Dzisiejsza nietrwałość związków
Moderator: modTeam
Dzisiejsza nietrwałość związków
Zastanawiam się nad pewną tendencją obecną wśród dzisiejszego pokolenia 20- i 30-latków. Mianowicie wydaje mi się, że zmieniliśmy dość mocno swoje podejście do związków. Staliśmy się chyba może nawet trochę leniwi! Dlaczego?
Nasi rodzice nie rozstawali się ze sobą tak często, nie mieli tylu poważnych związków. Zwykle poznawali się w liceum lub na studiach, parę lat "chodzenia", ślub, dzieci...standardzik. I nawet sporo szczęśliwych małżeństw jest z tamtego okresu (moi rodzice, rodzice mojej kobiety, rodzice znajomych, rodzina).
Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej. Gdy rozglądam się wokoło po ludziach mnie otaczających, gdy czytam to forum to zauważam, ze dzisiejsi 30-latkowie to ludzie zwykle z "odzysku". Po jednym lub dwóch nieudanych, dłuższych związkach, wspólnym mieszkaniu, w końcu rozczarowaniu drugą osobą. Odchodzą i próbują szukać na nowo drugiej połówki pomarańczy. Zastanawia mnie z czego to wynika? Czy z naszej, XXI-wiecznej dążności do perfekcji? Czy może z lenistwa, bo nie chce nam się pracować nad związkami, a każde z wad czy problemów w związku traktujemy jako widoczną rysę na brylancie (taką tendencję zauważam też na forum, najczęstszą radą jest "rzucić w cholerę, tego kwiatu pół światu, znajdziesz lepszą, lepszego")?
Mam sporo tez, ale poczekam na Wasze wypowiedzi, jeżeli będziecie mieli ochotę na dyskusję.
Nasi rodzice nie rozstawali się ze sobą tak często, nie mieli tylu poważnych związków. Zwykle poznawali się w liceum lub na studiach, parę lat "chodzenia", ślub, dzieci...standardzik. I nawet sporo szczęśliwych małżeństw jest z tamtego okresu (moi rodzice, rodzice mojej kobiety, rodzice znajomych, rodzina).
Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej. Gdy rozglądam się wokoło po ludziach mnie otaczających, gdy czytam to forum to zauważam, ze dzisiejsi 30-latkowie to ludzie zwykle z "odzysku". Po jednym lub dwóch nieudanych, dłuższych związkach, wspólnym mieszkaniu, w końcu rozczarowaniu drugą osobą. Odchodzą i próbują szukać na nowo drugiej połówki pomarańczy. Zastanawia mnie z czego to wynika? Czy z naszej, XXI-wiecznej dążności do perfekcji? Czy może z lenistwa, bo nie chce nam się pracować nad związkami, a każde z wad czy problemów w związku traktujemy jako widoczną rysę na brylancie (taką tendencję zauważam też na forum, najczęstszą radą jest "rzucić w cholerę, tego kwiatu pół światu, znajdziesz lepszą, lepszego")?
Mam sporo tez, ale poczekam na Wasze wypowiedzi, jeżeli będziecie mieli ochotę na dyskusję.
Moim zdaniem, to wcale nie jest lenistwo. Choc oczywiscie rozne przypadki sie zdarzaja. Wg mnie po prostu szkoda zycia na uzeranie sie caly czas. Jak zgrzyty sa codziennoscia na calej linii, dogadac sie nie da, to nie ma innej drogi. Nie mam zamiaru obudzic sie np w wieku lat 35 i stwierdzic, ze np ten sredni zwiazek w ktorym bylam, stal sie malzenstwem a teraz ledwo ze soba rozmawiamy.damian24 pisze:Zastanawia mnie z czego to wynika? Czy z naszej, XXI-wiecznej dążności do perfekcji? Czy może z lenistwa, bo nie chce nam się pracować nad związkami, a każde z wad czy problemów w związku traktujemy jako widoczną rysę na brylancie (taką tendencję zauważam też na forum, najczęstszą radą jest "rzucić w cholerę, tego kwiatu pół światu, znajdziesz lepszą, lepszego")?
Nie jestem pedantka (to a propos "rysy na brylancie"), ale jednak istnieje jakas poprzeczka, ktorej nie opuszcze. Bo chce byc naprawde szczesliwa...
