Hmmm - co robić?
Moderator: modTeam
Hmmm - co robić?
Witam!
Poczytuje sobie od pewnego czasu Wasze dyskusje i w końcu sam postanowiłem się podzielić swoimi rozterkami, które ostatnio "nabyłem".
Otóż, od ok 3 miesięcy spotykam się z dziewczyną i dotychczas było miło... Faktem jest, że Ona wie iż się zaangażowałem. Ona się nie deklarowała, lecz wydawało mi się ze wszystko zmierza w dobrym kierunku... Właśnie, wydawało, bo ostatnio usłyszałem, że czuje sie nie fair wobec mnie z powodu Jej mniejszego zaangażowania.
Wiadomo o co chodzi... i tak to odebrałem - jako początek końca.
Jednak po rozmowie postanowiliśmy sobie dać trochę czasu - zobaczyć jak będzie. Mam zamiar walczyć do końca, bo zależy mi na niej.
Jednak co mnie naprawdę dręczy to fakt (z którego świadomie - mimo lekko "odmiennego stanu" - zdaję sobie sprawę), że wszystko już "pozamiatane" i Ona tylko boi się mnie zranić. Dodam, że jest raczej niezdecydowana - jak to kobieta
Chcę jeszcze powalczyć i zobaczyć. Potem zadecyduję za Nią. Niestety to ja będę cierpiał, ale już swoje przeżyłem i nie mam ochoty na jakieś chore relacje. W końcu radość powinno się z tego wszystkiego czerpać...
Pozdrawiam
PS
Sorki za przydługi wywód...
Poczytuje sobie od pewnego czasu Wasze dyskusje i w końcu sam postanowiłem się podzielić swoimi rozterkami, które ostatnio "nabyłem".
Otóż, od ok 3 miesięcy spotykam się z dziewczyną i dotychczas było miło... Faktem jest, że Ona wie iż się zaangażowałem. Ona się nie deklarowała, lecz wydawało mi się ze wszystko zmierza w dobrym kierunku... Właśnie, wydawało, bo ostatnio usłyszałem, że czuje sie nie fair wobec mnie z powodu Jej mniejszego zaangażowania.
Wiadomo o co chodzi... i tak to odebrałem - jako początek końca.
Jednak po rozmowie postanowiliśmy sobie dać trochę czasu - zobaczyć jak będzie. Mam zamiar walczyć do końca, bo zależy mi na niej.
Jednak co mnie naprawdę dręczy to fakt (z którego świadomie - mimo lekko "odmiennego stanu" - zdaję sobie sprawę), że wszystko już "pozamiatane" i Ona tylko boi się mnie zranić. Dodam, że jest raczej niezdecydowana - jak to kobieta
Chcę jeszcze powalczyć i zobaczyć. Potem zadecyduję za Nią. Niestety to ja będę cierpiał, ale już swoje przeżyłem i nie mam ochoty na jakieś chore relacje. W końcu radość powinno się z tego wszystkiego czerpać...
Pozdrawiam
PS
Sorki za przydługi wywód...
Witamy Cię.
Wiesz kobiety juz tak mają, że się dłużej zastanawiają "czy to aby na pewno ten". Nie zawsze tak jest ale przeważnie. One kalkulują na chłodno dopóki nie będą miały tej pewności i nie "zatrybią". I tak jak piszesz - powalcz. wszsytko się zmienia i może ona też. Wiadomo, że łatwo tak komuś doradzac jak się nie zna relacji na codzień ale... Zawsze można poznac różne opinie na ten temat a wybór i tak należy do Ciebie.
Pozdrawiam i życzę sukcesów
Wiesz kobiety juz tak mają, że się dłużej zastanawiają "czy to aby na pewno ten". Nie zawsze tak jest ale przeważnie. One kalkulują na chłodno dopóki nie będą miały tej pewności i nie "zatrybią". I tak jak piszesz - powalcz. wszsytko się zmienia i może ona też. Wiadomo, że łatwo tak komuś doradzac jak się nie zna relacji na codzień ale... Zawsze można poznac różne opinie na ten temat a wybór i tak należy do Ciebie.
Pozdrawiam i życzę sukcesów
"Ludzie twierdzą, że Ziemia jest okrągła. Ale jak nie chcesz, ale nie musisz im wierzyć." - Forrest Gump
Dzięki za odpowiedź. Może masz rację... oby... Co do relacji to nadal jesteśmy w sumie parą, ale nastąpiło widoczne ochłodzenie w stosunku do tego co było. Tak samo twierdzi Ona. Dodam, że całą sprawą obwinia siebie - oczywiście jest w błędzie, bo wina jak zwykle jest gdzieś po środku.
Jedyne co na razie mi pozostaje to spróbować "poderwać" Ją na nowo...
Tu kolejne pytanie - czy to możliwe? bo sam nie wierzę w takie "odgrzewanie"...
Jedyne co na razie mi pozostaje to spróbować "poderwać" Ją na nowo...
