Wieczór kawalerski

Tu można wypowiadać się na wszystkie inne tematy jakie przyjdą Wam do głowy.
Posty w tym dziale nie są naliczane.

Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam

Awatar użytkownika
kot_schrodingera
Weteran
Weteran
Posty: 2114
Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
Skąd: z nikąd
Płeć:

Postautor: kot_schrodingera » 11 paź 2009, 20:46

Dzindzer pisze:Kobiety sie nie oświadczają.
a szkoda. zmieniłoby to może trochę optykę spojrzenia na pewne sprawy. mi też trudno wyobrazić sobie kontynuację związku po odrzuceniu zaręczyn. bo związek to pewna droga: poznajemy się -> jesteśmy ze sobą -> zaręczamy się -> jesteśmy małżeństwem. czyli co? po odrzuceniu zaręczyn mam prawo spotykać się z innymi kobietami? :> ze strony to deklaracja bycia podnóżkiem a ze strony kobiety nie idą żadne konsekwecje. no chyba że mówimy o końcu związku.
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
pracocholik
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 391
Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
Skąd: W-Wa - okolice
Płeć:

Postautor: pracocholik » 11 paź 2009, 20:50

Błażeju, chyba powinniśmy żyć w innych czasach...
Dziś wszystko jest inaczej. Może więc niech i kobiety zaczną się oświadczać? Najpierw kobieta się oświadcza, potem facet w odpowiednim momencie zaręczyny organizuje :?

EDIT:
W Twojej wypowiedzi zmieniłbym tylko małżeństwo na coś innego. Bo skoro taka jest obopólna wola, to czemu zabronić ludziom być ze sobą na dobre i na złe bez tez ślubu.
Ostatnio zmieniony 11 paź 2009, 20:51 przez pracocholik, łącznie zmieniany 1 raz.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)

Chris de Burgh - Lady in Red
Awatar użytkownika
kot_schrodingera
Weteran
Weteran
Posty: 2114
Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
Skąd: z nikąd
Płeć:

Postautor: kot_schrodingera » 11 paź 2009, 20:55

pracocholik pisze:powinniśmy żyć w innych czasach...
nie w innych. trzeba tylko trochę męskiej konsekwencji. a potem dziwimy się że tyle rozwodów jest. nie pasujemy do siebie to trudno. ale takie sprawy jak nasz stosunek do związku powinien być znany partnerowi na długo przed zaręczynami. tylko że kobiety wolą nakręcać facetów, każą im dawać kolejne dowody miłości niż powiedzieć zawczasu:"jesteś na chwilę, czy na potem to nie wiem"
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.

I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.

/Konstanty Ildefons Gałczyński/
pracocholik
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 391
Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
Skąd: W-Wa - okolice
Płeć:

Postautor: pracocholik » 11 paź 2009, 21:06

Blazej30 pisze:
pracocholik pisze:powinniśmy żyć w innych czasach...
nie w innych. trzeba tylko trochę męskiej konsekwencji. a potem dziwimy się że tyle rozwodów jest. nie pasujemy do siebie to trudno. ale takie sprawy jak nasz stosunek do związku powinien być znany partnerowi na długo przed zaręczynami. tylko że kobiety wolą nakręcać facetów, każą im dawać kolejne dowody miłości niż powiedzieć zawczasu:"jesteś na chwilę, czy na potem to nie wiem"


Przecież o tym pisałem. Tyle, że zostało to pominięte, zakrzyczane.
(...)

And when you turned to me and smile

You took my breath away

I have never had such a feeling

Such a feeling of complete and utter love

As I do tonight

(...)



