agnieszka.com.pl • Pomóżcie proszę!
Strona 1 z 1

Pomóżcie proszę!

: 29 kwie 2011, 19:55
autor: kikut
Witajcie. Proszę, poradźcie coś.
Poznaliśmy się na studiach. Najpierw spacery, wyjścia do knajpy, byliśmy coraz bliżej. Od początku pragnąłem się dowiedzieć, czy te spotkania coś znaczą. W końcu spytałem. Odpowiedziała, że tak, ale chce być sama, nie chce nowego związku. Jeszcze tej samej nocy namiętne pocałunki. Potem na każdym spotkaniu pocałunki i pieszczoty, choć za każdym razem mówiła, że nie chce tego więcej robić, że czuje się jednocześnie cudownie i źle. Podzielałem te uczucia - chciałem się zaangażować i jednocześnie bardzo bałem się bliskości. Mimo to byliśmy coraz bliżej - zachowywaliśmy się jak para i de facto parą byliśmy. Tęskniliśmy. W łóżku była wspaniała, chcieliśmy się kochać, planowaliśmy antykoncepcję - dla mnie to również był sygnał, że chodzi nie tylko o seks, ale o trwałą bliskość. Dla mnie i dla niej bliskość fizyczna była cudowna, ale jednocześnie jakby "zagrażająca". Cały czas jednak z jej strony istniało jakby zastrzeżenie - nie chce związku. Ja też czułem, że chcę i nie chcę jednocześnie. Któregoś wieczoru powiedziała z bólem, że odchodzi.
Ona jest po bardzo trudnym związku - była szaleńczo zakochana, oddana to tego stopnia, że rezygnowała ze swoich pasji i "osobnego" życia. On to wykorzystywał. Gdy wyjechała na studia zaczął ją oszukiwać. Zdradził. Rozstała się z nim, a on zaczął ją prześladować. Do dziś nie oddał jej dużej sumy pieniędzy, ciągle jest jakoś "obecny" w jej życiu. Jest tym zmęczona, a co najgorsze - boi się go. Powiedziała mi, że go nienawidzi i nie chce mieć z nim już nic wspólnego. Jednocześnie, gdy spytałem, oznajmiła, że go kocha, choć o byciu z nim nie ma mowy. Takie ambiwalentne uczucie.
Bardzo mi na niej zależy. Nie mogę przestać o niej myśleć. Bardzo tęsknię.
Gdy wyjechała do domu na tydzień, bardzo mi jej brakowało. Tyle że ona nie tęskniła, czasem tylko pomyślała: "ciekawe co on porabia?", ale nie była to już ta tęsknota co kiedyś. Czy można ot tak po prostu przestać tęsknić?
Ona chce być sama, nie chce wchodzić w związek nie tylko ze mną, ale z nikim. Jednocześnie wiem, że jestem dla niej ważny, chce utrzymywać normalne relacje. Nie jestem zwykłym kumplem (co po tym, co było między nami, nie dziwi), ale nie jestem tez jej facetem.
Tymczasem ja czuję się odrzucony, strasznie cierpię, chcę by była ze mną, mimo świadomości własnych trudności z zaangażowaniem.
Jestem tak zagubiony, że nawet nie wiem, co to oznacza być przy niej. Chcę tego, ale nie wiem jak to zrobić. Dzwonić do niej, czy się nie narzucać? Zapraszać do kina czy na spacer, a może nie? Kiedy spyta "co słychać" jak mam odpowiedzieć, że ok, skoro serce pęka i mam ochotę jej wykrzyczeć, że zwariuję z tęsknoty i pustki po niej? Jak czekać, gdy nie wie się na co? Rozstała się z nim pół roku temu - to dużo? A może mało? Same pytania bez odpowiedzi... Czuję się jak małe, bezradne dziecko...
Co robić, by pokazać jej, że warto jeszcze raz spróbować. Strasznie cierpię, pomóżcie!

