Przyszły narzeczony zdradził ( tytuł zmieniłam ja)
Moderator: modTeam
Przyszły narzeczony zdradził ( tytuł zmieniłam ja)
Witam
może nie powinnam tutaj pisać ale zostałam sama z tym co mam w głowie a od świąt myśle ciągle o tym że ukochany facet z którym przeżyłam 6 lat zdradził mnie z inna. wystarczyło mu 3 miesięczna rozłąka. Myślałam że jesteśmy szczęśliwi znamy siebie ale niestety przekonałam się że jednak nie znam faceta którego kocham. to miały być najszczęśliwsze swięta w naszym życiu i życiu naszych rodzin. mieliśmy się zaręczyć a dowiedziałam się smutnej prawdy. nie umiem sobie z tym poradzić. nie roozumiem czemu osoba która mówiła że kocha mogła zrobić coś takiego?? wiele pytań sobie zadaje ale nie znam na nie odpowiedzi. wszystko zaczeło się w andrzejki. nie miał na tyle odwagi żeby przyjechać do mnie i powiedzieć mi prosto w oczy że nie czuje już tego samego co kiedyś. starałam się z nim spokojnie rozmawiać on zapewniał mnie że nie ma nikogo ale to było kłamstwo i brnął z jednego kłamstwa i teraz to już sama nie wiem co jest prawdą i to że błagał mnie o wybaczenie że załuje tego co się stało. wiele pytań i mało odpowiedzi.
[ Dodano: 2009-01-04, 16:11 ]
co mam robić?????????????? obiecywał że będzie chciał to naprawić bo nie chce się ze mna rozstawać.
doradźcie coś proszę
może nie powinnam tutaj pisać ale zostałam sama z tym co mam w głowie a od świąt myśle ciągle o tym że ukochany facet z którym przeżyłam 6 lat zdradził mnie z inna. wystarczyło mu 3 miesięczna rozłąka. Myślałam że jesteśmy szczęśliwi znamy siebie ale niestety przekonałam się że jednak nie znam faceta którego kocham. to miały być najszczęśliwsze swięta w naszym życiu i życiu naszych rodzin. mieliśmy się zaręczyć a dowiedziałam się smutnej prawdy. nie umiem sobie z tym poradzić. nie roozumiem czemu osoba która mówiła że kocha mogła zrobić coś takiego?? wiele pytań sobie zadaje ale nie znam na nie odpowiedzi. wszystko zaczeło się w andrzejki. nie miał na tyle odwagi żeby przyjechać do mnie i powiedzieć mi prosto w oczy że nie czuje już tego samego co kiedyś. starałam się z nim spokojnie rozmawiać on zapewniał mnie że nie ma nikogo ale to było kłamstwo i brnął z jednego kłamstwa i teraz to już sama nie wiem co jest prawdą i to że błagał mnie o wybaczenie że załuje tego co się stało. wiele pytań i mało odpowiedzi.
[ Dodano: 2009-01-04, 16:11 ]
co mam robić?????????????? obiecywał że będzie chciał to naprawić bo nie chce się ze mna rozstawać.
doradźcie coś proszę
Ostatnio zmieniony 04 sty 2009, 16:17 przez kasolka, łącznie zmieniany 1 raz.
Mial juz dosc, tylko bal sie powiedziec Ci, do tego rodzice i juz plany na cale zycie. Dlatego pewnie tak wyszlo i jego problem sam sie rozwiazal. Oczywiscie tak nieswiadomie to zrobil i jak fakty wyszly na jaw, to sie przestraszyl i prosil o wybaczenie.
Nic z tego nie bedzie i powinnas dac mu spokoj. Tak Ci zalezy na slubie, ze chcesz sie zwiazac z kims, kto Cie nie kocha?
Nic z tego nie bedzie i powinnas dac mu spokoj. Tak Ci zalezy na slubie, ze chcesz sie zwiazac z kims, kto Cie nie kocha?
