shaman pisze:W praktyce pieniądze ograniczają moją wolność, gdy naprawdę nie starcza mi na jedzenie czy na bilet. Kiedy mogę swobodnie zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, czuję się tak samo wolnym, jak kiedy mogę sobie pozwolić na kino 2x w miesiącu, kilka butelek wina miesięcznie, pub'koncer co trzeci dzień i zarzucenie bliskich prezentami.
Pieniądze dają znacznie więcej możliwości, zwiększają swobody i 'przywileje', pomagają i ułatwiają życie, nie sposób się z tym nie zgodzić.
Niemniej jednak, Ted przedstawił to w taki sposób, jakby teraz po tych wszystkich chudych latach, chciał za wszelką cenę zaznać tłustych. Takie podejście, uważam za, co tu dużo mówić, niezdrowe. ;P
Znam wiele osób, tzw. przeróbek, część z nich nabrała kredytów, które będą spłacać przez najbliższe 20-30 lat, byle tylko sobie poprawić, zmienić dzielnicę, wyprowadzić się np. z bloku do domu jednorodzinnego, jednym słowem podnieść szeroko pojęty standard życia. Są tez oczywiście osoby, które tychże pożyczek brać nie musiały, zarabiając dobrze, udało im się odłożyć i tyle. Do czego zmierzam.
Te persony, do niedawna jeszcze chodziły, teraz już nie chodzą, a unoszą się nad ziemią. Najwyraźniej, pieniądze tak ich uskrzydliły, że można nawet przypuszczać, iż aktualnie znajdują się na etapie wykupywania sobie miejscówki w niebie.
Rozumiem naturalną potrzebę i chęć poprawienia sobie warunków, jakości życia, ale przepraszam, po co ta sprytna amnezja, dążenie do wyrzucenia z pamięci, z jakiego
śmietnika się człowiek wywodzi?;]