: 29 kwie 2011, 20:02
autor: Andrew
Mysle , ze jak bys wiedział czego chcesz , było by inaczej . Piszesz jednak , ze nie wiesz czego chcesz jesli chodzi o zwiazek .
Toksyczne kobiety są ciezkie ! Ja wiem ze trudno zrezygnowac, ale jesli mimo staran nie wychodzi , sie odpuszcza , szkoda czasu inne czekają i rownie mocno sie zakochasz . Zawsze jednak ja ... mogę sie mylić .
Jestes cały czas porównywany - cóż takie kobiety też są ...

: 29 kwie 2011, 21:41
autor: shaman
kikut pisze:Tymczasem ja czuję się odrzucony, strasznie cierpię, chcę by była ze mną, mimo świadomości własnych trudności z zaangażowaniem.
Jestem tak zagubiony, że nawet nie wiem, co to oznacza być przy niej. Chcę tego, ale nie wiem jak to zrobić. Dzwonić do niej, czy się nie narzucać?
I co dziewczyna z jej przeszłością ma pomyśleć o facecie deklarującym acz niepewnie zaangażowanie? Co takiego spektakularnego jej wykrzyczałeś, wyśpewałeś lub zrobiłęś dla niej, by mogła pomyśleć żeś wyjątkowy lub chociaż inny od poprzedniego? Nic. Pomacałeś raz czy dwa i wciąż nie potrafisz się jasno zadeklarować, zrobić coś większego kalibru. Cierpisz sobie w milczeniu.

Gdyby o mnie ktoś się tak starał, zwyczajnie bym zastrzelił, żeby oszczędzić cierpień <pijak>

: 29 kwie 2011, 21:59
autor: Andrew
Starania i okreslenia tego czego sie chce muszą byc jednak z obu stron jasne.

: 30 kwie 2011, 02:23
autor: Nemezis
kikut, no dobra - jakkolwiek byś tu nie pisał o wahaniu się, gołym okiem widać, że chcesz, więc po prostu załóż sobie, że chcesz być z nią. Motasz się, bo nie masz poczucia bezpieczeństwa (aha, faceci też tego potrzebują).

Myślę, że może coś z tego być, pod warunkiem, że nie zachowasz się jak pipa. Najgorsze, co możesz zrobić to łazić za nią. Ona nie może mieć pewności, że jak tylko kiwnie palcem Ty będziesz jej, tak po prostu i na zawołanie. Bądź w pobliżu, miejcie kontakt, z tą różnicą, że Ty będziesz tym twardym. Możesz przyjąć taktykę "na luźną łydkę" - nie zależy Ci, ale jakby miało wyjść byłoby fajnie. Nie okazuj przy niej słabości, smutku itp.

: 01 maja 2011, 17:28
autor: kikut
Dzięki za odpowiedzi. Jak to wygląda z punktu widzenia kobiety? Czasami czuję, że jestem przez nią wodzony za nos - jednego dnia uśmiechnięta, wesoła i jak się spotkamy, to gadamy jak dawniej; następnego dnia znów zimna jak góra lodowa, nie mówi nic, jak się spotkamy to się mało co odzywa. Gdy zadzwonię i pytam co słychać, to czuję, że jest zła, że przeszkadzam jej w nauce (sesja na karku, no ale 5 min. rozmowy?); zaproponuję spacer to strasznie mnie przeprasza, że nie odpowiedziała zaraz bo nie miała przy sobie telefonu i pyta gdzie i kiedy się spotkamy, bo jest chętna. Innym znów razem, gdy zapraszam, by wpadła na fajkę jak będzie wracać z rolek, to nawet nie odpisze.
Zawsze miałem kłopot z rozpoznawaniem granic autonomii drugiego człowieka, zwłaszcza w związku, jestem zaborczy i często z pretensjami (ale nad tym pracuję - leczę się), dlatego nie wiem, czy ja przesadzam i projektuję na nią swoją złość,czy ona rzeczywiście jest chwiejna? A może niezależna? Nie mam powodów, by jej nie wierzyć, że to co było między nami było oszustwem z jej strony. Poza tym po prostu czułem, że nie było. Powiedziała mi, że musi odejść dlatego, że zaangażowanie w pewien sposób ją obciąża; twierdziła, że nie może sobie poradzić z nieustającą obecnością mnie w jej głowie, że problemem dla niej było, gdy robiła cokolwiek, zadawane przez nią sama sobie natrętne pytanie, co ja na to, co ja bym pomyślał itp. Ja oczywiście wtedy gdy byliśmy blisko nigdy nie byłem, pomimo swych kłopotów, narzucającym swe wobec niej wymagania, wręcz przeciwnie - dopingowałem ją by, w przeciwieństwie do swego poprzedniego związku, nie rezygnowała ze swoich pasji i swojego życia. Powiedz, czy można z dnia na dzień przestać tęsknić, myśleć o kimś? Czy możliwe, że jest jej trudno i dlatego jest taka chłodna? Czy możliwe, że wystraszyła się bliskości i uciekła? Czy możliwe wreszcie, że to ja mam problem z sobą?

