Wieczór kawalerski
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Zupełnie szczerze zapytam - czy dziś wolałabyś wiedzieć wcześniej?
Nie. Wtedy uwazałam, ze nigdy nie wezme ślubu. Teraz tez nie uwazam by był mi jakos specjalnie potrzebny. Dla mnie zgoda była deklaracja, ze chce tego faceta na całe zycie
księżycówka pisze:I napisałaś na forum i od razu XX osób zgadło o co chodzi ;DD My się bardziej tego spodziewaliśmy niż Ty
Bo on sie dziwnie zachowywał. Prędzej bym chorobe umysłową podejrzewała
pracocholik pisze:Lepiej nie... Bo oczekiwania Panów po tej ilości alkoholu bywają dosyć niestosowne.
I na takich oczekiwaniach chyba sie kończy po takiej ilości alkoholu
księżycówka pisze:A ktoś mu każe? Więcej magii by było w spontanicznym pytaniu niż w takim zaplanowanym teatralnym fiu bździu
Mój sie tak pod wpływem chwili oświadczył. Później sie dowiedziałam, ze inne plany były, ale cos tam poczuł i sie oświadczył
Szczerze to nie mam żadnych obaw związanych z przyszłym kawalerskim mojego R
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Dzindzer pisze:Nie. Wtedy uwazałam, ze nigdy nie wezme ślubu. Teraz tez nie uwazam by był mi jakos specjalnie potrzebny. Dla mnie zgoda była deklaracja, ze chce tego faceta na całe zycieZupełnie szczerze zapytam - czy dziś wolałabyś wiedzieć wcześniej?
Czyli jednak są jeszcze takie Kobiety "niepraktyczne"
Dzindzer pisze:I na takich oczekiwaniach chyba sie kończy po takiej ilości alkoholupracocholik pisze:Lepiej nie... Bo oczekiwania Panów po tej ilości alkoholu bywają dosyć niestosowne.
A to już kwestia indywidualnych predyspozycji! Proszę nie generalizować... Nie wiem jak to by dziś wyglądało (bo nie piję), ale zdarzyło mi się kiedyś współżyć po takiej ilości alkoholu, że wykonywałem różne akrobacje nad ogniskiem
Dzindzer pisze:Mój sie tak pod wpływem chwili oświadczył. Później sie dowiedziałam, ze inne plany były, ale cos tam poczuł i sie oświadczyłksiężycówka pisze:A ktoś mu każe? Więcej magii by było w spontanicznym pytaniu niż w takim zaplanowanym teatralnym fiu bździu
Najchętniej też bym się oświadczył pod wpływem chwili... Ale to wszystko w dzisiejszych czasach coraz mniej realne
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pracocholik pisze:A to już kwestia indywidualnych predyspozycji! Proszę nie generalizować...
Znowu mi wcięło wyraz, miało być: I na takich oczekiwaniach najczęściej chyba sie kończy po takiej ilości alkoholu
pracocholik pisze:Nie wiem jak to by dziś wyglądało
(bo nie piję), ale zdarzyło mi się kiedyś współżyć po takiej ilości alkoholu, że wykonywałem różne akrobacje nad ogniskiem
Mój facet po alko tez seks uprawia, kilku z moich byłych miało duże problemy z tym
pracocholik pisze:Czyli jednak są jeszcze takie Kobiety "niepraktyczne"
W wielu sprawach jestem bardzo praktyczna
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Czy Ty w ogóle rozumiesz co ja piszę? Zaręczyny nie mają być praktyczne i z definicji nawet nie są zbytnio. Małżeństwo - umowa, tak.pracocholik pisze:Czyli jednak są jeszcze takie Kobiety "niepraktyczne"
Jeśli ktoś nie buja w obłokach tej Twojej romantycznej magii nie znaczy, że nie lubi spontaniczności, szaleństwa czy zabawy. Sto razy bardziej bym wolała żeby w jakiejś takiej dla nas (znaczy mnie i ew. partnera) chwili szczęścia on rzucił czy spytał czy nie miałabym chęci żeby to trwało do końca życia niż gdyby w jakiś restauracjach, na oczach obcych ludzi, pyk na kolanko i wg scenariusza. A to co napisała Dzin bardziej się ma do tego co ja piszę akurat. Fajnie, że nie wytrzymał
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
księżycówka pisze:Czy Ty w ogóle rozumiesz co ja piszę? Zaręczyny nie mają być praktyczne i z definicji nawet nie są zbytnio. Małżeństwo - umowa, tak.pracocholik pisze:Czyli jednak są jeszcze takie Kobiety "niepraktyczne"
Jeśli ktoś nie buja w obłokach tej Twojej romantycznej magii nie znaczy, że nie lubi spontaniczności, szaleństwa czy zabawy. Sto razy bardziej bym wolała żeby w jakiejś takiej dla nas (znaczy mnie i ew. partnera) chwili szczęścia on rzucił czy spytał czy nie miałabym chęci żeby to trwało do końca życia niż gdyby w jakiś restauracjach, na oczach obcych ludzi, pyk na kolanko i wg scenariusza.
No więc jesteś złośliwcem przeokrutnym Ja nigdzie nie napisałem że musi być "wg scenariusza". Jedynie ośmielam się zauważyć fakt, że (choć może nie wszyscy) mężczyźni też miewają swoje potrzeby... I właśnie to tak należy do tych potrzeb.
