Ja pewnie wyjdę na tą niemiłą.
To co mnie uderzyło od pierwszego posta już - Ty jej nie kochasz i nie ze względu na nią nie chcesz się rozstawać. Ty się boisz o swój własny tyłek. Gdyby naprawdę Ci na niej tak zależało jak piszesz nie ciągnąłbyś tego absurdu. Pewnie jeszcze przy rozstaniu chciałbyś jej powiedzieć prawdę, że zadurzyłeś się w kimś innym? Tak, im więcej łez i bólu tym weselej.
Z nią zakończyć wszystko powinieneś definitywnie i się odciąć.
Z nową i tak Ci nie wyjdzie. Nie masz prawa burzyć cudzego szczęścia ze względu na swój własny egoizm. Kusi Cię, bo nie jest Twoja. Jeśli jakimś cudem by się stała, najpewniej i tak by się znudziła za czas jakiś. Nie myl fascynacji z miłością.
Ja Ci radzę jedno - bądź po prostu uczciwy.
Ogromny problem...Sytuacja beznadziejna..bez wyjścia?
Moderator: modTeam
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
księżycówka pisze:Gdyby naprawdę Ci na niej tak zależało jak piszesz nie ciągnąłbyś tego absurdu.
Nie koniecznie. Jak komuś zależy na kimś to chce dla tej osoby jak najlepiej. Jesli Autor uznał, że najlepsze dla niej jest to, że z nią jest i pozwala siebie kochać to chce ciagnąć ten absurd. Takie źle pojęte dobro. A może byc tak jak piszesz, bo strach przed samotnością u niego jest silny.
księżycówka pisze:Ja Ci radzę jedno - bądź po prostu uczciwy.
Zdecydowanie.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Całkowicie zgadzam się z Księżycówką
Osobiście zakończyłbym tą chorą sytuację jak najszybciej! Może po prostu tak naprawdę nie nadszedł dla Ciebie czas na stały poważny związek? Może potrzebujesz jeszcze przelotnych znajomości? Nie obawiaj się samotności! Przecież w dzisiejszych czasach takie postawy nie są społecznie ganione... Lepiej byś był w luźnych związkach (za obopólną zgodą), niż masz kogoś krzywdzić.
Osobiście zakończyłbym tą chorą sytuację jak najszybciej! Może po prostu tak naprawdę nie nadszedł dla Ciebie czas na stały poważny związek? Może potrzebujesz jeszcze przelotnych znajomości? Nie obawiaj się samotności! Przecież w dzisiejszych czasach takie postawy nie są społecznie ganione... Lepiej byś był w luźnych związkach (za obopólną zgodą), niż masz kogoś krzywdzić.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
pani_minister pisze:Moze na przykład uznać, że się do wspólnego mieszkania nie nadaje - i wtedy może zrobić krok w tył
No to już jaką kto woli filozofię. Ja z nikim na stałę nie zdecydowałem się mieszkać i nie wyobrażam sobie panny, która już mieszkała z czterema, ma doświadczenia i zrobiła 4 kroki w tył.
księżycówka pisze:Ja pewnie wyjdę na tą niemiłą.
To co mnie uderzyło od pierwszego posta już - Ty jej nie kochasz i nie ze względu na nią nie chcesz się rozstawać. Ty się boisz o swój własny tyłek. Gdyby naprawdę Ci na niej tak zależało jak piszesz nie ciągnąłbyś tego absurdu. Pewnie jeszcze przy rozstaniu chciałbyś jej powiedzieć prawdę, że zadurzyłeś się w kimś innym? Tak, im więcej łez i bólu tym weselej.
Z nią zakończyć wszystko powinieneś definitywnie i się odciąć.
Z nową i tak Ci nie wyjdzie. Nie masz prawa burzyć cudzego szczęścia ze względu na swój własny egoizm. Kusi Cię, bo nie jest Twoja. Jeśli jakimś cudem by się stała, najpewniej i tak by się znudziła za czas jakiś. Nie myl fascynacji z miłością.