: 01 maja 2011, 19:17
autor: shaman
Na moje to osaczasz obiekty swoich zainteresowań. Spacer czy krótka rozmowa to nie propozycja wyjazdu na drugi koniec świata na resztę życia, żeby tak rozważać powody odmowy.

: 01 maja 2011, 21:32
autor: aniania
kikut, powiem Ci coś: mam taką przyjaciółeczkę, która kilka lat temu miała pewne hobby- umawiała się z facetami poznanymi na czacie czy portalach społecznościowych (miała kogoś na stałe od kilku lat, ale on akurat wyjechał na kilka miesięcy do szkółki policyjnej) nudziła się i w taki to właśnie sposób zabijała ową nudę. A że jest kobietą piękną i w dodatku nie głupią szybko zjednywała sobie sympatię nowo poznanych facetów. Wymyślała sobie nową tożsamość, umawiała się z nimi nawet w innym mieście, dla każdego miała inną historyjkę, ale każdemu z nich powtarzała, że nie chce się z nikim wiązać, że nie jest gotowa na nowy związek, że nie może otrząsnąć się z poprzedniego. Potem nagle kończyła znajomość twierdząc, że zaczyna się angażować (co oczywiście było kitem jak cała reszta), a na to nie może sobie w chwili obecnej pozwolić...
Moja opowieść zmierza do tego, że kobiety są dziwne i skomplikowane i niektórych nie można zrozumieć bo one czasem nie rozumieją same siebie...czasem też (tak jak moja przyjaciółka) robią z facetów wała ot tak po prostu, dla zabawy... Nie mówię, że tak jest w Twoim przypadku, ale różnie może być....

: 02 maja 2011, 14:16
autor: kikut
Już się całkiem pogubiłem.
K**wa, nie potrafię się powstrzymać, by do niej nie dzwonić i wypytywać dlaczego nie chce się ze mną spotkać. Przeraża mnie moje własne zachowanie. Czuję, że zaczynam ją osaczać, że zachowuję się jak jej były. Ona się censored i w końcu na serio będzie miała mnie dosyć.
Jak tego nie spieprzyć???

: 02 maja 2011, 14:55
autor: shaman
Postaw się w jej sytuacji. Osaczaj tak, żeby jej się to osaczanie podobało, jeśli już osaczać musisz.

: 02 maja 2011, 17:20
autor: kikut
No pewnie, że chciałbym ją "osaczyć" (zwracam uwagę na cudzysłów [:D] ), spróbować poderwać raz jeszcze - dlatego potrzebuję kobiecych porad: co Wam w takiej sytuacji odpowiada, a co jest zbyt nachalne? :)

: 02 maja 2011, 19:10
autor: aniania
Zakładam, że trochę ją poznałeś i wiesz mniej więcej co lubi, więc to wykorzystaj. Odczekaj trochę, nie dzwoń, za jakiś czas wyślij jej smsa z zaproszeniem typu: "Hej! Mam dwa bilety do kina na... Wybierzesz się ze mną? Może to być coś innego: piwo, pizza, dyskoteka. etc. Takie zaproszenie na pewno jej nie osaczy, a jeśli wyślesz je smsem będzie miała czas do namysłu. Jeśli jej choć trochę zależy powinna się zgodzić. a jeśli nie... cóż mówi się trudno, żyje się dalej.
Ps ja na piwko czy tańce dałabym się namówić...

