narzeczeństwo, małżeństwo- jaki wiek?

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 06 sty 2007, 00:16

OneLove pisze:Czy to coś zmienia w was samych (nie chodzi mi o zmiane nazwiska i obrączke)
Tak, mysle ze tak. Poczucie zakladania wlasnej rodziny, jakas taka pewnosc, stalosc, kolejny nowy etap zycia, jakas ewolucje :)
toya pisze:piszecie, ze malzenstwo w studiach nie przeszkadza
Jak to nie?Przeszkadza ;P Mi by przeszkadzalo :) Bo jak policzyc wydatki zwiazane ze studiami i mieszkanie z oplatami to zostaje chleb z woda :]
toya pisze:to mam pytanie, kto ma placic, za mieszkanie, jedzenie, wydatki na studiach, czasami czesne? skoro obydwoje studiuje dziennie?
Wies zmimo wszystko wielu studentow dziennych tez pracuje ;)
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 06 sty 2007, 10:03

OneLove pisze:Poza tym czy ja na prawda musze to tłumaczyć kolejny raz...

zobacz to Ty najpierw zaczęłas przepytywac moon, a dopiero potem zaczeto zadawac pytania Tobie. Moze po prostu to zwykła ciekawośc, chec poznania innych pogladów.
OneLove pisze:Ja nie wezme slubu tylko dlatego że sie facetowi nie chce testamenu napisać.

a Ty juz napisałaś ??
ja tez nie wzieła bym slubu z takiego powodu. Tylko, że to ylo wymienione nie jako powód tylko jako korzyść dodatkowa, jako cos co formalny związek daje
OneLove pisze:Tyle par żyje bez ślubu i nie mają z tym problemów wiec ja tez ich nie przewiduje.

ja zyje bez slubu i pewno z własnej inicjatywy bym tego nmie zmieniła. Slub chce brac za jakies dwa lata. Mieszkamy razem i jest nam dobrze. A problemy moga być takie jak juz zostaly wymienione np. w szpitalu, do tego slub daje pewne przywileje ( dziedziczenie, rozliczanie sie z podatku i inne). dla nich samych nie zmieniała bym mojego stanu cywilnego.
To dla mnie takie bonusy i tyle. W zyciu nikogo nie bede namawiała na slub.
toya pisze:to mam pytanie, kto ma placic, za mieszkanie, jedzenie, wydatki na studiach, czasami czesne? skoro obydwoje studiuje dziennie? <hmm>

bywaja tacy co pracuja na dziennych. W takim przypadku który podałas mówimy o slubie z osoba niesamodzioelna finansowo. Wtedy albo współmałzonek płaci na studia, albo rodzice. Albo sie ze slubem czeka.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 06 sty 2007, 10:49

OneLove pisze:Nie mam pojęcia,ja nie odrzuciłam katolicyzmu bo nigdy katoliczką nie byłam


ja identycznie :) Ale zdaje sobie jednocześnie sprawę z faktu,że 99 proc kobiet (czasami zaprzeczając, czasami ciągle negując) marzy podświadomie o tej chwili. O tym dniu, uroczystości, sukni. I nie tylko dlatego,że istnieje presja rodziny,że córka musi mieć ślub i wesele. Jak pisałem ,ani mi to ziębi, ani grzeje - czy USC, czy Kościół. Konkubinat fajna sprawa, ale do czasu. Urzędowe papierki i łatwość formalności to jedno, drugie - może i ważniejsze:

moon pisze:Poczucie zakladania wlasnej rodziny, jakas taka pewnosc, stalosc, kolejny nowy etap zycia, jakas ewolucje


nic do dodania nie mam
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow

Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!

http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Grace

Postautor: Grace » 06 sty 2007, 11:08

moon pisze:Jak to nie?Przeszkadza Mi by przeszkadzalo Bo jak policzyc wydatki zwiazane ze studiami i mieszkanie z oplatami to zostaje chleb z woda

jak zarabiasz grosze, to tak.
Awatar użytkownika
Jawka
Weteran
Weteran
Posty: 1046
Rejestracja: 13 maja 2006, 14:14
Skąd: innąd
Płeć:

Postautor: Jawka » 06 sty 2007, 11:22

Gosia... pisze:jak zarabiasz grosze, to tak.
Nie sil się na złośliwości. Ciekawe kto po maturze dostanie taką pracę aby mógł z niej utrzymać mieszkanie, zapłacić za studia i jeszcze jakoś żyć?
"(...) pomyśl... co za głupiec z niego-
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"

Awatar użytkownika
Elspeth
Weteran
Weteran
Posty: 1525
Rejestracja: 15 lip 2004, 12:22
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: Elspeth » 06 sty 2007, 11:25

Jawka pisze:Ciekawe kto po maturze dostanie taką pracę aby mógł z niej utrzymać mieszkanie, zapłacić za studia i jeszcze jakoś żyć?