Chris de Burgh - Lady in Red
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 11 paź 2009, 21:08

jestem ostatnią osobą, której możesz zarzucić chociaż podobne myślenie

Myślenie może tak. Ale pisanie podobne zdecydowanie można Ci zarzucić. Samym cytowaniem. Dlaczego piszesz więc rzeczy, których nie myślisz?

zbyt długi stan owego wahania faceta po prostu rani

Mają przestać się wahać z litości? :| Wydajesz wychodzić z założenia, że jest to kwestia decyzji i tyle, a brak tejże wynika ze złej woli kobiety. Możę faktycznie wobec tego z facetami jest coś nie tak, skoro własne kobiety przy nich się wahają? <niewiem>

A może brak tolerancji dla wahania z kolei rani kobiety?

bo związek to pewna droga: poznajemy się -> jesteśmy ze sobą -> zaręczamy się -> jesteśmy małżeństwem

Gorzej, jeśli na tej drodze facet autobusem dojechał już niemal do pętli końcowej, a kobiecie każe biec za nim i ma pretensje, że śmie ona nie nadążać <pijak> Przecież gdyby kochała - dałaby radę.
Ostatnio zmieniony 11 paź 2009, 21:09 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
pracocholik
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 391
Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
Skąd: W-Wa - okolice
Płeć:

Postautor: pracocholik » 11 paź 2009, 21:21

pani_minister pisze:
pracocholik pisze:zbyt długi stan owego wahania faceta po prostu rani
Mają przestać się wahać z litości? :| Wydajesz wychodzić z założenia, że jest to kwestia decyzji i tyle, a brak tejże wynika ze złej woli kobiety. Możę faktycznie wobec tego z facetami jest coś nie tak, skoro własne kobiety przy nich się wahają? <niewiem>
A może brak tolerancji dla wahania z kolei rani kobiety?

Nie o litość tu chodzi. Lecz raczej o przyzwoitość. Ile można się wahać - rok, 2, 5, 10, 15? A co jeśli po 15 się kobieta zdecyduje, że nie? Ona ma 40 lat, on ma 40+. Obydwoje stracili pół życia. On kochał i kocha. A ona? Czy w ogóle kochała? Oczywiście, to na pewno wina faceta. Albo dlatego bo nie chciał być na każde zawołanie, albo właśnie dlatego że był - za twardy zły, za miękki też zły.

pani_minister pisze:
Blazej30 pisze:bo związek to pewna droga: poznajemy się -> jesteśmy ze sobą -> zaręczamy się -> jesteśmy małżeństwem

Gorzej, jeśli na tej drodze facet autobusem dojechał już niemal do pętli końcowej, a kobiecie każe biec za nim i ma pretensje, że śmie ona nie nadążać <pijak> Przecież gdyby kochała - dałaby radę.

Czy ktoś pisze coś o ramach czasowych??? Nie. Tylko kobiety zarzucają mężczyznom, że oni za szybko chcą. A czemu tak chcą? Bo dziś trzeba zacząć jak najwcześniej, tak by zdążyć się dzieckiem będąc w pełni sił. I by wnukiem się zdążyć nacieszyć... Bo się boją, że za chwilę będą za starzy - nie w swoich, lecz w kobiet oczach.
(...)

And when you turned to me and smile

You took my breath away

I have never had such a feeling

Such a feeling of complete and utter love

As I do tonight

(...)



Chris de Burgh - Lady in Red
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 12 paź 2009, 00:07

Dzindzer pisze:No więc niestety odpisujesz nie na temat. Bo ja mówię o byciu razem, Ty cały czas o ślubie.
A ślub się bierze po to, żeby po weselu rozjechać się każde do siebie?

pracocholik pisze:Odpowiem tylko jedno - kobiety, choć to ponoć w ich naturze leży, coraz częściej nie myślą jak swoimi działaniami oddziałowują na partnera.
Ja to widzę raczej tak: myślą, ale nie mają świadomości siły tego oddziaływania. A nawet jeśli, to nie mają pomysłu co z tym zrobić. Przyczyna prosta i stara jak świat. Kobiety myślą po kobiecemu, faceci po facetowemu. Po obu stronach jednostki potrafiące wznieść swoją empatię na odpowiedni poziom stanowią ułamek.

