Trening rowerowy - jak to robicie

Dział poświęcony wszelkim tematom i zagadnieniom związanym ze zdrowiem bądź też z szeroko rozumianą urodą.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 16 maja 2009, 03:16

Maverick pisze:w jakim sensie wyliczone :? nie rozumie cie ;/
Skad wzielas 15 min dziennie, ogolny czas treningu w skali roku podzielilas na liczbe dni i wyszlo 15 min? Czyli masz np. 1 trening w tygodniu bez weekendow ktory trwa 75 min?

Dzindzer pisze:On ma specyficzne poczucie humoru
Jak to? :) Kazdy ma specyficzne:) albo przynajmniej sporo osob. A co fajne jest? Hyhy, musi do nicka pasowac:P

Imperator pisze:Daj chłopu niech Ci przeglądnie , przesmaruje i wyreguluje.


Maverick pisze:a na serwis troche szkoda kasy
by placic im 100zl jak wart 500 (jak byl nowy). Proponuje to bo moze to spowodowac lepsza prace napedu i w konsekwencji milsza jazde.

Pytanie jest inne. Czy chcesz sie przejechac raz, 5 razy, czy zaczac jezdzic do konca sezonu. Bo jesli nie to zrobcie to sami, tak, zeby doprowadzic go do stanu uzywalnosci. A jesli tak, to masz 2 wersje. Pierwsza, oddac do serwisu (ale zaufanego, dobrego) gdzie Ci goscie calkowicie przejrza sprzet i wymienia to co sie nie nadaje (a zapewne sporo rzeczy sie nie nadaje) na troche lepsze ale tanie czesci. Pytanie tylko, czy nie lepiej kupic nowy rower niz wydac 300-400 zl na naprawe+czesci i serwis. Za 1200 zl kupisz dla siebie dobry sprzet. No powiedzmy ze nawet za 1000, albo z 800 z poprzedniego roku. Generalnie pewne rzeczy w rowerze powinny byc wymieniane po zuzyciu, czy sa zuzyte nie wiem, nie widze rowerka. Mozesz tez zrobic tak, ze zakonserwujesz go sobie sama teraz z mezczyzna, a jesli masz w planach zajac sie taką pasją i chcesz kupic lepszy to poczekaj do stycznia, lutego i szukaj modeli z tego roku, lub 2008. Ale nie wszystkie rowerki z poprzednich sezonow maja rownie dobre czesci (wszystkie) co z nowszych sezonow, wiec pytaj jak cos.
Maverick pisze:Proponuje to bo moze to spowodowac lepsza prace napedu i w konsekwencji milsza jazde.
Ja bym to zrobil nie dla wygody a bezpieczenstwa i pewnosci, ze nie stane w srodku lasu 30 km od domu i nie bede szukac autobusu po tym, jak censored stary nie nadajacy sie do niczego rower w jakis wąwóz :)