Tu kolejne pytanie - czy to możliwe? bo sam nie wierzę w takie "odgrzewanie"...
Witam Gargulcu :564:
Powiem tyle jeśli już wybrać, to raz a dobrze - jak walczyć o nią, to do upadłego; jak dać sobie spokój, to jak kamień w wodę.
Ja tak ugrzęzłem między, choć u mnie to trochę bardziej skomplikowane - każdy uważa swoje kłopoty za największe - albo ja jakiś potrzaskany jestem.
Pozdr
Powiem tyle jeśli już wybrać, to raz a dobrze - jak walczyć o nią, to do upadłego; jak dać sobie spokój, to jak kamień w wodę.
Ja tak ugrzęzłem między, choć u mnie to trochę bardziej skomplikowane - każdy uważa swoje kłopoty za największe - albo ja jakiś potrzaskany jestem.
Pozdr
...
Tu kolejne pytanie - czy to możliwe? bo sam nie wierzę w takie "odgrzewanie"...
Takie jest jak najbardziej możliwe. Nie rozstaliście się przecież. A ochłodzenia stosunków bywają. U mnie też Podrywaj dalej !
"Ludzie twierdzą, że Ziemia jest okrągła. Ale jak nie chcesz, ale nie musisz im wierzyć." - Forrest Gump
Gargulec poczułam sie tak jakbys to o mnie pisał!!Misiu to Ty?? a powaznie w moim przypadku tez tak było ze mój luby bardzo sie zaangazował od samego poczatku a ja byłam nastawiona obojetnie(by nie powiedziec ze negatywnie) i mówiłam mu ze z tego nic nie bedzie bo on daje siebie całego a ja nie daje z siebie nic bo nic nie czuje i on bedzie nieszczesliwy bo predzej czy później go zostawie bo nie bede szczesliwa(choc on by sie nie wiem jak o to starał).I dla pocieszenia powiem tobie ze jestesmy ze soba juz10miesiecy!!!Bo on nie uwierzył w to ze ja nie chce i staral sie i czekał cierpliwie (czasem nawet milczac unikajac mnie "na moja prosbe") a teraz jestesmy szczesliwi razem
i zeby jeszcze bardziej cie podniesc na duchu to taki stan zawieszenia trwał u mnie jakies 3 miechy wiec moze nie wszystko stracone?
i zeby jeszcze bardziej cie podniesc na duchu to taki stan zawieszenia trwał u mnie jakies 3 miechy wiec moze nie wszystko stracone?
- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
ja miałam na poczatku zwiazku też wahania, dotyczace tego co czuję, nie martw się i walcz, zdobywaj bo jeśli juz weszła w zwiazek to raczej nie myślała ze "nic z tego nie będzie" (agatka:) )
"Bierz od świata to, co Ci daje, ale nie domagaj się tego, czego Ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze."
taka_jedna pisze:ja miałam na poczatku zwiazku też wahania, dotyczace tego co czuję, nie martw się i walcz, zdobywaj bo jeśli juz weszła w zwiazek to raczej nie myślała ze "nic z tego nie będzie" (agatka:) )
I tu mozesz sie mylić
Noe myslała (znaczy sie teoretyzując) ze nic z tego nie bedzie , ale ze moze bedzie potem , co moze jednak nie nastąpic !!! :556:
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
może nie nastąpić, ale wydaje mi się że jeśli dziewczyna od razu nie powie "nie", to znaczy że facet ma u niej jakąś szansę i wtedy w dużym stopniu od Niego (tylko nie powiedzcie ze znow wszystko na Was ) zalezy, czy "cos z tego będzie"
"Bierz od świata to, co Ci daje, ale nie domagaj się tego, czego Ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze."
Co będzie to zobaczymy, bo nie widuję się z Nią codziennie.
Czego się obawiam to czy zdołam trwać dostatecznie długo w niepewności, bo sytuacja wygląga upraszczając tak: "ty się chłopie staraj, martw, a ja sobie posiedzę, zobaczę, poczekam, może, może..."
Ktoś może mi wypomnieć niedostateczne zaangażowanie, że mnie takie wątpliwości nachodzą - też o tym myślę. Może już nie jestem zdolny do takich poświęceń, czy co? Lubię jasne sytuacje, a tu jestem zawieszony w próżni.
Pozdrawiam
Czego się obawiam to czy zdołam trwać dostatecznie długo w niepewności, bo sytuacja wygląga upraszczając tak: "ty się chłopie staraj, martw, a ja sobie posiedzę, zobaczę, poczekam, może, może..."
Ktoś może mi wypomnieć niedostateczne zaangażowanie, że mnie takie wątpliwości nachodzą - też o tym myślę. Może już nie jestem zdolny do takich poświęceń, czy co? Lubię jasne sytuacje, a tu jestem zawieszony w próżni.
