agnieszka.com.pl • Nie zyje tak jak chce
Strona 1 z 3

Nie zyje tak jak chce

: 18 sie 2009, 23:18
autor: poziomek
Witam

Mam nastepujacy problem. Moja matka zbytnio ingeruje w moje zycie.
Wyda sie Wam to smieszne, ale tak wlasnie jest.

Mam 24 lata, nadal mieszkam z rodzicami. Koncze studia, jestem na 5 roku.
Pracuje juz, zarabiam calkiem dobrze.

Cale zycie moja matka mowila mi co mam robic, a ja jej sluchalem.
Nie potrafilem sie jej sprzeciwic.

Nie wiem z czego to wynika. Rodzice ciagle powtarzaja mi, ze nic nie potrafie, do niczego nie dojde, ze jestem nieudacznikiem, darmozjadem. Kary fizyczne towarzyszyly mi przez cale dziecinstwo. Do dzisiaj jest tak, ze podczas klotni z rodzicami potrafia mnie uderzyc. Nie jeden, dwa razy, ale np dziesiec. Czuje sie totalnie bezsilny i ubezwlasnowolniony.

Codziennie slucham narzekan na swoja osobe. Mam juz dosc.
Niby wiem, ze moge sie wyprowadzic, ale.... po prostu nie potrafie.

Ma/miał ktos z Was podobnie?
Zaznaczam, ze nie jestem jakas

: 18 sie 2009, 23:27
autor: ksiezycowka
Tak, mamy tu podobny przypadek, ale już po 30stce.


Tobie można rozsądnie doradzić jedno - psychologia i terapię.
Każda inna rada będzie tu bez sensu, jak to tak daleko sięga.
Potrzebujesz/potrzebujecie specjalisty.

: 18 sie 2009, 23:42
autor: Zraniony
Moze to nie takie proste, ale... ogarnij sie! masz 24 czas zaczac podejmowac wlasne decyzje, przyjmowac ich konsekwencje... na poczatek wyprowadz sie... moze cos do rodzicow dotrze...

: 18 sie 2009, 23:44
autor: kot_schrodingera
księżycówka pisze:Tak, mamy tu podobny przypadek, ale już po 30stce.
kogo masz na myśli :> poziomek, jesteś może jedynakiem :>
poziomek pisze:Ma/miał ktos z Was podobnie?
tak <cegla>

[ Dodano: 2009-08-18, 23:46 ]
Zraniony pisze: na poczatek wyprowadz sie... moze cos do rodzicow dotrze...
to nie jest takie proste. to coś takiego jak współuzależnienie żony alkoholika.

: 19 sie 2009, 00:58
autor: Mijka
poziomek pisze:Codziennie slucham narzekan na swoja osobe. Mam juz dosc.
Niby wiem, ze moge sie wyprowadzic, ale.... po prostu nie potrafie.

Jak nie potrafisz to sam jesteś sobie winien. Jest źle, a masz ten komfort, że stać Cię na przeprowadzkę - ja nie wiem nad czym tu się w ogóle zastanawiać?

: 19 sie 2009, 01:23
autor: Dzindzer
to nie jest takie proste. to coś takiego jak współuzależnienie żony alkoholika.

To jest współuzależnienie, tylko tu nie ma butelki a są chore więzy rodzinne. I tak jak pisała Księżycówka z tym sie chodzi na terapię.

poziomek piszesz, ze zarabiasz czyli stac Cie na porządną terapie. Poszukaj sobie o toksycznych rodzicach, może nawet o DDD ( więcej jest o DDA w sieci, ale to bardzo podobne, coraz częściej już przestaje się kłaść nacisk na te ostatnia literę). A potem idź do terapeuty. Powinieneś dostać ( poza że tak to nazwę wywiadem) test lub testy do wypełnienia.


Mijka pisze:Jest źle, a masz ten komfort
, że stać Cię na przeprowadzkę - ja nie wiem nad czym tu się w ogóle zastanawiać?

Bo ty nie jesteś pod tym względem zaburzona. Ja w jego wieku przy świetnych, zdrowych kontaktach z rodzicami mieszkałam juz poza domem. On nie umie choć mu bardzo źle.

