Postautor: R1 » 25 sty 2006, 15:13
No i pewnie za wcześnie się ucieszyłem... Może Wy mi to wytłumaczycie, bo ja sam sobie nie jestem w stanie. Zadzwoniłem do niej, żeby troszkę pogadać i umówić się na wieczór, a ona mi mówi, że nie może, bo musi koniecznie spotkać się z koleżanką, żeby tam jej w czymś pomóc. Zdębiałem, no bo jak to? Wczoraj taka chęć naprawy wszystkiego, a dziś już koleżanka jest ważniejsza??? W takim razie mówię jej, że jak będzie wracać od tej koleżanki, to niech zajdzie do mnie. A ona na to, że będzie już za późno, za zimno itd. A ja po wczorajszym spotkaniu na głowie bym stanął, żeby to wszystko naprawić. Byłem szczęśliwy z tego co usłyszałem od niej wczoraj, no bo naprawdę miałem wrażenie że jej jeszcze zależy (przytulanki, buziaki itd). Ustaliliśmy, że teraz musimy koniecznie nadrobić te stracone dni i że dziś to się koniecznie spotkamy. Nabrałem jakiegoś takiego optymizmu i chęci do działania, ale minęła noc i spotyka mnie kolejna niemiła niespodzianka... I jak tu się nie podłamać i nie wkurzyć? Niby ona jest dla mnie teraz bardzo milutka, ale kurde - ja chcę właśnie teraz czuć, że jej na mnie zależy, że choćby nie wiem co się działo, to się spotykamy! Przecież po takiej przerwie to powinniśmy koncentrować się tylko na sobie! W takim razie nie wiem co teraz. Robić jej wyrzuty z tego powodu? W zasadzie to nie minął jeszcze dzień od tej rozmowy, może dać jej ochłonąć, niech się spotka z tą koleżanką? Co mi poradzicie? Mam ochotę zadzwonić do niej i powiedzieć jasno, że albo ja albo koleżanki <wsciekly>