można pluć, można się złościć, ale świata się nie zmieni. Znam trochę osób - od najwyższych dyrektorów przywiezionych typowo w teczce, po zwykłych pracowników, rekomendowanych przez posła/radnego/senatora/kolegę itd. Mierzi to tylko wówczas, gdy, przykładowo, dyrektorem departamentu zostaje jakaś łajza po kosmetologii albo szkole gotowania na gazie, z zerową wiedzą i brakiem chociażby minimalnego pomyślunku. Świata nie zmienisz. Naiwnością jest zakładanie, że zrobi się wielką karierę chociażby bez minimalnego poklepania po ramieniu. Najczęściej na starcie, na początku, dla zaczepienia. Potem zyskuje się kontakty samemu, poznaje nowych ludzi (dziesiątki), rozwija się zawodowo. Ja pomogę tobie, ty mi podasz rękę. I jakoś się kręci ta karuzela. To nie tylko samorząd, w firmach prywatnych jest tak samo. Z ludzi na stanowiskach kierowniczych w budżetówce (jakichkolwiek) nie znam nikogo, tzw z "zewnątrz". Znam wielu fachowców, ale są umocowani, inaczej by nie przetrwali okresów "burzy i naporu"
To jest niesmaczne i brzydkie. Jak i życie. Też bywa brzydkie i trzeba ubrudzić sobie rączki dla realizacji pewnych celów. Życie. Byle nie przywozić kretynów, którzy rozpirzą komórkę czy departament i jedynie co robią, grzeją stołek.
Wierzcie, w co chcecie, w ideały zawodowe też. Proza życia otrzepie "ze styropianu"
prędzej czy później.
[ Dodano: 2008-08-05, 15:00 ]pani_minister pisze:A jeśli wybierasz szwagierkę, znaczy, że ktoś popełnił błąd na stanowisku funkcjonariusza publicznego Cię zatrudniając.
A tak swoją drogą pomieszanie pracy ze stosunkami rodzinnymi to najkrótsza i najprostsza droga do spaprania tychże stosunków
;DD
Życia nie znasz? Nie wiesz, jak to się robi, to Ci powiem. By pozostać fair zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych z 1990 r, przyjmuje się pełniących obowiązki. Ustawa nie precyzuje, ile taki koleś może na P.O siedzieć (znam takich, którzy 6-ty rok trwają). Np na kierowników. I siedzą sobie, np 2 lata w pracy, pracując, zyskują tzw "doświadczenie na kierowniczym stanowisku urzędniczym". Po upływie czasu ogłasza się konkurs, pisany pod konkretną osobę (często wymagania się ustawia pod konkretnych panów czy panie, ich wykształcenie, kursy etc) .Reszta jest czystą formalnością.
Od dawna w urzędach nie pracuję, ale znajomi zostali. Informacje również.