Ja Ci radzę jedno - bądź po prostu uczciwy.
Dziękuje za wypowiedź ale troszkę mnie źle oceniasz w pewnych kwestiach... Przede wszystkim nie o mój tyłek chodzi bo głównym moim punktem spornym jest to, żeby nie zrobić zbyt dużej krzywdy Asi...Ja juz wcześniej napisałem, że wrazie czego ja sobie poradze...Ona może mieć z tym większy problem... to nie jest takie proste jak by się wydawało, zucic wszystko, oznajmić rodziną i gra gitara... Po drugie w życiu bym nie powiedział jej, że zostawiam ją dla kogoś innego... No ale masz prawo tak myśleć, w końcu mnie nie znasz...I masz racje im więcej bólu tym weselej... Uwielbiam ból, ona też jest git...heh... Ale ponownie masz prawo mnie tak oceniać...bo nie wiesz jak myśle:) A co do miłość lub fascnacji, też wcześniej napisałem, że nic nie będę robił w kierunku zdobycia tamtej dziewczyny, bo jak sama powiedziałaś i ja już wcześniej mówiłem nie mam najmniejszego prawa do rozbijania czyjegoś szczęścia... Ale prawo jest prawem ale ja nawet tego nie chce... Nigdy nie wchodziłem komu kolwiek w droge...To mi kiedyś próbowano odebrać coś cennego...Sam nigdy komuś nie starałem się tego zrobić...
Ale masz racje..na pewno jestem egoistą, i ze względu na swój egoizm nie zburze nikomu szczęścia... O to się nie martw:)
I tym większy jest mój problem, że chciałbym dobrze a i tak zrobie źle... co bym nie zrobił i tak zostane egoistą, i wszelkim złem w tej sprawie... Ale to prawda, niestety tak jest...
Ostatnio zmieniony 19 gru 2009, 15:07 przez lisek22, łącznie zmieniany 1 raz.
Gdy miłość zbyt podła się staje...chce by jej nie było...
FrankFarmer pisze:Mona, jesteś pewna, że twoj kolejny partner pokocha cie mocniej z mocniejsza wzajemnoscią?
Sarkazm? Nie wierzę w to, że wciąż myślisz, iż można kochać mocniej lub słabiej, a nie po prostu kochać albo nie kochać
Moooniu, masz rację i to nie Ty jesteś niemiła, tylko lisek, bo okłamuje Asię i samego siebie
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Im wcześniej zakończysz tą farsję - tym lepiej, i dla Ciebie i dla twojej Asi. Po co dziewczyna ma dalej trwać w przeświadczeniu, że wszystko jest dobrze, skoro tak nie jest? Ma czekać na pierścionek, podczas gdy Ty prowadzisz to smętne rozważania, że chyba już jej nie kochasz, że seks też nie jest już taki fajny?
Weź się w garść, bo decyzje już podjąłeś - teraz pewnie wolałbyś, żeby wszystko "samo" się dalej potoczyło, żeby związek "sam" się rozpadł. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje własne postanowienia/przemyślenia/pragnienia.
Weź się w garść, bo decyzje już podjąłeś - teraz pewnie wolałbyś, żeby wszystko "samo" się dalej potoczyło, żeby związek "sam" się rozpadł. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje własne postanowienia/przemyślenia/pragnienia.
