emigracja

Tu można wypowiadać się na wszystkie inne tematy jakie przyjdą Wam do głowy.
Posty w tym dziale nie są naliczane.

Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam

Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 20 lis 2006, 17:56

nie wstydźmy się pracy po protekcji, bo takie są właśnie realia tego pokracznego kapitalizmu :] Chociażby ten HR, do którego nie wbiję z ulicy, mimo predyspozycji, sznytu i wcześniejszej pracy w mediach. Tutaj przyda się szepnięte słówko "chodów", które mimowolnie wyrabiam, całkiem spontanicznie, całkiem przypadkowo :]
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
_normalna_
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 362
Rejestracja: 15 paź 2006, 16:42
Skąd: Katowice Miasto
Płeć:

Postautor: _normalna_ » 20 lis 2006, 18:34

unlucky_sink pisze:Dziwne masz pojecie myslisz ze wszyscy ktorzy wyjezdzaja pracuja fizycznie-niektorzy pracuja w swoim zawodzie-i moze cie zdziwi ale doswiadczenie tam zdobyte jest rowne temu zdobytemu w Polsce .


patrz wyżej zaznaczyłam, że nie wszyscy jadą pracować niezgodnie ze swoimi umiejętnościami ale większość jedzie do pracy fizycznej

unlucky_sink pisze:ta wiekszosc o ktorej piszesz to ludzie ktorzy wyjechali na krotki okres przewaznie, ktorych trzymaja tu studia np.


szczerze nie znam nikogo takiego ale wątpie aby im się chcialo wracać i te studia skończyć

unlucky_sink pisze:A jak ktoś tak wlasnie zarabia przez cale zycie? Pracujac fizycznie?


ci którzy zarabiaja całe życie praca fizyczną wątpie aby wracali później do Polski bo po co :?
Awatar użytkownika
eng
Weteran
Weteran
Posty: 1377
Rejestracja: 02 sie 2004, 11:43
Skąd: W-wa
Płeć:

Postautor: eng » 20 lis 2006, 18:40

NIe rozumiem ... jesli za pracę biurową w polsce można zarobić 1200zł a miesięcznie pracując np. za barem w Irlandii można odłożyć 6-8 tys zł to jaki to wybór ?
bleeeeeeeeeeeee
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 20 lis 2006, 18:52

TedBundy pisze:Chociażby ten HR, do którego nie wbiję z ulicy, mimo predyspozycji, sznytu i wcześniejszej pracy w mediach. Tutaj przyda się szepnięte słówko "chodów", które mimowolnie wyrabiam, całkiem spontanicznie, całkiem przypadkowo
Jest trudno, ale z powodów oficjalnych. Coraz częściej w dużych firmach szeroko rozumiana rekrutacja wewnętrzna poprzedza zewnętrzną. Czyli najpierw podaje się oficjalnie komunikat do pracowników, że szuka się kogoś na takie a takie stanowisko i w ten sposób się rekrutuje. Dopiero jak nie wyjdzie, wychodzi się na zewnątrz.

Jedyna normalna droga to teraz najczęściej agencje pośrednictwa pracy, rekrutacyjne - sporo firm bazuje na ich usługach i nie zawraca sobie tyłka poszukiwaniami na własną rękę, bo i po co? Dlatego tam powinno się zahaczyć albo przez znajomych w ramach rekrutacji wewnętrznej próbować.

_normalna_ pisze:szczerze nie znam nikogo takiego ale wątpie aby im się chcialo wracać i te studia skończyć
Jak to? Przecież sporo studentów na jakieś wiśnie czy ogórki wyjeżdża albo do malowania domów.
Awatar użytkownika
_normalna_
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 362
Rejestracja: 15 paź 2006, 16:42
Skąd: Katowice Miasto
Płeć:

Postautor: _normalna_ » 20 lis 2006, 19:07

mrt pisze:Jak to? Przecież sporo studentów na jakieś wiśnie czy ogórki wyjeżdża albo do malowania domów.


no tak ale to nie jest emigracja zarobkowa jak ktoś jedzie na 2 miechy na jagódki do Norwegii

TedBundy pisze:nie wstydźmy się pracy po protekcji, bo takie są właśnie realia tego pokracznego kapitalizmu Chociażby ten HR, do którego nie wbiję z ulicy, mimo predyspozycji, sznytu i wcześniejszej pracy w mediach. Tutaj przyda się szepnięte słówko "chodów", które mimowolnie wyrabiam, całkiem spontanicznie, całkiem przypadkowo


jasne w każdej firmie tak jest np. u mnie wpierw przychodzi mail do wszystkich pracowników czy mogą kogoś ewentualnie polecić a jak nikt nie spasuje to idzie info do prasy
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 20 lis 2006, 19:14

_normalna_ pisze:no tak ale to nie jest emigracja zarobkowa jak ktoś jedzie na 2 miechy na jagódki do Norwegii
Też racja :)

