Najzdrwiej jest kiedy dziecko od poczatku wie, ze jest adoptowane. Jesli mowi mu sie pozniej, zawsze cos sie zadzieje, bo nikt z taka informacja nie moze sobie poradzic tak nagle. Taka wiedza powiedziana po fakcie, podwaza cale poczucia bezpieczenstwa i tozsamosc dziecka.
Ostatnio mialam kotki do adopcji, wiele osob dzwonilo, wiele chcialo i juz z rozmowy telefonicznej najczesciej bylo widac, ze na posiadacza zwierzaka to oni sie nie nadaja. A co dopiero mowic o dzieciach.
Psycholog z osrodka adopcyjnego doradza jak mowic i kiedy, ale u nas jest taki czarnogrod, ze rodzice boja sie mowic ze maja dziecko adoptowane, wymyslaja cuda, udaja ze rodza itd. Bo u nas to nadal wstyd, a dzieci takie sa przezywane i wysmiewane. No i wlasnie galeczka prezentuje takie myslenie - jak sa klopoty, to przez adopcje. Jasne, bo biologicznie rodzice zupelnie nie maja problemow z dziecmi i wszystkie sa piekne, madre, zdolne, oczywiscie po rodzicach