: 02 maja 2011, 21:25
autor: kikut
aniania pisze:Ps ja na piwko czy tańce dałabym się namówić...

Za daleko mieszkasz ;)

: 02 maja 2011, 21:47
autor: aniania
He he [:D] Nie Tobie rzecz jasna, hipotetycznie to napisałam, gdybym była w takiej sytuacji...

: 02 maja 2011, 22:28
autor: kikut
[:D]
Widzisz, czasem mi się wydaje, że jestem po prostu nudny i nie potrafiłbym sprawić jej frajdy. Często jest tak, że jak się jednak widujemy, to mam wrażenie, że nie ma o czym gadać :( Z drugiej strony wiem przecież, że tak nie było - potrafiliśmy gadać normalnie, koncert, kino, knajpa - mówiła, że jest bardzo zadowolona. Nie wiem - może kłamała. Ale czy zmuszałaby się do wyjścia ze mną gdzieś?
Powiedziała mi raz, że musi odejść, bym się zbytnio nie zaangażował i potem nie cierpiał. Może to ona bała się zaangażowania? Pomyśl - jesteś z gościem, który jest fajny, tęsknisz za nim, sypiasz z nim i nagle mówisz mu, że się boisz by się nie zaangażował. Już nie wiem, czy ja nie rozumiem kobiet bardziej, czy siebie? :?

: 03 maja 2011, 07:12
autor: aniania
Jak dla mnie to sex bez zaangażowania jest w ogóle nie do przyjęcia, ale pomińmy to. Ten tekst "muszę odejść bo nie chce żebyś się zaangażował" kojarzy mi się bardzo ale to bardzo z moją przyjaciółką, której historie napisałam wyżej. Może ta Twoja też robiła Cię w konia...

: 03 maja 2011, 12:09
autor: shaman
kikut pisze:Często jest tak, że jak się jednak widujemy, to mam wrażenie, że nie ma o czym gadać Z drugiej strony wiem przecież, że tak nie było - potrafiliśmy gadać normalnie, koncert, kino, knajpa - mówiła, że jest bardzo zadowolona. Nie wiem - może kłamała.
Wygląda to tak, jakbyś angażował się w związek po to, żeby ona była zadowolona. Dziewczyna to widzi, to krępuje, nic dziwnego, że odstrasza. W związek należy angażować się dla własnego zadowolenia, pośrednio dla wspólnego.

Atrakcyjną formą spędzania życia jest związek, a nie układ z Panią i jej służalczym pieskiem.

: 03 maja 2011, 12:24
autor: FrankFarmer
Kikuciku, poznać się na studiach i chodzić na piwo i spacery to można w milionach kombinacji i setkach milionów wariacji. Uparłeś się, mimo, że nie dałeś rady zapewnić kobitce silniejszych doznań niż miała poprzednio. A ona, opowiadając ci o tym, traktuje ciebie jak kumpla, który fajnie że sobie tam jest, ale to nie jest to, o co jej chodzi, mimo, że jestes fajny. I mówi ci to wprost "nie angażuj sie". Nie dociera.

Jej historia jej historią - może i brzmi przekonująco, ale mi się tu kojarzy opcja, że ona ma sponsora, jak 30% studentek, co również klasycznie pasowałoby do opisu waszej relacji.

aniania pisze:Wymyślała sobie nową tożsamość, umawiała się z nimi nawet w innym mieście, dla każdego miała inną historyjkę, ale każdemu z nich powtarzała, że nie chce się z nikim wiązać, że nie jest gotowa na nowy związek, że nie może otrząsnąć się z poprzedniego.