W moim przypadku i wiekszosci moich znajomych (oczywiscie mowa o rodzicach) to sie nie zgadza Duzo rozstan, szybkie sluby, szybkie rozwody, do wyboru do koloru Takze nie ma regulydamian24 pisze:Nasi rodzice nie rozstawali się ze sobą tak często, nie mieli tylu poważnych związków. Zwykle poznawali się w liceum lub na studiach, parę lat "chodzenia", ślub, dzieci...standardzik. I nawet sporo szczęśliwych małżeństw jest z tamtego okresu (moi rodzice, rodzice mojej kobiety, rodzice znajomych, rodzina).
Olivia pisze:damian24 pisze:rodzice mojej kobiety
To ja z innej beczki. Jednak jesteście razem?
Tak Problemy wydaje się być na stałe rozwiązany. Jest lepiej niż było przed problemami
Sophie, nie chodzi mi tutaj o większe sprzeczki, stałe kłótnie osób do siebie niedopasowanch, ale też np. o porzucanie związków, gdy po paru latach pojawi się stagnacja i codzienne życie. Uciekamy do wrażeń? Pragniemy znowu czuć motyle w brzuchu?
damian24 pisze:Pragniemy znowu czuć motyle w brzuchu?
swietnie jest od poczatku kogos poznawac... znowu byc zakochanym ja jestem po 3 letnim zwiazku, teraz jestem z dziełcha inna juz pol roku i jst ok
So understand;
Don't waste your time always searching for those wasted years,
Face up...make your stand,
And realise you're living in the golden years.
Don't waste your time always searching for those wasted years,
Face up...make your stand,
And realise you're living in the golden years.
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
Ja bym postawił prawdopodobnie niepopularną tezę, że to, o czym piszesz wynika z powszechnej jednoczesności poznawania kogoś i rozpoczynania z nim związku. Przyznasz chyba, że taka jest reguła. Regułą w pokoleniu naszych rodziców były długie znajomości, podchody, gierki, zanim rozpoczęło się związek. Dzisiaj tempo jest inne. Jedna "akcja" i już jesteśmy razem i możemy zacząć się poznawać stawiając niejako właściwą kolejność na głowie. (Chociaż "właściwą" to chyba nie jest dobre słowo.) Nic dziwnego, że niektórzy potem do siebie nie pasują. Ale jest i druga strona medalu. Obecnie rzadko można znaleźć trwały, mocny związek, gdzie w łóżku jest coś nie tak. Bo to jakby z definicji przeczy sile więzi. Natomiast mam wrażenie, że 20-30 lat temu taka sytuacja była bardziej powszechna. Bo przeciętny człowiek miał w życiu nie 10 partnerów, tylko 2-3...
Tzn ja nie wysuwam żadnych tez, tak sobie głośno myślałem <browar>
Tzn ja nie wysuwam żadnych tez, tak sobie głośno myślałem <browar>
soul of a woman was created below
A co jak ze stagnacja przychodza klotnie? Ciagle spory i wyrzuty, problemy praktycznie nie do przejscia? Z jednej strony chce sie swietego spokoju, z drugiej jakis pozytywnych wrazen.
Patrzac na moich rodzicow i nablizsze srodowisko (ludzi w tym wieku, czyli nieco po 40stce) nie widze, zeby zycie codzienne i stagnacja byly jedynymi powodami sypania sie malzenstw. Problem w tym, ze wraz z nimi pojawiaja sie wieksze klopoty, niedopowiedzenia itd. I tak, od tego niektorzy pewnie uciekaja. Inni probuja rozwiazac kwestie sporne, najczesciej bez skutku.
Mysle, ze to tez moze byc zwiazane z wypaleniem sie uczucia. Tzn. ono nie znika, ale nie jest juz tak silne, nie ma namietnosci. Jest po prostu zycie...
I dlatego teraz stoje niejako na rozdrozu. Ale to juz inny temat.
[ Dodano: 2006-07-13, 11:44 ]
Ja dopiero 3 mialam, choc w sumie jednego mozna skreslic
Patrzac na moich rodzicow i nablizsze srodowisko (ludzi w tym wieku, czyli nieco po 40stce) nie widze, zeby zycie codzienne i stagnacja byly jedynymi powodami sypania sie malzenstw. Problem w tym, ze wraz z nimi pojawiaja sie wieksze klopoty, niedopowiedzenia itd. I tak, od tego niektorzy pewnie uciekaja. Inni probuja rozwiazac kwestie sporne, najczesciej bez skutku.