: 19 sie 2009, 09:22
autor: kot_schrodingera
Dzindzer pisze:Poszukaj sobie o toksycznych rodzicach, może nawet o DDD
ja też mam ddd :> (i co to w ogóle jest :> bo chyba nie ten środek ochrony roślin :> )

: 19 sie 2009, 09:47
autor: Dzindzer
Przepraszam jakie też :>

Nie jestem psychologiem by stwierdzać co kto ma, nie napisałam Poziomek jesteś DDD. Jego rodzice na bank tworza toksyczne więzi z synem, nie wiem czy to tylko to czy może cos więcej.
Nie dziwie sie, Błażejku, ze nie znalazłeś, bo w Polsce to jakby mały dodatek do DDA, a problemy, mechanizmy sa bardzo podobne. Są w internecie testy najczęściej albo dla DDA albo DDA/DDD i warto je zrobić. Jednak sam wynik takiego testu nie daje nic poza naprowadzeniem na problem, reszte musi zdiagnozować specjalista. Także Ty Błażejku tez mógłbyś iść do dobrego psychologa/psychoterapeuty w sprawach rodzinnych.
Pisałeś ile zarabiasz i uwierz mi ludzie z taka kasa wynoszą sie z domów, daja radę. Przemyśl to trochę. Zobacz ile razy juz chciałeś sie wynieść, ja nie twierdze, ze nie chciałeś, że tak gadałeś, więc zobacz ile razy chciałeś, ale nie mogłeś. Nie ma sie co wstydzić, trzeba iść szukać pomocy. No chyba chciałbyś kiedyś pez jakiś leków, poczucia winy czy dziwnych oporów spakować swoje rzeczy i iśc na swoje. Błażej wiele problemów w nawiązywaniu relacji międzyludzkich, partnerskich, relacji z płcia przeciwna ma swoje źródło w domu rodzinnym i wychowaniu. z tym tez Ci terapeuta pomoże. Tylko wiesz musisz się na ciężka prace przygotować, bo to Ty masz dochodzić do wniosków, ty przepracowywać problemy, terapeuta cie będzie naprowadzał, pomagał, nic za Ciebie nie zrobi.



DDD czyli Dorosłe Dzieci rodzin Dysfunkcyjnych



Ech brakuje tu Miltonii

: 19 sie 2009, 16:02
autor: Imperator
Mijka pisze:Jest źle, a masz ten komfort, że stać Cię na przeprowadzkę - ja nie wiem nad czym tu się w ogóle zastanawiać?


Jest nad czym. Przeprowadzka oznacza pójście w świat, w nieznane. Od dzieciństwa był chowany pod kloszem. Niektóre ptaszki tak mają, że jak im się otworzy klatkę i każe wylecieć na wolność, to one nie chcą sie nigdzie ruszyć.
Dom, w którym dorastał, w którym był PROGRAMOWANY przez rodziców tak, a nie inaczej jest tym, co on zna. I podświadomie wybiera to, co zna. Musi prawdopodobnie sięgnąć dna, żeby z tego wyjść.

Na początek przydałby się jakiś mały sukces. Zwłaszcza w zdobywaniu płci przeciwnej. :)

: 19 sie 2009, 17:17
autor: Zraniony
Imperator pisze:Jest nad czym. Przeprowadzka oznacza pójście w świat, w nieznane. Od dzieciństwa był chowany pod kloszem. Niektóre ptaszki tak mają, że jak im się otworzy klatkę i każe wylecieć na wolność, to one nie chcą sie nigdzie ruszyć.

