To nie moja wina!
Moderator: modTeam
To nie moja wina!
Tak czytam tematy w tym dziale i czytam. W topikach w ktorych opisane są zerwania oraz problemy w związkach uderza mnie monokierunkowość w obwinianiu. Z reguły wszystkim problemom winna jest druga strona. Jak nie idzie po naszej mysli obwiniamy kogoś innego. Tak łatwiej?
W realu jest tak samo. Zapytawszy się np. "dlaczego zerwaliscie", można liczyć na odpowiedź: "bo On jest taki zły! On jest taki,....", "to Jej wina! bo jest...". A gdzie samokrytycyzm? Czy naprwdę nie widzimy własnych bledow? A moze nie chcemy o nich mowić zapetlając się w ciaglym wybielaniu?
Ja na takie sytuacje mowię, że prawdy są zawsze dwie
W realu jest tak samo. Zapytawszy się np. "dlaczego zerwaliscie", można liczyć na odpowiedź: "bo On jest taki zły! On jest taki,....", "to Jej wina! bo jest...". A gdzie samokrytycyzm? Czy naprwdę nie widzimy własnych bledow? A moze nie chcemy o nich mowić zapetlając się w ciaglym wybielaniu?
Ja na takie sytuacje mowię, że prawdy są zawsze dwie
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
Nigdy nie powiedzialem, ze jestem niewinny. Nasze rozstanie (moje i mojej) wynikalo z naszych wspolnych bledow. Poczatkowo myslalem, ze wiecej bylo w tym mojej winy, pozniej zmienilem zdanie. Biernosc i zgoda na to, by patrzec jak sie zwiazek sypie, i slowem sie nie odezwanie, jest duzow wikesza wina. A tak zrobila moja byla, widziala co sie dzieje, nie pasowalo Jej, ale siedziala cicho. Kurde, to nie moja wina!
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
No.cubasa pisze:Tak łatwiej?
Tak. Czesci zawsze jestemy swiadomi, ale tylko czesci wiele zachowan bylo według nas ok i nie bralismy uwagi ze moga druga osobe ranic.cubasa pisze:Czy naprwdę nie widzimy własnych bledow?
Ale wina zawsze lezy po pbus stronach.
Choc z drugiej stronyjest jeszcze kwestia tego ze zawsze latwiej jest kiedy ktos Cie zostawic myslec o nim jak o ostatnim łajdaku - łatwiej sie od takiej osoby uwolnic. Choc zalezy to od sily uczucia.
Re: To nie moja wina!
cubasa pisze:Z reguły wszystkim problemom winna jest druga strona. Jak nie idzie po naszej mysli obwiniamy kogoś innego.
Żadna nowość. Moi rodzice do dziś tak mają, jak się kłócą.
Poza tym
wina zawsze lezy po pbus stronach
tyle, że ja bym powiedziała ZAZWYCZAJ
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
- Hela Bertz
- Entuzjasta
- Posty: 107
- Rejestracja: 05 kwie 2006, 13:04
- Skąd: Kraków
- Płeć:
Nie wiem czy jest ktoś kto uważa, że jest tak zupełnie bez winy. Następnego dnia po tym jak usłyszałam "to koniec" bardzo dużo myślałam, analizowałam. Bolało, że zostawił, ale zaczęłam rozumieć swoje błędy. Potrafię się przyznać, że robiłam coś nie tak, nie zdając sobie wtedy oczywiście z tego sprawy.
Żal do niego mam o to, że w odpowiednim momencie nic nie powiedział co się psuje, co ja robię nie tak. Przyjechał, powiedział, że koniec, że tak lepiej będzie. Postawił przed faktem dokonanym i tyle.
Ale wina, leży po obu stronach chyba.
A Ty cubasa tak chętnie przyznajesz się do winy?:P
Żal do niego mam o to, że w odpowiednim momencie nic nie powiedział co się psuje, co ja robię nie tak. Przyjechał, powiedział, że koniec, że tak lepiej będzie. Postawił przed faktem dokonanym i tyle.