Ale czasem faktycznie robią sobie przerwy, urlopy dziekańskie i wyjeżdżają porobić na dalsze studia, tylko nie wiem, czy to faktycznie jeszcze emigracja...
Awatar użytkownika
sophie
Weteran
Weteran
Posty: 2726
Rejestracja: 17 maja 2004, 08:13
Skąd: Vaarsaa
Płeć:

Postautor: sophie » 20 lis 2006, 19:22

Z osob, ktore znam, ktore wyniosly sie na dobre (a jest ich troche), nikt - ale to doslownie nikt - nie sprzata, nie myje garow itd. Kazdy robi to, co mu pasuje, do czego przygotowywal sie przez okres studiow. I nie zamierzaja wracac, a jesli zmienia zdanie, to niepredko... Plus kilka osob robi za granica magisterke i tez maja zamiar zostac. I pewnie ja sie dolacze do nich :]
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 20 lis 2006, 19:29

Mało tego , ludzie bez wyksztalcenia , zajmują stanowiska wysokie bo znają sie na rzeczy , na której wyksztalceni po studiach np. irlandczycy nie mają pojecia
I tak oto mój kolega Pawełek , został tam kims (bez wyksztalcenia wyższego ) a na jego miejsce ostrzyło sobie zeby kilka wyksztalconych głów , cóz jak polegli <hahaha> <hahaha>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
runeko
Weteran
Weteran
Posty: 1457
Rejestracja: 29 gru 2005, 21:31
Skąd: Chicago
Płeć:

Postautor: runeko » 22 lis 2006, 16:27

_normalna_ pisze:dobra znajomość języka angielskiego już nie jest przepustką do fajnej pracy...zresztą pracując w restauracji języka się nie nauczysz

ZAAWANSOWANY angielski zawsze bedzie przepustka. >.> Zdziwilabys sie i to bardzo. Ja angielski znalam "od zawsze" ale stojac na takiej durnej kasie w restauracji nauczylam sie tym angielskim biegle operowac w rozmowie bo bedac w Polsce nie mialam na to szansy.
_normalna_ pisze:mrt napisał/a:
Każda praca coś rozwija


sie wie np. mięśnie ramion

-__-' Tak pisza tylko ci, ktorzy nie wiedza, co to znaczy pracowac.
moon pisze:runeko napisał/a:
Przyjechalam szukac nowego zycia bo stare troche mi sie znudzilo.
Po prostu ucieklas

Cytujac reklame pewnego samochodu: "ZAZDROSC- STRASZNA RZECZ" :]
moon pisze:To po co wyjezdzalas? Ciezka orka i pelno wyzwan jest tu wlasnie

Zielono mi przed oczami...W Polsce nigdy bym sie nie przekonala, co to orka bo wzieli by mnie gdzies wyzej. A tak zaczynalam znikad. I gdzies doszlam. Nie "pracuje w sklepie", jestem sklepu wspolmanadzerem. Dzieki temu wiedzialam, jakie studia mam wybrac. Wiedzialam, ze pasjonuja mnie jezyki i biznes wiec poszlam na biznes miedzynarodowy a z jezykow dobralam sobie japonski bo mam wolna reka w tej sprawie. Nie widze sensu robienia dwoch kierunkow naraz albo studiow dziennych (bo na takie bym w Polsce poszla) i pelnoetatowej pracy. MOZLIWOSCI. To sie liczy. A tutaj te mam. Moge tu byc wszystkim, z wyjatkiem prezydenta. Bo zeby byc prezydentem trzeba byc nie tylko obywatelem ale i sie tu urodzic. A jak daleko doszlabym w Polsce i jak szybko? Tutaj tytul doktora moge miec juz za 6-7 lat, dzieki mozliwosci brania tylu kursow, ile jestem w stanie udzwignac na barkach. To takie proste, ze juz prosciej sie nie da.
_normalna_ pisze:ci którzy zarabiaja całe życie praca fizyczną wątpie aby wracali później do Polski bo po co

Wpadnij do Moniek albo Tarnowa :]
_normalna_ pisze:no tak ale to nie jest emigracja zarobkowa jak ktoś jedzie na 2 miechy na jagódki do Norwegii

To co to jest, jesli nie emigracja zarobkowa? Podaj definicje...Emigrujesz i zarabiasz, niewazne jak dlugi to termin.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 22 lis 2006, 20:10

runeko pisze:Cytujac reklame pewnego samochodu: "ZAZDROSC- STRASZNA RZECZ" :]
Runeko mzoe jakbys uciekla w inne miejsce to bym byla zazrosna :D Tam to mogliby mi doplacac bym jechac nie chciala!A w zyciu! I tym bardzi ej z atkich powodow :D
runeko pisze:To takie proste, ze juz prosciej sie nie da.
Wiec nie mow o wyzwalniach. :P
Awatar użytkownika
Marissa
Weteran
Weteran
Posty: 1864
Rejestracja: 30 maja 2006, 11:46
Skąd: XxX
Płeć:

Postautor: Marissa » 22 lis 2006, 20:13

eng pisze:NIe rozumiem ... jesli za pracę biurową w polsce można zarobić 1200zł a miesięcznie pracując np. za barem w Irlandii można odłożyć 6-8 tys zł to jaki to wybór ?