Mysle, ze to tez moze byc zwiazane z wypaleniem sie uczucia. Tzn. ono nie znika, ale nie jest juz tak silne, nie ma namietnosci. Jest po prostu zycie...
I dlatego teraz stoje niejako na rozdrozu. Ale to juz inny temat.
[ Dodano: 2006-07-13, 11:44 ]
Czemu od razu 10?Sir Charles pisze:Bo przeciętny człowiek miał w życiu nie 10 partnerów, tylko 2-3...
Ja dopiero 3 mialam, choc w sumie jednego mozna skreslic
To moi rodzice jako wyjatek potwierdzaja regule?Sir Charles pisze:Regułą w pokoleniu naszych rodziców były długie znajomości, podchody, gierki, zanim rozpoczęło się związek.
..bo rodzina nie uczuciem była silna, ale majątkiem, mieszkaniem i przeglądaniem się we własnej nieudolności. Razem było łatwiej. Kwaterunkowe M-3 w blokowisku, polonez przed blokiem i piszemy swoją bajkę. Nie rozstajemy się, bo nie mamy dokąd pójść. Pani Krysia z
zakładu za zasłonką robi mężowi loda, żona o tym wie, ale dla dobra swojego, teściowej i sąsiadów trzyma męża. I na odwrót? Bo kto facetowi będzie gotował . Teraz możemy wziąć kredyt i zamieszkać u siebie, przydziałow nie ma. Cytując Kukiza:
Zmyj podłogę wyrzuć śmieci!
Potem idź wyprowadź psa!
Umiesz robić tylko dzieci
Na censored za ciebie wychodziłam!
Ty censored
censored się
idź w censored, jebaj się
oddup się
Co ty censored dziś zrobiłeś?!
Ujebałeś znowu się!
Śmieci jeszcze nie wyrzuciłeś
censored jak mi z tobą źle!
...
Pijesz ciągle censored
Nic do domu nie przynosisz pieniędzy
Cały dom już censored nie wie co się dzieje
Żyję z tobą censored w nędzy!
spłycone co?
a ja znam, niejednych takich znam - i jesli ludzie nie są na tyle dojrzali, żeby nad sobą pracować to już wolę rozwiązanie sophie.
zakładu za zasłonką robi mężowi loda, żona o tym wie, ale dla dobra swojego, teściowej i sąsiadów trzyma męża. I na odwrót? Bo kto facetowi będzie gotował . Teraz możemy wziąć kredyt i zamieszkać u siebie, przydziałow nie ma. Cytując Kukiza:
Zmyj podłogę wyrzuć śmieci!
Potem idź wyprowadź psa!
Umiesz robić tylko dzieci
Na censored za ciebie wychodziłam!
Ty censored
censored się
idź w censored, jebaj się
oddup się
Co ty censored dziś zrobiłeś?!
Ujebałeś znowu się!
Śmieci jeszcze nie wyrzuciłeś
censored jak mi z tobą źle!
...
Pijesz ciągle censored
Nic do domu nie przynosisz pieniędzy
Cały dom już censored nie wie co się dzieje
Żyję z tobą censored w nędzy!
spłycone co?
a ja znam, niejednych takich znam - i jesli ludzie nie są na tyle dojrzali, żeby nad sobą pracować to już wolę rozwiązanie sophie.
damian24 pisze:zauważam też na forum, najczęstszą radą jest "rzucić w cholerę, tego kwiatu pół światu, znajdziesz lepszą, lepszego
Taka rada leci zazwyczaj do dzieciakow i ludzi z malym stazem
A zauwazyles jak bardzo ludzie sa znudzeni? Jak w dzisiejszych czasach rozwinela sie sexualnosc i w jak wczesnym wieku ludzie zaczynaja wspolzycie?
Ja obstawiam ze to wszystko bierze sie z nudy, szybszego tempa zycia, a takze wychowania i zwyklej ludzkiej zachlannosci.
Czlowiek naoglada sie pieknych bilboardow, pieknych panien w filmach i opowiesci o cudownej milosci itp. A pozniej przychodzi konfrontacja z twarda rzeczywistoscia i zalamka.
Bo znona ma cellulit, przytyla itp. a w kolo tyle pieknych panien...przykladow mozna mnozyc, a przetrwaja tylko ci ktorzy szukaja czegos wiecej anizeli chwilowej rozrywki ;DD
<zmieszany> -> uwielbiam tę mordę
-> ta też jest fajna
-> często sie śmieję...ze wszystkiego...
-> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy
-> ta też jest fajna
-> często sie śmieję...ze wszystkiego...
-> jak mnie ktos wku$%^&!
;DD -> jeszcze ta mi lezy
gracja pisze:bo rodzina nie uczuciem była silna, ale majątkiem, mieszkaniem i przeglądaniem się we własnej nieudolności.
brednie Właśnie w poprzednim ustroju zabito pojęcie mezaliansu. Nie było czegoś takiego. Nie było tak rozpowszechniony proceder handlowania uczuciem i dupą. Normalniej było. Uczciwiej
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Dzis juz mało kto jest odpowiedzialny , dzis - po rozwód siega sie jak po wykształcenie , dzis - samotna kobieta z dzieckiem to nie problem , dzis- jak i jedni tak i drugi, sa w stanie zyc samotnie , lub na kocią łapę i nikt (albo niewielu ) to neguje , Dzis - nie "wstydzą" rzeczy , które "wstydziły" kiedys . Kiedys normalnosc była , ze tak powiem europejska , albo Polska .....dzis - jest coraz bardziej amerykanska !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:Dzis juz mało kto jest odpowiedzialny , dzis - po rozwód siega sie jak po wykształcenie , dzis - samotna kobieta z dzieckiem to nie problem , dzis- jak i jedni tak i drugi, sa w stanie zyc samotnie , lub na kocią łapę i nikt (albo niewielu ) to neguje , Dzis - nie "wstydzą" rzeczy , które "wstydziły" kiedys . Kiedys normalnosc była , ze tak powiem europejska , albo Polska .....dzis - jest coraz bardziej amerykanska !
Dokładnie tak. Przyszło nowe, takie nowe jak z seriali "Seks w wielkim mieście", styl życia promowany przez TVN Style, Cosmopolitan...Mamy mocno egocentryczne czasy.
RedX pisze:Powód wydaje się mi być prosty. Dobrobyt.
Chyba nie...
... z Tedowym hymnem pochwalnym czasów minionych też się nie zgodzę.
Po prostu pojęcie "rodziny" zdewaluowało się. Jej dzisiejsi obrońcy jeszcze bardziej przyczyniają się do upadku wartości podstawowych.
Marzę o wielopokoleniowym domu... po prostu. Gdzie jasno ustawione są sprawy hierarchii i autorytetów, tak bardziej "wśród ludzi" się wyrasta i trochę dla ludzi, a to potem pomaga.
A ja bym postawila teze przeciwna. To teraz bardziej sie walczy, bo wlasnie teraz mozna zyc oddzielnie, wziac rozwod. Wiec walczy sie o zwiazek, bo naprawde sie chce byc razem, a nie tylko dlatego, ze boi, wstydzi sie byc samemu.
A kiedys zwiazki trwaly (zreszta i teraz tak jest), ale tylko na papierze i na pokaz. A tak naprawde przewijajace sie i usankcjonowane trojkaty, oddzielne zycie i sypialnie, tak zwane wychowywanie dzieci jedynie. Tak, mieszkali razem do smierci, ale co z tego. Czy to byly zwiazki, czy byli razem?
A kiedys zwiazki trwaly (zreszta i teraz tak jest), ale tylko na papierze i na pokaz. A tak naprawde przewijajace sie i usankcjonowane trojkaty, oddzielne zycie i sypialnie, tak zwane wychowywanie dzieci jedynie. Tak, mieszkali razem do smierci, ale co z tego. Czy to byly zwiazki, czy byli razem?
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Przeeciez nie wszyscy byli ze soba, bo musieli... .Ja tylko pisze, ze forma sie bardziej zmienila.
A staruszki padaja z przyzwyczajenia. Caly swiat im sie wali i zmienia. Nie musi to miec wiele wspolnego z miloscia, co nie znaczy, ze nigdy nie ma.
