Miłość a pieniądze...

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Maniura
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 28 lis 2011, 21:13
Skąd: Opole
Płeć:

Miłość a pieniądze...

Postautor: Maniura » 28 lis 2011, 21:29

Witam,

siedzę nad tym tematem od dłuższego czasu i nie jestem w stanie podjąć ostatecznej decyzji - być może wy będziecie w stanie mi pomóc.

Jestem ze swoją dziewczyną już niemal 3 lata. Ogólnie rzecz biorąc dobrze mi z nią, choć wiadomo, że zawsze zdarzają się różne problemy, przeciwności oraz okazje do odmiennych zdań na dany temat.

Na początku naszego związku ma luba miała dość poważne problemy finansowe (zaczynalismy studia, ktore teraz konczymy). Rozbijało się to nawet o ewentualność zaciągnięcia pożyczki w banku. Moja sytuacja pozwalała na to, by pożyczyć jej odpowiednią kwotę (było to ok 600zł) - po prostu miałem większy zapierdziel w trakcie wakacji, żeby daną 'lukę finansową' odrobić na swym koncie. Norma. Przy wstępnym opieraniu się takowej 'związkowej pożyczce', moja propozycja została przyjęta z zastrzeżeniem z jej strony, że sama w wakacje również przysiądzie i mi owe pieniądze odda (był wówczas chyba styczeń).

Sprawa załatwiona. Minęły jednak wakacje...cały rok akademicki (sytuacja się w zasadzie nie poprawiała, ale słowo - rzecz święta). Pełen zrozumienia przeczekałem więc i następny rok....następne wakacje. Niedługo zacznie lecieć 4 rok od owej 'pożyczki'. W tej chwili jej sytuacja finansowa poprawiła się, więc teoretycznie byłaby w stanie (jeśli nawet nie całą kwotę, to nawet i w ratach - bez problemu przecież) zwrócić mi wspomniane pieniądze. Jednak nic w tej kwestii się nie rusza...

Tutaj pojawia się mój problem: czy po takim czasie należy 'się przypomnieć'? Boję się, że odbierze to nader osobiście. Nie chcę również wyjść na jakieś skąpiradło, dusigrosza. Jesteśmy już trochę razem i nie chcę, by to w jakiś sposób rzutowało na nasz związek. Z drugiej strony wychowany byłem w rodzinie, gdzie jedną z zasad było (poza oczywistą: 'nie pożyczaj od nikogo ani nikomu'), 'jesli pożyczysz - oddaj, choćbyś miał na głowie stanąć'. Takie - drobne, honorowe podejście. Ostatecznie - 600zl to jednak jest parę złotych.

Co zrobilibyście na moim miejscu?
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 28 lis 2011, 21:36

Maniura pisze:Co zrobilibyście na moim miejscu?
Pieniądze to nie temat tabu, zwłaszcza w kilkuletnim związku. Normalnie się o nich rozmawia i tu też bym zaczęła spokojną rozmowę bez wyrzutów i kalkulatora w ręku.
Maniura
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 28 lis 2011, 21:13
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: Maniura » 28 lis 2011, 21:41

Prawdę mówiąc ciężko mi wyobrazić sobie taką sytuację. Nie ukrywam, że głupio czułbym się wylatując z tekstem typu: 'a co z tymi pieniędzmi, które Ci pożyczyłem?'***


*** Wyjaśniam - nie jestem analfabetą i potrafiłbym ująć to w piękniejsze słowa. Powyższy przykład jest lekkim przejaskrawieniem mającym na celu ukazanie problemu.
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 28 lis 2011, 21:50

Maniura, tak sobie myślę, że Ty o niej, o Was nie myślisz do końca poważnie... Ludzie dorośli będący w kilkuletnich związkach zwykle myślą o tym, by budować coś wspólnie (również od strony materialnej), a nie o tym, by się rozliczać :>

Jeżeli przeczuwasz, że:
* to nie jest ona i że czas na zmiany
* ta dziewczyna wykorzystuje Cię finansowo (w sensie regularnie lub od czasu do czasu)
to zrób tak jak napisała Ci Księżycówka.

A jeżeli ją kochasz i Wasz związek ewoluuje w kierunku czegoś trwałego, to nawet się nie wygłupiaj.
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 28 lis 2011, 21:53

Dobry temat...