No właśnie.
Z tego co wiem, w Holandii jest tak, że za pracę biurową się dostaje mniej niż za pracę fizyczną. Ale za to są wysokie podatki więc tak mniej więcej wychodzi na równo.
Ja sama chętnie bym wyjechała - ale to po studiach.
Awatar użytkownika
runeko
Weteran
Weteran
Posty: 1457
Rejestracja: 29 gru 2005, 21:31
Skąd: Chicago
Płeć:

Postautor: runeko » 23 lis 2006, 04:50

moon pisze:Wiec nie mow o wyzwalniach

O_O Mowilam o wytlumaczeniu. Ze wytlumaczenie jest proste
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 23 lis 2006, 07:47

runeko, skoro piszesz ze tam masz łatwiej wszybciej wiecej mozesz osiagnac itd czy to nie znaczy ze jest łatwiej prosciej dogodniej dla Twojego rozwoju? Bo pewnie powiesz tak. I sek w tym ze co to za wyzwanie jest wtedy?!
Awatar użytkownika
_normalna_
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 362
Rejestracja: 15 paź 2006, 16:42
Skąd: Katowice Miasto
Płeć:

Postautor: _normalna_ » 23 lis 2006, 09:28

runeko pisze:ZAAWANSOWANY angielski zawsze bedzie przepustka. >.> Zdziwilabys sie i to bardzo. Ja angielski znalam "od zawsze" ale stojac na takiej durnej kasie w restauracji nauczylam sie tym angielskim biegle operowac w rozmowie bo bedac w Polsce nie mialam na to szansy.


no nie zgodzę się bo jeśli po za ZAAWANSOWANYM angielskim potrafisz obsługiwać kasę w restauracji to na jaką prace możesz liczyć ??

runeko pisze:Tak pisza tylko ci, ktorzy nie wiedza, co to znaczy pracowac.


skąd wiesz czy nie umie pracować, nie znaszanie to nie wyciągaj takich prost(ackich)ych wniosków... a teraz odpowiedz mi na pytanie czego uczy całodzienne roznoszenie towaru w sklepie ??

runeko pisze:To co to jest, jesli nie emigracja zarobkowa? Podaj definicje...Emigrujesz i zarabiasz, niewazne jak dlugi to termin.


emigracja wychodźstwo; środowisko, ogół emigrantów, wychodźców, osób, które przesiedliły się do obcego kraju...więc jak ktos jedzie na 2 miesiące pod namiot zbierać jagódki i wie, że wraca to nie jest to emigracja...
megane
Maniak
Maniak
Posty: 762
Rejestracja: 22 maja 2006, 13:13
Skąd: z południa
Płeć:

Postautor: megane » 23 lis 2006, 10:06

moon pisze:runeko, skoro piszesz ze tam masz łatwiej wszybciej wiecej mozesz osiagnac itd czy to nie znaczy ze jest łatwiej prosciej dogodniej dla Twojego rozwoju? Bo pewnie powiesz tak. I sek w tym ze co to za wyzwanie jest wtedy?!


Moon, piszesz jakby fakt, że ktoś wyjeżdża był pójściem na łatwiznę lol. Widac, że nigdy nie wyjechałaś za granicę w innym celu niż turystyczny. [Popraw jesli sie mylę].
W Polsce faktycznie - zrobienie kariery [i zarobienie godziwych pieniędzy] to prawdziwy hardcore, ale czy o to chodzi, żeby zamiast realizowac się i wykorzystywac swoje możliwości na 100% walczyć z wszelkimi przeciwnościami jakie w Polsce co kawałek napotkasz na swojej drodze, włącznie z tym, że nie masz co do garnka włożyć..?

A tak na prawdę w każdej pracy można się czegoś nauczyć... :> Nawet fizycznej, w sklepie, w kuchni, w knajpie. I takie doświadczenie zawsze owocuje w późniejszym czasie.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 23 lis 2006, 16:02

jasne że można :) Problem w tym, jak traktuje się emigrację. Jeżeli, jak już wcześniej pisałem, jako kilkuletni max wysiłek i gromadzenie kasy, a nie przećpywanie jej i przechlewanie w wolnym czasie, to wporzo. Ale na stałe - nigdy. Zawsze tam będziesz dla nich obcym, pariasem :]
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 23 lis 2006, 17:27

