Czy podjalem dobrą decyzję? - przeprowadzka
: 17 wrz 2011, 22:28
Czesc wszystkim. Jak myslicie czy dobrze robie? chce po prostu oceny kogos obiektywnego
Oboje 25 lat Ja mieszkam w duzym miescie ona w sredniej wielkosci oddalonym ok 50 km.
znamy sie 8 lat. Rok z hakiem razem. Cala znajomosc nas do siebie ciagnelo zawsze byla chemia zwykle jednak nic z tym nie robilismy i wchodzilismy w zwiazki z innymi ) dluuugo sie nie widzielismy pozniej odswierzona znajomosc i tak sie zaczelo rozkrecac od 1 spotkania po latach ( chyba 4 lub 5 ) bylo fajnie mimo odleglosci widzielismy przynajmniej co weekend. Pozniej moja wina bo przyznaje przestalem sie starac i wazne byly dla mnie inne sprawy ktore mialem u siebie. Czuje ze tak jakbym prowadzil 2 zycia jedno u niej i jedno u siebie. Bylem chyba zbyt zajety swoimi sprawami i zaczelismy sie od siebie odsuwac. Nagle slysze mam watpliwosci co do naszych uczuc i chce faceta ktory jest ze mna. Oj zabolalo i przejrzalem na oczy ze mialem troche zaburzone pryiorytety i czesto to ona dbala o wiele rzeczy i o wszystkim pamietala . do tego zlozylo sie ze wlasnie stracilem prace ( tym sie akurat nie martwie bo i tak jej nie lubilem ) i zaczynam rozgladac sie za innym zajeciem. Do tej pory mieszkalem jeszcze wygodnie "rodzice". Pomyslalem wynajme cos u niej w miescie i tam poszukam pracy ( jest jeden prawie ze " pewniak praca " chociaz gorsza niz mialem i mniej platna ). Porzucam wiele rzeczy tutaj ale bede niedaleko. Ostra szkola zycia i odpowiedzialnosci. Ona wie juz o tym ze sie przenosze dala nawet namiary na pokoj do wynajecia bo nie podobala sie jej ulica gdzie ja znalazlem inny ). Wie że bede mial tam tylko ja bo innych znajomych tam mam ( bede wpadal czasem na stare smieci ) teraz jednak np poszla sobie do pubu z kolega ( wczesniej jakos nie spotykala sie z zadnym ) a tu nagle slysze ze byli juz 2 razy na spacerze ( oczywiscie slysze ze tylko kolega i lubi z nim rozmawiac ) No nic dobry zwiazek powinien opierac sie na zaufaniu, Jest jednak taka troche bardziej oschla i pomimo ze widze ze pomaga mi szukac nowego lokum ze twierdzi ze bedzie fajnie bo bedzie wiecej czasu w koncu dla siebie ) to jednak przed ta afera stwierdzila ze nie jest juz tak samo... sam to widzialem ale ignorowalem przenoszac ciagle wszystko na pozniej wiodac swoje wygodne zycie. Myslicie ze dobrze robie przeprowadzajac sie? Ze robie to by jednak miala faceta na miejscu a nie na zasadzie ze jestem ale mnie nie ma. Jutro jade ogladac 2 pokoje bedzie ogladac je ze mna. Nie podoba mi sie wyjscie na to piwo z kolega do tego wieczorem ( zalatuje takie cos mi randka ) ale podejrzewam ze po prostu to zazdrosc przemawia przeze mnie. Wczesniej jednak nie bylo jednak jakos spotkan z kolegami dodam ze jest bardzo atrakcyjna i wiem ze faceci na nia leca. Mam jechać jutro i chciała bym wracał też jutro jednak jak widziała ze nie jestem zadowolony z "kolegi" to ustalilismy ze ja nie robie problemow a zostaje na noc. Myslicie ze takie porzucenie wszystkiego i zmiany w imie bycia obok jest sluszne? Dodam ,że jeżeli ja tego nie zrobie to ona na pewno nie bo lubi swoje miasto i nie chce calego zgielku jaki byłby w moim.