Pieniądze, to jest środek do życia i tak też należy je traktować.
Maniura, skoro w domu uczono Ciebie podejścia do pieniędzy, to nie rozumiem, w czym problem... Jeśli ona tematu nie porusza, to Ty musisz to zrobić, bo przecież to Twoje pieniądze. Nie powinieneś krygować się, czy wstydzić, bo to raczej jej powinno być głupio.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 29 lis 2011, 00:42

Ale jezeli i tak wezma slub to bedzie przelewanie z jednego naczunia do drugiego i nic wiecej...
No chyba ze nie chca brac slubu lub on nie chce i wowczas patrz post Nemezis.
Jesli tylko 600zl wlozyles w swoja dziewczyne to znaczy ze i tak oszczedzales i masz farta. Ciesz sie facet <piwko>
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 29 lis 2011, 06:45

Maverick pisze:Jesli tylko 600zl wlozyles w swoja dziewczyne to znaczy ze i tak oszczedzales i masz farta
Przecież to nie jednorazowe 600 zł chyba :P
Maniura
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 28 lis 2011, 21:13
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: Maniura » 29 lis 2011, 07:34

Jeśli ona tematu nie porusza, to Ty musisz to zrobić, bo przecież to Twoje pieniądze. Nie powinieneś krygować się, czy wstydzić, bo to raczej jej powinno być głupio.


O to chodzi, że szukam wyjścia, w którym NIKOMU nie będzie głupio. Nieumiejętnie poruszając ten temat będzie głupio zarówno Mi, jak i Jej.

...tak sobie myślę, że Ty o niej, o Was nie myślisz do końca poważnie... Ludzie dorośli będący w kilkuletnich związkach zwykle myślą o tym, by budować coś wspólnie (również od strony materialnej), a nie o tym, by się rozliczać


Nie ukrywam, że nie jestem jeszcze zdecydowany czy na tym etapie byłbym w stanie podjąć decyzję o byciu z nią "przez całe życie" Myślę jednak, że takie wątpliwości są normalne...a być może nawet i zdrowe? Z drugiej strony właśnie tego się boję - że będzie to odebrane jako 'rozliczanie'. A może właśnie to jest 'rozliczanie'? Z drugiej strony jak budować coś, gdy w głowie będzie mi siedziało owe 600zł? (Kwota dla jednych duża, dla innych mniejsza. Wiem, że te parę lat temu pozapierniczałem za nimi trochę [w dodatku na budowie]. Wiadomo - czasy wczesno-studenckie)

Jesli tylko 600zl wlozyles w swoja dziewczyne to znaczy ze i tak oszczedzales i masz farta.


W zasadzie tak...ale przecież nie będę prowadził księgowości kiedy i jakiego kwiatka kupiłem ;) Te kwestie z oczywistych względów pomijam, bo byłoby to najzwyczajniej chore. Chodzi mi jedynie o ową 'pożyczkę'.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 29 lis 2011, 07:45

To moze wymysl ze na cos potrzebujesz, a chwilowo nie masz pieniedzy?
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 29 lis 2011, 09:47

Maniura pisze:nie jestem jeszcze zdecydowany czy na tym etapie byłbym w stanie podjąć decyzję o byciu z nią "przez całe życie"

Skąd się biorą tacy faceci...?
Mam przeczucie, że chęć odzyskania pożyczki "na tym etapie" jest krokiem do rozstania. Zatem nie kombinuj, wspomnij przy okazji, niby mimochodem. Co byś nie zrobił jej i tak w większym lub w mniejszym stopniu będzie głupio, Tobie również.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 29 lis 2011, 12:16

Maniura pisze: szukam wyjścia, w którym NIKOMU nie będzie głupio.
Równie dobrze możesz szukać potworów w szafie. Tobie JUŻ jest głupio, więc oczekujesz niemożliwego. Sam do tego doprowadziłeś, zwlekając tak długo.

Sytuacja jest dla mnie przekomiczna :) 600zł sprzed kilku lat prowokuje u Ciebie rozważania o ślubie, to absurd.