Wracając do tematu wieczorów kawalerskich - czy to tylko ja na takich bywałem, czy to już w zwyczaj weszło, że nawiedza się najbardziej lanserskie/najdroższe lokale?
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Gdzie tam. Ty chyba nigdy złośliwca nie poznałeś. ;Ppracocholik pisze:jesteś złośliwcem przeokrutnym
To ja chyba przerzucę się na kobiety. Choć w sumie to nie znam żadnego kto by coś takiego za męską potrzebę uważał na szczęściepracocholik pisze:mężczyźni też miewają swoje potrzeby... I właśnie to tak należy do tych potrzeb.
Z tego co ja wiem to głównie wybiera się pod Pana Młodego, a nie koniecznie takie.pracocholik pisze:czy to już w zwyczaj weszło, że nawiedza się najbardziej lanserskie/najdroższe lokale?
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
księżycówka pisze:Z tego co ja wiem to głównie wybiera się pod Pana Młodego, a nie koniecznie takie.pracocholik pisze:czy to już w zwyczaj weszło, że nawiedza się najbardziej lanserskie/najdroższe lokale?
To by się zgadzało... Bo to strasznie lanserskie towarzystwo było A ja głupi kiedyś próbowałem się do nich dopasować
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pracocholik pisze:księżycówka napisał/a:
pracocholik napisał/a:
Mogę się bardzo mylić, ale zawsze wydawało mi się, że nawet jeśli coś nie jest dopowiedziane, przychodzi taki moment, że po prostu wiemy. A niespodzianką ma być sam moment, nie zaistnienie oświadczyn/zaręczyn w ogóle <eureka>
Ty chyba nie rozumiesz. Ja nie chcę takich pytań z zaskoczenia, bo jak znam siebie od razu walnę coś w stylu "Poj... Cię? <boje_sie> " albo "NIE!!! " albo "po co? ".
Chętnie zbiorę opinie innych użytkowniczek forum! Bo gdybym w przyszłości miał podjąć taki krok, lepiej żebym nie naraził się na taką odpowiedź jak zaprezentowałaś tylko z powodu efektu zaskoczenia...
No cóż, ja sama byłam ostatnio w takiej sytuacji. Niby wiedziałam że chce się oświadczyć, ale w sumie było to niedopowiedziane. Miałam cień niepewności. I stało się. Zapytał się. Ja wolałabym jednak nic o tym nie wiedzieć, ani się nie domyślać, bo jak dla mnie zabrakło takiej nutki zaskoczenia i zszokowania.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Marissa pisze:pracocholik pisze:księżycówka napisał/a:
pracocholik napisał/a:
Mogę się bardzo mylić, ale zawsze wydawało mi się, że nawet jeśli coś nie jest dopowiedziane, przychodzi taki moment, że po prostu wiemy. A niespodzianką ma być sam moment, nie zaistnienie oświadczyn/zaręczyn w ogóle <eureka>
Ty chyba nie rozumiesz. Ja nie chcę takich pytań z zaskoczenia, bo jak znam siebie od razu walnę coś w stylu "Poj... Cię? <boje_sie> " albo "NIE!!! " albo "po co? ".
Chętnie zbiorę opinie innych użytkowniczek forum! Bo gdybym w przyszłości miał podjąć taki krok, lepiej żebym nie naraził się na taką odpowiedź jak zaprezentowałaś tylko z powodu efektu zaskoczenia...
No cóż, ja sama byłam ostatnio w takiej sytuacji. Niby wiedziałam że chce się oświadczyć, ale w sumie było to niedopowiedziane. Miałam cień niepewności. I stało się. Zapytał się. Ja wolałabym jednak nic o tym nie wiedzieć, ani się nie domyślać, bo jak dla mnie zabrakło takiej nutki zaskoczenia i zszokowania.
Ale czy gdybyś nie wiedziała, czyli w domyśle nie myślała nad tym i być może nie wykrystalizowałby się ten cień niepewności, nie żałowałabyś później udzielonej odpowiedzi?
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pracocholik pisze:Ale czy gdybyś nie wiedziała, czyli w domyśle nie myślała nad tym i być może nie wykrystalizowałby się ten cień niepewności, nie żałowałabyś później udzielonej odpowiedzi?
Gdybanie. W chwili obecnej ciężko jest mi określić, czy żałowałabym czy nie. Wiem obecnie co w tej chwili czuję. I to się dla mnie liczy, a nie to, co może bym czuła.
Jak sie tak zastanowie to niespecjalnie sie zgadzam na cos takiego jak wieczor kawalerski. Jesli dziewczyna bedzie chciala panienski to niech robi. Idea tych wieczorow to ostatnia impreza stanu wolnego - w domysle po slubie takich imprez nie bedzie. I ja na to sie nie zgadzam. Jesli chce to beda. dlatego nie ma dla mnie sensu celebrowac teog ze to ostatni jak to nie jest ostatni.
W ogole bez sensu swietowac w tn sposob wiecozr przed popelnieniem malzenstwa.
