przestał kochać....

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

selena177
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 74
Rejestracja: 03 gru 2008, 12:53
Skąd: z daleka...
Płeć:

przestał kochać....

Postautor: selena177 » 09 gru 2008, 22:36

chciałabym coś zrozumieć jeżeli chodzi o kochanie...
jak już pisałam zostawił mnie chłopak po 3 latach... zrywając ze mną płakał że mi to robi że mnie tak krzywdzi.... itd....
i dzisiaj się dowiedziałam że on te wątpliwości miał jakieś 6 tyg(czy mnie kocha itd) i właśnie o to chodzi czy nie uważacie że 6 tygodni to bardzo mało żeby przekreślić 3 letni związek... jak to jest jak to uczucie się wypala ? chciałabym wiedzieć od tej str właśnie jak ktoś przestaje kochać chciałabym to zrozumieć...
Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 09 gru 2008, 22:59

selena177 pisze:czy nie uważacie że 6 tygodni to bardzo mało żeby przekreślić 3 letni związek...
Nie. Czasem wystarczy dzień.
selena177 pisze:jak to jest jak to uczucie się wypala ?
No chyba powinnaś wiedzieć. Normalnie. To jest koniec.
selena177 pisze:chciałabym wiedzieć od tej str właśnie jak ktoś przestaje kochać chciałabym to zrozumieć...
Masz 20 lat. Pewnie jeszcze tego doświadczysz. :)
selena177 pisze:zrywając ze mną płakał że mi to robi że mnie tak krzywdzi.... itd....
A to już żałosne :|
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 09 gru 2008, 23:43

selena177 pisze:chciałabym wiedzieć od tej str właśnie jak ktoś przestaje kochać chciałabym to zrozumieć...
Gdy się zakochujesz mózg (konkretnie móżdżek czy tak przydafka ;p) pobudza orgamizm do intensywniejszej produkcji 3 hormonów, dzięki którym czujesz się z tym dobrze. Trwa to 2-4 lata, po czym organizm przestaje sobie radzić, więc mózg spowalnia, wraca do normalnego poziomu intensywności. Wtedy organizm czuje zawód i się denerwuje. Następuje kryzys. Kończy się zakochanie a zaczyna miłość. Lub następuje rozstanie.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 10 gru 2008, 00:04

księżycówka pisze:Nie. Czasem wystarczy dzień.
Czasem wystarcza 2 minuty, ale jesli chodzi o uczucie to normalne sa wzloty i upadki. A w 6 tygdni mozna poznac ze to nie zwykly upadek a koniec.
selena177 pisze:chciałabym wiedzieć od tej str właśnie jak ktoś przestaje kochać chciałabym to zrozumieć...
Dokladnie tak samo jak zaczyna tylko odwrotnie :D Juz kumasz?? :P
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 10 gru 2008, 00:08

Maverick pisze:A w 6 tygdni mozna poznac ze to nie zwykly upadek a koniec.
Dojrzeć do końca bym powiedziała raczej.
selena177
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 74
Rejestracja: 03 gru 2008, 12:53
Skąd: z daleka...
Płeć:

Postautor: selena177 » 10 gru 2008, 09:47

nie podoba mi sie to bo to tak jakby kazdy zwiazek po maks 4 latach musial sie rozpasc.... ehhhh
czy to jest tak ze do milosci trzeba dojzec? a moze inaczej albo ona jest albo jej niema i niema sie na to wplywu?
Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu.
Awatar użytkownika
szilkret
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 165
Rejestracja: 22 cze 2004, 17:06
Skąd: Łódź
Płeć:

Postautor: szilkret » 10 gru 2008, 10:23

Zrozumiec będzie ci trudno, zresztą czy jest sens analizowania czegoś co sie skończyło. Czasem gdy człowiek za dużo myśli zaczyna szukać dziury tam gdzie jej nie ma. W rozpadzie wina jest zawsze po środku chocbyśmy nie wiem jak strasznie sie z tym nie zgadzali. Nic nie bierze sie z powietrza o tyle zawsze na gorszej pozycji jest ten którego rzucono niż ten co rzuca. To kwestia konfortu psychicznego po prostu. Przeważnie rzucamy dla kogoś więc ... nie ma bólu ale nowa euforia :) Zawsze po nocy jest dzień i z czasem zrozumiesz że tak po prostu jest lepiej. Jeśli ktoś kogos kocha to nawet nie wiem jak powazny konflik nigdy nie naruszy podstaw związku na jakim został zbudowany - miłości i szacunku. I co najważniejsze nie ma sie wątpliwosci że to jest ta właśnie odpowiednia osoba.
I nic nie wiem i nic nie rozumiem
I wciąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami

"Julian Tuwim"
selena177
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 74
Rejestracja: 03 gru 2008, 12:53
Skąd: z daleka...
Płeć:

Postautor: selena177 » 10 gru 2008, 11:17

Wiesz chodzi o to że ja tak naprawdę rozumiem, że tak musiało być przecież niechce żeby ktoś był ze mną z litości... i też uważam że wina leży po środku... jeżeli chodzi o moją wine to mogłabym powiedzieć że robiłam wszytsko dla niego... na każdym kroku pokazywałam jak go kocham... potrafiłam zrezygnować dla niego z wielu rzeczy i myślę że to był błąd. Chociaż on mówi mi cały czas że po mojej stronie niema żadnej winy że to jego uczucia są skopane... ale ja patrze na to tak że wina musi być i po mojej stronie bo to on mnie przestał kochać nie kogoś innego tylko mnie ! czyli musi być coś nie tak bo jakbym była taka bez winy to by mnie kochał dalej...
Wiesz jest sens w analizowaniu bo może mój przyszły związek(o ile w ogóle będzie) będzie o tyle lepszy że nie będę popełniać błędów... ale ten strach przed porzuceniem myślę że będzie mi towarzyszył już zawsze... :(
i przede wszystkim wiem że aby zamknąć ten rozdział muszę całkowicie się odizolować od tego co było... nie pisać do niego ani nic..
ale to już 10 dzień a tylko raz udało mi się nie pisać... on mówi że mogę pisać jak mi to pomaga.... ale ja cholera wiem że mi to nie pomoże... Tak jak napisałeś szilkert szukam dziury w całym szukam czego ? hmm niewiem może jakiejś nadziei? jestem rozdarta pomiędzy moim rozsądkiem a sercem :?
Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu.
Topp
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 89
Rejestracja: 22 sie 2008, 11:28
Skąd: Mokotów
Płeć:

Postautor: Topp » 10 gru 2008, 13:39

szilkret pisze: W rozpadzie wina jest zawsze po środku chocbyśmy nie wiem jak strasznie sie z tym nie zgadzali.



Zawsze to jest tak, że jedno płacze a drugie po nim skacze. "Wina zawsze pośrodku" to mit, który służy tym co niszczą i uczucie i emocje drugiego człowieka, niezależnie od tego czy się porzuca czy zostaje rzuconym.
Nie ma takiego wagonika, którego nie da się odczepić, jak to mówią.
selena177
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 74
Rejestracja: 03 gru 2008, 12:53
Skąd: z daleka...
Płeć:

Postautor: selena177 » 10 gru 2008, 15:32

Ciezko mi z tym wsyztskim.... i ta ochota zeby napisac do niego... ehhhh
Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 10 gru 2008, 16:18

selena177 pisze:i właśnie o to chodzi czy nie uważacie że 6 tygodni to bardzo mało żeby przekreślić 3 letni związek...