Ja osobiście mam na codzień mnóstwo silnych emocji, czesto też presji. To pierwsze uwielbiam, to drugie w odpowiedniej dawce czyni mnie niesamowicie efektywnym.

Jednak oświadczyny powinny być chwilą radosną, tylko i wyłącznie. Żadnego stresu, wahania, zaskoczenia. Za niespodziankę niechaj wystarczy "to dziś? tu? teraz? w ten sposób?". Miłość i jej produkty uboczne, a takim jest małżeństwo, rachunek za pierścionek czy robienie show w restauracji - powinna(y) dawać czyste dobro.

Jeśli mam związać się z jakąś osobą na resztę życia, to ze szczerej fascynacji i pragnienia - obu odwzajemnionych. Wszelkie wahania "teraz? a kredyt? może po awansie? lepiej latem? znamy się dopiero tydzień, itp" zabijają całą magię z tym związaną. I degradują do koleżanki.

Jak widzicie - mnie problem nie dotyczy, bo nie oświadczę się bez pewności. Nie ze strachu, jakby jakiś tępak do tej pory nie wyczytał, ale dlatego że oświadczę się jedynie z powodu, który wyklucza odmowę.

Ale interesujące może być pytanie: Co w takim razie zrobilibyście, gdyby:
a) zdecydowalibyście się nie przyjąć oświadczyn
b) ktoś Wam powiedziałby NIE

Niechaj każdy, niezależnie od płci, odpowie sobie na to pytanie, hm?
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 12 paź 2009, 00:20

a) zdecydowalibyście się nie przyjąć oświadczyn

Jesli bym kochała ale nie chciałabyc zona to bym powiedziała, ze nie wyjde za niego, ze go kocham, chce być z nim, ale nie chce slubu.
Gdybym uwazała, ze to za wczesniej powiedziałabym, ze mi z nim dobrze, że coraz lepiej go poznaje, ale dla mnie to za szybko. Że chce nadal z nim być
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 12 paź 2009, 00:56

shaman pisze:Wszelkie wahania (...)"znamy się dopiero tydzień" zabijają całą magię z tym związaną. I degradują do koleżanki.
shaman pisze:nie oświadczę się bez pewności.

<lol> Fajny jesteś.

shaman pisze:Co w takim razie zrobilibyście, gdyby:
a) zdecydowalibyście się nie przyjąć oświadczyn

Pożegnałabym się z niedoszłym narzeczonym (oczywiście hipotetycznie, bo do takiej sytuacji nie dojdzie)
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 12 paź 2009, 01:03

Co w takim razie zrobilibyście, gdyby:
a) zdecydowalibyście się nie przyjąć oświadczyn

Tak z kapelusza?
Zakładam, żę jakaś przyczyna podobnej odpowiedzi jest. Dalsze postępowanie zależne byłoby od przyczyny. Bo może być tak na przykład, jak Dzin pisze - że za wcześnie, ale chcę iść dalej i być może kiedyś powiedzieć tak. Bo może być tak, że na widok pierścionak olśnienia dostanę i stwierdzę, że z tym facetem reszty życia nijak. I wówczas też będzie nie - ale zupełnie inne konsekwencje za sobą pociągnie. Jak pójdę w nie ideologiczne (że śluby z zasady nigdy i nijak) - też inna kontynuacja nastąpi. DO tego trzeba by doliczyć jeszcze reakcję zwrotną - jakby nie patrzeć odrzuconego partnera - która może być różna w zależności od znaczenia, które on do oświadczyn przywiązał...
No nie da się tak z kapelusza.