[ Dodano: 2009-10-11, 02:11 ]
Zreszta w ogole glupi - glupszy - zonaty. Kiedys to bylo dla mnei takie oczywiste, bo wszyscy tak robia itd. Ale teraz jest inaczej. Moze tez dlatego ze malzenstw mocno sie zdewaluowalo dzieki wszystkim parom ktore biora slub bo panna mloda ma brzuch. Choc wczesniej bylo tak samo...
W ogole bez sensu swietowac w tn sposob wiecozr przed popelnieniem malzenstwa.
[ Dodano: 2009-10-11, 02:11 ]
Taaa, nie ma to jak zaskoczyc po xx latach razem partnera oswiadczynami. No prosze CieMarissa pisze:Ja wolałabym jednak nic o tym nie wiedzieć, ani się nie domyślać, bo jak dla mnie zabrakło takiej nutki zaskoczenia i zszokowania.
Na ogol chyba powinno byc tak ze kobieta na to pytanie czeka. Wowczas nie ma problemu ze jest zaskoczona. A w ogole to uwazam ze strona ktorej bardziej na malzenstwie zalezy powinna byc kobieta. To dla mnie takie jakies naturalne.Uważam, że generalnie to niesprawiedliwe tak poza tym. Facet łazi, wybiera pierścionek, układa sobie co chce powiedzieć, jak i gdzie i w ogóle, a tu kobieta nagle słyszy pytanie i co? Ma wrzeszczeć "tak"? Głupie toto.
Zreszta w ogole glupi - glupszy - zonaty. Kiedys to bylo dla mnei takie oczywiste, bo wszyscy tak robia itd. Ale teraz jest inaczej. Moze tez dlatego ze malzenstw mocno sie zdewaluowalo dzieki wszystkim parom ktore biora slub bo panna mloda ma brzuch. Choc wczesniej bylo tak samo...
Bo nie wiadomo dlaczego pewnie chcialbys by to bylo cos magicznego i idealnego. Zycie nie jest idealne. JAkbby z zaskoczenia powiedziala nie to poczuj sie jakbys wygral w totka. I potem jej zawze mow "trzeba bylo powiedizec tak"pracocholik pisze:Chętnie zbiorę opinie innych użytkowniczek forum! Bo gdybym w przyszłości miał podjąć taki krok, lepiej żebym nie naraził się na taką odpowiedź jak zaprezentowałaś tylko z powodu efektu zaskoczenia...
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Maverick pisze:(...)W ogole bez sensu swietowac w tn sposob wiecozr przed popelnieniem malzenstwa.
Nie wiem dlaczego wyczuwam tu tak wiele ironii. I jakoś tak podświadomie samo mi się małżeństwo z samobójstwem zaczyna kojarzyć
Maverick pisze:Na ogol chyba powinno byc tak ze kobieta na to pytanie czeka. Wowczas nie ma problemu ze jest zaskoczona. A w ogole to uwazam ze strona ktorej bardziej na malzenstwie zalezy powinna byc kobieta. To dla mnie takie jakies naturalne.
A dlaczego naturalnie ma kobiecie bardziej zależeć na małżeństwie??? Może i tradycyjnie kobiety czekają na ten moment, ale czasy się zmieniają, kobiety coraz częściej przejmują inicjatywę, choć coraz rzadziej chcą małżeństwa.
Maverick pisze:Zreszta w ogole glupi - glupszy - zonaty.
Takie zestawienie tylko mocniej przekonuje mnie, że właściwie odczytałem "popełnienie małżeństwa". Nie rozumiem, dlaczego fakt związania się z osobą którą się kocha uważasz za przejaw największej głupoty
Maverick pisze:Bo nie wiadomo dlaczego pewnie chcialbys by to bylo cos magicznego i idealnego. Zycie nie jest idealne. JAkbby z zaskoczenia powiedziala nie to poczuj sie jakbys wygral w totka. I potem jej zawze mow "trzeba bylo powiedizec tak"pracocholik pisze:Chętnie zbiorę opinie innych użytkowniczek forum! Bo gdybym w przyszłości miał podjąć taki krok, lepiej żebym nie naraził się na taką odpowiedź jak zaprezentowałaś tylko z powodu efektu zaskoczenia...
Dlaczego bym chciał? Właśnie dlatego, że życie nie jest idealne. Dlatego chcę, by pewne, bardzo istotne zresztą chwilę zawierały ten element bajkowości. Bo to pozwala oderwać się od szarości i przeciętności.
Wiesz Maverick, można w świetle tego co napisałeś powiedzieć że wygrałem w totka. I choćbym naprawdę wygrał, to idź mi z taką wygraną w Bo żadne pieniądze nie kupią miłości, a ja ułudą karmił się nie będę. I nigdy nie ranił bym osoby która tak wiele, nawet kiedyś, dla mnie znaczyła mówiąc "trzeba było wyjść za mnie".
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
Bo to ona rodzi dziecko i z nim zostaje wiec jej zalezy na facecie ktory bedize na to robil. Tak to natura zrobila ze one w ten sposob wlasnie dzialaja. W wiekszosci jest to podswiadome, ale jest. A to ze obecnie kobiety moga nie chciec malzenstwa nie wynika z odwrocenia trandu tylko po prsotu sa to kobiety ktore nie chca sie z nikim wiazac wg mnie.pracocholik pisze:A dlaczego naturalnie ma kobiecie bardziej zależeć na małżeństwie???