Macie niezdrowe relacje lub niezdrowe podejście do pieniędzy. Miałem ostatnio sytuację, kiedy pracując z lubą nad fuchą, zapomniałem podzielić się wynagrodzeniem - włożyłem je do szuflady i zapomniałem. Głupio było mi przez minutę, potem się z tego pośmialiśmy i nikt o tego nie rozpamiętuje, bo to drobnostka. Nie można mieć też problemów z np. "zrobiłabyś następne kilka zakupów, bo ostatnio wszystkie były moje?" - to oczywistości, żadne głupie sytuacje czy ataki.

A jak tak bardzo Ci zależy i chcesz wyjść z klasą, zaproponuj byście wydali dług na coś wspólnego - przypomnij o pożyczce, kup sylwestrowy wyjazd dla dwojga do Paryża i powiedz, że euro na kieszonkowe kupuje ona w ramach tych 600zł.
Maniura
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 28 lis 2011, 21:13
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: Maniura » 29 lis 2011, 16:45

Sytuacja jest dla mnie przekomiczna :) 600zł sprzed kilku lat prowokuje u Ciebie rozważania o ślubie, to absurd.

Gdzież to tak rozważam o tym ślubie? ;)

Sam do tego doprowadziłeś, zwlekając tak długo.

Nie potrafiłbym wspomnieć o zwrocie danej kasy, gdy wiedziałem, że wówczas luba ich nie miała. Patrzyłeś na to z tej strony? Realną możliwość (nie kolidującą z jakimikolwiek wydatkami) ma od paru miesięcy - pomijając okresy wakacyjne, gdzie faktycznie mogła spokojnie odłożyć).

Skąd się biorą tacy faceci...?

Rozumiem, że odpowiedniejszym byłoby wzięcie ślubu pochopnie, ''od razu'? ;) Sądzę, że rozmijamy się troszkę w podejściu do życia. Jeśli mam złożyć obietnicę, to wolę się nieco wstrzymać przed podjęciem decyzji, niż później łamać dane słowo.

To moze wymysl ze na cos potrzebujesz, a chwilowo nie masz pieniedzy?

Chyba coś w tym guście. Mogłoby się udać. Mam w planie kupienie nowego pieca do gitary - powinno przejść.

Jakieś jeszcze koncepcje? ;)
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 29 lis 2011, 16:58

Maniura pisze:Rozumiem, że odpowiedniejszym byłoby wzięcie ślubu pochopnie, ''od razu'? ;) Sądzę, że rozmijamy się troszkę w podejściu do życia.

Też tak myślę, skoro nie będąc w gówniarskim wieku i po kilku latach związku facet myśli, że oświadczyny byłyby czymś pochopnym :>
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 29 lis 2011, 17:12

Dla mnie oświadczyny nawet po dekadzie razem mogą być pochopne :D
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 29 lis 2011, 18:34

Nemezis pisze:Też tak myślę, skoro nie będąc w gówniarskim wieku i po kilku latach związku facet myśli, że oświadczyny byłyby czymś pochopnym
Maniura pisze:Rozumiem, że odpowiedniejszym byłoby wzięcie ślubu pochopnie, ''od razu'? Sądzę, że rozmijamy się troszkę w podejściu do życia. Jeśli mam złożyć obietnicę, to wolę się nieco wstrzymać przed podjęciem decyzji, niż później łamać dane słowo.
Wasza roznica zdan polega na inym rozumieniu zwrotu "dac slowo" tudziez "obiecac", nie wspominajac o "przysiadz".
Niestety u nas nie ma (a szkoda!) rozroznienia na sluby z rozwodem i sluby bez rozwodu. Powinna byc mozliwosc by w chwili popelniania malzenstwa okreslac czy jest ono z rozwodem czy bez rozwodu. Z rozwodem, czyli bez przysiegania milosci i wiernosci do smierci i mozliwoscia wziecia rozwodu na drugi dzien, a bez rozwodu czyli z przysieganiem i bez mozliwosci wziecia rozwodu. Wowczas skonczyloby sie to powszechne krzywopszysiestwo, a slowa nabralyby jakiejs wartosci. No i bylby to test dla przyszlych malzonkow - brac slub po miesiacu? A jesli tak bo uczucie gorace to z rozwodem czy bez? Rozsadni by brali z rozwodem, bo jaki inny mozna brac po takim czasie albo nie bedac pewnym.
Obecnie instytucja malzenstwa praktycznie nic nie znaczy - wlasnie przez niedotrzymywanie danego slowa, ba - przysiegi.
Reasumujac - gdyby istnialy te dwa rodzaje slubow pelno byloby przypadkow jak to dziewczyna (to glownie ich domena) mowiaca ciagle facetowi jak to nie wyobraza sobie bez niego zycia, ze go kocha do smierci itd itp etc wybiera slub... z rozwodem :P <hahaha> Ewentualnie wybiera bez rozwodu i zaluje ze byla glupia. Oczywiscie analogicznie moze byc z facetami.

