Skad wzielas 15 min dziennie, ogolny czas treningu w skali roku podzielilas na liczbe dni i wyszlo 15 min? Czyli masz np. 1 trening w tygodniu bez weekendow ktory trwa 75 min?Maverick pisze:w jakim sensie wyliczone nie rozumie cie ;/
Jak to? Kazdy ma specyficzne:) albo przynajmniej sporo osob. A co fajne jest? Hyhy, musi do nicka pasowac:PDzindzer pisze:On ma specyficzne poczucie humoru
Imperator pisze:Daj chłopu niech Ci przeglądnie , przesmaruje i wyreguluje.
Maverick pisze:a na serwis troche szkoda kasy
by placic im 100zl jak wart 500 (jak byl nowy). Proponuje to bo moze to spowodowac lepsza prace napedu i w konsekwencji milsza jazde.
Pytanie jest inne. Czy chcesz sie przejechac raz, 5 razy, czy zaczac jezdzic do konca sezonu. Bo jesli nie to zrobcie to sami, tak, zeby doprowadzic go do stanu uzywalnosci. A jesli tak, to masz 2 wersje. Pierwsza, oddac do serwisu (ale zaufanego, dobrego) gdzie Ci goscie calkowicie przejrza sprzet i wymienia to co sie nie nadaje (a zapewne sporo rzeczy sie nie nadaje) na troche lepsze ale tanie czesci. Pytanie tylko, czy nie lepiej kupic nowy rower niz wydac 300-400 zl na naprawe+czesci i serwis. Za 1200 zl kupisz dla siebie dobry sprzet. No powiedzmy ze nawet za 1000, albo z 800 z poprzedniego roku. Generalnie pewne rzeczy w rowerze powinny byc wymieniane po zuzyciu, czy sa zuzyte nie wiem, nie widze rowerka. Mozesz tez zrobic tak, ze zakonserwujesz go sobie sama teraz z mezczyzna, a jesli masz w planach zajac sie taką pasją i chcesz kupic lepszy to poczekaj do stycznia, lutego i szukaj modeli z tego roku, lub 2008. Ale nie wszystkie rowerki z poprzednich sezonow maja rownie dobre czesci (wszystkie) co z nowszych sezonow, wiec pytaj jak cos.
Ja bym to zrobil nie dla wygody a bezpieczenstwa i pewnosci, ze nie stane w srodku lasu 30 km od domu i nie bede szukac autobusu po tym, jak censored stary nie nadajacy sie do niczego rower w jakis wąwózMaverick pisze:Proponuje to bo moze to spowodowac lepsza prace napedu i w konsekwencji milsza jazde.
To nie do konca tak Mav. Jak miesnie maja duzy wysilek (dla Ciebie te 20 km to bedzie pewnie sporo na pierwszy raz) i sa mocno obciazone w krotkim czasie (czyli jedziesz dajac z siebie duzo) to poziom kwasu mlekowego sie podnosi (juz nie wazne dlaczego nie chce misie rozpisywac) i wtedy nie ma juz zapasu (z zapasu;>) tluszczu i weglowodanow, mozesz jedynie zwolnic i poczekac az odpowiednie rzeczy zneutalizuja ten kwas. Po to pijesz napoje izotoniczne gdyz one maja takie samo (nie pamietam jak to sie zwie) chyba osocze jak krew w organizmie, czyli skladniki sa natychmiast przyjmowane do krwi, nie musze byc "przystosowane". W kazdym badz razie ja moge doradzc 2 rzeczy, jak zreszta w kazdym sporcie przy kazdym wysilku. Jak bedziecie jechac i poczujesz ze bola Cie nogi, to sie nie zatrzymujcie tylko zwolnijcie. Jesli juz musicie sie zatrzymac to nie siadaj tylko chodz mimo bolu, tak sobie w kolko, albo rob male kroczki obok ukochanego:) Wtedy wlasnie miesnie szybciej sie zregeneruja i organizm nie wyprodukuje przeciwcial, ktore maja za zadanie wytworzyc wiecej tluszczu i weglowodanow - innnymi slowy jesli mocno zmeczysz organizm i sie nie polozysz, to z pewnoscia nie przytyjesz po jakimkolwiek wysilku.Maverick pisze:KWas mlekowy sie szybciej rozklada w cieple wiec goraca kapiel oraz delikatna praca miesni. Czyli jak sie mocno zmeczysz to na 2gi dzien zamiast lezec lepiej sie przejechac ale nie za dlugo i oszczedzac siebie.