Zaluje ze sam tego nie wymyslilem a zapozyczylem od mojego polonisty z liceum, ale zwrot "popelnic malzenstwo" mi sie bardzo podoba. I nie wiem dlaczego Tobie sie z samobojstwem kojarzy. Ja zawsze myslalem w kontekscie morderstwa - wiesz, inny ciezar gatunkowy zbrodni.pracocholik pisze:akie zestawienie tylko mocniej przekonuje mnie, że właściwie odczytałem "popełnienie małżeństwa"
To akurat byl zart.pracocholik pisze:Nie rozumiem, dlaczego fakt związania się z osobą którą się kocha uważasz za przejaw największej głupoty
A dlaczego slowo "nie" po oswiadczynach ma oznaczac koniec zwiazku?I choćbym naprawdę wygrał, to idź mi z taką wygraną w Bo żadne pieniądze nie kupią miłości, a ja ułudą karmił się nie będę. I nigdy nie ranił bym osoby która tak wiele, nawet kiedyś, dla mnie znaczyła mówiąc "trzeba było wyjść za mnie".
_________________
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Maverick pisze:Bo to ona rodzi dziecko i z nim zostaje wiec jej zalezy na facecie ktory bedize na to robil. Tak to natura zrobila ze one w ten sposob wlasnie dzialaja. W wiekszosci jest to podswiadome, ale jest. A to ze obecnie kobiety moga nie chciec malzenstwa nie wynika z odwrocenia trandu tylko po prsotu sa to kobiety ktore nie chca sie z nikim wiazac wg mnie.pracocholik pisze:A dlaczego naturalnie ma kobiecie bardziej zależeć na małżeństwie???
A ja znam kobiety, które bardzo chcą się związać. Ale nigdy nie zgodzą się na małżeństwo. Nie wiem dlaczego, kobietą przecież nie jestem, bo dla mnie to jest przynajmniej dziwne, ale cóż - tak to właśnie w dzisiejszych "wolnych" czasach bywa.
Maverick pisze:A dlaczego slowo "nie" po oswiadczynach ma oznaczac koniec zwiazku?pracocholik pisze:I choćbym naprawdę wygrał, to idź mi z taką wygraną w Bo żadne pieniądze nie kupią miłości, a ja ułudą karmił się nie będę. I nigdy nie ranił bym osoby która tak wiele, nawet kiedyś, dla mnie znaczyła mówiąc "trzeba było wyjść za mnie".
A jak sobie wyobrażasz taki związek? Skoro możemy oddzielić oświadczyny od zaręczyn, odrzucenie tych pierwszych to sygnał, że ta, konkretna kobieta nie zamierza spędzić z Tobą całego życia. W takim razie robisz na umowę na czas nieokreślony bez okresu wypowiedzenia To znaczy dopóki nie trafi się lepszy model... Wolę cierpieć, niż dać się w ten sposób wykorzystywać.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
Taaa, nie ma to jak zaskoczyc po xx latach razem partnera oswiadczynami. No prosze Cie
Ja tam byłam bardzo zaskoczona
Maverick pisze:A to ze obecnie kobiety moga nie chciec malzenstwa nie wynika z odwrocenia trandu tylko po prsotu sa to kobiety ktore nie chca sie z nikim wiązać wg mnie.
Ja jestem związana, chcę być z tym facetem całe zycie. Zaręczyny to bardziej była deklaracja bycia ze sobą do końca życia. A ja nie czuje potrzeby legalizacji tego związku. Jest dobrze jak jest.
Maverick pisze:A dlaczego slowo "nie" po oswiadczynach ma oznaczac koniec zwiazku?
Nigdy tego nie rozumiałam.
pracocholik pisze:Skoro możemy oddzielić oświadczyny od zaręczyn, odrzucenie tych pierwszych to sygnał, że ta, konkretna kobieta nie zamierza spędzić z Tobą całego życia.
Albo nie wie czy chce. albo nie chce slubu, chce zyc bez niego.
pracocholik pisze:W takim razie robisz na umowę na czas nieokreślony bez okresu wypowiedzenia To znaczy dopóki nie trafi się lepszy model... Wolę cierpieć, niż dać się w ten sposób wykorzystywać.
Totalnie tego nie rozumiem. Ale tu chyba męska duma wchodzi w grę
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Dzindzer pisze:Maverick pisze:A dlaczego slowo "nie" po oswiadczynach ma oznaczac koniec zwiazku?
Nigdy tego nie rozumiałam.pracocholik pisze:Skoro możemy oddzielić oświadczyny od zaręczyn, odrzucenie tych pierwszych to sygnał, że ta, konkretna kobieta nie zamierza spędzić z Tobą całego życia.
Albo nie wie czy chce. albo nie chce slubu, chce zyc bez niego.
Wydaje mi się, że będąc z kimś w związku mamy dostatecznie dużo czasu, żeby dowiedzieć się co nasz partner myśli o takiej, a nie innej formie legalizacji związku!
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:W takim razie robisz na umowę na czas nieokreślony bez okresu wypowiedzenia To znaczy dopóki nie trafi się lepszy model... Wolę cierpieć, niż dać się w ten sposób wykorzystywać.