A staruszki padaja z przyzwyczajenia. Caly swiat im sie wali i zmienia. Nie musi to miec wiele wspolnego z miloscia, co nie znaczy, ze nigdy nie ma.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Ja jednak obstaję przy swoim. Łatwość, z jaką teraz można odejść od siebie powoduje, że wiele osób szybko się poddaje. Lenistwo też ma tu swój wkład. Po co walczyc o drugiego człowieka, po co dązyć do kompromisu, dawać siebie, jak można "znależć sobie kolejną połówke". Wymienia sie partnerów życiowych no może nie jak rękawiczki, ale conajmniej jak samochody. Kiedyś dodatkowym (może nie najlepszym, ale zawsze) czynnikiem motywującym ludzi do dążenia do porozumienia byl również fakt, że nie było gdzie mieszkać, ciężej sie było samemu utrzymać.
I oczywiśćie nie twierdzę, że to jedyne powody, czy też kluczowe. Wiadomo, że chęć rozstania "wzrasta" w człowieku z czasem. Ale teraz wystarczy spakować walizke i pa.. znajdę sobie inną/innego. Wczoraj usłyszałem stwierdzenie " Nie chcę nigdy wziąć ślubu, bo chcę mieć możliwość swobodnego wyjścia i pierdolniecią drzwiami". I to był całkiem poważny argument. Jak z nim dyskutować? Jak go obalić? Pewnie część Was powie: oki, mądra i przewidująca Kobieta. Świetnie, tylko czy Ktoś bedzie chciał wiązać swoje życie z Kimś, kto zakłada sobie spadochron, że jak mu sie nie spodoba, to wysiada, "a Ty dalej leć w samolocie życia bez drugiego pilota". UI do tego oczywiście bez "żadnych zobowiązań".
Moi dziatkowie przeżyli ze sobą blisko 50 lat. I wiadomo, raz lepiej, raz gorzej. Ale takiej miłości i szacunku wobec siebie nie widziałem nigdzie w "obecnej rzeczywistości". Jednak to może kwestia wychowania i przyjęcia do głowy, że jak się mówi A, to nie robi sie z "gęby cholewy".
I szczerze powiem, że i nad sobą się zastanawiam, bo wkrótce będę jednym z tych, co to "nie zdali egzaminu"...
I oczywiśćie nie twierdzę, że to jedyne powody, czy też kluczowe. Wiadomo, że chęć rozstania "wzrasta" w człowieku z czasem. Ale teraz wystarczy spakować walizke i pa.. znajdę sobie inną/innego. Wczoraj usłyszałem stwierdzenie " Nie chcę nigdy wziąć ślubu, bo chcę mieć możliwość swobodnego wyjścia i pierdolniecią drzwiami". I to był całkiem poważny argument. Jak z nim dyskutować? Jak go obalić? Pewnie część Was powie: oki, mądra i przewidująca Kobieta. Świetnie, tylko czy Ktoś bedzie chciał wiązać swoje życie z Kimś, kto zakłada sobie spadochron, że jak mu sie nie spodoba, to wysiada, "a Ty dalej leć w samolocie życia bez drugiego pilota". UI do tego oczywiście bez "żadnych zobowiązań".
Moi dziatkowie przeżyli ze sobą blisko 50 lat. I wiadomo, raz lepiej, raz gorzej. Ale takiej miłości i szacunku wobec siebie nie widziałem nigdzie w "obecnej rzeczywistości". Jednak to może kwestia wychowania i przyjęcia do głowy, że jak się mówi A, to nie robi sie z "gęby cholewy".
I szczerze powiem, że i nad sobą się zastanawiam, bo wkrótce będę jednym z tych, co to "nie zdali egzaminu"...
A ja myślę,że poniekąd miłość"umiera" na nasze własne zyczenie.
Często jest tak,że ludzie będąc w nieco poważniejszych związkach -tzn.po fazie pierwszego zauroczenia,myśla iż drugi człowiek nalezy do niech...i po prostu przstają się się starać.
Pozatym związek aby był szczęsliwy wymaga pielegnacji.Roslinki bez wody tez przeciez w końcu usychają.Nawet te najpiekniejsze:)
Często jest tak,że ludzie będąc w nieco poważniejszych związkach -tzn.po fazie pierwszego zauroczenia,myśla iż drugi człowiek nalezy do niech...i po prostu przstają się się starać.
Pozatym związek aby był szczęsliwy wymaga pielegnacji.Roslinki bez wody tez przeciez w końcu usychają.Nawet te najpiekniejsze:)
Please to meet you.
Hope you guess my name.
But what's puzzling you.
Is the nature of my game...
Hope you guess my name.
But what's puzzling you.
Is the nature of my game...