megane pisze:Moon, piszesz jakby fakt, że ktoś wyjeżdża był pójściem na łatwiznę lol.
Nie o to mi chodzi. Ale nie rozumiem po co jechac za granice szukac wyzwan skoro pelno przeciwnosci losowych jest juz tutaj. No tak tam mozna wiecej zarobic. Fakt ale i zycie jest drozsze. Ja wole tu pracowac za mala kase w kancelarii niz metkowac towary na zapleczu w USA, bo dla meni byloby to upokarzajace dosyc. :/
Rozumiem ludzi mktorzy np sa informatykami lekar5zmai itd i jada w miejsce gdzie zyje im sie naprawde dobrze rozwijaja sie tam pracuja i sa z tej pracy zadowoloeni itd.
megane pisze:[Popraw jesli sie mylę
Mylisz sie. Nie wyjechalam nawet jako turysta :D
Awatar użytkownika
runeko
Weteran
Weteran
Posty: 1457
Rejestracja: 29 gru 2005, 21:31
Skąd: Chicago
Płeć:

Postautor: runeko » 24 lis 2006, 04:45

_normalna_ pisze:czego uczy całodzienne roznoszenie towaru w sklepie

Pokory, ktorej tobie, jak widac brakuje.
_normalna_ pisze:no nie zgodzę się bo jeśli po za ZAAWANSOWANYM angielskim potrafisz obsługiwać kasę w restauracji to na jaką prace możesz liczyć

__-__ Bez edukacji i doswiadczenia nie wezma cie nawet do restauracji...
moon pisze:Ale nie rozumiem po co jechac za granice szukac wyzwan

Ja pojechalam szukac wyzwan dla intelektu. Szukanie wyzwan typu polowanie na 1000 zl, zeby miec za co zaplacic czynsz i zjesc sucha bulke mnie nie pociaga, szczegolnie jesli mam mozliwosci.
moon pisze:Ja wole tu pracowac za mala kase w kancelarii niz metkowac towary na zapleczu w USA, bo dla meni byloby to upokarzajace dosyc.

@_@ Ciezko z toba. Wiesz co jest dobre we Wszechswiecie? Karma. "What goes around comes around" Jeszcze w zyciu i tego doswiadczysz, nie boj sie.
_normalna_ pisze:prost(ackich)ych wniosków

Prostaka poznac po sposobie, w jakim pisze :]
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 24 lis 2006, 07:14

runeko pisze:Wiesz co jest dobre we Wszechswiecie? Karma.
<hahaha> <hahaha> <hahaha> Sory Rune ale w takie glupoty to ja nie wierze ;P
runeko pisze:Ja pojechalam szukac wyzwan dla intelektu.
A nie mogl;as tak napisac od razu? :|
megane
Maniak
Maniak
Posty: 762
Rejestracja: 22 maja 2006, 13:13
Skąd: z południa
Płeć:

Postautor: megane » 24 lis 2006, 22:04

moon pisze:Ale nie rozumiem po co jechac za granice szukac wyzwan skoro pelno przeciwnosci losowych jest juz tutaj.

A kto powiedział, że samorealizacja musi się równać z uderzaniem głową w mur, jak to wygląda robienie "kariery" u nas.

moon pisze:Ja wole tu pracowac za mala kase w kancelarii niz metkowac towary na zapleczu w USA, bo dla meni byloby to upokarzajace dosyc.

Nie wiem, może sie wychowałam inaczej, ale jak dla mnie żadna praca nie hańbi. Żeby znaleść dobrą i zdobyć doświadczenie trzeba czasem podejmowac się różnych zajęć, jak choćby metkowanie towaru czy pracy w sklepie spożywczym [zdzwiłabyś się ile tam trzeba umieć rzeczy O_o].
Każda praca czegoś uczy, jak chocby właśnie pokory o której runeko wspomniała. W sumie, świetne doświadczenie. Motywuje do tego, żeby starac się bardziej i szukać czegoś lepszego.


moon pisze:Mylisz sie. Nie wyjechalam nawet jako turysta

to by wyjaśniało czemu rozmowa tutaj to taki kosmos dla Ciebie :D

Upokoarzające jak upokarzające, ja bym chyba jednak wolała praacować w barze i mieć na wszystkie moje potrzeby, niż liczyć każdy grosz i klepać słodką biedę z pensji jaką oferuje mój "niehańbiący" zawód.
Chyba bardziej upokarząca jest jednak praca za takie marne pieniądze jak można tutaj zarobić...
Awatar użytkownika
runeko
Weteran
Weteran
Posty: 1457
Rejestracja: 29 gru 2005, 21:31
Skąd: Chicago
Płeć:

Postautor: runeko » 26 lis 2006, 01:11

moon pisze:Sory Rune ale w takie glupoty to ja nie wierze

Nie wierzysz, dopoki nie spotka :]
moon pisze:A nie mogl;as tak napisac od razu?