Ale wina, leży po obu stronach chyba.
A Ty cubasa tak chętnie przyznajesz się do winy?:P
Prawda jest zawsze subiektywna...
... ale tez nigdy nie jest pośrodku.
Mi naprzykład jest ciężko się prznac do jakiś błędów, porażek (w życiu uczuciowym). To ona za mna zarwała twierdząc, ze mnie nie kocha. To co JA mam robić? Szukac swoich błędów? Jej zawsze wszystko pasowało, więc jakoś nie potrafie wskazać u siebie negatywnych cech (dalej mówie o swoim byłym związku).
W zyciu jest całkiem inaczej.
... ale tez nigdy nie jest pośrodku.
Mi naprzykład jest ciężko się prznac do jakiś błędów, porażek (w życiu uczuciowym). To ona za mna zarwała twierdząc, ze mnie nie kocha. To co JA mam robić? Szukac swoich błędów? Jej zawsze wszystko pasowało, więc jakoś nie potrafie wskazać u siebie negatywnych cech (dalej mówie o swoim byłym związku).
W zyciu jest całkiem inaczej.
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
- ..::WdOwA::..
- Pasjonat
- Posty: 244
- Rejestracja: 08 mar 2006, 08:27
- Skąd: Stąd:D
- Płeć:
cubasa pisze:Z reguły wszystkim problemom winna jest druga strona. Jak nie idzie po naszej mysli obwiniamy kogoś innego. Tak łatwiej?
Dokładnie. Choć ja tak nie uwazam. Wiem, ze za ostatnie, i poprzednie ponosimy winę oboje. Ale cóż.. łatwiej jest zyc z wmawianiem sobie, ze jest inaczej, a my jestesmy 'czysci' ...
Bash pisze:Mi naprzykład jest ciężko się prznac do jakiś błędów, porażek (w życiu uczuciowym). To ona za mna zarwała twierdząc, ze mnie nie kocha. To co JA mam robić? Szukac swoich błędów? Jej zawsze wszystko pasowało, więc jakoś nie potrafie wskazać u siebie negatywnych cech (dalej mówie o swoim byłym związku).
W zyciu jest całkiem inaczej.
Bardzo dobrze napisane. Mozna sie przyznac do bledow, lecz to, ze jestes teraz sam (jak ja) nie jest Twoja wina, lecz Jej. To ONA zostawila! To ONA nie powiedziala slowem co Jej przeszkadza! Czyja wina jest wieksza? Nie jestem Nostradamus zeby przewodywac, ze cos robie nie tak, gdy ta druga osoba nawet slowem sie na ten temat nie odezwie.
Haro pisze:Nie jestem Nostradamus zeby przewodywac, ze cos robie nie tak, gdy ta druga osoba nawet slowem sie na ten temat nie odezwie.
Najgorsze jest milczenie. myslałem, ze skoro nic nie mówi to jej pasuje. Nie pasowało, nigdy nie pasowało. Moja wina? Moge się przyznac do błedu, kiedy go widzę, w innym wypadku niestety nie.
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
świete słowa ale... jednak sadze ze ludzie maja mozg po to zeby myslec a buzie po to zeby mowic wiec dlaczego by sie nie spytac tej drugiej osoby co sie dzieje... gorzej jak dana osoba nie chce powiedziec ? ja ostatnio mialem taki problem ze wszystko bylo super pieknie jak w bajce az tu nagle przestała sie dziewczyna odzywac i co teraz ani sie zapytac co sie stało ani nic eszzz...Haro pisze:Czyja wina jest wieksza? Nie jestem Nostradamus zeby przewodywac, ze cos robie nie tak, gdy ta druga osoba nawet slowem sie na ten temat nie odezwie.
w tym wypadku ciezko zebym siebie obwianial no moze za wyglad :P:P albo cos takiego
"Such a lonely day
And it’s my
The most loneliest day of my life..."
