Nie umiem zaspokoic faceta?
: 01 maja 2005, 11:30
Ostatnio doszlo do powaznej wymiany zdan miedzy mna a moim facetem. Myslal ze nie akcetuje w pelni jego ciala,bo mimo ze on obdarzal mnie kilkakrotnie oralnymi pieszczotami ja ich nie odwzajemnilam.Sama nie wiem czemu tak sie stalo, ale wydaje mi sie ze wynikalo to ze tego ze ponad dwa lata nie mialam ustnego styku z penisem mezczyzny. No ale wytlumaczylam mu ze akceptuje go calego i jesli tylko bedzie okazja to mu to pokaze.
No i wczoraj. Zrobilismy sobie wieczorek we dwoje. Bardzo romantyczny. Muzyka, ogromny szampan i wspaniala atmosfera.Wypilismy caly szampan.Chcialam zrobic mu niespodzianke. Zawiazalam mu rece i dalam przepaske na oczy. Byl zachwycony. Zaczelam piescic cale jego cialo. Bawilam sie z nim, podniecenie roslo i dopiero na koncu wzielam sie za penisa. Piescilam go na wszelakie sposoby, nie zapominajac o jadrach. Wlozylam w to cala milosc jaka go darze. Trwalo to moze z 15- 20 minut. I nie widzialam zadnej reakcji na jego twarzy czy mimice ciala. W koncu powiedzial zebym go rozwiazala i kochalismy sie. Bylam tak przybita ze praktycznie rozplakalam sie. On strasznie na siebie wkorzony myslal ze placze bo bylam pod presja i zmusil mnie do tego swoimi wyrzutami. Powiedzialam ze nie chodzi o to.Ze czuje sie jakbym nie umiala go zaspokoic, ze tak sie staralam, chcialam zeby mu bylo dobrze a nie widzialam najmniejszej rakcji z jego strony nie mowiac juz o wytrysku. On mnie przekonywal ze to nie moja wina, ze bylo mu przyjemnie, i moze to wina ze byl zwiazny i mnie nie widzial albo alkoholu. Ale zadna w tym moja wina. I powiedzial ze nie bedzie juz wracal do tego tematu ani niczego oczekiwal. Jestem w strasznym humorze. Czuje sie beznadziejna kochanka i nie chce mi sie wierzyc ze to nie moja wina. Czy to na prawde moze byc nie moja wina ??
No i wczoraj. Zrobilismy sobie wieczorek we dwoje. Bardzo romantyczny. Muzyka, ogromny szampan i wspaniala atmosfera.Wypilismy caly szampan.Chcialam zrobic mu niespodzianke. Zawiazalam mu rece i dalam przepaske na oczy. Byl zachwycony. Zaczelam piescic cale jego cialo. Bawilam sie z nim, podniecenie roslo i dopiero na koncu wzielam sie za penisa. Piescilam go na wszelakie sposoby, nie zapominajac o jadrach. Wlozylam w to cala milosc jaka go darze. Trwalo to moze z 15- 20 minut. I nie widzialam zadnej reakcji na jego twarzy czy mimice ciala. W koncu powiedzial zebym go rozwiazala i kochalismy sie. Bylam tak przybita ze praktycznie rozplakalam sie. On strasznie na siebie wkorzony myslal ze placze bo bylam pod presja i zmusil mnie do tego swoimi wyrzutami. Powiedzialam ze nie chodzi o to.Ze czuje sie jakbym nie umiala go zaspokoic, ze tak sie staralam, chcialam zeby mu bylo dobrze a nie widzialam najmniejszej rakcji z jego strony nie mowiac juz o wytrysku. On mnie przekonywal ze to nie moja wina, ze bylo mu przyjemnie, i moze to wina ze byl zwiazny i mnie nie widzial albo alkoholu. Ale zadna w tym moja wina. I powiedzial ze nie bedzie juz wracal do tego tematu ani niczego oczekiwal. Jestem w strasznym humorze. Czuje sie beznadziejna kochanka i nie chce mi sie wierzyc ze to nie moja wina. Czy to na prawde moze byc nie moja wina ??