Maverick pisze:KWas mlekowy sie szybciej rozklada w cieple wiec goraca kapiel oraz delikatna praca miesni. Czyli jak sie mocno zmeczysz to na 2gi dzien zamiast lezec lepiej sie przejechac ale nie za dlugo i oszczedzac siebie.
To nie do konca tak Mav. Jak miesnie maja duzy wysilek (dla Ciebie te 20 km to bedzie pewnie sporo na pierwszy raz) i sa mocno obciazone w krotkim czasie (czyli jedziesz dajac z siebie duzo) to poziom kwasu mlekowego sie podnosi (juz nie wazne dlaczego nie chce misie rozpisywac) i wtedy nie ma juz zapasu (z zapasu;>) tluszczu i weglowodanow, mozesz jedynie zwolnic i poczekac az odpowiednie rzeczy zneutalizuja ten kwas. Po to pijesz napoje izotoniczne gdyz one maja takie samo (nie pamietam jak to sie zwie) chyba osocze jak krew w organizmie, czyli skladniki sa natychmiast przyjmowane do krwi, nie musze byc "przystosowane". W kazdym badz razie ja moge doradzc 2 rzeczy, jak zreszta w kazdym sporcie przy kazdym wysilku. Jak bedziecie jechac i poczujesz ze bola Cie nogi, to sie nie zatrzymujcie tylko zwolnijcie. Jesli juz musicie sie zatrzymac to nie siadaj tylko chodz mimo bolu, tak sobie w kolko, albo rob male kroczki obok ukochanego:) Wtedy wlasnie miesnie szybciej sie zregeneruja i organizm nie wyprodukuje przeciwcial, ktore maja za zadanie wytworzyc wiecej tluszczu i weglowodanow - innnymi slowy jesli mocno zmeczysz organizm i sie nie polozysz, to z pewnoscia nie przytyjesz po jakimkolwiek wysilku.
A doraca kapiel to dobra propozycja po powrocie do domu - unikniesz skurczy miesni i bolu nog na nastepny dzien (tzn bedzie mniejszy). No izrelaksujesz sie przed nocką:)
Maverick pisze:Poza tym pamietaj by pic podczas jazdy duzo plynow. Glownie wode chyba ze nie szkoda Ci kasy to izotoniki. Przed jazda dobrze nie jesc za wiele ale na czczo tez nie mozna jezdzic. Mysle ze banan cukry proste spalane natychmiast i zlozone spalane pozniej bedzie dobry ;] Choc ja i tak zawsze zjadam cos konkretniejszego. wszystko zalezy jak jezdzisz.
Ty nie musisz pic przy spokojnej jezdzie. Tzn nie kupuj 5 butelek napojow jesli robisz 20 km, jedzcie sobie powoli (do 20km\h) i gadajcie. Pic trzeba co mniej wiecej 20-30 min po kilka lykow jak sie scigasz, na zmiane woda i izotoniki. Jesli chodzi o jedzienie, sportowcy przy wysilku jedza przed zawodami jakies ryze, potrawy polmleczne itp, cos co jest lekkie i daje energie, ale tez cos co nie powoduje notorycznego srania:). Nie zgodze sie tez ze nie powinno sie jezdzic naczczo, wiele treningow i poradnikow zawodowych opiera sie na porannej jezdzie do półtorej godziny bez jedzenia, dopiero potem sniadanie. Proponuje zjesc normalne sniadanie i ewentualnie kupic sobie czekolade mleczna albo snickersa, cos co Ci da energie w czasie jazdy.
Maverick pisze:Taki sam poziom latwosci ale droga lesna o niebo przyjemniejsza
Jak chcecie jechac powoli to jedzie w las, jesli asfalt to droga gdzie Wam samochody nie beda przeszkadzac. Ja bym pojechal w las, taki spokojny z szerokimi sciezkami zebyscie mogli jechac kolo siebie. Trase na 1 raz zrobilbym do 20 km. 10 to jest nic, a 15 ni w 5 ni w 9 :) Wiec w obie strony 20 km powinno byc ok, jesli stwierdzisz ze chcesz jeszcze, zrobcie 30, spokojnie jadac nie czuje sie wysilku.
Maverick pisze:No to jest wazne by kadencja byla optymalna. Kadencja czyli to jak szybko sie obraca pedalami. Zazwyczaj poczatkujacy jezdza silowo czyli obracaja wolno ale mocno depcza. Jazda na to wysilek. Tak samo wysilkiem jest wniesienie na gore 100kg. I pytanie: lepiej go wniesc 10 razy po 10kg czy 20 razy po 5kg? Jak kto woli... I tak samo jest z kadencja. Choc przy jezdzie pod gorke lepiej zeby kadencja byla wyzsza. Tak okolo 100-110 obrotow korba na minute
Tobie raczej kadencja nie robi roznicy:) Jedz jak Ci wygodnie i notuj, jak sie potem czujesz:) Ja dzis zrobilem 67 km z czego pierwsze 55 dosyc mocno, ostatnie 10 juz nie dalem rady jechac tak jak lubie, a jak dojechalem na miejsce na grila;> to mnie doslownie uda PALIŁY, przemeczylem miesnie na dzis, szkoda, bo jutro mam do zrobienia 30 km a pojutrze powrot znow 30 km. No dzis ogolnie zrobilem te 67 km w mniej niz 3 godziny jazdy, jestem z siebie zadowolony:)
Jesli chodzi o pedalowanie pod gore ja lubie jezdzic na "cięższym" przełożeniu, ponieważ dla mnie to motywacja do dawania z siebie więcej. Każda górka to wyzwanie. Jeśli czuje że nie dam rady, zrzucam biegi na nizsze i jade bardzo powolutku.
Acha co do lasu uwazajcie na kleszcze:) Dzis znow zlapalem jednego.
W las nie pompuj za bardzo kołek, max. 2,5 bara, nawet jesli producent zaleca od 3 do 4. Im mniej napompowana opona tym bardziej sie ugnie na patykach, ktore staraj sie omijac. Nie jedzie bez pompki, detki i kluczy, ja zlapalem w lesie nawet nie wiem gdzie i jak gume z przodu, na ktorej zrobilem jeszcze 10 km i dopiero jak sie zatrzymalem cos co weszlo w kółko odbiło i zeszło mi powietrze:) Byłem ok. 20 km od domu i gdyby nie kolega to bym sobie troche wracal :)
No i uwaga na dzikie zwierzeta ja juz 2 dziki spotkalem w lesie:)