SOAD - Lonely Day
And it’s my
The most loneliest day of my life..."
SOAD - Lonely Day
Sądze że jeżelibysmy widzieli znaczącą wine u siebie a nie u partnera z którym jesteśmy aktualnie pokłóceni to byśmy unikali odpowiedzi na pytanie "Co sie stało miedzy wami?" Wg mnie nawet dla polepszenia SWOJEGO wizerunku u SIEBIE jestesmy skłonni wmówić sobie że to JA mam racje nie on/ona.
Poza tym należy zadać sobie pytanie.....Ważniejsza jest wina, czy sam przebieg kłótni ?Często podczas całej tej maskarady zapominamy już od kogo to sie zaczeło i gdzie jest ta wina. Wiadomo łatwiej byłoby w sytuacji na wzór tego : To Twoja wina ! Tak To moja wina, przepraszam! W zamian mamy...."Nie, to nie moja wina" lub "Nie, to dlatego że Ty zrobiłes tak....." Można odnaleźć też w tym jakiś "sens", mianowicie :
- Jeżeli odrazu potrafilibyśmy przyznać się do winy, to nie było by takich efektów zakończenia danej kłótni....A jakby każdy z nas potrafiłby się zawsze i wszedzie przyznawać do winy to słowo "przepraszam" było by takiej samej wartości co słowo "kocham" wśród 12 latków.
Tak więc "przepraszam" bo zapewne zbłądziłem z tematu xD
Poza tym należy zadać sobie pytanie.....Ważniejsza jest wina, czy sam przebieg kłótni ?Często podczas całej tej maskarady zapominamy już od kogo to sie zaczeło i gdzie jest ta wina. Wiadomo łatwiej byłoby w sytuacji na wzór tego : To Twoja wina ! Tak To moja wina, przepraszam! W zamian mamy...."Nie, to nie moja wina" lub "Nie, to dlatego że Ty zrobiłes tak....." Można odnaleźć też w tym jakiś "sens", mianowicie :
- Jeżeli odrazu potrafilibyśmy przyznać się do winy, to nie było by takich efektów zakończenia danej kłótni....A jakby każdy z nas potrafiłby się zawsze i wszedzie przyznawać do winy to słowo "przepraszam" było by takiej samej wartości co słowo "kocham" wśród 12 latków.
Tak więc "przepraszam" bo zapewne zbłądziłem z tematu xD
Bo rozstanie najlepiej ukazuje osobowość obydwu stron..są związki zmieniające sie w przyjaźn,na równi z nimi idą związki które kończą się jednym wielkim dymem ale generalnie temat nie o tym..
No więc ja się cubuś nie zgodze że tak dokońca zawsze jest głaskanie osoby rzekomo poszkodowanej.
No więc ja się cubuś nie zgodze że tak dokońca zawsze jest głaskanie osoby rzekomo poszkodowanej.
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
Hela Bertz pisze:A Ty cubasa tak chętnie przyznajesz się do winy?:P
Moze to sie wydać nietypowe, ale ja naprawde potrafie sie przyznać do bledu. Nie bede zwalać winy na kogoś jesli widze ze byl moj blad. A co do samokrytycyzmu to posiadam takowy i ciesze sie z tego. Ludzie chyba bardziej lubią osoby potrafiace spojrzec na siebie chlodnym okiem niż zapatrzonych w siebie narcyzow?
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
- Hela Bertz
- Entuzjasta
- Posty: 107
- Rejestracja: 05 kwie 2006, 13:04
- Skąd: Kraków
- Płeć:
Ale nie powiedziałam, że jestem narcyzem. Widzę swoje błędy (szkoda, że niektóre po fakcie), staram się więcej takowych nie popełniać. Jednak przyznasz mi, że chyba każdy woli nie przyznawać się do własnej pomyłki, jeśli nie musi. Grunt to przed samym sobą przyznać się do błędu.