Bo dla mnie to takie samowytlumaczalne jest i wynika z tego, co napisalam.
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 02 gru 2006, 20:18

_normalna_ pisze:dorabiałam sobie pracujac fizycznie

Swoją drogą ciekawa semantyka... Ty "pracujesz", ale inni fizycznie "walą" :D ot, takie skrzywienie językoznawcze :D


Jako swieżo upieczona emigrantka chyba dodam cos tu od siebie, choć obawiam się, że nic szczególnie odkrywczego nie napiszę. Zgadzam się z tym co napisał Ted: jest mnóstwo osób, które poza granicami kraju nie wychodzą poza ciężką, fizyczną robotę, wódę i życie na jakiejs melinie. Nie uczą się języka, bo po co, skoro mieszkają z Polakami, brygadzista lub nadzorca w magazynie mówi po polsku, a w dodatku w okolicy nie ma sąsiadów, którzy powtórzą małżonce, że mąż chleje i na dziwki chodzi (choć "życzliwi" w narodzie zaskakująco często są spotykani). W tym czasie w Polsce małżonka dom remontuje, dziecku zakłada aparat na zęby u prywatnego stomatologa i stara się nie wierzyć plotkom. Są tacy, co nie chleją i nie puszczają się, a tęsknota ich zżera, niezależnie od tego, czy harują fizycznie czy umysłowo.
I jest spora grupka pracujących, zarabiających, spokojnych i - na przekór powszechnym życzeniom - szczęsliwych Polaków. Częsc planuje odłożyć kasę i wracać do kraju, częsć zaciąga kredyty i kupuje dom tutaj, bo tu własnie widzą swoją przyszłosć. I jest jedna, podstawowa cecha odróżniająca życie tutaj od tego w kraju - SPOKÓJ. Pewnosć wynikająca ze swiadomosci, że mają kwalifikacje, które pozwolą się im utrzymać na godziwym poziomie, że ewentualnie zwolnienie z pracy nie oznacza końca swiata, bo w 2 tygodnie znajdzie się następna. W dodatku, gdy praca człowiekowi nie odpowiada, nie musi trzymać się jej kurczowo (bo kto wie, czy gdzie indziej go przyjmą) - może po prostu ją zmienić, zamiast pielęgnować swe frustracje i pozwalać im rozkwitać.

A idealizowanie Polski i Polaków przez emigrantów jest tu tak samo powszechne, jak czarnowidztwo i zrzędzenie w kraju :D (a często przejawiane było i jest przez jedne i te same osoby, które najpierw uważały Polskę za kraj najgorszy pod słońcem, pełen głupich ludzi i straconych szans, a aktualnie uważają, że nic nie zastąpi spacerku Plantami i polskiego rozwijającego się rynku). Eeech... mam wrażenie, że jesli komus w Polsce jest źle, to za granicą nie będzie mu lepiej, bo żadna kasa nie zmieni pesymisty i malkotenta w tryskającego radoscią życia osobnika, czerpiącego pełnymi garsciami z każdego dnia.


BTW: za jakies 3 do 5 lat chyba jadę dalej :D spodobały mi się przeprowadzki, może mam jakichs nomadycznych przodków?
Awatar użytkownika
Augusto
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 461
Rejestracja: 18 gru 2005, 21:19
Skąd: getting place
Płeć:

Postautor: Augusto » 02 gru 2006, 20:22

pani_minister pisze:BTW: za jakies 3 do 5 lat chyba jadę dalej
Gdzie?
A keidy do kraju wracasz robić młodych aryjczyków?

[ Dodano: 2006-12-02, 20:28 ]
Gdzie pracujesz, jak z mieszkaniem?
Awatar użytkownika
kot_schrodingera
Weteran
Weteran
Posty: 2114
Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
Skąd: z nikąd
Płeć:

Postautor: kot_schrodingera » 29 gru 2006, 23:37

Twarde lądowanie
Jaromir Rutkowski

Ojczyzna oczekuje od nas, którzy wyjechaliśmy żyć i pracować na Wyspach Brytyjskich, że po kilku latach wrócimy z poszerzonymi horyzontami, kosmopolityczną ogładą, znajomością języka, kwalifikacjami i kiesą wypchaną funtami...


Ojczyzna oczekuje od nas, którzy wyjechaliśmy żyć i pracować na Wyspach Brytyjskich, że po kilku latach wrócimy z poszerzonymi horyzontami, kosmopolityczną ogładą, znajomością języka, kwalifikacjami i... kiesą wypchaną uciułanymi funtami, które zainwestujemy w budowę naszego wspólnego domu - Polski. Jak te powroty wyglądają w praktyce?

Wrocław to miasto, które najbardziej obnosi się z żalem za utraconym na rzecz zagranicy kwiatem młodzieży. Władze zorganizowały akcję promocyjną pod hasłem „Wrocloves you”, czyli, jak żartują miejscowi, „Wracaj ziomku do Wrocławia”. Ma ona zachęcić młodych imigrantów do osiedlania się w tym, zaczynającym przeżywać boom gospodarczym mieście - tak przynajmniej twierdzi promocyjna strona internetowa www.terazwroclaw.pl. Po kilku latach tułaczki po obczyźnie Kuba dał się skusić. - Zawsze żartowaliśmy z kolegami, że bliżej nam do Berlina niż Warszawy – mówi pochodzący z Kostrzyna 25-latek. Już jego studia na kierunku ekonomicznym w Szczecinie usiane były wyjazdami na saksy do Danii.