A doraca kapiel to dobra propozycja po powrocie do domu - unikniesz skurczy miesni i bolu nog na nastepny dzien (tzn bedzie mniejszy). No izrelaksujesz sie przed nocką:)
Ty nie musisz pic przy spokojnej jezdzie. Tzn nie kupuj 5 butelek napojow jesli robisz 20 km, jedzcie sobie powoli (do 20km\h) i gadajcie. Pic trzeba co mniej wiecej 20-30 min po kilka lykow jak sie scigasz, na zmiane woda i izotoniki. Jesli chodzi o jedzienie, sportowcy przy wysilku jedza przed zawodami jakies ryze, potrawy polmleczne itp, cos co jest lekkie i daje energie, ale tez cos co nie powoduje notorycznego srania:). Nie zgodze sie tez ze nie powinno sie jezdzic naczczo, wiele treningow i poradnikow zawodowych opiera sie na porannej jezdzie do półtorej godziny bez jedzenia, dopiero potem sniadanie. Proponuje zjesc normalne sniadanie i ewentualnie kupic sobie czekolade mleczna albo snickersa, cos co Ci da energie w czasie jazdy.Maverick pisze:Poza tym pamietaj by pic podczas jazdy duzo plynow. Glownie wode chyba ze nie szkoda Ci kasy to izotoniki. Przed jazda dobrze nie jesc za wiele ale na czczo tez nie mozna jezdzic. Mysle ze banan cukry proste spalane natychmiast i zlozone spalane pozniej bedzie dobry ;] Choc ja i tak zawsze zjadam cos konkretniejszego. wszystko zalezy jak jezdzisz.
Jak chcecie jechac powoli to jedzie w las, jesli asfalt to droga gdzie Wam samochody nie beda przeszkadzac. Ja bym pojechal w las, taki spokojny z szerokimi sciezkami zebyscie mogli jechac kolo siebie. Trase na 1 raz zrobilbym do 20 km. 10 to jest nic, a 15 ni w 5 ni w 9 Wiec w obie strony 20 km powinno byc ok, jesli stwierdzisz ze chcesz jeszcze, zrobcie 30, spokojnie jadac nie czuje sie wysilku.Maverick pisze:Taki sam poziom latwosci ale droga lesna o niebo przyjemniejsza
Tobie raczej kadencja nie robi roznicy:) Jedz jak Ci wygodnie i notuj, jak sie potem czujesz:) Ja dzis zrobilem 67 km z czego pierwsze 55 dosyc mocno, ostatnie 10 juz nie dalem rady jechac tak jak lubie, a jak dojechalem na miejsce na grila;> to mnie doslownie uda PALIŁY, przemeczylem miesnie na dzis, szkoda, bo jutro mam do zrobienia 30 km a pojutrze powrot znow 30 km. No dzis ogolnie zrobilem te 67 km w mniej niz 3 godziny jazdy, jestem z siebie zadowolony:)Maverick pisze:No to jest wazne by kadencja byla optymalna. Kadencja czyli to jak szybko sie obraca pedalami. Zazwyczaj poczatkujacy jezdza silowo czyli obracaja wolno ale mocno depcza. Jazda na to wysilek. Tak samo wysilkiem jest wniesienie na gore 100kg. I pytanie: lepiej go wniesc 10 razy po 10kg czy 20 razy po 5kg? Jak kto woli... I tak samo jest z kadencja. Choc przy jezdzie pod gorke lepiej zeby kadencja byla wyzsza. Tak okolo 100-110 obrotow korba na minute
Jesli chodzi o pedalowanie pod gore ja lubie jezdzic na "cięższym" przełożeniu, ponieważ dla mnie to motywacja do dawania z siebie więcej. Każda górka to wyzwanie. Jeśli czuje że nie dam rady, zrzucam biegi na nizsze i jade bardzo powolutku.
Acha co do lasu uwazajcie na kleszcze:) Dzis znow zlapalem jednego.
W las nie pompuj za bardzo kołek, max. 2,5 bara, nawet jesli producent zaleca od 3 do 4. Im mniej napompowana opona tym bardziej sie ugnie na patykach, ktore staraj sie omijac. Nie jedzie bez pompki, detki i kluczy, ja zlapalem w lesie nawet nie wiem gdzie i jak gume z przodu, na ktorej zrobilem jeszcze 10 km i dopiero jak sie zatrzymalem cos co weszlo w kółko odbiło i zeszło mi powietrze:) Byłem ok. 20 km od domu i gdyby nie kolega to bym sobie troche wracal
No i uwaga na dzikie zwierzeta ja juz 2 dziki spotkalem w lesie:)
Acha no i nie wiem jak u Was, ale u mnie jest zakaz wchodzenia do lasu, takze nie wolno sie dac zlapac a jak juz, to jechaliscie w las, zeby ugasic pozar