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
więc tak:
z tego co mówił miał mi to dopiero powiedzieć za jakies 2-3 miesiące
w święta przyjechał do mnie bo jest na szkoleniu 7 miesięcznym i cały grudzień się nie widzieliśmy.
przyjechał w święta ale nie powiedział mi całej prawdy udawał dziwnie się zachowywał pojechaliśmy na 2 dzień świąt do niego było fajnie ale czułam że coś jest nie tak. wziełam jego telefon i zobaczyłam smsa (wiem podłe) wytłumaczył mi że to tylko koleżanka nic ich nie łaczy bo on chce być ze mna tylko potrzebuje troche czasu zeby to co sie wydarzyło i to co zostało powiedziane musi sobie poukładać. wrociłam do domu w sobote ale juz w poniedzialek wsiadłam w samochód i pojechałam do niego bo czułam ze to i tak nie cała prawda. przyparłam go do muru i dopiero powiedział mi co zrobił.
widze po nim że nie może się z tym pogodzić ze mnie zranił (chyba że kolejny raz udaje)
męczy mnie tylko jedno że on nie chce z nia zrywać kontaktów. powiedział jej że i tak między nimi nic by nie było bo on nie chce być z nią tylko ze mna. niestety ale jeszcze 4 miesiące kursu mu zostało a ona jest razem z nim w plutonie. Załuje że zranił mnie i że zranił ja dając jej nadzieje.
sama nie wiem co mam myslec o tym
[ Dodano: 2009-01-04, 16:27 ]
nie zależy mi na ślubie i nigdy nie zależało
z tego co mówił miał mi to dopiero powiedzieć za jakies 2-3 miesiące
w święta przyjechał do mnie bo jest na szkoleniu 7 miesięcznym i cały grudzień się nie widzieliśmy.
przyjechał w święta ale nie powiedział mi całej prawdy udawał dziwnie się zachowywał pojechaliśmy na 2 dzień świąt do niego było fajnie ale czułam że coś jest nie tak. wziełam jego telefon i zobaczyłam smsa (wiem podłe) wytłumaczył mi że to tylko koleżanka nic ich nie łaczy bo on chce być ze mna tylko potrzebuje troche czasu zeby to co sie wydarzyło i to co zostało powiedziane musi sobie poukładać. wrociłam do domu w sobote ale juz w poniedzialek wsiadłam w samochód i pojechałam do niego bo czułam ze to i tak nie cała prawda. przyparłam go do muru i dopiero powiedział mi co zrobił.
widze po nim że nie może się z tym pogodzić ze mnie zranił (chyba że kolejny raz udaje)
męczy mnie tylko jedno że on nie chce z nia zrywać kontaktów. powiedział jej że i tak między nimi nic by nie było bo on nie chce być z nią tylko ze mna. niestety ale jeszcze 4 miesiące kursu mu zostało a ona jest razem z nim w plutonie. Załuje że zranił mnie i że zranił ja dając jej nadzieje.
sama nie wiem co mam myslec o tym
[ Dodano: 2009-01-04, 16:27 ]
nie zależy mi na ślubie i nigdy nie zależało
Pewnie sa w jakiejs szkole oficerskiej czy czyms podobnym? Wiesz jakie tam dziewczyny ida? W wiekszosci takie, ktore rzucaja sie na kazdego chetnego faceta, a meskie srodowisko sprzyja tam nasileniu sie zachowan seksualnych. Daj sobie spokoj i idz w swoja strone i ciesz sie, ze tak sie to skonczylo.
A w ogole to co za myslenie - przyszly narzeczony? Co to za twor? Tak to kazdy moze byc przyszlym narzeczonym. To jeszcze zaden zwiazek. A na slubie Ci zalezy, bo nawet nazywajac go podkreslasz przyszly planowany zwiazek. Ciekawe kto go planowal, bo raczej nie on?
A w ogole to co za myslenie - przyszly narzeczony? Co to za twor? Tak to kazdy moze byc przyszlym narzeczonym. To jeszcze zaden zwiazek. A na slubie Ci zalezy, bo nawet nazywajac go podkreslasz przyszly planowany zwiazek. Ciekawe kto go planowal, bo raczej nie on?
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Rany julek ! jak myslicie iż partner was nigdy nie zdradzi biorac sobie za takiego Temperamentnego - to ja wszystkim takim gratuluje ! Wiem, wiem! nie wszyscy zdradzają - ALE ZNACZNA WIEKSZOSC TAK ! i radze sie na tą sposobnosc przygotowac . Jesli nie jest to notoryczne ! jesli czujesz , ze Cie kocha ! jesli ci dobrze z tym kims , warto sie moze zastanowic , czy ta dupa jest taka wazna!? <browar>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
kasolka pisze:A w ogole to co za myslenie - przyszly narzeczony? Co to za twor?