b) ktoś Wam powiedziałby NIE

Jak oświadczam się - to kocham i akceptuję. Wszystko, a nie tylko to, co mi pasuje. Domyślam się, że za NIE stoi jakaś przyczyna, a nie fanaberia chwilowa. Dążę do poznania tejże przyczyny jak sądzę, o ile nie znam jej wcześniej (a to drugie jest dużo bardziej prawdopodobne). I tyle. Bo jeśli mi dobrze z kimś (ba, rewelacyjnie, w końcu postanowiłam się oświadczyć, nie?) - to dlaczego nagle miałabym to skreślić i co takiego drastycznie się niby zmieni?
pracocholik
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 391
Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
Skąd: W-Wa - okolice
Płeć:

Postautor: pracocholik » 12 paź 2009, 03:47

shaman pisze:Ale interesujące może być pytanie: Co w takim razie zrobilibyście, gdyby:
a) zdecydowalibyście się nie przyjąć oświadczyn
b) ktoś Wam powiedziałby NIE


Ad a) Hipotetycznie - przygotowałbym się na zakończenie związku - właśnie dlatego że nie wiem jaka może być reakcja drugiej strony. Mimo że przecież jednak znam tą osobę, to może być to szok na tyle silny, że reakcja może zdziwić. Raczej tłumaczyć nie ma czego, bo zakładam że druga strona zna moje przekonania.
Ad b) Jak już wcześniej pisałem oznacza to dla mnie koniec związku. Bo znam drugą osobę na tyle, że mogę wykluczyć powody typu "za wcześnie", "nie chcę ślubu".
(...)

And when you turned to me and smile

You took my breath away

I have never had such a feeling

Such a feeling of complete and utter love

As I do tonight

(...)



Chris de Burgh - Lady in Red
Awatar użytkownika
Marissa
Weteran
Weteran
Posty: 1864
Rejestracja: 30 maja 2006, 11:46
Skąd: XxX
Płeć:

Postautor: Marissa » 12 paź 2009, 05:41

Nemezis pisze:shaman napisał/a:
Co w takim razie zrobilibyście, gdyby:
a) zdecydowalibyście się nie przyjąć oświadczyn

Pożegnałabym się z niedoszłym narzeczonym (oczywiście hipotetycznie, bo do takiej sytuacji nie dojdzie)

A to ciekawe. Też tak myślałam. Że tak wypada, bo przecież skoro nie przyjęłam oświadczyn to nie kocham niedoszłego męża. A życie swoje. Nie przyjęłam, ale dalej jesteśmy razem i nic między nami się nie popsuło.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 12 paź 2009, 21:24

pracocholik pisze:A jak sobie wyobrażasz taki związek? Skoro możemy oddzielić oświadczyny od zaręczyn, odrzucenie tych pierwszych to sygnał, że ta, konkretna kobieta nie zamierza spędzić z Tobą całego życia. W takim razie robisz na umowę na czas nieokreślony bez okresu wypowiedzenia To znaczy dopóki nie trafi się lepszy model... Wolę cierpieć, niż dać się w ten sposób wykorzystywać.
PRzeciez slub tez sie bierze z rozwodem. Malzenstwo to tez umowa na czas nieokreslony.
Poza tym nie moze oznaczac po prostu to ze ktos nie jest gotowy do malzenstwa i nic wiecej.
shaman pisze:Ino kiedy ostatnio widziałeś kobietę, która podejmowała działania ku spełnieniu jakichś swoich pragnień?
Kobietom brakuje agresji do tego ;) Tzw sily przebicia. Czesto sie godza na to co jest zamiast zawalczyc o wiecej nawet jesli bedzie to gra all in. Ale nie zmienia to faktu, ze nawet jezeli kobieta nic nie robi by spelnic swe pragnienia nie oznacza to,ze ich nie posiada ;)

[ Dodano: 2009-10-12, 21:28 ]
A w ogole to jak sie partnerke dobrze pozna to sie bedize wiedziec czego ona chce i jak odpowie na zareczyny. Jezeli jest inaczej to samo w sobie jest jak dla mnie dziwne.

Wróć do „Wszystkie inne tematy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 372 gości