A ja nie wierzę w żadne diety i tyle.
Pomijajac kłopoty zdrowotne, które dietę wymuszaja, uważam prywatnie, że diety tylko zaburzaja naturalny balans organizmu. I jak się zacznie jedna, to potem całe życie można się bujać od diety do diety.
Diety tymczasowe z natury musza być do kitu, bo wyprowadzaja organizm z równowagi na jakiś czas, a potem weracamy do normalnego żywienia - organizm szaleje.
Diety permanentne - nawet by mi się nie chciało zaczynać
Jem wszystko co mi się podoba, kiedy mi się podoba i w ilościach jakie mi się zachce. Czasem oznacza to serię fastfoodów pod rzad, a czasem koktajl owocowy i jedno lekkie danie przez cały dzień. Jak zauważam, że mi boczki rosna, to jakoś z automatu przechodzi mi ochota na ciężkie jedzenie i odstawiam fastfoody i makarony z ciężkimi sosami. Albo idę na basen. Nie opycham się do oporu (a przynajmniej bardzo rzadko
)
Nigdy większych problemów z waga nie miałam. Waha się w przedziale +/- 4kg (co przy moim wzroście jest dużo, wiec przy min jestem szczupła, a przy max robię się chomikowata).
Te same "zasady" żywieniowe trzymam przez czas ciaży i na ten moment, a już zbliżamy się ku końcowi, nie mam co narzekać. W sumie oprócz brzucha (i cycków;) to nic mi nie urosło
Może jestem dziecko szczęścia