Totalnie tego nie rozumiem. Ale tu chyba męska duma wchodzi w grę
Tu nie o dumę chodzi - jeśli potraktujemy oświadczyny, jak sama napisałaś jako deklarację woli bycia ze sobą, nie koniecznie jako deklarację zawarcia związku małżeńskiego to twarda odpowiedź "nie" nie może oznaczać nic innego jak koniec tego związku. Problemem mogą być odpowiedzi miękkie "nie wiem/nie jestem pewna"... Bo cóż one tak naprawdę oznaczają?
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pracocholik pisze:Wydaje mi się, że będąc z kimś w związku mamy dostatecznie dużo czasu, żeby dowiedzieć się co nasz partner myśli o takiej, a nie innej formie legalizacji związku!
Nie oceniaj jak to jest we wszystkich związakch tylko na podstawie tego co ci sie wydaje i to z wykrzyknikiem
pracocholik pisze:jeśli potraktujemy oświadczyny, jak sama napisałaś jako deklarację woli bycia ze sobą, nie koniecznie jako deklarację zawarcia związku małżeńskiego to twarda odpowiedź "nie" nie może oznaczać nic innego jak koniec tego związku.
Nie rozumiem dlaczego.
Jedna osoba jest gotowa na slub po roku bycia razem inna po trzech bedzie. Facet który jest gotów po roku po odmowie od tej która za dwa lata powiedziała by tak zrywa z nia, bo ona nie powiedziała. Czysta paranoja. Albo bierzesz mnie za męza albo spadaj z mojego życia. Z ulga bym spadała, bo skoro dla kogos status przyszłego męża jest ważniejszy niz ja to trudno, facetów jest wielu znajde lepszego dla siebie
pracocholik pisze:Problemem mogą być odpowiedzi miękkie "nie wiem/nie jestem pewna"... Bo cóż one tak naprawdę oznaczają?
Ze kobieta nie wie czy chce tego faceta na meza, nie wie czy w ogóle chce meza, nie wie czy jest gotowa być zoną
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:Wydaje mi się, że będąc z kimś w związku mamy dostatecznie dużo czasu, żeby dowiedzieć się co nasz partner myśli o takiej, a nie innej formie legalizacji związku!
Nie oceniaj jak to jest we wszystkich związakch tylko na podstawie tego co ci sie wydaje i to z wykrzyknikiem
Widzę, że w dzisiejszych czasach nic już nie jest naturalne... Dla mnie to oczywiste, że związek oznacza poznawanie się na wzajem. A to niechybnie oznacza poznawanie zdania partnera na różne tematy, światopoglądu... Nie dziwi mnie rosnąca liczba rozwodów, jeśli związki budowane są bez świadomości z kim się wiążemy
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:jeśli potraktujemy oświadczyny, jak sama napisałaś jako deklarację woli bycia ze sobą, nie koniecznie jako deklarację zawarcia związku małżeńskiego to twarda odpowiedź "nie" nie może oznaczać nic innego jak koniec tego związku.
Nie rozumiem dlaczego.
Jedna osoba jest gotowa na slub po roku bycia razem inna po trzech bedzie. Facet który jest gotów po roku po odmowie od tej która za dwa lata powiedziała by tak zrywa z nia, bo ona nie powiedziała. Czysta paranoja. Albo bierzesz mnie za męza albo spadaj z mojego życia. Z ulga bym spadała, bo skoro dla kogos status przyszłego męża jest ważniejszy niz ja to trudno, facetów jest wielu znajde lepszego dla siebie
Zdecydujmy się może o czym mówimy. Bo albo mówimy o wyrażeniu chęci bycia razem, albo o chęci ślubu. Bo co do tego, że są 2 zupełnie różne kwestie, to już się chyba zgodziliśmy...
A co spowoduje że będzie wiedziała, że chce tego konkretnego faceta na męża? To że nie znajdzie lepszego? Coś mi się wydaje, że dochodzimy do jakiejś paranoi - jeśli komuś jest z kimś dobrze, to jest wiele dróg by nie będąc pewnym czy jest się gotowym na ślub, lub nie wiedząc czy ślubu w ogóle się chce, udzielić takiej odpowiedzi by nie spowodować rozkładu związku.Dzindzer pisze:pracocholik pisze:Problemem mogą być odpowiedzi miękkie "nie wiem/nie jestem pewna"... Bo cóż one tak naprawdę oznaczają?
Ze kobieta nie wie czy chce tego faceta na meza, nie wie czy w ogóle chce meza, nie wie czy jest gotowa być zoną
Z drugiej strony załóżmy taką sytuację - jest para, dobrze im ze sobą, ale facet jest wyjątkowo nieodpowiedzialny. Rozumiem że w toku nowoczesnego myślenia kobieta nie jest pewna czy chce z nim ślubu. I nigdy się nie zdecyduje na ślub z nim... Więc tak czy inaczej go zostawi jak tylko pojawi się lepszy kandydat - może nie będzie jej z nim tak dobrze, jak z tamtym, lecz ten zapewni rodzinie pewny byt - a może się mylę? Jaki więc sens ciągnąć taki związek dajmy na to 10 lat? Przecież ten nieodpowiedzialny mógł przez te lata znaleźć kogoś, z kim byłoby mu dobrze, a jego nieodpowiedzialność nie przeszkadzała by tej osobie wcale.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pracocholik pisze:Nie dziwi mnie rosnąca liczba rozwodów, jeśli związki budowane są bez świadomości z kim się wiążemy
Człowiek zmienia zdanie, poglądy na pewne sprawy mu ewoluują.