Pozdrawiam
Myślę, że w ciągu tygodnia sprawa się wyklaruje. Nie wiem czy już się za bardzo nie nastawiłem, że walka skazana jest na niepowodzenie, ale nie ma to jak chwalebnie polec w boju :556: Może i warto byłoby czekać trzy miesiące, ale to chyba nie dla mnie... Skoro brakuje jej zdecydowania lub odwagi żeby powiedzieć basta to wolę ją wyręczyć, niż pchać się w związek "z litości", bo to podwójna porażka...
---------------------------------------------------------------------------------------
No i już... po ptakach...
Tak gwoli informacji dla wszystkich biorących udział w dyskusji.
Nie zdążyłem się nawet rozwinać do natarcia... i poległem...
Na razie uciekam stąd, bo chyba za dużo goryczy będzie odemnie biło.
Muszę poszukać piękna tego świata nie tylko w Niej, ale i poza Nią.
Ale na to trzeba trzech rzeczy: czasu, czasu i czasu...
Dzięki i pozdrawiam
---------------------------------------------------------------------------------------
Jeszcze raz pociągnę ten temat, choć raczej sprawa beznadziejna.
Myślałem, że będzie lżej, a nie jest. Rozbity jestem na atomy i skupić się nie mogę.
Przy rozstaniu powiedziałem jej, że nie powinniśmy się widywać - dla mojego dobra. Przyjęła to na spokojnie. Teraz, kiedy wiem że już gorzej być nie może zastanawiam się czy w ramach "terapii" nie spotkać się z Nią jeszcze raz. Upewnić się w Jej decyzji. Kolejny kubeł zimnej wody może pomoże mi przetrwać - utwierdzi że nie ma powrotu, bo jestem praktycznie przy dnie. Kumpel mi podpowiada, że może warto się też skontaktować z tego względu, że może Ona też się zastanawia nad decyzją, ale nie ma odwagi dać znać...
Szczerze to wątpię, bo decyzja była przemyślana i czuję, że jestem dla niej... no wiecie...
Myślicie pomoże cokolwiek, czy trawić to w spokoju?
---------------------------------------------------------------------------------------
No i już... po ptakach...
Tak gwoli informacji dla wszystkich biorących udział w dyskusji.
Nie zdążyłem się nawet rozwinać do natarcia... i poległem...
Na razie uciekam stąd, bo chyba za dużo goryczy będzie odemnie biło.
Muszę poszukać piękna tego świata nie tylko w Niej, ale i poza Nią.
Ale na to trzeba trzech rzeczy: czasu, czasu i czasu...
Dzięki i pozdrawiam
---------------------------------------------------------------------------------------
Jeszcze raz pociągnę ten temat, choć raczej sprawa beznadziejna.
Myślałem, że będzie lżej, a nie jest. Rozbity jestem na atomy i skupić się nie mogę.
Przy rozstaniu powiedziałem jej, że nie powinniśmy się widywać - dla mojego dobra. Przyjęła to na spokojnie. Teraz, kiedy wiem że już gorzej być nie może zastanawiam się czy w ramach "terapii" nie spotkać się z Nią jeszcze raz. Upewnić się w Jej decyzji. Kolejny kubeł zimnej wody może pomoże mi przetrwać - utwierdzi że nie ma powrotu, bo jestem praktycznie przy dnie. Kumpel mi podpowiada, że może warto się też skontaktować z tego względu, że może Ona też się zastanawia nad decyzją, ale nie ma odwagi dać znać...
Szczerze to wątpię, bo decyzja była przemyślana i czuję, że jestem dla niej... no wiecie...
Myślicie pomoże cokolwiek, czy trawić to w spokoju?
odp.
Niestety tak już bywa, dzielimy się na dwie kategorie ... facetów przyjaciół kobiet i nic więcej, oraz facetów kobiet. Wydaje mi się że w Tobie to ona chciała mieć właśnie przyjaciela i sprawa wydaje się pozamiatana. Pamiętaj że im bardziej teraz Będziesz pokazywał że Ci zależy tym bardziej ona będzie się odsuwała. Trzeba wyluzować a jeśli Myślisz poważnie o tej kobietce to sam się odsuń, Zadbaj by rozstanie wypadło na jaknajlepszej stopie i Czekaj. Może to trochę potrwać. Trzeba też dobrze wiedzieć co się u niej dzieje. Jeśli będzie podłamana kimś, kochała a coś się skończyło .... człowiek przecież żyje co nie ? Wtedy można zaatakować, umówić się, zaproponować spotkanko ... ale nigdy się nie narzucać. Niech to wygląda że po prostu przypadkiem Znalazłeś się we właściwym miejscu o właściwym czasie.
Z kobietami bywa trudno ale ZAWSZE da się coś zrobić.
Fish pisze że one kalkulują ... ma rację Musisz też pokalkulować, pomyśleć z zimną krwią jakie szanse są by była Twoja . No i Działaj !
Z kobietami bywa trudno ale ZAWSZE da się coś zrobić.
Fish pisze że one kalkulują ... ma rację Musisz też pokalkulować, pomyśleć z zimną krwią jakie szanse są by była Twoja . No i Działaj !
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 433 gości