Dodałabym jeszczę "pracę nie załatwianą przez "plecy""- to już w ogóle prawie cud
Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 06 sty 2007, 11:25

chyba że mama z tatą "zarobiona" jest, mieszkanko kupi, na zbytki wybuli i do samochodzika wachę naleje <evilbat> <diabel>
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
Yenna
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 133
Rejestracja: 14 lis 2006, 18:53
Skąd: Żary
Płeć:

Postautor: Yenna » 06 sty 2007, 11:40

TedBundy pisze:ja identycznie :) Ale zdaje sobie jednocześnie sprawę z faktu,że 99 proc kobiet (czasami zaprzeczając, czasami ciągle negując) marzy podświadomie o tej chwili. O tym dniu, uroczystości, sukni. I nie tylko dlatego,że istnieje presja rodziny,że córka musi mieć ślub i wesele.


Ja się mieszcze w tych 99%, mimo ze nie chodze do kosciola - to chcialabym aby moj slub w kosciele sie odbyl. Dlaczego? Z powodów błachych i śmiesznych - dla wypowiedzenia tej magicznej przysięgi, dla białej sukni, dla uroczystej chwili. Mimo, że katoliczką nie jestem, bo nie wierzę w kościół jako instytucję, która jest naszym pośrednikiem w stosunkach z Bogiem, to chciałabym wziąć ślub w kościele. Na pewno ma na mnie wpływ tradycja, to że jak byłam małą dziewczynką to już sobie wymyśliłam jak bedzie wyglądać mój ślub, to że gdy uczestniczyłam w jakichś ślubach - to zawsze były to śluby kościelne. I pewnie jeszcze jakieś inne powody mną kierują.
A po co mi byłby ślub? Tak jak powiedziała Moon -> to jest początek rodziny.
Nie lubię jak spływa w dół spod mokrych rzęs, Dotykając prawą kroplą ust - Zielony deszcz. Jak zalewa policzki i parzy jak lawa, Co z wulkanu gorącym wodospadem spada.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 06 sty 2007, 11:45

Yenna pisze:Na pewno ma na mnie wpływ tradycja


właśnie :) Tradycja.Zwyczaje. Kwintesencja polskości.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 06 sty 2007, 12:21

Dzindzer pisze:a Ty juz napisałaś


Oczywiście. Uważam,że każdy powinien pozostawić po sobie załatwione sprawy.

Dzindzer pisze:ja zyje bez slubu


Też żyłam,2,5 roku mieszkałam z facetem i nie było żadnych problemów z powodu braku "papierka".

Dzindzer pisze:dla nich samych nie zmieniała bym mojego stanu cywilnego


Ja też.

TedBundy pisze: Tradycja


Właśnie mnie ta tradycja też odstrasza. Nie od kościlengo bo nie wezme go z powodu wiary. Ale ogólnie od slubu i wesela. Wesele powinno polegac na tym,że ludzie cieszą się ze szczęscia "młodej pary" itd a u nas wesele wygląda tak,że wszyscy sie nawalą, potańczą, pojedzą i nawet nie pamiętają za tydzień na czyim weselu byli.
Awatar użytkownika
katerina
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 182
Rejestracja: 10 kwie 2005, 17:35
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: katerina » 06 sty 2007, 12:37

OneLove pisze:Hmmm... Ja sie zastanawiam po co wam w ogóle ten ślub? Co wam to daje? To przecież tylko formlaność, papierek! Nie sprawi,że nagle wszystko bedzie pięknie,nie ustrzeże przed zdradą,problemami itd. Mnie papierek z USC nie jest do niczego potrzebny bo nic by w moim życiu nie zmienił.

