czy to koniec?

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

maartaa
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 17
Rejestracja: 01 kwie 2010, 20:25
Skąd: Włodawa
Płeć:

Postautor: maartaa » 22 maja 2010, 19:22

Dzindzer pisze:Masochistka jestes czy łudzisz się, ze wróci ?

chyba i jedno i drugie.
nie-jednak się łudzę.
Dzindzer pisze:Może coś czuje. Pewnie chce by mu emocje opadły albo nie chce się z histeryczką spotkać

i znów- i jedno i drugie.
tak, przyznaje się otwarcie-bywały napady histerii z mojej strony, a jego-jako człowieka małomównego i ogólnie zamkniętego w sobie to dobiło.
może ciężko w to uwierzyć ale się zmieniłam. ktoś dobitnie mi przetłumaczył co robiłam źle. dziś niestety, kiedy chcę mu udowodnić, że się zmieniłam- nie mam juz takiej szansy.
Dzindzer pisze:To nie dzwoń

jak już pisałam-czuję cholerną potrzebę zobaczenia jego oczu... spotkania się z nim.
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 22 maja 2010, 21:04

maartaa pisze:On jednak mówi, że jest za bardzo "na świeżo"....

Chłopak ewidentnie nie chce do tego wracać. Zapewne przeciąga w czasie, by Twoje emocje nieco przygasły. Myśli, że to spotkanie bardziej Ci zaszkodzi niż pomoże - bo on najprawdopodobniej decyzji już nie zmieni.

I ma rację. Nie powinnaś tyle o nim myśleć, analizować, zastanawiać się czy ta a może jednak inna laska namieszała mu w głowie.
Rozstanie to ciężka sprawa, ale tylko od Ciebie i Twoich chęci zależy jak szybko sobie z tym poradzisz. Nie powinnaś się z nim spotkać, a przynajmniej nie do tego czasu aż poczujesz, że już Ci przeszło.
Póki co - na własne życzenie się pogrążasz.
maartaa
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 17
Rejestracja: 01 kwie 2010, 20:25
Skąd: Włodawa
Płeć:

Postautor: maartaa » 22 maja 2010, 21:07

Nemezis pisze:Chłopak ewidentnie nie chce do tego wracać. Zapewne przeciąga w czasie, by Twoje emocje nieco przygasły. Myśli, że to spotkanie bardziej Ci zaszkodzi niż pomoże - bo on najprawdopodobniej decyzji już nie zmieni.

a nie jest przypadkiem tak, że boi się, że jak mnie zobaczy to pęknie?
obiecałam mu, że nie będę mu jęczeć, że chce wrócić i nawet jeśli by mu się tak wydawało. to tak nie jest.
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 22 maja 2010, 21:59

maartaa pisze:a nie jest przypadkiem tak, że boi się, że jak mnie zobaczy to pęknie?

Stawiam na to, że bardziej jest mu przykro, że kogoś skrzywdził. Gdyby miał jakies watpliwości co do tego, że źle zrobił rozstając się z Tobą, to sam chciałby się spotkać, żeby sprawdzić czy tęsknił/jak zareaguje na Twój widok.
Nie jestes obiektywna i wmawiasz sobie, że jednak cos jest na rzeczy - standard w takich sytuacjach.
Awatar użytkownika
lollirot
Weteran
Weteran
Posty: 3294
Rejestracja: 02 maja 2005, 00:52
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: lollirot » 23 maja 2010, 03:45

maartaa pisze:gdybym go spotkała byłoby mi lzej..

Nie, nie byłoby. Łudzisz się, że jak się z Tobą spotka, to wróci, a tak nie będzie. A skoro nie będzie, to nie zrobi Ci się lżej po spotkaniu.
Nie wydzwaniaj, nie proś, bo się upokarzasz. A nie ma nic gorszego nic upokorzenie w takiej sytuacji, bo sobie Ciebie obrzydzi.
Jego "na świeżo" świadczy tylko o tym, że rozstanie go boli, nie stawiaj znaku równości między tym a miłością dozgonną, bo się zawiedziesz.