Hmm... ale to czlowiek jest... wiec chyba ma pewne predyspozycje... zeby jednak przelamac pewne bariery, w ktorych "siedzi"... bo jesli nie... to zostaje sie tylko pochlastac... :(

: 19 sie 2009, 17:17
autor: Dzindzer
Imperator pisze:Zwłaszcza w zdobywaniu płci przeciwnej. :)

Z tym o wiele łatwiej Poziomkowi niż Błażejowi, nie czarujmy się, ale 24latek mieszkający z mamą prezentuje się inaczej niż 30kilkulatek w podobnej sytuacji

: 19 sie 2009, 17:53
autor: Marissa
Dzindzer pisze:ale 24latek mieszkający z mamą prezentuje się inaczej niż 30kilkulatek w podobnej sytuacji

Niby tak, ale lata szybko lecą, i ani się spostrzeże a będzie kolejny 30latek mieszkajacy z matką. Jeśli teraz (kiedy już zdobył się na mały krok naprzód pisząc o tym) się nie otrząśnie i nie pójdzie na terapię, potem będzie jedynie gorzej i ciężej wyłamać się z tego schematu.

: 19 sie 2009, 19:53
autor: poziomek
Imperator pisze:Na początek przydałby się jakiś mały sukces. Zwłaszcza w zdobywaniu płci przeciwnej. :)


Mam śliczną dziewczynę :)


Co mi radzicie? Psycholog odpada.
Po prostu się wyprowadzić? Np. do mojej kobiety...

blazej - mam rodzenstwo

: 19 sie 2009, 19:59
autor: Zraniony
poziomek pisze:Po prostu się wyprowadzić? Np. do mojej kobiety...

Hmm... to jest jakas mysl... dobrze miec oparcie w ukochanej osobie... ale nie lepiej dla Ciebie byloby sie uniezaleznic... zamieszkac samemu? Wszystko zalezy od Twoich mozliwosci finansowych... ewentualnie z jakims wspolokatorem/lokatorka... bo jakby Wam sie nie ukladalo to co... powrot w laske do rodzicow? i dalej niezdrowa sytuacja. :|

: 19 sie 2009, 20:16
autor: Imperator
poziomek pisze:Mam śliczną dziewczynę

To uważaj, bo ją możesz stracić. Dziewczyny nie lubią konkurencji w postaci matki swojego chłopa. :>
To ma Ci motywację dodać. :]

Po prostu się wyprowadzić? Np. do mojej kobiety...

To jest jakaś opcja. Ale wiedz, że będą Cię siłą ściągali z powrotem, manipulowali, próbowali różnych sztuczek, żeby Ci się nie powiodło, a nawet spróbują rozerwać więzi z Twoją kobietą - bo widzą, że ona jest zagrożeniem ale też i słabym punktem, a uderza się w najsłabszy punkt...

Jeśli jeszcze dziewczyna jest mądra i wie, co się kręci, to nie odpuści też tak łatwo - to jest pozytyw. Ale musi widzieć, że bardzo tego chcesz i próbujesz z całych sił. Jeśli tego nie będzie widzieć - pójdzie sobie. I to też powinno dodać motywacji. :D <diabel>

: 19 sie 2009, 20:20
autor: Mona
poziomek pisze:Po prostu się wyprowadzić?

Po prostu :)
Rodziców nie ma co winić, bo oni na pewno powielają "metody wychowawcze" swoich rodziców. Zresztą ich już nie zmienisz...
Jak już Mijka napisała: winić, w tym momencie, możesz tylko siebie. Napisałeś, iż dobrze zarabiasz, więc nie powinieneś narzekać. Pamiętaj, że to, iż rodzice spłodzili Ciebie i próbowali jakoś tam wychować nie świadczy o tym, że jesteś ich własnością.
Ubezwłasnowolniony nie jesteś...

Może przyzwyczaiłeś się do ciągłego bata nad sobą i obawiasz się, że bez tego nie dasz rady? <hmm>

poziomek pisze:mam rodzenstwo

Jakie są ich relacje z rodzicami?

: 19 sie 2009, 20:31
autor: poziomek
Kiepskie. Kazde z nas uwaza, ze nasza matka jest nadopiekuncza.
Wtraca sie w kazdy element naszego zycia.

Imperator masz wiele racji!!!

[ Dodano: 2009-08-19, 20:48 ]
Jejku trudno sie tak wyprowadzic.
Pewnie beda ogormne problemy z ich strony.

Jak to najlepiej zrobic?