Ja byłam na nie jeśli chodzi o wszystko związane ze ślubem, R nie czuł potrzeby.
Nasze zaręczyny miały specyficzny charakter. Kobieta antyślubna nie spodziewała się pierścionka od faceta ślubu nie potrzebującego.
Na codzien dogadujemy sie świetnie, znamy sie dośc dobrze, znamy się coraz lepiej.
wśród znajomych bliższych i dalszych przynajmniej połowa kobiet sie nie spodziewała
pracocholik pisze:Zdecydujmy się może o czym mówimy. Bo albo mówimy o wyrażeniu chęci bycia razem, albo o chęci ślubu. Bo co do tego, że są 2 zupełnie różne kwestie, to już się chyba zgodziliśmy...
My
Zanim cos mówie decyduje o czym mówie. Zanim napisałam zdecydowałam.
pracocholik pisze:A co spowoduje że będzie wiedziała, że chce tego konkretnego faceta na męża? To że nie znajdzie lepszego?
Chyba nie mam ochoty Ci tego tłumaczyc, nie podoba mi sie Twoja nastawienie.
Pisąłam juz o tym, nie rozumiesz, nie moja wina, nie zalezy mi bys zrozumiał
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Dzindzer pisze:Mypracocholik pisze:Zdecydujmy się może o czym mówimy. Bo albo mówimy o wyrażeniu chęci bycia razem, albo o chęci ślubu. Bo co do tego, że są 2 zupełnie różne kwestie, to już się chyba zgodziliśmy...
Zanim cos mówie decyduje o czym mówie. Zanim napisałam zdecydowałam.
No więc niestety odpisujesz nie na temat. Bo ja mówię o byciu razem, Ty cały czas o ślubie.
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:A co spowoduje że będzie wiedziała, że chce tego konkretnego faceta na męża? To że nie znajdzie lepszego?
Chyba nie mam ochoty Ci tego tłumaczyc, nie podoba mi sie Twoja nastawienie.
Pisąłam juz o tym, nie rozumiesz, nie moja wina, nie zalezy mi bys zrozumiał
Czy to zwykły brak argumentów? Może pora już najwyższa przyznać, że kobiety wcale tak bardzo nie różnią się od mężczyzn? Bo dzisiaj kobieta ma prawo się wahać, zmieniać zdanie, próbować, spotykać się z koleżankami (i "całkiem przypadkiem" z innymi facetami)... A facet ma zawsze być, zawsze móc, wspierać i broń Boże wnikać w cokolwiek... A jak się głupiemu wyda, że to ta jedyna i nie wiadomo co go podkusi by się oświadczyć, to nawet jeśli usłyszy NIE, dalej ma być jak zawsze na każde skinienie
Same chciałyście równouprawnienia. Tyle że dla Was oznaczało to same prawa, a nie przejęcie jakichkolwiek obowiązków. Tak się nie da!!!
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Dzindzer pisze:Ze kobieta nie wie czy chce tego faceta na meza, nie wie czy w ogóle chce meza, nie wie czy jest gotowa być zoną
pracocholik pisze:zostawi jak tylko pojawi się lepszy kandydat
Pracoholik, Ty naprawdę nie widzisz drastycznej różnicy między tymi dwoma podejściami?
No więc niestety odpisujesz nie na temat. Bo ja mówię o byciu razem, Ty cały czas o ślubie.
Ale temat jest w kontekście ślubnym właśnie. No i kto tu jest nie na temat?
Ostatnio zmieniony 11 paź 2009, 19:54 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
pracocholik pisze:No więc niestety odpisujesz nie na temat. Bo ja mówię o byciu razem, Ty cały czas o ślubie.
Sa dwa tematy głowny czyli weczór kawalerski i drugi poboczny czyli oświadczyn
pracocholik pisze:Może pora już najwyższa przyznać, że kobiety wcale tak bardzo nie różnią się od mężczyzn?
a gdzie ja pisze, ze sie strasznie różna, nie rozumiem tego zdania
pracocholik pisze:Bo dzisiaj kobieta ma prawo się wahać, zmieniać zdanie, próbować, spotykać się z koleżankami (i "całkiem przypadkiem" z innymi facetami)... A facet ma zawsze być, zawsze móc, wspierać i broń Boże wnikać w cokolwiek... A jak się głupiemu wyda, że to ta jedyna i nie wiadomo co go podkusi by się oświadczyć, to nawet jeśli usłyszy NIE, dalej ma być jak zawsze na każde skinienie
O czym Ty u licha piszesz ?/
Jakas frustracja z ciebie wychodzi.
pracocholik pisze:Tyle że dla Was oznaczało to same prawa, a nie przejęcie jakichkolwiek obowiązków.
A Kopernik była kobietą
Wkurzasz się jak nie wiem co. Zaczynasz a jakimis dziwnymi argumentami. Co jest złego w tym, że ona nie jest gotowa do małżeństwa wtedy kiedy on.
pani_minister pisze:Pracoholik, Ty naprawdę nie widzisz drastycznej różnicy między tymi dwoma podejściami?