Znajdź SWOJE życie. Prawdopodobnie okaże się, że kontakt jest zbędny. Jeśli się odnowi, to może zostaniecie przyjaciółmi, jeślii emocje się wyzerują. I nie oszukuj :>
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Awatar użytkownika
Bash
Weteran
Weteran
Posty: 1412
Rejestracja: 03 sty 2006, 20:24
Skąd: Sląsk
Płeć:

Postautor: Bash » 23 maja 2010, 14:03

maartaa pisze:zgodził się, że będziemy utrzymywać przyjacielski kontakt- mi by to odpowiadało. Ale nie mogę go zmusić do spotkania, ciągle odkłada je w czasie.

W takiej sytuacji to najgorsze co możesz zrobić. Czasem trzeba zdecydować się na drastyczny krok i spalić za sobą mosty. Wywalić numer z komórki, z komunikatora. Schować wszystkie rzeczy jakie będą Ci przypominać dawny związek. Do tego co było - nie wrócisz.
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
maartaa
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 17
Rejestracja: 01 kwie 2010, 20:25
Skąd: Włodawa
Płeć:

Postautor: maartaa » 23 maja 2010, 15:18

lollirot pisze:Nie wydzwaniaj, nie proś, bo się upokarzasz. A nie ma nic gorszego nic upokorzenie w takiej sytuacji, bo sobie Ciebie obrzydzi.

z tym, że on nie ma nic przeciwko, jeśli dzwonię. odbiera, nie raz przedłuża rozmowę, obym się nie rozłączyła. strasznie się boi, że znów będę narzekać, prosić, ale ja już jestem inna.

jest jeszcze jeden powód, dlaczego mnie rzucił-niedługo przeprowadza się do innego miasta i chciał teraz to zakończyć, żeby później było lżej. i chociaż się męczy, to żyje w przeświadczeniu, że jak będzie daleko ode mnie to zapomnie całkowicie...
maartaa
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 17
Rejestracja: 01 kwie 2010, 20:25
Skąd: Włodawa
Płeć:

moja chora głowa

Postautor: maartaa » 26 paź 2010, 15:56

witam ponownie. mam nadzieję, że ktoś spojrzy na moją sytuację trzeźwo i da mi kopniaka. albo nawet dwa...

Znów jesteśmy razem. Po półrocznej przerwie jest bardzo dobrze między nami- przede wszystkim wrócił szacunek do siebie wzajemnie. Jeden problem-moja zazdrość nie zniknęła.. jest taka sama jak wcześniej, albo i większa.. z tym, że nie daje tego po sobie poznać, bo wiem, jak go to drażniło i był to jeden z głównych powodów naszego rozstania...
On kręcił z inną gdy nie byliśmy razem-ja z resztą też kręciłam się obok innego faceta, jednakże oboje musieliśmy uznać, że bardzo za sobą tęsknimy i nikt nie jest w stanie zastąpić nam tego drugiego.
Nie mogę przecierpieć tej dziewczyny- nie wiem, czy nadal ma z nią kontakt (pewnie nie) bo przestałam kontrolować jego tel. Jest b. ładna, w jego guście...
Dodam jeszcze, że widujemy się rzadko, bo z powodu studiów mieszkamy od siebie daleko :( [postanowiliśmy przede wszystkim realizować swoje marzenia-w końcu jesteśmy młodzi].

Wiem, że mnie kocha-czuję to, widzę, wiem, ze się stara.. chociaż wpost mi tego nie powiedział... jest to człowiek, z którego ciężko cokolwiek wydusić-po prostu "ten typ tak ma".
Jak przestać być zazdrosną? Jak przetłumaczyć sobie, że muszę zaufać bo każdy związek opiera sie własnie na tym? Jak "wrzucić na luz" i przetłumaczyć sobie co nieco? To zżera mnie od środka :((
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 26 paź 2010, 19:13

Nie mam pojęcia, ale osobiście uciekam od jakiejkolwiek znajomości z takimi osobami.

Ja ostatnio zazdrosny w tak głupi sposób byłem ponad pięć lat temu. Wtedy miałem o sobie samym dużo gorsze zdanie niż obecnie, mimo że nie było ono przesadnie negatywne. Może to jest klucz. Bill Gates nie musi nikomu na siłę udawadniać swojej przedsiębiorczości.