Ostatnio zmieniony 19 gru 2009, 17:00 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Proponuje maly test. Idz do centrum miasta i sciagnij w godzinach szczytu majtki. Jezeli bedziesz wzbudzal sensacje u mezczyzn i ogolne okrzyi radosci to znaczy ze jestes kobieta i dalej mozesz prowadzic te chora gre. Jesli zostaniesz zbluzgany od zboczencow, dostaniesz w pysk a na koniec trafisz na mendownie to znaczy ze jednak jestes facetem i masz jaja. Znajdz je wowczas w soie i skoncz zwiazek. Zamiast ranic kogos przez dlugi czas po trochu lepiej zadac jeden mocny cios i skonczyc szelkie cierpienia. Myslisz ze dlaczego wszelkie plastry depilujace odrywa sie szybko a nie powoli? Bo bol jest mocny ale krotki. Lepiej tak niz dlugo i po trochu.
No chyba ze sie asekurujesz, chcesz miec gdzie wrocic... Ale to niehonorowe zagranie. Byc moze jestes jeszcze za mlody na zwiazek powazny. Odpowiednio dojrzala osoba potrafi odroznic zauroczenie od milosci. Zauroczenie zawsze jest swieze i wydaje sie lepsze niz to co sie czuje od dawna. Ale w praktyce jest gorsze, bardziej ulotne. Trzeba miec to w swiadomosci pograzajac sie w nim. Naciesz sie chwila i wiedz ze zaraz ona minie, a potem mozna wrocic do tej wlasciwej. No chyba ze ona faktycznie nigdy nie byla ta wlasciwa, ale to by znaczyl ze nie wiesz co czujesz. Wiec skad pewnosc ze tym razem wiesz?
No chyba ze sie asekurujesz, chcesz miec gdzie wrocic... Ale to niehonorowe zagranie. Byc moze jestes jeszcze za mlody na zwiazek powazny. Odpowiednio dojrzala osoba potrafi odroznic zauroczenie od milosci. Zauroczenie zawsze jest swieze i wydaje sie lepsze niz to co sie czuje od dawna. Ale w praktyce jest gorsze, bardziej ulotne. Trzeba miec to w swiadomosci pograzajac sie w nim. Naciesz sie chwila i wiedz ze zaraz ona minie, a potem mozna wrocic do tej wlasciwej. No chyba ze ona faktycznie nigdy nie byla ta wlasciwa, ale to by znaczyl ze nie wiesz co czujesz. Wiec skad pewnosc ze tym razem wiesz?
Mona pisze:Sarkazm? Nie wierzę w to, że wciąż myślisz, iż można kochać mocniej lub słabiej, a nie po prostu kochać albo nie kochać
Sarkazm to tak przy okazji tylko lekko, ale myśl przewodnia jak najbardziej poważna.
No to uwierz, że tak wciąż myślę. Tak miałem, może w twoim wieku będę miał inaczej, chociaż bardziej skłaniałbym się w twojej tezie (jesli w ogóle dyskutować o możliwości jej prawdziwości) co do różnicy płci: Kobieta akecptuje/dopuscza do siebie faceta lub nie (podświadome podłoże seksualne), co możesz sobie potem przełożyć na kocha/nie kocha, natomiast my faceci mamy inne mechanizmy. Jedna mi sie bardziej podoba, inna mniej, do jednej bardziej coś poczuję, do innej mniej, jedną bardziej widzę w dalszej perspektywie, do innej bedę już z jakichś przyczyn mniej pewny, itp.
shaman pisze:Ja jestem z tym, z kim chcę być (ze wzajemnością). Wtedy ma to sens.
Gratuluję. Niestety nie zawsze tak jest i ty też nie masz pewności, że zawsze tak będziesz miał. Od ciebie to zależy max w 50%.
FrankFarmer pisze:shaman napisał/a:
Ja jestem z tym, z kim chcę być (ze wzajemnością). Wtedy ma to sens.
Gratuluję. Niestety nie zawsze tak jest i ty też nie masz pewności, że zawsze tak będziesz miał. Od ciebie to zależy max w 50%.
Mówiłem o mechaniźmie, moją prywatność pozostawmy jako nieosiągalną. Ten mechanizm zakłada pewność. Można ją osiągnąć, bo to stan ducha, a nie faktyczny czy statystyka.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 759 gości