To masakryczne dużo czasu. Ja bym pewnie w tydzień zakończyła, ale ja jestem dość świadoma tego co czuję

księżycówka pisze:selena177 napisał/a:
zrywając ze mną płakał że mi to robi że mnie tak krzywdzi.... itd....
A to już żałosne :|

Żałosne i to bardzo. Tak sobie myślę, że jak bym była w kimś zakochana bez pamięci i silne emocjonalnie uzależniona i była taka emocjonalna masochistka to bym chciała by tak ze mną zerwano. Poważnie. zaraz bym szacunek straciła, a za takim do którego szacunku brak się raczej nie płacze

selena177 pisze:nie podoba mi sie to bo to tak jakby kazdy zwiazek po maks 4 latach musial sie rozpasc.... ehhhh

Związek bez miłości, oparty na zakochaniu, fascynacji, namiętności. Taki raczej upadnie
A bardzo wielu ludzi myli miłość z czymś co miłość przypomina, z czymś co ma pewne cechy wspólne

Topp pisze:"Wina zawsze pośrodku" to mit, który służy tym co niszczą i uczucie i emocje drugiego człowieka, niezależnie od tego czy się porzuca czy zostaje rzuconym.

Nie znam przypadku w którym winna była by tylko jedna strona.
a stwierdzenie kto rzuca ten winny jest tłumaczeniem ludzi których nikt na dłuższą metę nie chce
Topp
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 89
Rejestracja: 22 sie 2008, 11:28
Skąd: Mokotów
Płeć:

Postautor: Topp » 10 gru 2008, 17:34

Dzindzer pisze:Nie znam przypadku w którym winna była by tylko jedna strona.
a stwierdzenie kto rzuca ten winny jest tłumaczeniem ludzi których nikt na dłuższą metę nie chce


No widzisz. Ja znam ich conajmniej kilka. I w każdym z nich było tak, że ktoś płakał, a ktoś inny po nim skakał. Przez winę nie rozumiemy, mam nadzieję, tego, że, trywializując, ktoś nie ma brzdęku, żeby zabierać wybrankę na lody do najbardziej lansiarskiej lodziarni lub też ktoś ma małe cycki, a koleżanka ma fajniejsze, hmmm?
Ktoś tutaj stwierdził, że winny zawsze jest ten kto porzuca? czy coś mi umknęło?
Nie ma takiego wagonika, którego nie da się odczepić, jak to mówią.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 10 gru 2008, 19:57

selena177 pisze:nie podoba mi sie to bo to tak jakby kazdy zwiazek po maks 4 latach musial sie rozpasc.... ehhhh
Jesli tyle zrozumiałaś z tego com napisał, to będziesz ciężkie życie miała.

selena177 pisze:czy to jest tak ze do milosci trzeba dojzec? a moze inaczej albo ona jest albo jej niema i niema sie na to wplywu?
Ani to, ani to.

szilkret pisze:czy jest sens analizowania czegoś co sie skończyło.

Luiz Felipe Scolari nie zadaje tego pytania i wygrywa. Więc tak, jest sens.
selena177
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 74
Rejestracja: 03 gru 2008, 12:53
Skąd: z daleka...
Płeć:

Postautor: selena177 » 10 gru 2008, 20:08

nie ja rozumiem Cie ... po zakochaniu trzeba zrobic krok do przodu i zaczac kochac ale nie wszyscy potrafia zrobic ten krok...
rozumiem o co Ci chodzilo moze ja zle napisalam
Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 10 gru 2008, 22:00

selena177 pisze:po zakochaniu trzeba zrobic krok do przodu i zaczac kochac ale nie wszyscy potrafia zrobic ten krok
Nie rozumiesz. Po zakochaniu okazuje się, czy będzie z tego miłość czy nie. To nie jest w pełni zależne od nas. Można zrobić maraton kroków i nigdzie z tym nie dojść; czasami zaś wystarczy jeden symboliczny kroczek. Od wielu czynników to zależy. Nie na wszystkie mamy wpływ. Dlatego nie szukaj swojej winy "dla zasady". Jeśli już musisz, to rób to z własnej, szczerej potrzeby analizy. Jak Scolari.
selena177
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 74
Rejestracja: 03 gru 2008, 12:53
Skąd: z daleka...
Płeć:

Postautor: selena177 » 10 gru 2008, 22:14

ja to mam inne zdanie na ten temat może i nie rozumiem ale wydaje mi się że ile ludzi tyle też opinii na ten temat.... bo tak naprawdę nikt nie potrafi sprecyzować co to jest ta miłość przecież człowieka można kochać na wiele sposobów. Ja tam jestem zdania że miłość trzeba pielęgnować nie wystarczy ją odkryć bo jedynie odkryta skazana jest na klęskę. I wg mnie właśnie jak ktoś przestaje kochać to po prostu nie był w stanie tej miłości wypielęgnować w sobie...
hmmm niewiem może i głupoty piszę ale takie moje zdanie całkiem możliwe ze za parę lat będę rozumieć wiecej.
Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 11 gru 2008, 08:19

selena177 pisze: Ja tam jestem zdania że miłość trzeba pielęgnować nie wystarczy ją odkryć bo jedynie odkryta skazana jest na klęskę. I wg mnie właśnie jak ktoś przestaje kochać to po prostu nie był w stanie tej miłości wypielęgnować w sobie...
.

Nie ..!! bo miłosc albo jest , albo jej nie ma ! jesli jest to nie trzeba jej pielegnowac bo to cos takiego co samo dba o siebie , jesli jest - zadna kleska jej nie grozi ! a jak ktoś pzrestaje kochac to nigdy po prostu nie kochał, a jedynie był zauroczony zafascynowany !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
szilkret
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 165
Rejestracja: 22 cze 2004, 17:06
Skąd: Łódź
Płeć:

Postautor: szilkret » 11 gru 2008, 09:11

selena177 pisze:Wiesz chodzi o to że ja tak naprawdę rozumiem, że tak musiało być przecież niechce żeby ktoś był ze mną z litości... i też uważam że wina leży po środku... jeżeli chodzi o moją wine to mogłabym powiedzieć że robiłam wszytsko dla niego... na każdym kroku pokazywałam jak go kocham... potrafiłam zrezygnować dla niego z wielu rzeczy i myślę że to był błąd. Chociaż on mówi mi cały czas że po mojej stronie niema żadnej winy że to jego uczucia są skopane... ale ja patrze na to tak że wina musi być i po mojej stronie bo to on mnie przestał kochać nie kogoś innego tylko mnie ! czyli musi być coś nie tak bo jakbym była taka bez winy to by mnie kochał dalej...
Wiesz jest sens w analizowaniu bo może mój przyszły związek(o ile w ogóle będzie) będzie o tyle lepszy że nie będę popełniać błędów... ale ten strach przed porzuceniem myślę że będzie mi towarzyszył już zawsze... :(
i przede wszystkim wiem że aby zamknąć ten rozdział muszę całkowicie się odizolować od tego co było... nie pisać do niego ani nic..
ale to już 10 dzień a tylko raz udało mi się nie pisać... on mówi że mogę pisać jak mi to pomaga.... ale ja cholera wiem że mi to nie pomoże... Tak jak napisałeś szilkert szukam dziury w całym szukam czego ? hmm niewiem może jakiejś nadziei? jestem rozdarta pomiędzy moim rozsądkiem a sercem :?


Nie pomoże na pewno wrecz przeciwnie, dajesz mimowolnie jeszcze lepszy komfort psychiczny bylemu. Fajnie jest tak jako osoba której nie chcemy zabiega o nas. Jego decyzja jest niezmienna a nawet jeśli ta nadzieja by się pojawiła (czytaj litość) to nic dobrego by z tego nie wyszło, dla Ciebie.
Pytanie jest jeszcze jedno a skąd wiesz że kochał cię w ogóle ???? Może jestem marzycielka i moje wyobrażenie miłości jest troche idealne ale jak sie kogoś kocha to nie można sie tak po prostu odkochać. To nie włacznik światła pyk! jest miłość pyk! nie ma miłości.