Polub siebie, pamiętaj ile możesz dać facetowi i jak wartościowym towarem na rynku jesteś. O ile jesteś.
maartaa
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 17
Rejestracja: 01 kwie 2010, 20:25
Skąd: Włodawa
Płeć:

Postautor: maartaa » 27 paź 2010, 16:33

chyba coś w tym jest, ale nie tak łatwo polubić siebie z dnia na dzień.
powodzenie u facetów jako takie mam, za totalnego pustaka się nie uważam, kilkakrotnie słyszałam, że jestem w jakiś sposób wartościowa.. ale ja tak po prostu nie potrafię w to uwierzyć, nie umiem.
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 27 paź 2010, 17:29

chyba coś w tym jest, ale nie tak łatwo polubić siebie z dnia na dzień.

Najpierw to, a potem polubić - pokochać kogoś innego. Inaczej będziesz się nadal męczyć sama ze sobą - a ta męczarnia przyjdzie np. w postaci zazdrości.

Oczywiście nie mówię, żebyś zerwała i poświęciła się medytacji ale zwróć większą uwagę na siebie.
Teraz on jest władcą, panem Twojego nastroju. Przestanie sie odzywać na parę dni - będziesz cierpieć. Spotka się z koleżanką - będziesz gryźć meble. I te męki sama sobie wywołujesz - on np. zgubi telefon na jakimś totalnym zadupiu i będzie walczył o przetrwanie, a Ty będziesz myśleć, że z jakąś dupą tarza się gdzieś w pościeli w obskurnym hotelu przy drodze. Spotka się z dobrą znajomą ze szkolnych lat, której nie chce przelecieć, ani ona jego i miło spędzi czas popijając kawę albo banię z colą - Ty będziesz snuła erotyczne wizje, w których bohaterem będzie on i jego koleżanka. Po co to? Po co sobie truć życie niepotrzebnymi domysłami? :)

Zazdrość jest fajna ale jeśli jest dawkowana odpowiednio. Jest jak przyprawa do zupy - jeśli wsypiesz cały słoik soli do zupy, to dostaniesz od misia, że zupa za słona, a jeśli szczyptę, to miś pochwali, że bardzo dobra. ;) ;)
Tak odpowiednio dawkowana (z przymrużeniem oka) zazdrość jest komplementem, pokazuje, że komuś zależy.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 27 paź 2010, 17:52

maartaa pisze:za totalnego pustaka się nie uważam, kilkakrotnie słyszałam, że jestem w jakiś sposób wartościowa.. ale ja tak po prostu nie potrafię w to uwierzyć, nie umiem.
Ależ nie o to w tym chodzi. Choćby Papież powiedział Ci żeś najwspanialsza i najseksowniejsza, to będzie tylko komplement.

Masz wiedzieć, a nie wierzyć. eby wiedzieć, trzeba mieć dowody rzeczowe, a nie poszlaki i zeznania.

A jeśli już poruszamy się w pysznych metaforach kulinarnych, to zazdroś jest jak cukier biały. Dodajesz go do każdej potrawy, zawsze tylko czubeczek łyżeczki. Ni więcej, ni mniej.
maartaa
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 17
Rejestracja: 01 kwie 2010, 20:25
Skąd: Włodawa
Płeć:

Postautor: maartaa » 27 paź 2010, 22:08

Dzięki chłopaki za takie słowa, macie racje. Muszę nad sobą popracować, wiem, że to łatwe nie będzie, ale świata nie zmienię [bo nawet nie o to chodzi] tylko siebie, bo to we mnie leży defekt. Kiedyś byłam inna i nasze relacje były zdrowsze. Muszę w końcu uwierzyć w siebie, bo każdy z nas jest przecież na swój sposób wyjątkowy, prawda? ;) a skoro wybrał właśnie mnie, to znaczy, że mu się podobam i mnie ceni i mam to wiedzieć a nie ciągle szukać dziury w całym ;)
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 27 paź 2010, 22:25

maartaa pisze:Muszę w końcu uwierzyć w siebie, bo każdy z nas jest przecież na swój sposób wyjątkowy, prawda?
Nie. Większość jest przeciętna.

Najpierw stań się zaj3b1sta, potem siebie polub. To dobra kolejność.
maartaa
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 17
Rejestracja: 01 kwie 2010, 20:25
Skąd: Włodawa
Płeć:

Postautor: maartaa » 27 paź 2010, 22:29

shaman pisze:stań się zaj3b1sta

heh, to raczej pojęcie dość względne
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 28 paź 2010, 09:41

Więc wybierz sobie własna zajebistość

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 77 gości