- Kiedy je wreszcie skończyłem, nie wiedziałem za bardzo, co ze sobą zrobić. Nie bawiła mnie perspektywa powrotu do mieszkania rodziców w Kostrzynie i praca w ich sklepie z materiałami budowlanymi – wyznaje. Zdecydował się więc na wyjazd do rodziny, do Kanady, gdzie pracował przy urządzaniu ogrodów. Po pół roku wrócił. - Status nielegalnego imigranta nie pozwalał mi na zalezienie lepszego zajęcia, a kopanie dołów pod ogrodowe stawy wykańczało mnie – wspomina. W kraju nie zagrzał jednak długo miejsca. W trzy miesiące po powrocie był już w drodze do Edynburga w Szkocji, gdzie z otwartymi ramionami czekali na niego jego brat i połowa kolegów z Kostrzyna.

Dwa tysiące za życie
- Pojechałem ze 100 funtami w kieszeni. Przez dwa tygodnie rozdawałem ulotki – opowiada o swoich początkach na Wyspach. Wkrótce jednak znalazł pracę jako kelner we francuskiej restauracji z pensją 12 tysięcy rocznie plus napiwki. - Po roku stwierdziłem jednak, że nie chcę do końca życia być kelnerem – mówi. Na powrót do Wrocławia namówił go kolega, z którym wynajmował mieszkanie i, który w tym samym czasie zdecydował się na powrót w rodzinne strony. - Prawdę mówiąc strasznie się bałem. Znowu miałem zaczynać wszystko od początku – opowiada. Przyznaje, że przez trzy miesiące po powrocie do kraju tylko udawał, że szuka pracy.

- Kiedy jednak wziąłem się do tego na serio, znalazłem ją w tydzień – śmieje się. Dziś jest specjalistą do spraw kredytów w głównej polskiej siedzibie dużego, zagranicznego banku. Zarobki, które wraz z premiami kształtują się w okolicach 2 tysięcy złotych miesięcznie, nie zadowalają go jednak. Planuje wkrótce wyjazd do pracy do Kopenhagi. - Na moim stanowisku ciąży ogromna odpowiedzialność. Czasem decydując o przyznaniu lub nie kredytu na leki, decyduję o czyimś życiu. Tymczasem w Danii minimalna stawka godzinowa to w przeliczeniu 80 złotych – tłumaczy. Twierdzi, że za to, co robi w Polsce, powinien dostawać przynajmniej 3 tysiące złotych na rękę.

Wieczne wakacje
- I co, z trzy tysiące byś został? – śmieje się z niego kolega, z którym wrócił z Edynburga. Tomek Ziółko spędził tam około roku, pracując w kasynie. W Polsce zostawił ukończone studia w Wyższej Szkole Zarządzania i Marketingu we Wrocławiu, mieszkanie, które kupił z pomocą rodziców oraz pracę jako przedstawiciel handlowy sieci telefonii komórkowej z tysiącem trzystu złotymi netto na miesiąc.

- Trzeba było jakoś spłacić kredyt za to mieszkanie i wyposażyć je. Poza tym ciągnęła mnie przygoda, chciałem coś zmienić w swoim życiu – wyjaśnia. Praca przy podawaniu drinków w kasynie, która oprócz tysiąca funtów pensji miesięcznie dawała mu około 300 – 400 dodatkowych z napiwków, jawi mu się z perspektywy czasu jako niekończące się wakacje, podczas których mógł sobie pozwolić na wszystko.

- Wolny weekend? Wsiadam w samolot i lecę dokąd chcę – wspomina. Wrócił, bo tęsknił za domem i przyjaciółmi. - Człowiekowi zawsze czegoś brakuj – kręci głową. Dziś pracując we Wrocławiu w firmie marketingowej i zarabiając 1 800 zł miesięcznie, narzeka na zbyt dużą presję i ciążącą na nim odpowiedzialność. - Może jestem mało ambitny, ale znów chciałbym być kelnerem, żyć beztrosko i móc sobie na wszystko pozwolić – wyjawia.

We Wrocławiu ciąży mu również międzyludzka atmosfera napięcia. - W Edynburgu wszyscy są wyluzowani i otwarci. Tutaj trwa szarpanina o każdy grosz, która wykańcza ludzi psychicznie – ocenia. Dlatego znowu chce wszystko rzucić – pracę i mieszkanie, tym razem już spłacone i umeblowane. Może do pracy w klubie na Majorce. To byłyby prawdziwe wakacje. - To nawet nie dla pieniędzy. Chyba jestem po prostu zepsuty, bo marzy mi się beztroskie życie – wyznaje.

