Dla mnie jak sie o czyms marzy to sie tego chce...
Nie zawsze tak jest. Ktoś może sobie marzyć, że jest prezydentem, ale nigdy by tak naprawdę nim zostać nie chciał, bo wie, że sobie nie poradzi.
Poza tym, z tym gwałtem to jeszcze mozna by rozwijać.
Kobiety od dziecka są karmione bajkami dla grzecznych dziewczynek o Kopciuszkach, królewnach, księzniczkach, Śnieżkach itd. Przyjeżdża rycerz na białym koniu (czy królewicz- do wyboru), porywa damę swego serca i zabiera do wielkiego zamku gdzie żyją długo i szczęśliwie. A więc... potencjalnym gwałcicielem musiałby być męzczyzna niesamowicie przystojny, który nie leci tylko na ciało kobiety, ale gotów się z nią związać na całe życie, tak poza tym, jest dobry i wspaniały, a ona taka biedna, krucha i słabiutka. Potem te bajki z dzieciństwa stają się coraz bardziej erotyczne. No i wychodzą z tego marzenia o gwałcie. Tyle, że taki gwałt z marzeń, to nie gwałt. Nie dałoby się go w żaden sposób wcielić w życie dokładnie tak, jak to sobie kobieta ułożyła w głowie. A skoro by się nie dało, to znaczy, że ona tego nie chce.