A tak na marginesie, nie zwalam winy na drugą stronę, tylko po to, żeby się wybielić(o to chyba chodzi w temacie).
A tak na marginesie, nie zwalam winy na drugą stronę, tylko po to, żeby się wybielić(o to chyba chodzi w temacie).
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Pewnie trak, ale mnei lubisz chociaz jestem narcyzem ;Pcubasa pisze:Ludzie chyba bardziej lubią osoby potrafiace spojrzec na siebie chlodnym okiem niż zapatrzonych w siebie narcyzow?
Ja mam genetyczne chyba jakies tendencje do nie widzenia wlasnej winy a zaraz potem obwiniania sie za cale zło tego swiata i co lepsze na oba zawsze znaduje logiczne argumenty ze jednak tak jest
Hela Bertz pisze:Ale nie powiedziałam, że jestem narcyzem.
Ja tez nie powiedzialem, ze jestes narcyzem.
Hela Bertz pisze:Jednak przyznasz mi, że chyba każdy woli nie przyznawać się do własnej pomyłki, jeśli nie musi.
Wiekszosc na pewno tak. Ale nie wszyscy są tacy honorowi.
Hela Bertz pisze:Grunt to przed samym sobą przyznać się do błędu.
Tu bym polemizował. Kamień spadnie z serca? Winy beda przebaczone? To bedzie taka ars gratia artis, bo de facto nikt nic z samoprzebaczenia nie bedzie miał. Ja mysle wrecz przeciwnie. Kiedy przyzna sie do bledu wobec innej osoby wtedy mozesz powiedziec ze zachowalo się twarz. Winy mogą być już wowczas nie do wybaczenia, jednak tę resztke honoru się zachowuje.
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
- Hela Bertz
- Entuzjasta
- Posty: 107
- Rejestracja: 05 kwie 2006, 13:04
- Skąd: Kraków
- Płeć:
Zależy to chyba od tego czy to jest błąd czy wina.
Być może za bardzo wszystko rozpatruję pod kątem mojego byłego związku, ale rana świeżą.
Ja nie mówię o winie, gdzie ewidentnie kogoś zraniłam, zdradziłam itp. Chodzi mi obłędy popełniane nieświadomie podczas trwania związku, które doprowadziły do jego rozpadu.
Fakt- on zostawił mnie, to jednak zmusiło, abym spojrzała na pewne sprawy z jego strony, jeśli już coś mogę jemu zarzucać po zerwaniu, to milczenie zamiast rozmów o tym co jest źle.
Swoje błędy dostrzegłam za późno, ale je widzę.
Nigdy nie powiedziałam i nie powiem, że to czyjaś wina, po to, aby się wybielać, czy okłamywać samą siebie.
Poza tym realne, obiektywne spojrzenie na swoje błędy pozwala ich uniknąć w przyszłości.
A do swoich błędów się przyznam, o ile dane nam będzie jeszcze kiedyś się spotkać.
Być może za bardzo wszystko rozpatruję pod kątem mojego byłego związku, ale rana świeżą.
Ja nie mówię o winie, gdzie ewidentnie kogoś zraniłam, zdradziłam itp. Chodzi mi obłędy popełniane nieświadomie podczas trwania związku, które doprowadziły do jego rozpadu.
Fakt- on zostawił mnie, to jednak zmusiło, abym spojrzała na pewne sprawy z jego strony, jeśli już coś mogę jemu zarzucać po zerwaniu, to milczenie zamiast rozmów o tym co jest źle.
Swoje błędy dostrzegłam za późno, ale je widzę.
Nigdy nie powiedziałam i nie powiem, że to czyjaś wina, po to, aby się wybielać, czy okłamywać samą siebie.
Poza tym realne, obiektywne spojrzenie na swoje błędy pozwala ich uniknąć w przyszłości.
A do swoich błędów się przyznam, o ile dane nam będzie jeszcze kiedyś się spotkać.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 290 gości