Na poczatku mojego pierwszego postu tutaj na forum chcialbym sie z wszystkimi przywitac i prosic o pomoc, rade? Mam na imie Grzesiek, lat 20. Problem dotyczy mojego rocznego zwiazku z dziewczyna skonczyla ona 18 lat. Na wstepie dodam ze jest to moja pierwsza dziewczyna, traktuje ja calkiem powaznie i bardzo ja kocham. Ona doskonale o tym wie, jednak nigdy mi tego samego nie powiedziala, mowi mi ze czuje cos wiecej, zalezy jej na tym zwiazku ale nie moze powiedziec ze kocha. Jak w kazdym zwiazku bywalo zle i dobrze nie moze byc przeciez zawsze kolorowo. Zrywalismy ze soba 2 razy ale szybko do siebie wrocilismy. Przejde moze do dreczacego mnie dylematu i jesli mozecie napiszcie co o tym sadzicie. Wrocilem ze studiow na przerwe swiateczna (niestety z moja dziewczyna od pazdziernika widzimy sie rzadko gdyz ja jestem na studiach a ona pozostala w rodzinnych stronach-matura w tym roku; dzieli nas odleglosc 200km do tej pory niezle sobie z tym radzilismy przyjezdzam co 2 tyg). Problem rozpoczal sie juz w 1 dzien naszego spotkania w czasie przerwy swiatecznej. Mialem ten wieczor zaplanowany wylacznie dla nas gdyz moja dziewczyna nie miala nic w planach, a poniewaz nie widzialem sie z nia 2 tygodnie tymbardziej chcialem ten dzien spedzic z nia. Wieczor moznaby zaliczyc do udanych mozna z tego wzgledu ze udala mi sie niespodzianka czyli nauka jazdy samochodem, ale moja dziewczyna dowiedziala sie ze jej znajomi sa w pubie i chcialaby tam pojechac. Ja osobiscie powiedzialem jej ze chcialem ten wieczor pobyc z nia bo nie mam ochoty raczej dzisiaj na jakies spotkania towarzyskie, ale obiecalem jej ze jutro pojdziemy sie zobaczec z jej znajomymi. Zapytalem co chce: zebym ja zawiozl do znajomych czy zostanie tego wieczoru ze mna - chyba nie musze mowic co wybrala... Widziala w moich oczach ze jest mi zle z tego powodu, ale nie chcialem nic mowic - pomyslalem jakos to przezyje. Kilka dni pozniej zaczela sie niepotrzebna i dziecinna klotnia, bylem troche natretny i nalegalem
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
, jednak szybko sie otrzasnolem i pastonowilem to wyjasnic i przeprosic - co do tej pory mi sie nie udalo... Napisalem ze chce sie z nia spotkac i to wyjasnic ona odpisala ze teraz nie moze bo jej siostra jeszcze lezy i ojciec chodzi wsciekly, wiec to nie jest odpowiednia pora. Zrozumialem to i napisalem zeby dala znac jak bedzie mogla najlepiej wieczorem bo chce to wyjasnic szybko, gdyz glupio sie z tym czuje. Czekalem na odpowiedz, czekalem, czekalem juz nie moglem tak czekac od samego rana do godziny 21 i postanowilem ze sam zadzwonie zapytam co sie dzieje czemu nie daje znaku zycia. Odpowiedz jej byla nastepujaca : ze dzwonie w nieodpowiednim momencie bo teraz wybiera sie do pubu ze znajomymi rozmawiac w sprawie sylwestra ( razem go mielismy spedzac w lublinie - chyba nie spedzimy ...
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
) .Zapytalem co z naszym spotkaniem, ona: ze jak chce to moge przyjsc. W pierwszym momencie jak to uslyszalem myslalem ze mnie cos rozrywa od srodka, poczulem sie jak jakis smiec =/ bylem wsciekly miala mi przeciez dac znac.Powiedzialem ze sa sprawy wazne i wazniejsze po czym odlaczylem sie. Zaczela sie fala esemesow, napisalem ze pierd$$%^ ja ten zwiazek - chyba za bardzo dzialalem emocjami, ona zreszta tez. Nastepnego dnia nie odzywalem sie dostalem od niej wiadomosc ze chce sie spotkac, ja jednak nie mialem na to ochoty wolalem pobyc w 4 scianach ( tak tez jej odpisalem) ;/ zastanawialem sie czym zasluzylem sobie na takie traktowanie i dlaczego moja dziewczyna jest ze mna od roku skoro mnie nie kocha?? Dostalem odpowiedz ze jutro(czyli dzisiaj) jest wyjazd do tego lublina i lepiej zebysmy o tym porozmawiali bo nie za wesolo bedzie na sylwestrze. Wieczorem postanowilem z nia porozmawiac co prawda przez gg bo bylo juz za pozno na spotkanie . I w tym momencie prosze was o pomoc i powiedziec co dokladnie zle zrobilem. Powiedzialem jej zeby zostala dla mnie jeden dzien i zebysmy to sobie wszystko wyjasnili na spokojnie w 4 oczy. Ona powiedziala ze nie moze, jutro(dzisiaj) wszyscy jada wiec ona tez pojedzie, pozatym jest spakowana z siostra i obecala mamie ze pojedzie z grupa. Ja na to ze pojedziemy dzien pozniej, siostra jej wezmie torbe i nic sie takiego nie stanie dojedziemy nastepnego dnia. Moja dziewczyna zapytala czemu nie chce tam na miejscu rozmawiac, powiedzialem ze tam nie bedzie gdzie pelno ludzi wole spokojnie usiasc i porozmawiac a nastepnego dnia tam dojedziemy. Rozmowa jeszcze troche tak trwala zakonczylo sie na tym ze postawilem ja na ostrzu noza ;/ powiedzialem ze sa sprawy wazne i wazniejsze. Zapytalem co jest wazniejsze ja czy ten wyjazd - chyba przesadzilem . Ona na to zebym jej nie stawial w takiej sytuacji bo ja ograniczam itd, rozmowa zakonczyla sie w klotni. A dzis mamy dzisiaj ;/ ona pojechala ja jak widac zostalem niedawno co dostalem od niej esemesa " Hej wiesz jade juz pociagiem i tak wiedziales ze pojade przyjedz prosze sam go chciales ze mna spedzic ;/ " - sam juz nie wiem co mam robic, serce mowi jedz rozum podpowiada zeby zostac
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
mam nawet chore mysli zeby zakonczyc ten zwiazek ...