London life
Dominika Chama i Kasia Struś poznały się na dworcu autobusowym PKS we Wrocławiu, gdy wsiadały do autobusu, który zawiózł je do Londynu. - Usiądź obok tej w różowych włosach, doradziła mi siostra, i tak się zaczęło – wspomina Dominika. A zaczęło się jeszcze w czasach, gdy w Polsce mało kto wierzył, że nasz kraj będzie w Unii Europejskiej, a rynek pracy na Wyspach będzie stał dla nas otworem. Dziewczyny pobrały wtedy dziekanki i zawiesiły studia na kołku.

- Było wtedy z wyjazdem do Wielkiej Brytanii sporo zachodu. Ja wykupiłam na rok szkołę językową. Przy którymś z kolei powrocie do Londynu rodzice ufundowali mi bardzo drogi bilet lotniczy, bo tacy podróżni mieli większe szanse dostania się na Wyspy – Kaśka wspomina czasy, kiedy nie było jeszcze tanich połączeń lotniczych z Londynem. Obie wracały kontynuować studia i wyjeżdżały ponownie kilkukrotnie. - Na shopping – podsumowuje ze śmiechem Dominika. Skoro już bowiem były i zarobiły w Londynie – żyły pełną piersią. W restauracjach w Covent Garden i przy Canary Wharf oprócz kelnerskiej pensji oznaczało to nawet 100 funtów napiwków z udanego wieczoru. - A towarzystwo miałyśmy wspaniałe. Zaraz po pracy w taksówki i na imprezę – wspominają z rozbawieniem.

Ustatkować się
Przy którymś jednak z kolei wyjeździe natknęły się w Londynie na pierwszą falę „unijnych” imigrantów z Polski. - Widziałam, jak się zachłystują tym życiem, jak przeżywają emocje, które były moim udziałem ładnych parę lat wcześniej – wspomina Dominika. Uświadomiła sobie wtedy, że czas ucieka, a ona wciąż jest tylko kelnereczką z hiszpańskiej restauracji, do której na lunch zjeżdżają ze swoich szklanych wież Canary Wharf brytyjscy biznesmeni. - Spojrzałam wtedy na swoich zniszczonych latami hulaszczego życia kolegów z pracy i stwierdziłam, że to ślepy zaułek, że stąd już nigdzie nie zajdę – wyznaje Dominika. Obie z Kasią w podobnym czasie, bo około półtora roku temu, postanowiły wrócić do Polski i ustatkować się. Czy przywiozły ze sobą oszczędności? Dominika wydała wszystko na półroczną podróż po Ameryce Południowej.

- A ja w Londynie wyskakiwałam na zakupy nawet w przerwie na lunch, tak mnie uwierały zarobione przez pierwszą połowę dnia pieniądze – kwituje temat kapitału Kasia. Mimo to urządzić się we Wrocławiu nie było im ciężko. Obie znalazły pracę bez problemu. Dominika jest przedstawicielem handlowym firmy produkującej krzesła. - Pracuję z mieszkania, w którym mieszkam z babcią i które wykupiłam, a podróżnicze pasje realizuję jeżdżąc po Europie w delegacje do klientów firmy – mówi Dominika.

Jej zarobki uzależnione są od prowizji ze sprzedaży, jaką wypracuje. - W Polsce da się za to żyć, ale za granicą dalej jestem dziadem – ocenia. Jej szef chciałby, żeby zarabiała na poziomie brytyjskim, na razie jednak dał jej służbowy samochód, którym może jeździć do woli. - Chyba boi się, że jakby mi dał coś zaoszczędzić, to znowu zniknę na pół roku w Ameryce Południowej – żartuje.

Twarde lądownie
Kasia pracuje jako asystentka kierownika budowy wielkiego centrum handlowego we Wrocławiu. - Zagraniczny inwestor wymaga, aby wszelka dokumentacja tłumaczona była na język angielski i tym się głównie zajmuję – wyjaśnia. Gdyby od początku wiedziała, z jaką terminologią przyjdzie jej się zmagać, być może nie podjęłaby się. Poprawia jednak nawet po zawodowych tłumaczach. - Kilku nowych słówek nauczyłam się bez problemu – informuje. Stanowisko to daje jej 2 tysiące złotych na rękę miesięcznie. - Zaczynałam jednak od stawki 1700 złotych, z czego 450 od razu szło na wynajęcie malutkiego pokoju – nadmienia. Dziś jednak wprowadza się właśnie do dwupokojowego mieszkania na przedmieściach Wrocławia, którego opłacanie w ramach kolejnej podwyżki zaproponował jej pracodawca.