Ha! A ja sie niedawno slubilam i to jednak cos zmienia. Trudno powiedziec dokladnie co, ale jednak. Rola spoleczna mi sie zmienila. Z bycia corka przeszlam w bycie zona :)
"Mój panie, na cóż tłumaczyć durniowi, że jest durniem. Przecież jego dureństwo na tym właśnie polega, że nie ma o nim pojęcia."
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 06 sty 2007, 14:37

Gosia... pisze:jak zarabiasz grosze, to tak.
Żebym mogla oplacac studia mieszkanie i jakos zyc tutaj w warszawie to mniej niz 5 tys. na reke bym miec nie mogla :] Jak wszystko ponizej to dla Ciebie grosze to pozostaje mi wspolczuc jedynie Tobie ;)
katerina pisze:Z bycia corka przeszlam w bycie zona
Że co? :?
Awatar użytkownika
katerina
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 182
Rejestracja: 10 kwie 2005, 17:35
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: katerina » 06 sty 2007, 15:02

moon pisze:katerina napisał/a:
Z bycia corka przeszlam w bycie zona
Że co? :?

Normalnie. Do tej pory bylam corka taty, wzielam slub no i juz sie definiuje jako zona :)
"Mój panie, na cóż tłumaczyć durniowi, że jest durniem. Przecież jego dureństwo na tym właśnie polega, że nie ma o nim pojęcia."
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 06 sty 2007, 15:28

katerina pisze:Do tej pory bylam corka taty, wzielam slub no i juz sie definiuje jako zona :)
No ale to brzmi jakby Qzik byl Twoim ojcem - Ty wpierw jego corka a teraz zona :D
Awatar użytkownika
Qzik
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 146
Rejestracja: 26 sty 2005, 19:59
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Qzik » 06 sty 2007, 16:08

moon pisze:No ale to brzmi jakby Qzik byl Twoim ojcem

<boje_sie> <boje_sie> <boje_sie>
A tak w kwestii śłubu, to faktycznie coś się zmienia. Tak jak napisałaś moon jest to uroczyste rozpoczęcie nowego etapu w życiu. Poza tym sam moment ślubu to rytuał, który ma w sobie jakas "moc" i to sie czuje, mimo ze my tylko w USC bralismy. Trudno mi to opisać. W każdym razie jako mąż czuję się świetnie.
Awatar użytkownika
Ted Bundy
Weteran
Weteran
Posty: 5219
Rejestracja: 16 wrz 2005, 16:29
Skąd: IV RP
Płeć:

Postautor: Ted Bundy » 06 sty 2007, 16:21

nie wiem w czym problem :) Dla rodziców zawsze zostaje się córką czy synem, dla partnera/partnerki - mężem/żoną. Wiele ról, role wymienne <diabel>
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow



Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!



http://www.piotrlabuz.pl/

http://michalpasterski.pl/

http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Awatar użytkownika
Qzik
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 146
Rejestracja: 26 sty 2005, 19:59
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Qzik » 06 sty 2007, 16:32

To nie problem. Nabywasz nową rolę, której do tej pory nie miałeś i której konkubinat jednak nie dawal (po 7-letnim życiu w tym stanie wiem coś o tym). Poza tym slowo konkubinat jest brzydkie. :D
Awatar użytkownika
katerina
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 182
Rejestracja: 10 kwie 2005, 17:35
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: katerina » 06 sty 2007, 16:37

moon pisze:No ale to brzmi jakby Qzik byl Twoim ojcem - Ty wpierw jego corka a teraz zona :D

No moze troche masz racje :) To przez kaca :D Qzik i moj ojciec to dwie rozne osoby :D
"Mój panie, na cóż tłumaczyć durniowi, że jest durniem. Przecież jego dureństwo na tym właśnie polega, że nie ma o nim pojęcia."
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 06 sty 2007, 16:45

OneLove pisze:Przysięgać w kościele to możesz bez ślubu. I nie tylko,podobno Bóg jest wszędzie! Czemu nitk nie idzie ot tak po prostu do kościoła z drugą połówką i sobie nie przysięga "miłości ,wiernośći..." tylko musi być "pubilczność".
Ja chcę przy świadkach, dlaczego mam w ukryciu? Ty sobie bierz nawet w kanale, bo przecież miejsce ważne nie jest, prawda?