: 19 sie 2009, 21:08
autor: Imperator
Jejku trudno sie tak wyprowadzic.
Pewnie beda ogormne problemy z ich strony.

Jak to najlepiej zrobic?

Znaleźć mieszkanie, dogadać się,
A następnie oznajmić fakt. I chyba najlepiej powoli powywozić najpotrzebniejsze rzeczy. A wynająć można COKOLWIEK, byle było gdzie spać.

Lepiej być głodnym wilkiem w lesie, niż spasionym kundlem na łańcuchu. :|

: 19 sie 2009, 21:36
autor: PFC
Imperator pisze:To uważaj, bo ją możesz stracić. Dziewczyny nie lubią konkurencji w postaci matki swojego chłopa. :>


Nic tak nie zbliża jak wspólny wróg. Przynajmniej do czasu.

Nie uważam, że Autor ma jakikolwiek problem. Sam chciałbym mieć podobne możliwości materialne i alternatywy do wyboru. :]

: 19 sie 2009, 21:40
autor: Imperator
PFC pisze:Nie uważam, że Autor ma jakikolwiek problem. Sam chciałbym mieć podobne możliwości materialne i alternatywy do wyboru.

Ale masz też zakodowane inne wartości. :> I dlatego "nie widzisz problemu", bo go nie znasz.

A skoro chciałbyś mieć takie alternatywy to sobie je stwórz, przecież nie czujesz się na smyczy rodzicielskiej. <browar>

: 19 sie 2009, 21:45
autor: poziomek
W sumie zarabiam na czysto 2500. Jak wpadnie dodatkowe zlecenie to nawet wiecej.
Utrzymam sie sam!

Juz widze jak sie rodzice wkurza jak im oznajmie, ze sie wyprowadzam...

: 19 sie 2009, 21:51
autor: PFC
Imperator pisze:I dlatego "nie widzisz problemu", bo go nie znasz.


Zdziwiłbyś się. :] ...Moi rodzice zawsze byli bardzo wredni. :D Dlatego posty autora tematu brzmią dla mnie jak zwyczajne malkontenctwo.

: 19 sie 2009, 22:21
autor: Dzindzer
poziomek pisze:Psycholog odpada.

Bo ??


Imperator pisze:To jest jakaś opcja. Ale wiedz, że będą Cię siłą ściągali z powrotem, manipulowali, próbowali różnych sztuczek, żeby Ci się nie powiodło, a nawet spróbują rozerwać więzi z Twoją kobietą - bo widzą, że ona jest zagrożeniem ale też i słabym punktem, a uderza się w najsłabszy punkt...

Zgadza sie, przerabiałam to na sobie.



poziomek pisze:Jak to najlepiej zrobic?

Zdecydować sie czy będziesz mieszkał z dziewczyna czy wynajmiesz. w przypadku wynajmu poszukac, zaklepać. w domu powiedzieć, ze sie wyprowadzasz. Nie dyskutować, nie dac sie szantażom, spakować sie i wynieść.


poziomek pisze:Jejku trudno sie tak wyprowadzic.

Ta trudnośc jest w Twojej głowie, wyprowadzka zwłaszcza do kogos jest łatwiutka


W sumie zarabiam na czysto 2500. Jak wpadnie dodatkowe zlecenie to nawet wiecej.
Utrzymam sie sam!

Spokojnie sie utrzymasz


Juz widze jak sie rodzice wkurza jak im oznajmie, ze sie wyprowadzam...

Ale to juz nie Twój problem.

: 19 sie 2009, 22:36
autor: poziomek
Przerabialas na sobie? Mozesz napisac cos wiecej? Napisz prosze.