Lepszy niz poprzedni tytuł Pomocy
a nazwałam tak, bo facet sie ponoć chciał oświadczać
ani razu nie napisałam że to przyszły narzeczony. i nie ja napisałam ten temat!!
Się ciesz, że ostrzeżenia nie dostałaś za durno nazwany temat
Ja bym ci radziła wiać od nie go.
Zdradę można wybaczyć, ale nie zawsze.
On to tchórz co się przyznać nawet porządnie nie umiał. nie podoba mi sie ten facet
Andrew pisze:Wiem, wiem! nie wszyscy zdradzają - ALE ZNACZNA WIEKSZOSC TAK !
I w dupie się powinno mieć taką większość.
Kto kocha, nie zdradza.
[ Dodano: 2009-01-05, 19:26 ]
kasolka nic z tego nie będzie, zdradził i wiesz o tym. Teraz przez kilka miesięcy ma bliżej ją, a nie Ciebie, będziesz się zadręczać, nieustannie mysleć o tym co robi i czy nie okłamie Cię kolejny raz. Szkoda życia.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Miltonia pisze:przyszly narzeczony? Co to za twor?
o to samo chciałam spytać. Ale i tak w nazwie tematu lepsze jest tytuł zmieniłam ja
Mia pisze:Szkoda życia.
Szkoda. Nie warto dawać drugiej szansy.
kasolka , zdrada + kłamstwa, czego jeszcze chcesz ?
Jedyne co możesz zrobić by zachować godność w takiej sytuacji to zakończyć ten związek i nigdy nie wracać i nie pozwolić wrócić. Szanuj się.
Ostatnio zmieniony 05 sty 2009, 19:41 przez Grace, łącznie zmieniany 1 raz.
Grace pisze:Szkoda. Nie warto dawać drugiej szansy.
Zgadzam się. Żadne późniejsze tłumaczenia mnie by nie przekonały. Trochę odpowiedzialności za to się robi mieć trzeba
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Myślę, że na Twoim miejscu rozstałabym się z nim . Po pierwsze, nie umiałabym przetrawić tego faktu, czułabym się totalnie skrzywdzona. Po drugie, cały czas obawiałabym się następnej zdrady ( skoro raz to zrobił i ja mu przebaczyłam, to on świadomie lub podświadomie wychodziłby z założenia, że następnym razem też mu przebaczę i mimo jego dobrych intencji mógłby znowu kiedyś, w chwili słabości, zdradzić). Zresztą nie podoba mi się też to, że sam z siebie nie potrafił się do tego przyznać.
Ale jeżeli Ty czujesz to wszystko inaczej, to może warto dać mu szanse. Może jesteś w stanie jakoś to wszystko zaakceptować i na nowo poczuć się szczęśliwa w tym związku.
Musisz głęboko wejść w siebie i znaleźć dobrą odpowiedz.
Ale jeżeli Ty czujesz to wszystko inaczej, to może warto dać mu szanse. Może jesteś w stanie jakoś to wszystko zaakceptować i na nowo poczuć się szczęśliwa w tym związku.
Musisz głęboko wejść w siebie i znaleźć dobrą odpowiedz.
Ten puchar jest nasz!!! Ten puchar do Lecha należy!!! Nie damy nikomu!!! Nie damy nikomu!!!...
Mia pisze:Kto kocha, nie zdradza.
Nie kochana - komu w zwiazku niczego nie brakuje, albo brakuje tego z czym sobie poradzi - ten nie zdradza ! Bo jesli trafi ci sie partner i po 4 latach malzenstwa straci do ciebie pociag sexualny i trwac to bedzie z rok, dwa... to zobaczymy , czy wytrzymasz do konca zycia bez zdrady. Wtedy przyjdz i mi to napisz.
Moze i ty wytrzymasz - nie znam Twego temperamentu , ale wiele z tego co czytam na innych forach , a wrecz jest to plagą ! nie wytrzymuje bo i niby dlaczego by mialo ? poczytaj , jak chcesz jak w zwiazkach sie dzieje jak kobiety kochają ale zdradzaja bo ich maż je nie zaspokaja z zwyklego nie chce mi sie , nie mogą itd.