I cześć wszystkim, w szczególności Haro i Katerina <hahaha>

O rany, topiki pomyliłam!

Co do tematu: Ślub biorę 2 czerwca, w tym roku. Uważam, że jest to dobry wiek, wcześniej może byłoby za wcześnie - właśnie przeżywam pierwszą falę rozwodów moich znajomych, mniej więcj będących w tym samym wieku co ja.

Miałam czas zweryfikować kandydata na męża - nie wypaliło. Gdybyśmy się na ten ślub wcześniej zdecydowali, dwa lata temu załatwiałabym papiery rozwodowe.

No cóż, każdy niech sobie w swoim tempie i czasie robi co uważa. Ja dopiero teraz jestem w pełni świadoma tego, co robię. Pora się ustatkować ;)
Awatar użytkownika
InViolet
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 69
Rejestracja: 23 kwie 2006, 21:21
Skąd: z domu :)
Płeć:

Postautor: InViolet » 06 sty 2007, 16:50

OneLove pisze:ludzie wierzą,że chcą brac ślub ,że chcą mieć dzieci



no wlasnie, wierzacy chce brac slub przed Bogiem, bo uwazaja ze Bog jest im potrzebny, bo chca z Nim zyc w zgodzie. i nie czepiaj sie ze skoro wierza to dlaczego np uprawiaja seks.. gdyby wszyscy naprawde trzymali sie religii tak jak mowisz to nikt by do spowiedzi nie chodzil! ani jedna osoba! i wtedy wszyscy byliby swieci! a czlowiek idzie swoja droga, postepuje jak mu sumienie nakazuje i wazne jest to aby on sam czul ze jest w porzadku wobec Boga. a jesli nie jest zeby czul ze zle zrobil.. i tak np seks mysle ze Bog to rozumie, rozumie ze czlowiek jest slaby i ciezko mu z tego zrezygnowac, ale mimo wszystko wybacza. nie trzeba byc od razu idealnym katolikiem... "kto z Was nie grzeszy niech pierwszy rzuci kamien.." jednak Jezus zdawał sobie sprawe z tego ze ludzie grzesza i to jest jakby normalne.. od tego jest spowiedz. ja uwazam ze nalezy zyc zgodnie ze soba, i niekoniecznie trzeba spedzic zycie z rozancem w reku i byc na kjazdej mszy, i nie trzeba slepo podazac za tym co narzuca kosciol bo to tylko instytucja. jak ktos juz tu pisal wiara ma sie nijak do tej instytucji. wiara= zycie w zgodzie z wlasnym sumieniem, liczenie sie z Bogiem, kochanie Go.. a nie wiara=spełnianie wszystkich nakazow itd narzuconych przez nasza religie. ja tak to rozumiem. i nie atakuj Moon, bo ona moze akurat mysli podobnie do mnie, moze mysli tak wielu ludzi wierzacych? i to ze ona współzyje bez slubu nie znaczy ze nie chce aby Bog jej towarzyszyl w dalszym zyciu z mężem! nie badz ograniczona ze jak katolik to idealny. nikt nie jest idealny..
:*
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 06 sty 2007, 17:15

Tak jak napisała Pani Minister: katolik nie równa się katolik bez grzechu - to a propos powyższej dyskusji.

Ślub chcę ze względu na m.in. nowy status społeczny (już nie chcę być jakąś tam panienką, tylko żoną), zdobycie poczucia bezpieczeństwa i pewności (po swoich przejściach jak nie zobaczę na papierze, to palcem nie kwinę i niczego wielkiego budować nie będę), a także ze względów majątkowych i prawnych (testament to se można w buty wsadzić, bo najbliższa rodzina ma prawo podważyć). Już pomijam to, że wierzę i nie wyobrażam sobie na dłuższą metę żyć w konkubinacie - traktuję to jako konieczny stan przejściowy, który ostatnio oboje mamy ochotę jak najszybciej zakończyć.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 06 sty 2007, 18:54

OneLove pisze:Oczywiście. Uważam,że każdy powinien pozostawić po sobie załatwione sprawy.

chyba jeszcze za malo posiadam, by oplacało mi sie tworzyc testament
mrt pisze:Ty sobie bierz nawet w kanale, bo przecież miejsce ważne nie jest, prawda?