: 19 sie 2009, 23:07
autor: PFC
Przerabiałem (w zasadzie nadal przerabiam) matkę i ojca, którzy zasadniczo zawsze wiedzieli wszystko lepiej i wtrącali się do wszystkiego niemal, poza pierdołami o charakterze trzeciorzędnym. Żeby było zabawniej, uaktywnili się dopiero pod koniec podstawówki, bo wcześniej mieli na głowie ważniejsze problemy niż ja. :] ...Ale za to nadrabiali to jak mogli. Problem wyprowadzki zamierzałem próbować przerabiać pod koniec tego roku, ale niestety moja matka się ciężko pochorowała i jestem teraz jej pielęgniarką, no ale to jeszcze jest do zaakceptowania, bo w końcu przypadek losowy, a i ja jak się urodziłem, to nie od razu wszystko zrobić umiałem. Ot, taka ironia losu... Niemniej jeśli przez całe życie z nimi nauczyłem się czegoś to tylko tego, że jak coś robisz to raz a dobrze i nieodwołalnie. Zero okazywania uczuć, bo oni to rozszyfrują i wykorzystają przeciwko Tobie. Musisz sprawić, by starzy uwierzyli, że albo się z pewnymi rzeczami pogodzą albo staniesz się dla nich zupełnie obcym człowiekiem. To drastyczne i niemiłe, ale czasami konieczne.

[ Dodano: 2009-08-19, 23:11 ]
Dzindzer pisze:Bo ??


Bo podejrzewam, że do tej kosztownej zabawy potrzeba by dobrej woli z dwóch stron. ;) Jeśli starzy nie chcą np., to jaki sens ma terapia w przypadku, gdy facet wie czego chce? Co mu jeszcze psycholog może podpowiedzieć? Robi się swoje i tyle.

: 19 sie 2009, 23:35
autor: ksiezycowka
PFC pisze:Przerabiałem (w zasadzie nadal przerabiam) matkę i ojca, którzy zasadniczo zawsze wiedzieli wszystko lepiej i wtrącali się do wszystkiego niemal, poza pierdołami o charakterze trzeciorzędnym. Żeby było zabawniej, uaktywnili się dopiero pod koniec podstawówki, bo wcześniej mieli na głowie ważniejsze problemy niż ja. :] ...Ale za to nadrabiali to jak mogli. Problem wyprowadzki zamierzałem próbować przerabiać pod koniec tego roku, ale niestety moja matka się ciężko pochorowała i jestem teraz jej pielęgniarką, no ale to jeszcze jest do zaakceptowania, bo w końcu przypadek losowy, a i ja jak się urodziłem, to nie od razu wszystko zrobić umiałem. Ot, taka ironia losu... Niemniej jeśli przez całe życie z nimi nauczyłem się czegoś to tylko tego, że jak coś robisz to raz a dobrze i nieodwołalnie. Zero okazywania uczuć, bo oni to rozszyfrują i wykorzystają przeciwko Tobie. Musisz sprawić, by starzy uwierzyli, że albo się z pewnymi rzeczami pogodzą albo staniesz się dla nich zupełnie obcym człowiekiem. To drastyczne i niemiłe, ale czasami konieczne.

[ Dodano: 2009-08-19, 23:11 ]
Dzindzer pisze:Bo ??


Bo podejrzewam, że do tej kosztownej zabawy potrzeba by dobrej woli z dwóch stron. ;) Jeśli starzy nie chcą np., to jaki sens ma terapia w przypadku, gdy facet wie czego chce? Co mu jeszcze psycholog może podpowiedzieć? Robi się swoje i tyle.


Czyli zupełnie inna bajka. Problemem autora nie są tacy, a nie inni rodzice i ich wtrącanie się w cokolwiek. Problemem jest on sam, jego obawy, wątpliwości, niezdrowe uzależnienie emocjonalne od domu rodzinnego. Psycholog nie uzdrowi mu rodziny, ale może pomóc w zrozumieniu czego naprawdę chce, kim jest, kim być może i podpowiedzieć jak sobie poradzić z własnymi słabościami.
Nawet jeśli wie czego chce to on nie jest w stanie tego mieć, bo sam siebie blokuje, a sięga to tak głęboko, że potrzebna jest pomoc, bo sam nie da rady.

: 20 sie 2009, 10:45
autor: Dzindzer
księżycówka pisze:Psycholog nie uzdrowi mu rodziny,

To prawda. Jednak jego terapia wpłynie na rodzinę. On sie zmieni, jego patrzenie na rodzine, siebie, świadomość siebie, swoich potrzeb, zacznie stawiac granice, więc kontakty sie zmienia, relacje sie w jakis sposób zmienią.