Anielka pisze:Myślę, że na Twoim miejscu rozstałabym się z nim . Po pierwsze, nie umiałabym przetrawić tego faktu, czułabym się totalnie skrzywdzona. Po drugie, cały czas obawiałabym się następnej zdrady
No standarfowe dzialanie ! i co ?
wezmiesz sobie innego chłpaka który zdradzil inną dziewczynę i sie rozstali , ten bogatszy o doswiadczenia bedzie madrzejszy , Ty nie swiadoma - bedziesz ufała , a w sumie to taki sam chłopak jak ten twój tylko mniej o nim wiesz , i tak pzrez 4 lata bedzie dobrze potem slub - i gdzies tam po drodze wyjdzie , ze mial 4 dziewczyny i wszystkie zdradził , ale dla ciebie był tym kims ! i ciekawe czy do konca zycia cie nie zdradzi .....
Ostatnio zmieniony 06 sty 2009, 07:43 przez Andrew, łącznie zmieniany 2 razy.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:Nie kochana - komu w zwiazku niczego nie brakuje, albo brakuje tego z czym sobie poradzi - ten nie zdradza ! Bo jesli trafi ci sie partner i po 4 latach malzenstwa straci do ciebie pociag sexualny i trwac to bedzie z rok, dwa... to zobaczymy , czy wytrzymasz do konca zycia bez zdrady.
Zawsze możesz odejść ze związku, w którym czujesz się źle. Ale do tego potrzeba odwagi i trochę empatii.
Ostatnio zmieniony 06 sty 2009, 09:40 przez Grace, łącznie zmieniany 1 raz.
Andrew pisze:Bo jesli trafi ci sie partner i po 4 latach malzenstwa straci do ciebie pociag sexualny i trwac to bedzie z rok, dwa... to zobaczymy , czy wytrzymasz do konca zycia bez zdrady. Wtedy przyjdz i mi to napisz.
po co ciągnąć związek w takiej sytuacji? seks to tak samo ważny aspekt jak miłość emocjonalna, przyjaźń między parnerami, jak coś się psuje, w jakimkolwiek aspekcie, to znaczy, że to nie to... po co się męczyć?
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Hmmm wiesz ... Wam młodym sie fajnie gada, dla Was wszystko jest takie proste ! pozyjemy zobaczymy , czy np. odejdziesz po 30 latach bycia z tym ukochanym od niego, bo on nie bedzie mógł, a Ty tak i to chcieć Ci sie bedzie bardzo, bedziesz mieć w sumie fajnego partnera , ale w tych sprawach juz do bani - wtedy mozemy pogadac. Nie chce mi sie tu wklejac postów tych co zyja bez sexu w zwiazkach, bo tak sie potoczyło ich zycie, a nie inaczej. Nie ma czarne i białe, są wszystkie odcienie szarosci ... o kolorach juz nie wspomnę !
Wtedy Gdy Grace dopadnie Cie taka sytuacja mozesz cos skrobnąć Ty Mia - tak samo !
jedno wkleje
"Ja tak czytam Twoje wypowiedzi to tak jakbym czytała swoje. Ja mam ten sam problem z moim mężem. U mnie jedna różnica to staż małżeński 16 lat. Przez wiele lat było super a teraz to jest katastrofa. Ja staram się zrozumieć to, że mąż jak sam mówi ma teraz inne priorytety (praca - własna firma), jest zmęczony, często w łóżku myśli co i jak zrobić by było dobrze. Nie wymagam od niego sexu w tygodniu, gdy widzę, że ma wiele spraw do załatwienia ale chciałabym aby chociaż w niedzielę gdy nie pracuje, jest wyspany coś "było". Niestety po wielu rozmowach, moich inicjatywach, jego wymówkach mam dość, przestałam się starać, bo czuję jak bym wymuszała coś na nim. Nie chcę jego łaski. Teraz czekam już 5 tygodni (i sobie jeszcze poczekam bo go kręgosłup boli), wcześniej to było 8 tygodni. Czuję się źle jako kobieta, moja samoocena spada, ciągle o tym myślę, to przenosi się na życie codzienne, bo nie potrafię się cieszyć tym co mam. Pieniądze nie zastąpią mi miłości, a najgorsze jest to, że go kocham i nie mogłabym go zdradzić."