O to to. Oj jak ja bym chciał na nią trafić :D kosa na kamień normalnie <hahaha>
aniania pisze:Jak dla mnie to sex bez zaangażowania jest w ogóle nie do przyjęcia

Ileż to razy wyświetlało mi sie to na ekranie a co sie okazywało 3 godziny później... <diabel> Nie interesują sie tobą ujmujący faceci.
To mój odbiór takiej informacji.

: 03 maja 2011, 14:15
autor: aniania
Zainteresował się mną jeden ujmujący facet i dziś jesteśmy po ślubie [:D] Na brak zainteresowania innych ujmujących nigdy nie narzekałam i nadal nie narzekam, to tak w kwestii wyjaśnienia, ale odbieraj to sobie jak chcesz Frank...

: 03 maja 2011, 15:24
autor: Nemezis
aniania pisze:Zainteresował się mną jeden ujmujący facet i dziś jesteśmy po ślubie [:D]

Ten sam, który kazał Ci się z domu wynosić?

FrankFarmer pisze:ona ma sponsora, jak 30% studentek

To kolejna teza z serii "każda Polka za granicą daje pupy?

kikut, jeżeli jej na Tobie zależy, to bez żadnych głupich zagrywek jakoś się zejdziecie. Pohamuj się i nie lataj za nią jak już wspomniany tu piesek. Prędzej zwróci na Ciebie poważniejszą uwagę jak zobaczy, że świetnie sobie bez niej radzisz.

Spróbuj stanąć obok i pomyśl, jakie wrażenie robisz jako facet:
zaborczy, z pretensjami, latający za dziewczyną jak piesek i który się na dodatek leczy :|

Ja bym nie mogła o kimś takim poważnie pomyśleć i takie zaangażowanie również by mnie obciążało. Kobiety wolą silnych mężczyzn - i bynajmniej nie chodzi tu tylko o siłę fizyczną. Słabe jednostki zawsze będą odpychane, no chyba, że trafią na babeczki typu pielęgniareczka, która zechce się opiekować kimś, kto sobie sam ze sobą nie radzi. Tylko ile w tym prawdziwego uczucia, a ile chęci samorealizacji np. poprzez pomoc drugiemu?
Ty masz ją pociągać, sprawiać, żeby na myśl o Tobie robiła się wilgotna, a nie być jakąś emocjonalną kulą u nogi.

Zostaw ten telefon w spokoju - ona wie, że za nią latasz. Zajmij się innymi sprawami, ale nie na pokaz, bo to bywa śmieszne. Chcesz się z nią spotkać? Umówcie się z grupce (niekoniecznie) znajomych, baw się dobrze, a ją potraktuj jak zwykłą koleżankę, dla której jesteś po prostu miły.

Jeżeli na pewno nie masz szans, to choćbyś stanął dla niej na rzęsach i tak nic nie wskurasz. Nic na siłę.

: 03 maja 2011, 16:10
autor: FrankFarmer
Nemezis pisze:To kolejna teza z serii "każda Polka za granicą daje pupy?

A wspomnianie 30% nic tutaj nie wskóra? 100%=każda, 30% to mniej niż co trzecia.

: 03 maja 2011, 20:38
autor: aniania
Uuuu Nemezis, widzę, że śledzisz moje wpisy i masz dobrą pamięć. A z mężem już od dawna okej, pogodziliśmy się następnego dnia po całym zajściu [:D]

Dodano: 2011-05-03, 20:43
Nie znam statystyk, ale sponsoring wśród studentek (i nie tylko) to nie teza a fakt

: 04 maja 2011, 00:34
autor: shaman
aniania pisze: sponsoring wśród studentek (i nie tylko) to nie teza a fakt
Wyniki badań to fakt, ich reprezentatywność to kwestia założeń. Żeby uniknąć śmieszności, osoby posługujące się takimi wynikami powinny mieć świadomość powyższej zależności.