Acha no i nie wiem jak u Was, ale u mnie jest zakaz wchodzenia do lasu, takze nie wolno sie dac zlapac a jak juz, to jechaliscie w las, zeby ugasic pozar :) :P
Ostatnio zmieniony 16 maja 2009, 03:26 przez Hyhy, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "

hyhy e(L)o :)
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 16 maja 2009, 08:17

I nie pij alkoholu w trakcie wycieczki. Bo po alkoholu mięśnie słabną i nie chce się totalnie im pracować. Jak pojechalem do babci, to po przejechaniu 60 km (z czego 40 km ciężkiej pracy pod wiatr), to pod sklepem wypiłem piwo... bezalkoholowe Karmi. :P

Natomiast po jeździe już coś tam można se wypić. Wiadomo, że nie flaszkę wódki ale piwo (już alkoholowe) tak. (Mav, Hyhy - poprawcie, jak pieprzę głupoty). Ja tak robię ale przestanę jeśli to ma zgubny wpływ na późniejszą kondycję.

Nie sądzę, żeby Dżin miała jeździć jak Mav czy Hyhy. Niemniej jednak warto, byś miała taką dobrą kondycję, żeby bez katorżniczej pracy pokonać większe odległości.

Dętka, klucze - to podstawa. A jak się jedzie gdzieś dalej to jeszcze polecam łatki. Pasuje od razu dziurawą dętkę załatać. Kto wie, może jeszcze raz się przydać...
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 16 maja 2009, 11:30

Hyhy pisze:Po to pijesz napoje izotoniczne gdyz one maja takie samo (nie pamietam jak to sie zwie) chyba osocze jak krew w organizmie
Cisnienie osmotyczne. Ale nie jestem pewien czy jak krew czy jak plyne w organizmie w ogole.
Hyhy pisze:Jak miesnie maja duzy wysilek (dla Ciebie te 20 km to bedzie pewnie sporo na pierwszy raz) i sa mocno obciazone w krotkim czasie (czyli jedziesz dajac z siebie duzo) to poziom kwasu mlekowego sie podnosi (juz nie wazne dlaczego nie chce misie rozpisywac) i wtedy nie ma juz zapasu (z zapasu;>) tluszczu i weglowodanow
Ano, bo kwas mlekowy jest produktem ubocznym beztlenowego wytrawzania energii, tzw katabolizmu z tego co pamietam. Beztlenowe wytwarzanie energii zuzywa mase tluszczow i weglowodanow ale pozyskuje z nich stosunkowo malo energii. Ale nie sadze by ona sie jakos mocno zrywala na rower i ostro jezdzila wiec raczej do beztlenowki nie dojdzie.
Imperator pisze:Natomiast po jeździe już coś tam można se wypić. Wiadomo, że nie flaszkę wódki ale piwo (już alkoholowe) tak. (Mav, Hyhy - poprawcie, jak pieprzę głupoty). Ja tak robię ale przestanę jeśli to ma zgubny wpływ na późniejszą kondycję.
Wiele rzeczy ma zgubny wplyw na kondycje. JAk sie jezdzi amatorsko, nie startuje w wyscgach itd to to czy sie pojedzie troche szybciej cyz troche wolniej nie robi az takiej roznicy.
Awatar użytkownika
OliviaZoliwek
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 27
Rejestracja: 27 kwie 2009, 11:39
Skąd: sopot
Płeć:

Postautor: OliviaZoliwek » 16 maja 2009, 11:40

Hyhy, chyba zwariowales ze ja ci bede wyliczac <fuckoff> jak juz pisalam najkrocej DZIENNIE cwicze 15 minut a jak mam czas to nawet 1,5 h wiec nie czepiaj sie mnie co.. <hmm>
Koncert miał dziwnie nieskładne brzmienie:
wpierw grały zmysły, potem sumienie.
Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 16 maja 2009, 13:22

Natomiast po jeździe już coś tam można se wypić. Wiadomo, że nie flaszkę wódki ale piwo (już alkoholowe) tak. (Mav, Hyhy - poprawcie, jak pieprzę głupoty). Ja tak robię ale przestanę jeśli to ma zgubny wpływ na późniejszą kondycję.
Przed mocniejszym wysilkiem fiz. jakimkolwiek (pilka, motory, rowery, zapasy, boks, triatlon, cokolwiek:D) nie powinno sie pic alkoholu, w ogole, w czasie treningu, zawodow lub rekreacji tez nie i az 2 godziny po tym wilku rowniez nie, pozniej pewnie mozna ale ja sie staram tego nie robic. Spozywanie alkoholu na stale niszczy jakies mikrouklady w miesniach i to jest nieodwracalne. Miesnie slabna, ale to pewnie wychodzi dopiero po XX latach albo na starosc, w kazdym badz razie nigdy sie juz nie zregeneruje uszkodzone alkoholem to cos. Z tegoz powodu przestalem grac w pilke i pic piwo na raz zamiast wody :D :) a tak zawsze zabawnie bylo:)

OliviaZoliwek pisze:Hyhy, chyba zwariowales ze ja ci bede wyliczac
Nie chodzilo mi o wyliczanie, tylko o wyjasnienie co to za sport, bo nadal uwazam ze 15 min treningu w sztukach walki dziennie to smiech na sali. Z krzesla by mi sie nie chcialo wstac:) To tak, jakby wziac rower i przejechac 500 metrow:)

Ogolnie rzecz biorac ROWER to dobry moment zeby wziac sie za siebie i zmienic NAWYKI dotychczasowe - ja np rzucilem palenie i sobie smigam :) hehe

Mav, jak te detki sie sprawuja, bo slyszalem ze to detki do skakania, a musze wymienic swoje zanim pojade na mazury, bo 2 gumy na poltora tygodnia to przesada (no powiedzmy ze ta jedna to miala prawo nie wytrzymac pod 94 kg na wielkie szklo trafila;>).

Teraz jeszcze kwestia konserwacji i czyszczenia rowerka. Jak to robicie, bo prawde mowiac ja to w ogole go jeszcze nie czyscilem:)

Jest tu jakis temat na forum o rowerach, nie o treningu? Bo nie wiem czy tam zostawic dyskusje czy zmienic nazwe tego tematu.
Jakie preparaty uzywacie i do czego.
Co ogolnie polecacie jesli chodzi o tematyke rowerow, co sie moze przydac (jakies np. klucze, oleje, torby itp, ktore Wam sie sprawdzily).
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "



hyhy e(L)o :)
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 16 maja 2009, 14:01

Maverick pisze:Wiele rzeczy ma zgubny wplyw na kondycje. JAk sie jezdzi amatorsko, nie startuje w wyscgach itd to to czy sie pojedzie troche szybciej cyz troche wolniej nie robi az takiej roznicy.