Jak do tego dodasz dwoje , albo troje biegajacych po domu dzieci to masz niezły bigos. niech odejdzie od niego - no według was tak by musiala , a co powie dzieciom ? odchodze bo wasz taka mnie nie tyka
Wtedy Gdy Grace dopadnie Cie taka sytuacja mozesz cos skrobnąć Ty Mia - tak samo !
jedno wkleje
"Ja tak czytam Twoje wypowiedzi to tak jakbym czytała swoje. Ja mam ten sam problem z moim mężem. U mnie jedna różnica to staż małżeński 16 lat. Przez wiele lat było super a teraz to jest katastrofa. Ja staram się zrozumieć to, że mąż jak sam mówi ma teraz inne priorytety (praca - własna firma), jest zmęczony, często w łóżku myśli co i jak zrobić by było dobrze. Nie wymagam od niego sexu w tygodniu, gdy widzę, że ma wiele spraw do załatwienia ale chciałabym aby chociaż w niedzielę gdy nie pracuje, jest wyspany coś "było". Niestety po wielu rozmowach, moich inicjatywach, jego wymówkach mam dość, przestałam się starać, bo czuję jak bym wymuszała coś na nim. Nie chcę jego łaski. Teraz czekam już 5 tygodni (i sobie jeszcze poczekam bo go kręgosłup boli), wcześniej to było 8 tygodni. Czuję się źle jako kobieta, moja samoocena spada, ciągle o tym myślę, to przenosi się na życie codzienne, bo nie potrafię się cieszyć tym co mam. Pieniądze nie zastąpią mi miłości, a najgorsze jest to, że go kocham i nie mogłabym go zdradzić."
Jak do tego dodasz dwoje , albo troje biegajacych po domu dzieci to masz niezły bigos. niech odejdzie od niego - no według was tak by musiala , a co powie dzieciom ? odchodze bo wasz taka mnie nie tyka
Ostatnio zmieniony 06 sty 2009, 16:58 przez Andrew, łącznie zmieniany 2 razy.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:Bo jesli trafi ci sie partner i po 4 latach malzenstwa straci do ciebie pociag sexualny i trwac to bedzie z rok, dwa.
to nic się nie zmieni, bo nie na seksie buduje swój związek. To po pierwsze.
Andrew pisze:bo on nie bedzie mógł, a Ty tak i to chcieć Ci sie bedzie bardzo, bedziesz mieć w sumie fajnego partnera , ale w tych sprawach juz do bani
to szmirą zwykłą się okaże, która nie ma nawet krzytyny rozumu i honoru, by być blisko partnera, iść razem do seksuologa, albo się leczyć. Być blisko, jako oparcie. Mobilizować. Tylko jak ostatni łach dać drapaka. Fajnie, prawda? Jakież to perspektywy wzbudza, jakie zaufanie.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Andrew pisze:i ciekawe czy do konca zycia cie nie zdradzi .....
A może nie zdradzi. Nie mierz wszystkich miarą swoich doświadczeń i rozgoryczenia. Moje przekonania na ten temat są inne niż Twoje. Myślę, że warto zakładać pozytywne warianty i mieć nadzieję, że spotka się takiego mężczyznę ( przedstawiciela mniejszości wśród wszytkich mężczyzn), którzy nie zdradzi; bo jednak nie wszyscy zdradzają.
TedBundy pisze:to nic się nie zmieni, bo nie na seksie buduje swój związek.
I jeżeli masz na myśli związek poważny, długotrwały, wręcz na całe życie, to zgadzam się z Tobą całkowicie:)
Ten puchar jest nasz!!! Ten puchar do Lecha należy!!! Nie damy nikomu!!! Nie damy nikomu!!!...
TedBundy pisze:Andrew napisał/a:
bo on nie bedzie mógł, a Ty tak i to chcieć Ci sie bedzie bardzo, bedziesz mieć w sumie fajnego partnera , ale w tych sprawach juz do bani
to szmirą zwykłą się okaże, która nie ma nawet krzytyny rozumu i honoru, by być blisko partnera, iść razem do seksuologa, albo się leczyć. Być blisko, jako oparcie. Mobilizować.
Ona, ona, ona. Ale na boga, to on ma problem, który przekłada się na ich związek i nic z tym nie chce zrobić. Ma za nic jej potrzeby. Widzisz tu gdzieś miłość?
[ Dodano: 2009-01-06, 23:43 ]
Andrew pisze: Ty nie swiadoma - bedziesz ufała , a w sumie to taki sam chłopak jak ten twój tylko mniej o nim wiesz , i tak pzrez 4 lata bedzie dobrze potem slub - i gdzies tam po drodze wyjdzie , ze mial 4 dziewczyny i wszystkie zdradził , ale dla ciebie był tym kims ! i ciekawe czy do konca zycia cie nie zdradzi ....
zdrada jest dla ludzi słabych, nie ma dla takich miejsca w moim sercu.