[ Dodano: 2011-11-29, 18:39 ]
pani_minister pisze:Dla mnie oświadczyny nawet po dekadzie razem mogą być pochopne
Oswiadczyny, a slub to jednak nie to samo ;)

Przepraszam za OT :)
Ostatnio zmieniony 29 lis 2011, 18:39 przez Maverick, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 29 lis 2011, 19:15

Maverick pisze:Wasza roznica zdan polega na inym rozumieniu zwrotu "dac slowo" tudziez "obiecac", nie wspominajac o "przysiadz".

Nie, ja pisałam o oświadczynach, a Maniura od razu o ślubie.
Wg mnie narzeczeństwo to ten czas, kiedy partnerzy ustalają pewne istotne rzeczy, nastawiają się psychicznie na zmianę swojego stanu, upewniają się (bądź nie) czy rzeczywiście tego pragną. Przecież ślubu nie bierze się z dnia na dzień, zawsze można zrezygnować (znaczy się w praktyce do tego czasu, aż wszystko zostanie opłacone :D )

Maverick pisze:pelno byloby przypadkow jak to dziewczyna (to glownie ich domena) mowiaca ciagle facetowi jak to nie wyobraza sobie bez niego zycia, ze go kocha do smierci itd itp etc wybiera slub... z rozwodem :P <hahaha> Ewentualnie wybiera bez rozwodu i zaluje ze byla glupia.

Oj, Mav, musiałeś nieźle po tyłku dostać...
A Twój podział ślubów jest bez sensu. Nikt przy zdrowych zmysłach, wiedząc o monogamicznych preferencjach partnera, nie będzie przyrzekał mu miłości i wierności, wiedząc na wstępie, że będzie miał jakieś skoki w bok. Śluby z rozwodem - po co to komu, dla picu? Taniej żyje się bez sformalizowania związku A śluby bez rozwodu co oznaczają? Że już nigdy nie będzie można się rozwieść? Zwariowałeś? :P
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Nemezis, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 29 lis 2011, 19:32

Maverick pisze:Oswiadczyny, a slub to jednak nie to samo

Dla mnie to samo. Jak się mam oświadczać, to jestem już absolutnie pewna znaczy się i ślub może być choćby jutro. Wkońcu pytanie brzmi "czy wyjdziesz za mnie", a nie "czy chcesz sprawdzić, czy za rok-dwa nadal będziemy chcieli być razem, tym razem na zawsze i do grobowej deski" :D
Maniura
Początkujący
Początkujący
Posty: 5
Rejestracja: 28 lis 2011, 21:13
Skąd: Opole
Płeć:

Postautor: Maniura » 29 lis 2011, 19:53

Nemezis pisze:Nie, ja pisałam o oświadczynach, a Maniura od razu o ślubie.

Piszesz tak, jakby te dwa pojęcia były wręcz niepowiązane. Mamy zupełnie inne podejście po prostu. Przy braniu ślubu nie zakładam: "aaaa tam, najwyżej się rozwiodę" (oczywiście - w skrajnych sytuacjach rozwód jest niezbędny). Podobnie jest i z zaręczynami - jeśli już wkładam lubej pierścionek na palec, to w przeświadczeniu, że wezmę z nią ślub w - jakkolwiek rozumianej - niedalekiej przyszłości. Problem w tym, że zanim przyrzeknę, iż "będę lubił mandarynki do końca życia", to chcę mieć pewność, że tak będzie. Ty natomiast, gdy "mandarynki okażą się 'be' - czego nie zauważyłaś wcześniej", przerzucasz się na banany tudzież śliwki.

Oczywiście są to jedynie wnioski z wypowiadanych przez twą osobę słów, których sens jest siłą rzeczy w pewien sposób zniekształcony zarówno przez samo ubieranie w słowa (nadawca), jak i subiektywny odbiór (odbiorca) ;) Nie mam pojęcia, jak jest w rzeczywistości, bo Cię nie znam ;)

Maverick pisze:Powinna byc mozliwosc by w chwili popelniania malzenstwa okreslac czy jest ono z rozwodem czy bez rozwodu.