Ja traktuję rower, żeby se pojechać z miejsca A do miejsca B bez większego wysiłku, w miarę szybko. Lubię też dłuższe wycieczki ale to raczej tak krajoznawczo. Ale żeby wycieczka była przyjemna, to jakąś tam kondycję muszę mieć. Bo nie mam ochoty się pod lekką górę snuć 10 km/h tylko przynajmniej 15 i nie mam ochoty ledwo zipieć po przejechaniu 100 km (teren płaski lub zróżnicowany). Wyścigować się nie też zamierzam.

Hyhy pisze:Przed mocniejszym wysilkiem fiz. jakimkolwiek (pilka, motory, rowery, zapasy, boks, triatlon, cokolwiek:D) nie powinno sie pic alkoholu, w ogole, w czasie treningu, zawodow lub rekreacji tez nie i az 2 godziny po tym wilku rowniez nie, pozniej pewnie mozna ale ja sie staram tego nie robic. Spozywanie alkoholu na stale niszczy jakies mikrouklady w miesniach i to jest nieodwracalne. Miesnie slabna, ale to pewnie wychodzi dopiero po XX latach albo na starosc, w kazdym badz razie nigdy sie juz nie zregeneruje uszkodzone alkoholem to cos. Z tegoz powodu przestalem grac w pilke i pic piwo na raz zamiast wody :D :) a tak zawsze zabawnie bylo:)


Pudzian chyba też nie pije w ogóle. Może lampkę szampana na rok. :)
Czyli teraz pijesz piwo, a nie grasz w piłkę? ;)
W górach jest podobnie. Nie spożywaj alkoholu jak jesteś w środku trasy. Jak to jest jakiś spacerek po dolince, czy podejście pod jakąś górkę to se możesz browara wypić. Ale jak idziesz 800 m w górę po kamieniach, to jednak nie radzę. W dół też się ciężko idzie...

Hyhy pisze:Ogolnie rzecz biorac ROWER to dobry moment zeby wziac sie za siebie i zmienic NAWYKI dotychczasowe - ja np rzucilem palenie i sobie smigam :) hehe

Zdecydowanie. Rower daje swojego rodzaju wolność. Ale ta wolność to też zobowiązania - musisz być w dobrej dyspozycji, mieć kondycję. Ciężko się na kacu jeździ. ;)
Ja mniej piję teraz. Przez rower, bilarda i parę innych rzeczy.
Koledzy z pracy i nie tylko z pracy w piątek i sobotę zalewają pały. Mi się nie chce. Pójdę na imprezę czy coś, ale nie na zbyt długo i nie po to by się schlać. A wszystko po to, by w sobotę móc se pojeździć rowerem, potrenować bilard, a w niedzielę zaliczyć godnie turniej.

Hyhy pisze:Co ogolnie polecacie jesli chodzi o tematyke rowerow, co sie moze przydac (jakies np. klucze, oleje, torby itp, ktore Wam sie sprawdzily).

mi się sprawdziło amatorskie mocowanie statywiku małego. Dzięki czemu rower mi służy jako statyw i mogę robić zdjęcia w nocy z długim czasem naświetlania. :D
W plecaku wożę klucz 15 do odkręcania tylnego koła, dętkę, łatki, klucze imbusowe ze trzy sztuki.
Kiedyś miałem kawałek blaszki miedzianej i dzięki temu w miarę sprawnie dojechałem do domu z zepsutą manetką przerzutki przedniej. :D :D
Można też by wziąć jakiś opatrunek, środek przeciwbólowy. Jak jesteś w lesie i masz rozwaloną nogę, to na cholerę Ci sprawny rower, jak boli. Nie wiem, nie przydało się i mam nadzieję, że sie nie przyda...
Na pewno oświetlenie przednie i tylne. Łapią po zmroku jak jeździsz bez świateł. Zresztą się też wkurrrr... jak jadę z pracy po ciemku i na nieoświetlonej drodze mijam niewidzialnego rowerzystę.
Jeśli uważasz, że lampki są obciachowe to zejdź z roweru i wbij się w jakąś brykę, żeby przylansować. :>
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 16 maja 2009, 14:26