Trudny jest wybor miedzy sercem a rozsądkiem a pogodzić je czasem to rzecz niemożliwa. Ale wtedy dobrze by było spojrzec na sprawę z innej perspektywy i dopiero wtedy zdecydować. Z mojej perspektywy za bradzo idziesz mu na rękę i poniżasz sie by uslyszeć od niego troche ciepłych słów które powinny ci się należeć jak psu zupa i to bez błagania o to. Szacunek dla samej siebie jest wyznacznikiem jak inni będą nas widzieć. Ty jesteś najwazniejsza i twoje dobro ;) A reszta to pikuś. Pomyśl o tym :)
I nic nie wiem i nic nie rozumiem

I wciąż wierzę biednymi zmysłami

Ze ci ludzie na drugiej półkuli

Muszą chodzić do góry nogami



"Julian Tuwim"
selena177
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 74
Rejestracja: 03 gru 2008, 12:53
Skąd: z daleka...
Płeć:

Postautor: selena177 » 12 gru 2008, 15:34

wiesz co może i masz rację że się poniżam,ale nadal mi tak cholernie zależy!! to jest silniejsze ode mnie... wczoraj było ok nic nie pisałam do niego ani nic byłam z koleżanka w pubie i bawiłam się świetnie ale dzisiaj ... dzisiaj myślę tylko o nim i mnie skręca żeby do niego napisać... chce z nim rozmawiać :( jakoś wszystko mnie teraz przeraża....
moje plany legły w gruzach po prostu wszystko jest teraz inne... a ja tak bardzo bym chciała wiedzieć co on robi i w ogóle...

a czy mnie kochał? w sumie ciężko powiedzieć bo jeżeli te zakochanie trwa do 4 lat to mógł być we mnie zakochany przez 2.5 roku....
Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu.
Awatar użytkownika
Jawka
Weteran
Weteran
Posty: 1046
Rejestracja: 13 maja 2006, 14:14
Skąd: innąd
Płeć:

Postautor: Jawka » 14 gru 2008, 17:32

selena177 pisze:jakoś wszystko mnie teraz przeraża....
moje plany legły w gruzach po prostu wszystko jest teraz inne...

Jest inne i dlatego Cię przeraża. Zazwyczaj jest tak, że nie przeżywa sie rozstania ze względu na jakąs "potworną rane w sercu", ale własnie ze strachu- ze strachu jak to jest być samemu, jak to jest tłumaczyć rodzinie/znajomym czemu się rozstaliście, ze strachu, że ciężko będzie pokochac kogoś inneg- bo przcież ten już miał być na całe zycie i basta, ze strachu czy ktoś taki w ogole się pojawi. Powody lęku mozna wymieniać prez najbliższe 3 godziny....
Tak jak i tłumaczyć Ci, że bedzie dobrze, ze zapomnisz, że poznasz kogoś, że jesteś silna.
Czas leczy rany. I tyle. Musisz trochę pobeczeć, trochę pocierpieć, nie ominiesz tego- nie zapijesz, nie "wytańczysz". Nie Ciebie pierwszą facet zostawił i nie ostatnią.
"(...) pomyśl... co za głupiec z niego-
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"

selena177
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 74
Rejestracja: 03 gru 2008, 12:53
Skąd: z daleka...
Płeć:

Postautor: selena177 » 14 gru 2008, 17:37

tak to jest racja jest wszytstko zupełnie inne już zapomnialam jak to jest byc sama.... i jak moza sie cieszyc z zycia bedac sama... heh i ta potworna ilosc wolnego czasu... ale od stycznia zapisze sie na kurs tanca bo taki zawsze chcialam i czas na to teraz znajde

trzymam sie tego ze czas leczy wszytsko.... i bedzie dobrze
Szczęście robi dobrze ciału, ale smutek rozwija siłę umysłu.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 460 gości