A wyobrażasz sobie wyjście cało z sytuacji, gdy mówisz przy swej kobiecie (i teściowej!?!) tego typu rzeczy? <pejcz>
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 29 lis 2011, 21:00

Nemezis pisze:Nie, ja pisałam o oświadczynach, a Maniura od razu o ślubie.
Wg mnie narzeczeństwo to ten czas, kiedy partnerzy ustalają pewne istotne rzeczy, nastawiają się psychicznie na zmianę swojego stanu, upewniają się (bądź nie) czy rzeczywiście tego pragną. Przecież ślubu nie bierze się z dnia na dzień, zawsze można zrezygnować (znaczy się w praktyce do tego czasu, aż wszystko zostanie opłacone )
Przeciez oswiadczyny sa deklaracja checi, a nie stwierdzeniem ze sie zastanowi...
Nemezis pisze:Oj, Mav, musiałeś nieźle po tyłku dostać...
To nie kwestia dostania po tylku tylko tego ze ja od zawsze oszczedzalem uzywanie zwrotow typo "do konca", "na zawsze" itd bo wiedzialem ze to bedzie po prostu nieprawdziwe nawet pomimo najszczerszych checi w momencie ich wypowiadania. No... na pewnym etapie mozna zakladac ze jakas szansa na realizacje tego jednak istnieje. Tymczasem wiekszosc kobiet bez trudu wypowiada tego typu sentencje. Wniosek jest taki ze kobiety rzucaja slowa na wiatr. Aaa i bym zapomnial - maja pretensje o to ze facet tego nie robi bo znaczy ze nie kocha ;) Kobiety nie odrozniaja czasu przyszlego od terazniejszego. Sadza ze teraz = przyszlosc. Kocham teraz wiec bede kochal pozniej. To tak nie dziala i (musze :D ) moja logika nie dopuszcza do skladania tego typ obietnic jak sie nie jest ich pewnym.
Nemezis pisze:Śluby z rozwodem - po co to komu, dla picu? Taniej żyje się bez sformalizowania związku A śluby bez rozwodu co oznaczają? Że już nigdy nie będzie można się rozwieść? Zwariowałeś?
No to jak chcesz miec mozliwosc rozwodu to bierzsz "slub z rozwodem". A jak chcesz przyrzekac wiernosc, milosc i uczciwosc malzenska az do smierci to niestety... nie ma rozwodu bo dalas slowo. Oczywiscie nikt Cie nie zmusi do tego bys z mezem mieszkala. Mozna nawet rozdzielnosc majatkowa zrobic. Ale drugiego slubu juz nie wezmiesz, bo nie masz do tego zdolnosci honorowej.
pani_minister pisze:Dla mnie to samo. Jak się mam oświadczać, to jestem już absolutnie pewna znaczy się i ślub może być choćby jutro. Wkońcu pytanie brzmi "czy wyjdziesz za mnie", a nie "czy chcesz sprawdzić, czy za rok-dwa nadal będziemy chcieli być razem, tym razem na zawsze i do grobowej deski"
Masz racje. twoj post moze byc odpowiedzia na wczesniejszy post Nemezis ;)
Maniura pisze:A wyobrażasz sobie wyjście cało z sytuacji, gdy mówisz przy swej kobiecie (i teściowej!?!) tego typu rzeczy?
Moje kobiety sa przyzwyczajone do tego ze mam pomysly na swiat inne niz mialy do tej pory okazje poznac, a co do tesciowej... ryzyko by istnialo gdybym zadeklarowal ze chce wybrac ta wersje z rozwodem ;) Czyli w sumie obecna...
Ostatnio zmieniony 29 lis 2011, 21:03 przez Maverick, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 29 lis 2011, 22:10

jest jedna swieta racja , ktora nikomu w razie zastosowania nie szkodzi , chyba ze jedna ze stron chce kogos wydymać
a mianowicie
KOCHAJMY SIE JAK BRACIA , LICZMY SIE JAK ZYDZI "

Kto nie szanuje pieniadza , ten go i miec nie bedzie w nadmierze

o swoje nigdy nie wstyd sie upomniec ! skad jakies takies zachowania u młodych ?