Ja nie wiem jak można nie widziec, mnie to tak z lekka przeraża, jakas lekliwa dziś jestem
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
pani_minister pisze:Dzindzer pisze:Ze kobieta nie wie czy chce tego faceta na meza, nie wie czy w ogóle chce meza, nie wie czy jest gotowa być zonąpracocholik pisze:zostawi jak tylko pojawi się lepszy kandydat
Pracoholik, Ty naprawdę nie widzisz drastycznej różnicy między tymi dwoma podejściami?
Widzę wiele drastycznych różnic... Widzę przede wszystkim daleko idące niekonsekwencje w traktowaniu tych samych zachowań u różnych płci - i to niestety zwłaszcza u kobiet. Bo o ile panowie są skłonni łatwo przypinać miano "łatwej" w stosunku do kobiet, to kobiety robią to na wiele większą skalę w we wszelkich sytuacjach.
Pytałem co przekona kobietę do zamążpójścia z mężczyzną - uzyskałem odpowiedź, która pokazuje brak jakichkolwiek przesłanek merytorycznych. Może więc jednak mam rację, że taki związek to pójście na łatwiznę, jak się ktoś inny (lepszy) nie trafi, to przynajmniej nie będzie trzeba gorączkowo kandydata na męża szukać... Niestety taką logikę podsuwa mi samo życie. I nie mówię tu o moich własnych doświadczeniach, lecz o tym co widzę dookoła siebie. Kobiety "wyzwolone" w okolicach 35 roku życia nagle uświadamiają sobie pustkę... Strach przed tym, że będą już na zawsze same "z wyboru" pcha je ku znalezieniu nie królewicza z bajki a kogoś "w miarę porządnego". I to niestety jest chore... Wcześniej jednak "nie wiedziały czy chcą tego tego faceta na męża, czy w ogóle chcą męża" albo "nie były gotowe". Bo ważniejsza była dobra zabawa, przepraszam "kariera".
pani_minister pisze:pracocholik pisze:]No więc niestety odpisujesz nie na temat. Bo ja mówię o byciu razem, Ty cały czas o ślubie.
Ale temat jest w kontekście ślubnym właśnie. No i kto tu jest nie na temat?
Od kontekstu ślubnego oderwaliśmy się jakieś lata świetlne temu... Podobnie jak oddzieliliśmy oświadczyny od zaręczyn. A w argumentacji ciągle wszystko jest mieszane, aby tylko udowodnić swoje racje. Dyskusja po prostu przestaje mieć sens
[ Dodano: 2009-10-11, 20:16 ]
Dzindzer pisze:Wkurzasz się jak nie wiem co. Zaczynasz a jakimis dziwnymi argumentami. Co jest złego w tym, że ona nie jest gotowa do małżeństwa wtedy kiedy on.
Nic. Tylko że to nie ma nic wspólnego z tematem. NIE, twarda odpowiedź na oświadczyny nie ma podłoża w braku gotowości. Wyraża coś zupełnie innego. Ale dla swojego świętego spokoju można twierdzić coś z goła innego.
Nie chcę dłużej spierać się w dyskusji z góry skazanej na nic. Najwyraźniej dużo więcej zmienia się w ludziach na skutek życiowego doświadczenia niż do tej mi się wydawało.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pracocholik pisze:Widzę przede wszystkim daleko idące niekonsekwencje w traktowaniu tych samych zachowań u różnych płci - i to niestety zwłaszcza u kobiet
Jakich tych samych
Kobiety sie nie oświadczają. To faceci sie oświadczają kobity zgadzają sie, nie zgadzaja lub wahają. Gdzie tu te same zachowania
Pytałem co przekona kobietę do zamążpójścia z mężczyzną - uzyskałem odpowiedź, która pokazuje brak jakichkolwiek przesłanek merytorycznych
Bo nie ma czegoś takiego jak uniwersalny sposób jak kazda kobiete przekonać do tego by wyszła za kazdego faceta. Jedna musi kogos lepiej i dłużej poznac, inna musi byc pewna, ze kocha bo kilka razy juz pomyliła miłość z czyms innym. Inna nie wie czy w ogóle kiedyś chce być czyjąś zona, jeszcze inna mysli, ze kocha, ale nie wie czy to na zawsze, jeszcze inna nie jest dośc pewna swojego faceta. a jeszcze inna potrzebuje czasu by pomyśleć. Pochopnie tak powiedzieć jest łatwo, tylko, ze teoretycznie to decyzja na całe życie.
pracocholik pisze:Może więc jednak mam rację, że taki związek to pójście na łatwiznę, jak się ktoś inny (lepszy) nie trafi, to przynajmniej nie będzie trzeba gorączkowo kandydata na męża szukać... Niestety taką logikę podsuwa mi samo życie.
I to ci przesłania myslenie, nie kazdy kieruje sie takimi zasadami.
pracocholik pisze:Od kontekstu ślubnego oderwaliśmy się jakieś lata świetlne temu... Podobnie jak oddzieliliśmy oświadczyny od zaręczyn.
No własnie tylko Ty
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
NIE, twarda odpowiedź na oświadczyny nie ma podłoża w braku gotowości. Wyraża coś zupełnie innego.