Oboje 25 lat Ja mieszkam w duzym miescie ona w sredniej wielkosci oddalonym ok 50 km.
znamy sie 8 lat. Rok z hakiem razem. Cala znajomosc nas do siebie ciagnelo zawsze byla chemia zwykle jednak nic z tym nie robilismy i wchodzilismy w zwiazki z innymi ) dluuugo sie nie widzielismy pozniej odswierzona znajomosc i tak sie zaczelo rozkrecac od 1 spotkania po latach ( chyba 4 lub 5 ) bylo fajnie mimo odleglosci widzielismy przynajmniej co weekend. Pozniej moja wina bo przyznaje przestalem sie starac i wazne byly dla mnie inne sprawy ktore mialem u siebie. Czuje ze tak jakbym prowadzil 2 zycia jedno u niej i jedno u siebie. Bylem chyba zbyt zajety swoimi sprawami i zaczelismy sie od siebie odsuwac. Nagle slysze mam watpliwosci co do naszych uczuc i chce faceta ktory jest ze mna. Oj zabolalo i przejrzalem na oczy ze mialem troche zaburzone pryiorytety i czesto to ona dbala o wiele rzeczy i o wszystkim pamietala . do tego zlozylo sie ze wlasnie stracilem prace ( tym sie akurat nie martwie bo i tak jej nie lubilem ) i zaczynam rozgladac sie za innym zajeciem. Do tej pory mieszkalem jeszcze wygodnie "rodzice". Pomyslalem wynajme cos u niej w miescie i tam poszukam pracy ( jest jeden prawie ze " pewniak praca " chociaz gorsza niz mialem i mniej platna ). Porzucam wiele rzeczy tutaj ale bede niedaleko. Ostra szkola zycia i odpowiedzialnosci. Ona wie juz o tym ze sie przenosze dala nawet namiary na pokoj do wynajecia bo nie podobala sie jej ulica gdzie ja znalazlem inny ). Wie że bede mial tam tylko ja bo innych znajomych tam mam ( bede wpadal czasem na stare smieci ) teraz jednak np poszla sobie do pubu z kolega ( wczesniej jakos nie spotykala sie z zadnym ) a tu nagle slysze ze byli juz 2 razy na spacerze ( oczywiscie slysze ze tylko kolega i lubi z nim rozmawiac ) No nic dobry zwiazek powinien opierac sie na zaufaniu, Jest jednak taka troche bardziej oschla i pomimo ze widze ze pomaga mi szukac nowego lokum ze twierdzi ze bedzie fajnie bo bedzie wiecej czasu w koncu dla siebie ) to jednak przed ta afera stwierdzila ze nie jest juz tak samo... sam to widzialem ale ignorowalem przenoszac ciagle wszystko na pozniej wiodac swoje wygodne zycie. Myslicie ze dobrze robie przeprowadzajac sie? Ze robie to by jednak miala faceta na miejscu a nie na zasadzie ze jestem ale mnie nie ma. Jutro jade ogladac 2 pokoje bedzie ogladac je ze mna. Nie podoba mi sie wyjscie na to piwo z kolega do tego wieczorem ( zalatuje takie cos mi randka ) ale podejrzewam ze po prostu to zazdrosc przemawia przeze mnie. Wczesniej jednak nie bylo jednak jakos spotkan z kolegami dodam ze jest bardzo atrakcyjna i wiem ze faceci na nia leca. Mam jechać jutro i chciała bym wracał też jutro jednak jak widziała ze nie jestem zadowolony z "kolegi" to ustalilismy ze ja nie robie problemow a zostaje na noc. Myslicie ze takie porzucenie wszystkiego i zmiany w imie bycia obok jest sluszne? Dodam ,że jeżeli ja tego nie zrobie to ona na pewno nie bo lubi swoje miasto i nie chce calego zgielku jaki byłby w moim.