I nie, nie boję się powiedzieć - gardzę ludźmi, którzy zdradzają i oszukują swoich partnerów.
Koko pisze:Andrew pisze:odchodze bo wasz tata mnie nie tyka
Nie Ona, ale On. Ja na pewno zapytalabym Go czy moze sie wyprowadzic.
Czyli jestes Tedowską szmirą ! i jeszcze sie do tego przyznajesz??
Karzesz sie swemu mezowi, ojcu swych dzieci wyprowadzic bo nie sypia z tobą i to powiesz dzieciom swym Mimo , ze to dobry czlowiek ? coś chyba nie zrozumialas .....
Anielka pisze:
I jeżeli masz na myśli związek poważny, długotrwały, wręcz na całe życie, to zgadzam się z Tobą całkowicie:)
tak pod warunkiem iz libido sie ma jakie ma , a nie wszyscy są tacy, Są tacy co mają libido dosc wysokie .
Tyle, ze mnie jzu normalnosc tego swiata nie zdziwi, bowiem jak ktos ma ambicje wysokie to jest dobrze, ale jak libido - to źle
Grace pisze:
Ona, ona, ona. Ale na boga, to on ma problem, który przekłada się na ich związek i nic z tym nie chce zrobić. Ma za nic jej potrzeby. Widzisz tu gdzieś miłość?
Nie kochana to Ona ma problem , On zadnego nie widzi miłosc ? a gdzie jej miłosc i zaakceptowanie stanu rzeczy ! reszte ...odsylam do postu Teda !
Grace pisze:zdrada jest dla ludzi słabych, nie ma dla takich miejsca w moim sercu.
I nie, nie boję się powiedzieć - gardzę ludźmi, którzy zdradzają i oszukują swoich partnerów.
Zobaczymy co jednak sie stanie kiedy ten twój ukochany , przez Ciebie tak kochany Cie jednak zdrdzi - za lat 10-30 kto wie, czy wtedy, nagle przestanie byc tym ukochanym, jak i wyrzucisz go z serca i zamiast kochać jak piszesz - gardzic bedziesz nim, ale mi miłosc ....
Ostatnio zmieniony 07 sty 2009, 09:03 przez Andrew, łącznie zmieniany 8 razy.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:ale mi miłosc ....
właśnie, gdzie ta jego miłość wówczas.
Kończę Andrew, dyskusję z Tobą, bo z całym szacunkiem, ale chcę od życia czegoś więcej niż kłamstw, zdrady, niedomówień, szanuję siebie i partnera, w końcu - wierzę w inne wartości niż Ty, dlatego nie dogadamy się.
W każdym razie szczęścia życzę.
To nie oznacza, ze maja oni jakieś przyzwolenie na zdradę , z tego tylko tytułu , ze maja wysokie libido. Także oni mogą włożyć wysiłek w to by być wiernymi.Andrew pisze:Są tacy co mają libido dosc wysokie .
Ten puchar jest nasz!!! Ten puchar do Lecha należy!!! Nie damy nikomu!!! Nie damy nikomu!!!...
A co jeśli ojciec impotent definitywnie jest przeciwny kochankowi swojej zony, kiedy uważa, ze ma być mu wierna mimo, ze on jej seksu nie da
A gdyby slubu nie było, to tez bys się na odejście oburzał
Jak bym była ta nie mogącą strona ( tak trwale) to bym pozwoliła mężowi na kochankę, byle bym nie wiedziała o niej. Tak sadzę. Ale to tylko takie gdybanie młodej niezamężnej kobiety.
A gdyby slubu nie było, to tez bys się na odejście oburzał
Jak bym była ta nie mogącą strona ( tak trwale) to bym pozwoliła mężowi na kochankę, byle bym nie wiedziała o niej. Tak sadzę. Ale to tylko takie gdybanie młodej niezamężnej kobiety.
Dzindzer pisze:A co jeśli ojciec impotent definitywnie jest przeciwny kochankowi swojej zony, kiedy uważa, ze ma być mu wierna mimo, ze on jej seksu nie da
czyli ... ? odchodzisz od takiego meza w wieku lat około 40 , albo uwazasz iż kochanek jest ci niezbedny a akceptacja tej kwesti przez meza konieczna ...
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 511 gości