I co pozwoliło Ci wysnuć tę jedyną prawdziwą teorię, wg której skonstruowałeś tę powyższą wypowiedź o "kobietach wyzwolonych"? To jest merytoryczna wypowiedź? "Powiesz nie, a jesteś puszczalską szmatą, tylko jeszcze o tym nie wiesz (a ja, pracoholik, ujmę to nieco ładniej frazesem o "dobrej zabawie")?
Ja rozumiem, że facet jako strona oświadczająca się chciałby mieć pewność pozytywnej odpowiedzi, dobrego przyjęcia i uniknięcia traumy. Ale to, co Ty tutaj prezentujesz to jest szantaż emocjonalny w całej okazałości.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Dzindzer pisze:Bo nie ma czegoś takiego jak uniwersalny sposób jak kazda kobiete przekonać do tego by wyszła za kazdego faceta. Jedna musi kogos lepiej i dłużej poznac, inna musi byc pewna, ze kocha bo kilka razy juz pomyliła miłość z czyms innym. Inna nie wie czy w ogóle kiedyś chce być czyjąś zona, jeszcze inna mysli, ze kocha, ale nie wie czy to na zawsze, jeszcze inna nie jest dośc pewna swojego faceta. a jeszcze inna potrzebuje czasu by pomyśleć. Pochopnie tak powiedzieć jest łatwo, tylko, ze teoretycznie to decyzja na całe życie.pracocholik pisze:Pytałem co przekona kobietę do zamążpójścia z mężczyzną - uzyskałem odpowiedź, która pokazuje brak jakichkolwiek przesłanek merytorycznych
A widzisz... Więc jednak można napisać w temacie coś więcej <browar>
Dzindzer pisze:I to ci przesłania myslenie, nie kazdy kieruje sie takimi zasadami.pracocholik pisze:Może więc jednak mam rację, że taki związek to pójście na łatwiznę, jak się ktoś inny (lepszy) nie trafi, to przynajmniej nie będzie trzeba gorączkowo kandydata na męża szukać... Niestety taką logikę podsuwa mi samo życie.
Nigdy nie mówiłem, że to co głoszę to prawda objawiona, która dotyczy każdego. Niestety jednak, wśród ograniczonej liczby ludzi z którą ostatnio się stykam, taki mechanizm wyraźnie obserwuję. Nie wierzę, że można zarzucać złe intencje każdemu.
Irytuje mnie jednak fakt, że takiego wahania u kobiet w ostatnich czasach pojawiło się bardzo dużo. I nie chodzi mi tutaj o samych "biednych" facetów. Bardziej chyba o same te kobiety. Bo choćby nie chciały, zbyt długi stan owego wahania faceta po prostu rani. I powoduje że on sam przestaje się starać tak bardzo, bo traci to dla niego sens.
Po raz kolejny podkreślam, że nie mówię o sobie. Analizuję sytuacje ludzi których dobrze znam - nie chcę jednak pisać o nich zbyt wiele, bo pewnie by sobie tego nie życzyli, więc czasem z samego tego co napiszę ciężko jest wyciągnąć tak daleko idące wnioski jak je stawiam...
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pracocholik pisze:NIE, twarda odpowiedź na oświadczyny nie ma podłoża w braku gotowości. Wyraża coś zupełnie innego. Ale dla swojego świętego spokoju można twierdzić coś z goła innego.
Cudze nie nie mąci mi spokoju, to nie ja sie oświadczam.
I niby skad wiesz co kieruje kazda która mówi nie
pani_minister pisze:Ale to, co Ty tutaj prezentujesz to jest szantaż emocjonalny w całej okazałości.
I to taki brutalny
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
pani_minister pisze:NIE, twarda odpowiedź na oświadczyny nie ma podłoża w braku gotowości. Wyraża coś zupełnie innego.
I co pozwoliło Ci wysnuć tę jedyną prawdziwą teorię, wg której skonstruowałeś tę powyższą wypowiedź o "kobietach wyzwolonych"? To jest merytoryczna wypowiedź? "Powiesz nie, a jesteś puszczalską szmatą, tylko jeszcze o tym nie wiesz (a ja, pracoholik, ujmę to nieco ładniej frazesem o "dobrej zabawie")?
Po pierwsze - jestem ostatnią osobą, której możesz zarzucić chociaż podobne myślenie. Ale tego wiedzieć nie musisz.
Merytorycznie tłumaczyć więcej po prostu nie chcę. Nie widzę, by miało to doprowadzić do jakichkolwiek zbieżnych wniosków.
[ Dodano: 2009-10-11, 20:38 ]
Dzindzer pisze:I to taki brutalnypani_minister pisze:Ale to, co Ty tutaj prezentujesz to jest szantaż emocjonalny w całej okazałości.
Zboczyliśmy bardzo daleko od tematu Szantaż emocjonalny to nie moja bajka. A nie przepraszam... Lata całe byłem mu poddawany. Ale to już było...
Nie wiem, czy w ogóle jest sens żebym tłumaczył co, jak, gdzie i dlaczego sądzę. Bo mnie zaraz w wirtualnym wariatkowie zamkniecie
Odpowiem tylko jedno - kobiety, choć to ponoć w ich naturze leży, coraz częściej nie myślą jak swoimi działaniami oddziałowują na partnera. Tylko w tym kontekście mogę zrozumieć, że twarde NIE nie oznacza definitywnego końca związku.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
Wróć do „Wszystkie inne tematy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 387 gości