i pamietajcie młodzi , rozdzielnosc majatkowa od poczatku zwiazku !!
raz chroni ona (jeslis mezczyzną ) zonę

dwa
chroni ciebie
i absolutnie w niczym nie przeszkadza ! a licho nie spi [:D]
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Alamakota
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 397
Rejestracja: 07 maja 2010, 15:15
Skąd: Z daleka
Płeć:

Postautor: Alamakota » 29 lis 2011, 22:13

Maverick pisze:To nie kwestia dostania po tylku tylko tego ze ja od zawsze oszczedzalem uzywanie zwrotow typo "do konca", "na zawsze" itd bo wiedzialem ze to bedzie po prostu nieprawdziwe nawet pomimo najszczerszych checi w momencie ich wypowiadania. No... na pewnym etapie mozna zakladac ze jakas szansa na realizacje tego jednak istnieje. Tymczasem wiekszosc kobiet bez trudu wypowiada tego typu sentencje. Wniosek jest taki ze kobiety rzucaja slowa na wiatr. Aaa i bym zapomnial - maja pretensje o to ze facet tego nie robi bo znaczy ze nie kocha ;) Kobiety nie odrozniaja czasu przyszlego od terazniejszego. Sadza ze teraz = przyszlosc. Kocham teraz wiec bede kochal pozniej. To tak nie dziala i (musze :D ) moja logika nie dopuszcza do skladania tego typ obietnic jak sie nie jest ich pewnym.


Może i statystyka jest przeciwko kobietom (nie wiem, nie robię badań), ale to naprawdę Twój wybór z jakimi kobietami się zadajesz (a to, domyślam się, wpływa na Twoje ich postrzeganie).
Mogę przyjąć realne zobowiązania, i cieszę się, gdy partner je składa. W momencie, gdybym usłyszała "zawsze" - zawsze będziemy razem, zawsze będę Cie kochał - zaczęłabym się pakować. Nawet gdyby mężczyzna w danej chwili w to absolutnie wierzył, to ja z naiwnymi idiotami się wiązać nie chcę. Wolę realistów, którzy trochę już znają życie.

Śluby z rozwodem i bez rozwodu - uważam za bezsens kompletny. Ślub cywilny, powinien być jeden. Przysięgi powinny być wybierane przez małżonków. I to już ich broszka jest, żeby składać właściwą przysięgę, któa teżjest w zgodzie z ideą po co ślub się bierze (nie po to, żeby się rozwodzić).


Temat główny - ja mam paranoje na punkcie finansowej niezależności, z jednej strony, więc staram się nie dopuszczać do sytuacji jestem coś komuś winna, płacę za swoje drinki, wiec starałabym się do takiej sytuacji nigdy nie doprowadzić. Z drugiej strony - z roztrzepania własnego zapominam, więc zawsze proszę ludzi, żeby się nie wstydzili mi przypomnieć. W związku nie potrafię rozdzielić pieniędzy. Tj, w poważnym, gdy mieszkamy razem. Więc w sumie, sprawa też by nie miała miejsca. Wiem, że są różne podejśćia. Może my oboje jesteśmy zbyt mało zorganizowani po prostu, żeby ustalić zasady kto za co płąci i pilnować, żeby było równo. Nie da rady po prostu. Żyjemy razem, mamy osobne konta, ale w pewien sposób traktujemy pieniądze jako wspólne. Jeśli się rozstaniemy i któreś z nas na tym finansowo straci - no trudno. Kasa w tym przypadku jest najmniejszym problemem.

Raz tylko przycisnęłam ex-faceta do spłacenia długu wobec mojej osoby. Było to po zerwaniu, kwota znaczna, ale i tak bardziej chodziło mi o to, żeby się wziął w garść, wieć go kopałam po tyłku". Jakbym miała podliczyć wszystkie nasze wspólne wydatki, które pokrywałam ja, ze względu na jego brak pracy, to by mu trochę zajęło spłacanie. Nie o to chodzi, nie dla mnie. Jeśli partner by mi wisiał kasę - to bym zapomniała. Ja, wisząc kasę za parę zakupów (stricte moich) obecnemu partnerowi, po prostu opłaciłam parę jego zakupów z komentarzem "daj spokój, płaciłeś wtedy". Czy jest na zero, czy któreś z nas traci - a kogo to obchodzi.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 296 gości