Czy warto wracać?
- Wspaniała praca, jaka ma tu niby czekać na młodych, to na razie bardziej chwyt marketingowy mający zareklamować samo miasto – ocenia Dominika, przyznając jednak, że czasami musi odmówić klientowi kontraktu, bo firmie brakuje pracowników. - Praca jest, tylko za ile. W tej nowej fabryce monitorów LG inżynierom oferują 1200 złotych – dodaje Kasia. Obie potwierdzają, że gdyby nie ich wieloletni pobyt za granicą i świetna znajomość języka, nie dostałyby takich prac i zarobków, jakie mają. - Niech ci, co wyjechali, na razie tam siedzą – radzi Dominika. – Tylko niech mają jakiś cel: albo niech się uczą języka, albo ostro oszczędzają, bo inaczej lądowanie w Polsce może być twarde – ostrzegają.
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Grace

Postautor: Grace » 30 gru 2006, 00:30

A mi się wydaje, że Moon tak z przekory mówisz. Nie byłas zagranicą, o czym mówisz w ogóle i na jakiej podstawie. Jak runeko nie lubie, tak jej przyznaje w większości rację. Ma dziewczyna olej w glowie. Ale sama bym nie wyjechała, z podobych powodów jak moon + jakis tam patriotyzm.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 30 gru 2006, 00:37

Gosia... pisze:Nie byłas zagranicą, o czym mówisz w ogóle i na jakiej podstawie.
Toz caly czas pisze o czym mowie. Pisze o tym jakie mam zdanie na podstawie tego co wiem jedynie siedzac w kraju. Nic wiecej sie nie wychylam, nie oceniam.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 30 gru 2006, 07:52

Blazej30 pisze:Uświadomiła sobie wtedy, że czas ucieka, a ona wciąż jest tylko kelnereczką z hiszpańskiej restauracji, do której na lunch zjeżdżają ze swoich szklanych wież Canary Wharf brytyjscy biznesmeni. - Spojrzałam wtedy na swoich zniszczonych latami hulaszczego życia kolegów z pracy i stwierdziłam, że to ślepy zaułek, że stąd już nigdzie nie zajdę


bardzo dobry fragment, swoją drogą...
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 30 gru 2006, 09:28

Kochani - po co wyjezdzac za granice ? madry, cwany, inteligentny ktos , nie musi z tego kraju uciekac .Wyksztalcic sie tu ta i to dobrze , zarabiac pieniadze tez , zatem ?
W jakim kraju za granicą taki ja np . zarabial bym te pieniadze które zarabiam (choc nie są to kokosy jakies tam ogromniaste ) ale mi wystarczy , przy takim a nie innym nakładzie pracy ? gdzie ? w ameryce ? w niemczech ? darujcie sobie <aniolek>
Co kto chce oczywiscie , jesli ktoś uwaza , ze tu sie wyksztalcic nie zdoła , i w tym celu wyjezdza , no to ja mu gratuluję ! i to bardzo serdecznie . Tu sie da wszystko ! dokladnie wszystko ! tylko trzeba chciec i miec inwencje . Po co wyjezdzają za granice ? bo ida na łatwizne , która w wiekszosci wypadków łatwizną nie jest . Schemat jest taki . pracują po 5 lat tam gdzies i wracją do Polski przywozą zarobione tam około w takim wypadku 500 000 zł i tu cos kombinują .Bowiem tam sie zyc tak jak chca nie da! . Ameryka ... znam ludzi którzy wrucili i stamtad , ich gadka byla taka : wole tu biedowac , niz tam byc bogatszym . Rozumiem, iż kazdy ma inaczej i inne piorytety .Sek w tym - ze tu w tym kraju jest taki bajzel , ze pieknie sie w nim poruszac idzie <aniolek> trzeba tylko zatanczyc tak jak grają <aniolek>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 30 gru 2006, 11:17

Andrew pisze:Kochani - po co wyjezdzac za granice ? madry, cwany, inteligentny ktos , nie musi z tego kraju uciekac .Wyksztalcic sie tu ta i to dobrze , zarabiac pieniadze tez , zatem ?
W jakim kraju za granicą taki ja np . zarabial bym te pieniadze które zarabiam (choc nie są to kokosy jakies tam ogromniaste ) ale mi wystarczy , przy takim a nie innym nakładzie pracy ? gdzie ? w ameryce ? w niemczech ? darujcie sobie <aniolek>
O o to mi chodzilo :D Jak sie umie to sie ma :D
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 30 gru 2006, 11:21

moon pisze:Jak sie umie to sie ma


jak się ma "plecy", to faktycznie nie ma po co się za granicę ruszać :] Ale wielu ich nie ma :> nieśmiało przypominam. Zamiast wegetować, wybierają pracę poniżej swych oczekiwań i wykształcenia. Pracę, która pozwala im się utrzymać, ubrać, mieszkać i żyć na poziomie nieosiągalnym w kraju. Smutne to..

A Tobie, Aniu, przypominam,że świat i PL nie kończy się za rogatkami Wawy <hahaha> Tam się zaczyna :]
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/

Wróć do „Wszystkie inne tematy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 373 gości