Hyhy pisze:Mav, jak te detki sie sprawuja, bo slyszalem ze to detki do skakania, a musze wymienic swoje zanim pojade na mazury, bo 2 gumy na poltora tygodnia to przesada (no powiedzmy ze ta jedna to miala prawo nie wytrzymac pod 94 kg na wielkie szklo trafila;>).
Detkidoskakania? Pierwszeslysze. Mi narazie nic ich nie przebilo. Same tez nie puscily anie nie pekly. Mam jeszcze stare detki Specialized i tez sa dobre. Ale ok 30 gram na sztuce ciezsze wiec ich nie uzywam.
Hyhy pisze:Teraz jeszcze kwestia konserwacji i czyszczenia rowerka. Jak to robicie, bo prawde mowiac ja to w ogole go jeszcze nie czyscilem:)
Zdejmuje za pomoca spinki lancuch, wrzucam do sloika z benzyna ekstrakcyjna, pomieszam, potem drugi sloiczek z czystrza benzynka ekstrakcyjna., Jak wyschnie wytrzec i rhollofem smarowanie.
Poza tym jak czyszcze naped to odkrecam blat z korby zeby miec wieksze pole manewru. Czasem podczyszcze troche kasete ale ciezko sie to robi wiec zadko. No i rame wilgotna scierka a potem na sucho. Zdecydowanie odradzam wszelkie natryski, myjki cisnieniowe itd.
Hyhy pisze:Jakie preparaty uzywacie i do czego.
Rhollof do lancucha. I to wszystko.
Hyhy pisze:Co ogolnie polecacie jesli chodzi o tematyke rowerow, co sie moze przydac (jakies np. klucze, oleje, torby itp, ktore Wam sie sprawdzily).
Klucz do pedalow moze sie przydac, ja mam zestaw imbusow jeszcze. I to wsyzstko co w nowoczesnym rowerze potrzebne. No chyba ze ktos chce jeszcze klucze do mechanizmu korbowego, kasety, bacik. Moze ktos bedize potrzebowal skuwacza do lancucha. Ja nie mam, jak pozyczylem to nie wiedzialme jak tego uzywac a teraz mam lancuchy ze spinkami i nie mam problemu ;] Na trase moznaby zabrac ze dwa spinacze. Jak lancuch peknie to moze sie na tym jakos dojedzie jak sie takim drucikiem zwiaze.
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 16 maja 2009, 19:10

Maverick pisze:Zdecydowanie odradzam wszelkie natryski, myjki cisnieniowe itd.

Myjki ciśnieniowe są be, ponieważ uszczelki w rowerze nie wytrzymują takiego ciśnienia i woda może wypłukać smarowanie. Można wymyć tak rower ale nie kierować strumienia na wszelkie piasty, łożyska, itp.

Maverick pisze:Zdejmuje za pomoca spinki lancuch, wrzucam do sloika z benzyna ekstrakcyjna, pomieszam, potem drugi sloiczek z czystrza benzynka ekstrakcyjna., Jak wyschnie wytrzec i rhollofem smarowanie.

O! A to dobre. Nawet kupiłem se wyciskacz do łańcucha na wszelki wypadek. I chyba tak wyczyszczę se łańcuch. :D
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Hyhy
Weteran
Weteran
Posty: 2611
Rejestracja: 29 mar 2004, 01:41
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Hyhy » 22 maja 2009, 22:14

Kurtke na rower potrzebuje, taka lekka, najlepiej odblaskowa albo cala jak kamizelka policyjna, chroniaca przed deszczem i wiatrem. Moze miec rozpinane paski na plecach, zeby plecak zmiescic i super by bylo jabby miala odpinane rekawy. Do 200 zł. Ktos cos takiego spotkal?

BTW 2 tygodnie na rowerku i 500 km zrobione:)
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "



hyhy e(L)o :)

Wróć do „Zdrowie i uroda”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 266 gości