no dla mnie znaczenia duzego nie ma, najchetniej w jakims ładnym, ale na ładne to mnie nie stac, a moze bedzie mnie stac za te dwa lata, cholera to wie
Awatar użytkownika
katerina
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 182
Rejestracja: 10 kwie 2005, 17:35
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: katerina » 06 sty 2007, 20:40

mrt pisze:I cześć wszystkim, w szczególności Haro i Katerina <hahaha>

Czesc :) Co sie tak smiejesz?
mrt pisze:No cóż, każdy niech sobie w swoim tempie i czasie robi co uważa. Ja dopiero teraz jestem w pełni świadoma tego, co robię. Pora się ustatkować ;)

Ja tez, no i sie ustatkowalam. Dobrze mi z tym.
mrt pisze:Ślub chcę ze względu na m.in. nowy status społeczny (już nie chcę być jakąś tam panienką, tylko żoną),

O, no wlasnie!
"Mój panie, na cóż tłumaczyć durniowi, że jest durniem. Przecież jego dureństwo na tym właśnie polega, że nie ma o nim pojęcia."
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 06 sty 2007, 21:49

mrt pisze:Ja chcę przy świadkach, dlaczego mam w ukryciu?


Nie to miałam na myśli.

mrt pisze:Miałam czas zweryfikować kandydata na męża


A skąd wiesz,że teraz to "ten"? Mnie sie też kiedyś wydawało,że "ten". Wtedy byłam o tym przekonana. Teraz wiem,że bym błąd zrobiła.

milusia_sweet pisze:nie czepiaj sie


Już chyba wyjasniłam z 10 razy,że pytam a nie "czepiam się".
milusia_sweet pisze:gdyby wszyscy naprawde trzymali sie religii tak jak mowisz to nikt by do spowiedzi nie chodzil!


No nie wiem,przecież grzechy sie też nieświadomie popełnia. Pewnie gdyby każdy sie 100 razy zastanowił nad tym co robi to by faktycznie mniej ludzi robiło coś głupiego.

milusia_sweet pisze:nie trzeba slepo podazac za tym co narzuca kosciol bo to tylko instytucja


Słowa "kościół" uzyłam jako skrótu myślowego. Nie chodziło mi o to,że każdy powinien ślepo księdza słuchać tylko raczej postepowac zgodnie z przykazaniami i naukami zawartymi w Biblii. Przecież dla katolika przykazania i Biblia są jakimś wyznacznikami postepowania.Chyba.

mrt pisze:jak nie zobaczę na papierze, to palcem nie kwinę i niczego wielkiego budować nie będę


Możesz wyjasnić? Mnie sie wydaje,że slub to przypieczętowanie tego co już zbudowane i rozwijanie (rozbudowywanie) tego. Poczatek nowego zycia,to na pewno, ale na solidnych (chyba) podstawach. Kurde ja chyba mam jakieś wyidealizowane pojęcie :P

Dzindzer pisze:chyba jeszcze za malo posiadam, by oplacało mi sie tworzyc testament


Testament to nie tylko zapisywanie komuś czegoś,ja np. nie chciałam żeby inni decydowali za mnie o mojej własności i np. o takich sprawach jak mój pogrzeb. Wiem,ze sie kazdemu wydaje,że "jest młody i ma czas' ale tak na prawde to nigdy nic nie wiadomo. Nie chce tu zostawić niedokończonych spraw,obarczać kogoś odpowiedzialnością za moje sprawy,zwierzęta itd.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 06 sty 2007, 22:08

milusia_sweet pisze:i nie atakuj Moon, bo ona moze akurat mysli podobnie do mnie
Ano tak :D Dalam temu juz wyraz :) A tak w ogole dzieki ze mnie tu jakos tak nieco moze nawet troche bronicie ;)
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 06 sty 2007, 22:15

