problem z bylym-psychopata
: 21 kwie 2009, 00:41
długie, bo i długo to już trwa.
ponad rok temu poznałam chłopaka, byliśmy ze sobą jakiś czas. Totalnie się zakochałam i było jak z bajki. Po dokładnie pół roku, w trakcie "romantycznego" weekendu we 2 dowiedziałam się, że mnie zdradzał. Wcześniej, zanim mnie poznał, miał układ ze swoją byłą "seks bez zobowiązań", później, gdy już mnie poznał, nie zrezygnował z tego układu... Zerwałam z nim(koniec września), próbowałam na nowo ułożyć sobie życie. Z byłym postanowiliśmy zostać przyjaciółmi, jednak to nie działało. On wciąż zachowywał się jak mój chłopak, co więcej, stał się maksymalnie zazdrosny. Postanowiłam zerwać z nim znajomość, ponieważ ten układ "przyjaźni" po prostu nie działał.
On zaczął mnie prosić/błagać, bym nie zrywała z nim kontaktu, ale ja byłam nieubłagana. Wtedy zaczął nękać moich znajomych - wysyłał im wiadomości na mój temat, wyssane z palca. Ale robił to w taki sposób, że... można było w to uwierzyć. Przykłady? Przenocowałam kiedyś kolegę - jego dziewczyna dostała wiadomość, że się z nim przespałam. Dużo tego było... w sumie trwało to kilka miesięcy łącznie, ale ja nie reagowałam i udawałam, że mam to gdzieś. W końcu przestał.
Zaczął natomiast mnie śledzić. Nie mam na to dowodów, ale sądzę też, że kontroluje mój komputer. (jest informatykiem)
Ostatnio poznałam chłopaka, zaczęliśmy się spotykać. Nic poważnego, ale spowodowało to wizytę (prawie że włamanie) mojego byłego do mnie(myślę, że dowiedział się o tym właśnie szpiegując mnie bądź mój komputer). Wrzeszczał na mnie, wyzywał od censored i powiedział, że "nie pozwoli mi się zhańbić".
Znów chciałam przyjąć postawę "mam Cię gdzieś". Jednak następnego dnia zginęły moje klucze. Wymieniłam zamki, ale wczoraj, gdy na pół godziny wyszłam, po powrocie znalazłam karteczkę z informacją, że "naprawdę nie chcę, byś mnie hańbiła. Proszę nie rób tego".
Wiem, że pójście na policję nic nie da, już się dowiadywałam. Nie mam na niego żadnych dowodów, nigdy mi niczym konkretnym nie groził, nigdy mnie nie uderzył. Nigdy się do mnie nie "włamał", ale conajwyżej "naruszył domowy mir" za co grozi grzywna, która mu nie robi. Z pójściem na policję jest też taki problem, że... on ma moje zdjęcia-akty. Nigdy mi nie groził a jedynie baaaardzo subtelnie dawał do zrozumienia, że może coś z tym zrobić. Więc pod cyberprzemoc to też się nie kwalifikuje.
A ja nie wiem, co mam zrobić.
ponad rok temu poznałam chłopaka, byliśmy ze sobą jakiś czas. Totalnie się zakochałam i było jak z bajki. Po dokładnie pół roku, w trakcie "romantycznego" weekendu we 2 dowiedziałam się, że mnie zdradzał. Wcześniej, zanim mnie poznał, miał układ ze swoją byłą "seks bez zobowiązań", później, gdy już mnie poznał, nie zrezygnował z tego układu... Zerwałam z nim(koniec września), próbowałam na nowo ułożyć sobie życie. Z byłym postanowiliśmy zostać przyjaciółmi, jednak to nie działało. On wciąż zachowywał się jak mój chłopak, co więcej, stał się maksymalnie zazdrosny. Postanowiłam zerwać z nim znajomość, ponieważ ten układ "przyjaźni" po prostu nie działał.
On zaczął mnie prosić/błagać, bym nie zrywała z nim kontaktu, ale ja byłam nieubłagana. Wtedy zaczął nękać moich znajomych - wysyłał im wiadomości na mój temat, wyssane z palca. Ale robił to w taki sposób, że... można było w to uwierzyć. Przykłady? Przenocowałam kiedyś kolegę - jego dziewczyna dostała wiadomość, że się z nim przespałam. Dużo tego było... w sumie trwało to kilka miesięcy łącznie, ale ja nie reagowałam i udawałam, że mam to gdzieś. W końcu przestał.
Zaczął natomiast mnie śledzić. Nie mam na to dowodów, ale sądzę też, że kontroluje mój komputer. (jest informatykiem)
Ostatnio poznałam chłopaka, zaczęliśmy się spotykać. Nic poważnego, ale spowodowało to wizytę (prawie że włamanie) mojego byłego do mnie(myślę, że dowiedział się o tym właśnie szpiegując mnie bądź mój komputer). Wrzeszczał na mnie, wyzywał od censored i powiedział, że "nie pozwoli mi się zhańbić".
Znów chciałam przyjąć postawę "mam Cię gdzieś". Jednak następnego dnia zginęły moje klucze. Wymieniłam zamki, ale wczoraj, gdy na pół godziny wyszłam, po powrocie znalazłam karteczkę z informacją, że "naprawdę nie chcę, byś mnie hańbiła. Proszę nie rób tego".
Wiem, że pójście na policję nic nie da, już się dowiadywałam. Nie mam na niego żadnych dowodów, nigdy mi niczym konkretnym nie groził, nigdy mnie nie uderzył. Nigdy się do mnie nie "włamał", ale conajwyżej "naruszył domowy mir" za co grozi grzywna, która mu nie robi. Z pójściem na policję jest też taki problem, że... on ma moje zdjęcia-akty. Nigdy mi nie groził a jedynie baaaardzo subtelnie dawał do zrozumienia, że może coś z tym zrobić. Więc pod cyberprzemoc to też się nie kwalifikuje.
A ja nie wiem, co mam zrobić.