Teraz tez nie jest latwo odejsc. Nie kazdy moze sie sam utrzymac, trzeba cos zrobic z dziecmi, kredytami, nie wiadomo czy znajdzie sie ktos nastepny. Latwiej jest odejsc z wolnego zwiazku bez dzieci. Tylko nie da sie tego porownac z przeszloscia, bo takich po prostu prawie nie bylo.
Jak sie juz jest w malzenstwie, to wszystko sie bardzo komplikuje. Jakos nie widze tego tak, ze kiedys ludzie bardziej walczyli. Dluzej byli formalnie zwiazani. Ale ile w tym bylo bycia razem? Pewnie, jak juz ludzie maja po 70-80 lat, wnuki itd, to ich zwiazek wyglada inaczej. Nie pamieta sie juz o romansach, zdradach, biciu i piciu. I robia zlote gody i wszyscy sie ciesza...
Przede wszystkim nalezy liczyc na dojrzalosc i madrosc ludzi. Tacy nie beda pochopnie podejmowac decyzji, takim nie jest latwo trzasnac drzwiami.
Jak sie juz jest w malzenstwie, to wszystko sie bardzo komplikuje. Jakos nie widze tego tak, ze kiedys ludzie bardziej walczyli. Dluzej byli formalnie zwiazani. Ale ile w tym bylo bycia razem? Pewnie, jak juz ludzie maja po 70-80 lat, wnuki itd, to ich zwiazek wyglada inaczej. Nie pamieta sie juz o romansach, zdradach, biciu i piciu. I robia zlote gody i wszyscy sie ciesza...
Przede wszystkim nalezy liczyc na dojrzalosc i madrosc ludzi. Tacy nie beda pochopnie podejmowac decyzji, takim nie jest latwo trzasnac drzwiami.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Hmm. No może.... ciężko odmówić Ci logicznej argumentacji...
A co do stwierdzenia, które usłyszałem, to też nie jest ono zupełnie pozbawione sensu, tym bardziej, że nie dopisałem tam, że oczywiście w założeniu, jeśli pojawia się związek, to ma być na zawsze. Tylko to jakoś tak mi nie "współgra": na całe życie z opcją łatwego uwolnienia. Ale żeby było jasne. Nie neguję takiego poglądu, nie oceniam. Po prostu ja myślę inaczej. Pomimo swoich doświadczeń.
A co do stwierdzenia, które usłyszałem, to też nie jest ono zupełnie pozbawione sensu, tym bardziej, że nie dopisałem tam, że oczywiście w założeniu, jeśli pojawia się związek, to ma być na zawsze. Tylko to jakoś tak mi nie "współgra": na całe życie z opcją łatwego uwolnienia. Ale żeby było jasne. Nie neguję takiego poglądu, nie oceniam. Po prostu ja myślę inaczej. Pomimo swoich doświadczeń.
Najbardziej mnie jednak zastanawia , odchodzenie od siebie i tu chodzi mi tylko o kobiety i pisze to na podstawie obserwacji swojego srodowiska i ludzi w koło , w mym , ze tak powiem miasteczku . Gdy kobieta dowiaduje sie iż ją maż zdradizł , wywala go z gratami za drzwi , mimo iz w miare dobrze z sobą zyli i mieli, mają wspulne dzieci .Jak to jest ? wielka miłosc niby ,a tu prosze jedna zdrada i won ! obrót w uczuciach o 180 stopni .Nagle to nie jest Misio - tylko censored , nie kurczaczek - a" h u j "
Zaiste wielka miłosc ich łaczyła , jak i zwiazała przed ołtarzem
Zaiste wielka miłosc ich łaczyła , jak i zwiazała przed ołtarzem
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Myślę, że za szybszym rozpadem związków odpowiedzialne są: emancypancja kobiet( jesteśmy bardzoej niezależne i umiemy dać sobie rade same), staliśmy sie wszyscy bardziej egoistyczni i chcemy postawić na swoim przez co nie umiemy dość w kłutni do kompromisów. No i lansowane w mediach podejscie do tego by kożystać z życia, że wszystko można ulepszyć lub wymienic na lepszy model.
Wiesz ostatnio sama zastanawiałam się nad tym o czym napisałeś.
Czy wynika to z lenistwa?nie sądze.
Wydaje mi się,że w dzisiejszych czasach ludzie są tak zapatrzeni w kasę,władzę i siebie samych,że nie mają czasu ani chęci na pielęgnowanie swoich związków.
