Nia zareczyc.. chcialbym by zostala moja zona.. urodzila dzieci.. przeciez ja nigdy w ten sposob nie myslalem.. a teraz gdy moje uczucie dojrzalo pragne tego z Nia..
ile jeszzce moge wytrzymac otrzymujac na kazdym kroku cios.. Olac? kazdy kto choc raz tak naprawde kochal, dobrze wie ze nie da sie - po prostu nie da sie..
jesli kochasz to kochasz calym soba.. nie tylko glowa, czy cialem, ale calym soba..
kazdy najdrobniejszy przypomina Ci ze wewnatrz pali sie to cudowne uczucie, ktore daje szczescie..
mnie teraz tylko bol i stres.. podniesiona adrenalina.. kazdy normalny facet na moim miejscu olal by suke i znalaz sobie nowa.. ale ja nie chce byc na Nia zly.. nie potrafie - choc tak bardzo mnie rani.. zostalem sam z tym uczuciem.. ciac sie probowalem, moze z tabletkami na uspokojenie wyjdzie.. jakies relanium, czy jak? tylko to glupie.. bo ciecia juz zaluje..
kur*a najgorsze jest to ze ja to juz przerabialem.. bylem niemal w identycznej sytuacji 2,5 roku temu.. a teraz Ona robi mi dokladnie takie samo pieklo..
moze zaczne rozkochiwac w sobie laski i tez je bede rzucal.. tylko ze ja taki nie jestem..zeszmacony, rzucony do rynsztoka nadal bede patrzyl na Nia i pragnal Jej..
nowa milosc?.. nie wiem czy sie jeszcze zakocham.. moze rzeczywiscie zajme sie studiami..i tak juz mam rok do tylu.. teraz przy depresji bedzie trudno sie w tym wszystkim odnalezdz..
jedno dobre, ze juz nie jest tak jak pierwszego dnia, gdy myslalem ze serce mi wyskoczy z klaty.. albo ze dostane zawalu..