Dla mnie osoby z domu normalnego sytuacja jest prościutka. Szuka mieszkania lub dogaduje sie w tej sprawie z kobieta swoja ---> komunikuje rodzicom ---> pakuje sie i wyprowadza.

Autor nie ma ciężko chorej matki czy braku pieniędzy. Ma za to sporo lat, bardzo źle mu w domu a nie jest w stanie sie z tego domu ruszyć. A jednak cos mu nie pozwala, nie umie.

Z reszta wypowiedzi Księżycówki sie zgadzam.



Moje przerabianie modelu matki chcacej kontrolowac przedstawie pokrótce.

Matka mojego obecnego narzeczonego jest taka kobieta. Kiedy pokapowała sie, ze nie jest najwazniejsza w zyciu syna, ze jest inna dośc silna osobowościowo kobieta w której jest zakochany wpadła w panike. Zaczęła powoli niszczyć nam związek. Ja byłam ta najgorsza, wszystko było na nie, obgadywała, knuła, zameczała syna by ze mna zerwa. z własnego domu mnie wyrzucała.
Znac nie chciała jak zamieszkaliśmy razem. do pewnego momentu sie starałam. Potem olałam ja totalnie. R był twardo po mojej stronie. Opamiętała sie jak zobaczyła, ze przegrała. zaczęła wykazywac dobra wole, ja nie umiałam tak od razu jej zaufać, ale była w tym wytrwała. Teraz mamy stosunki poprawne. Tata R mnie bardzo polubił. Niedawno zaprosiłam ich jakos po moich imieninach z okazji imienin. Tata R jest człowiekiem chorym, pogorszyło mu sie nigdzie nie wychodził. ale do mnie z bólem i w cierpieniu przyjechał, bo tak mnie teraz lubi. Ja to doceniłam.
Mtka R nie wpieprza nam sie w życie, wie, że jej syn w kazdej sytuacji mnie będzie bronił i jeśli by doprowadziła do jakiejś konfrontacji on będzie po mojej stronie.

: 20 sie 2009, 21:51
autor: Rebeca2006
poziomek,
To, że napisałeś o swoim problemie to pierwszy krok w dobrym kierunku. Znaczy że szukasz pomocy. Jeśli absolutnie nie chcesz iśc do psychiatry to może spróbuj porozmawiać dziewczyną- jak ona widzi ten problem??
Co do rozwiązania- zacznij szukać jakiegoś mieszkania lub pokoju. Później spakuj się i bez uprzedzania rodziców (!) wyprowadź się. Unikniesz zbędnego gadania przez faktem. A po fakcie albo się coś zmieni w myśleniu rodziców, a jeśli nie to przynajmniej nie będziesz miał ich na co dzień. Przy wyprowadzce powiedź im spokojnie że robisz to bo nie możesz nimi wytrzymać czas zacząć samodzielne życie, nie wyprowadzaj się w złości, nie dyskutuj.

: 21 sie 2009, 23:52
autor: shaman
poziomek pisze:Mam śliczną dziewczynę
Masz 24 lata. Najwyższy czas ją rzucić i poszukać mądrej.

Jak to najlepiej zrobic?
Szybko, stanowczo i z należytym szacunkiem. I odwiedzaj ich.

: 22 sie 2009, 21:50
autor: poziomek
Shaman, ona jest mądra. Proszę Cię, nie wypowiadaj się już więcej w tym temacie, widzę, że jesteś typowym internetowym mędrcem.


Jak uważacie? Są dwa wyjścia.
Na pewno rodzice będą robić akcje, będą mówić, że to przez moją kobietę i tak dalej.

1. Mam to gdzieś i mieszkam z nią.
2. Na początku pomieszkuje sam, niedaleko mojej kobiety, a po np. 2 miechach zaczynam mieszkać z nią. Będzie już wtedy po burzy.

Co radzicie? Miał ktoś taki dylemat?