Nie wiem do końca z czego to wynika.
Wiem tylko tyle,że (tak jak napisałeś)kiedyś było inaczej.Nasi rodzice,dziadkowie poznawali się na studiach,w szkole...potem związek,ślub,dzieci i tak do dzisiaj.
To były czasy :d
Czy wynika to z lenistwa?nie sądze.
Wydaje mi się,że w dzisiejszych czasach ludzie są tak zapatrzeni w kasę,władzę i siebie samych,że nie mają czasu ani chęci na pielęgnowanie swoich związków.
Nie wiem do końca z czego to wynika.
Wiem tylko tyle,że (tak jak napisałeś)kiedyś było inaczej.Nasi rodzice,dziadkowie poznawali się na studiach,w szkole...potem związek,ślub,dzieci i tak do dzisiaj.
To były czasy :d
Carpe diem!
Przede wszystkim w samych siebie. "Mi się należy, moje..." wiecej w Nas egoizmu. W pewnym sensie jest to zupełnie zdrowe, ale nie sluży za bardzo związkowaniu. Empatia tez popada w zapomnienie, ta wewnątrzzwiązkowa. Ogólnie wydaje mi się, że wiecej teraz w "nas" jest "Ty i ja", "moje, twoje".. zamiast "nasze"... c'est la vie
Przyczyna sa czasy, problemy które bardziej oddalają ludzi od siebie, niż zbilażją. Nowe formy rozrywki jak internet, telewizja, przez co zapominamy o drugiej osobie. Regres wartości. Inne priorytety, nastawienie do świata.
Dawniej ludzie inaczej żyli, bliżej Boga. Bardziej serio traktowali np. małżeństwo.
Dawniej ludzie inaczej żyli, bliżej Boga. Bardziej serio traktowali np. małżeństwo.
... każda dziewczyna powinna nosić głowę wysoko, z tego powodu, że jest kobietą, że była dla Stwórcy doskonale skończoną poprawką do spartaczonego Adama.
PO prostu związki i rodziny przestały pełnić funkcję ułatwienia wychowania dzieci, materialnego wsparcia kobiety, itp. itd.
(Chociaż akurat Polski to w mniejszym stopniu dotyczy. Pary tworzą związki ale się niechętnie rozmnażają bo ludzie boją się o utratę pracy - dokładnie tak samo jak w naturze - ograniczone ilości pokarmu powodują spadek ilości potomstwa)
Teraz wchodzenie w związki służy raczej ROZWOJOWI mentalnemu, intelektualnemu i emocjonalnemu kobiet i mężczyzn. A to wymaga szukania i "próbowania" wielu partnerów.... ?
Inna sprawa, że w mniemaniu niektórych osobników - tak rozumiane zwiazki mają służyć do przyjemności i wygody - więc jak coś troszkę nie zapasuje - to do widzenia. I powtarzają całą lekcję od początku. Łatwo przyszło - łatwo poszło.
(Chociaż akurat Polski to w mniejszym stopniu dotyczy. Pary tworzą związki ale się niechętnie rozmnażają bo ludzie boją się o utratę pracy - dokładnie tak samo jak w naturze - ograniczone ilości pokarmu powodują spadek ilości potomstwa)
Teraz wchodzenie w związki służy raczej ROZWOJOWI mentalnemu, intelektualnemu i emocjonalnemu kobiet i mężczyzn. A to wymaga szukania i "próbowania" wielu partnerów.... ?
Inna sprawa, że w mniemaniu niektórych osobników - tak rozumiane zwiazki mają służyć do przyjemności i wygody - więc jak coś troszkę nie zapasuje - to do widzenia. I powtarzają całą lekcję od początku. Łatwo przyszło - łatwo poszło.
"Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni."
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
Cyceron (Cicero Marcus Tullius, 106-43 p.n.e.)
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
jabłoń pisze:Inna sprawa, że w mniemaniu niektórych osobników - tak rozumiane zwiazki mają służyć do przyjemności i wygody - więc jak coś troszkę nie zapasuje - to do widzenia. I powtarzają całą lekcję od początku. Łatwo przyszło - łatwo poszło.
...od przyjemności i wygody niedaleko juz do lenistwa, a z lenistwa wynikałaby raczej niechęć do właśnie "powtarzania całej lekcji od początku". Przecież to wszystko takie męczące... Jak to jest Jabłonko?
soul of a woman was created below
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 584 gości