OneLove pisze:Nie to miałam na myśli.
Przeczytałam cały topik po czasie, to już wiem :)
OneLove pisze:A skąd wiesz,że teraz to "ten"? Mnie sie też kiedyś wydawało,że "ten". Wtedy byłam o tym przekonana. Teraz wiem,że bym błąd zrobiła.
Myślę, że jest zdecydowanie wyższe prawdopodobieństwo, że to ten, bo mam skalę porównawczą. Wtedy nie miałam. Poza tym jak się ma 30 lat to się na inne rzeczy zwraca uwagę niż jak się ma 20, więcej szczegółów się dostrzega. I mniej rzeczy bagatelizuje.
OneLove pisze:Możesz wyjasnić? Mnie sie wydaje,że slub to przypieczętowanie tego co już zbudowane i rozwijanie (rozbudowywanie) tego. Poczatek nowego zycia,to na pewno, ale na solidnych (chyba) podstawach. Kurde ja chyba mam jakieś wyidealizowane pojęcie
Ślub traktuję teraz jako początek, a nie jak stypę, która przypieczętowuje życie. Kiedyś miałam podejście odwrotne, teraz mi się zmieniło. Solidne podstawy chyba są - od ponad dwóch lat jesteśmy razem, każde z własnym bagażem niefajnych historii, a mimo to jakoś gra, kochamy się i chcemy razem być. Ale solidne podstawy a budowanie rzeczy, które są jak najbardziej wymierne i przeliczalne na pieniądze, to ja jednak wolę po ślubie budować. Przejechałam się raz i akurat w tym temacie ryzykować już nie chcę.

[ Dodano: 2007-01-06, 22:28 ]
Zapomniałam dopisać, że nie tylko ja mam takie doświadczenia i nie tylko ja się przejechałam. On też.
Ostatnio zmieniony 06 sty 2007, 22:29 przez mrt, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
jaguar166
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 88
Rejestracja: 22 lis 2006, 19:03
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: jaguar166 » 06 sty 2007, 22:29

Ja to już jestem zaręczona ze swoim Jedynym... Mimo tego ze jeszcze nie mam skończonych 18 lat :). Każdy wiek dobry jest na ślub... I myślę że jeśli się kocha to nie jest to głupotą.. Często miłość jest ślepa i można się na niej nieźle przejechać lecz mimo wszystko ślub jest powiązaniem ze sobą kochanków i stanowi łańcuch.
Carpe Diem
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 06 sty 2007, 22:36

jaguar166 pisze: ślub jest powiązaniem ze sobą kochanków i stanowi łańcuch.
Najlepsze to z tym łańcuchem :D Dlaczego łańcuch? <boje_sie> Ja rozumiem, że po ślubie człowiek zanim spakuje manatki to się dwadzieścia razy zastanowi, a przed ślubem tylko kilka, ale żeby aż tak?
Awatar użytkownika
OneLove
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 17 gru 2006, 23:32
Skąd: ***
Płeć:

Postautor: OneLove » 06 sty 2007, 23:20

mrt, kumam.
Ja chyba nigdy sobie nie będę umiała powiedzieć "to ten". Byłam zaręczona przez ponad 2 lata i sie bardzo ciesze,że nic dalej z tego nie wyszło,wtedy mi sie wydawało że slub w wieku 19-20 lat to fajny pomysł a w każdym razie normalny. To "narzeczeństwo" bardzo zweryfikowało moje poglądy na małżeństwo. To był u mnie kiedyś temat nr 1 do przemyśleń,doszłam do wniosku,że chciałam wtedy slubu (a w każdym razie nie miałam nic przeciwko) bo brakowało mi pewności,że będę z tym facetem na dłużej (na zawsze) jesli za niego nie wyjde. Zrozumiałam,że slub mi tej pewności nie da,ze nitk mnie nie bedzie mocniej kochał,bardziej doceniał itd. tylko dlatego,że będę "żoną". Poza tym ja nie lubie planować a slub to (raczej) plan na całe zycie.

Kolejne pytanie mi sie nasuwa: czy przeszło wam przez myśl,że możecie sie mimo slubu rozstać? Wiem,że pewnie nikt "przy ołtarzu" nie myśli o rozwodzie,nie mysli o złym jak jest zakochany i szczęśliwy. Myslicie o tym czy wchodzicie w "nowe zycie" z pewnością że to związek na zawsze?
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:
- Puchatkuuu...
- Tak Prosiaczku...?
- Nic, nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za
łapkę... - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś...
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 06 sty 2007, 23:22

OneLove pisze:Myslicie o tym czy wchodzicie w "nowe zycie" z pewnością że to związek na zawsze?

W nowe życie zawsze wchodzimy z pewnością, że to związek na zawsze. A potem... rózne myśli się pojawiają... :)
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 397 gości