czy jest szansa ?

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

gaba
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 09 cze 2008, 13:18
Skąd: wawa
Płeć:

czy jest szansa ?

Postautor: gaba » 09 cze 2008, 13:56

Witam.

Mam tak porypaną sytuację ze naprawde nie wiem co robic, myslec...
To troche dluga historia ale postaram sie napisac w skrocie i tak zeby zawrzec wszystko co w niej najważniejsze...

Byłam z facetem 1,5 roku.Dokładnie rok temu zareczylismy sie.zaczelismy remontowac nasze przyszle mieszkanie, po jego rodzicach.
Podczas tego remontu zaczelismy sie najbardziej klocic i ogolnie bylo ciezko.Ja w tym czasie zmienialam tez prace-wszystko po prostu zlozylo sie na ten czas i teraz wiem ze ode mnie wyszlo to napiecie i klotnie.to ja jestem osoba nerwowa czasem tez potrafie walnac jakis glupi tekst.On natomiast wszystko to znosil cierpliwie, zwracal mi uwage zebym tak zle sie do niego nie zwracala, do pracy sie nie wtracal...
Nasz zwiazek ogolnie byl bardzo udany.Uwazam ze naprawde bardzo do siebie pasowalismy, rozumielismy sie naprawde super.wszyscy mowili jaka to jestesmy fajna para itp. i ja rzeczywiscie tez tak czulam.Ale ten czas remontu to byl koszmar.mysle ze to wtedy wszystko zaczelo sie psuc.od czerwca do listopada trwal ten cholerny remont ale najwieksze klotnie i wszystko najgorsze stalo sie w listopadzie.mieszkalismy razem niecale 1,5 miesiaca.nie wiem co sie stalo bo wszystko bylo juz ok.juz po przeprowadzce i nareszcie "na swoim" tylko tyle ze jego rodzice wciaz do nas przyjezdzali bo mieli swoje klucze.jego matka nawet nie mowila kiedy bedzie, po prostu przyjezdzala sobie kiedy chciala na ogol o 7-8 rano i miala do mnie pretensje ze czuje sie jak nieproszony gosc-- o 7 spie jeszcze wiec jak mam ja witac skoro ona wchodzi sama bo ma klucz.
chyba od tego sie zaczelo.
strasznie sie poklocilismy i On stwierdzil ze nie ma sensu tego wszystkiego dalej ciagnac.ze nie wytrzymal tego psychicznie. ze nosil w sobie wszystko, niby zwracal mi uwage ale ma juz tego dosc.ze jestem okropna, ze nie staram sie ze to mi nie zalezy, ze on sie dla mnie nie liczy itp.ok.rzeczywiscie przez te problemy w pracy zaniedbalam wszystko ale to nie tak ze przestalo mi na nim zalezec.
Pozniej dowiedzialam sie ze pojechal do swojej bylej i chcial zeby do niego wrocila.byli ze soba 2 lata, zostawil ja bo im sie nie ukladala a potem poznal mnie.wykrzyczalam mu ze wiem o tym, ze co mu odbilo ze tak wszystko skresla i nie daje nam szansy i jeszcze ta byla...dlaczego?kazal mi sie wyprowadzic.Swieta i Sylwestra spedzilismy osobno.wyslal tylko zyczenia.przezywalam to strasznie, probowalam cos zrozumiec, dojsc o co w tym wszystkim chodzi ale z nim nie bylo zadnej rozmowy.mowil tylko ze tez mu jest ciezko ale ze nie mozemy byc razem.ze boi sie ze ja sie nie zmienie.prosilam, blagalam i nic.latal za ta byla ale ona kopnela go w tylek.zostal sam.ja wciaz probowalam to naprawic ale nic, nie dal mi nawet szansy.w styczniu widzielismy sie w tym naszym mieszkaniu, rozmawialismy, powiedzial ze nie wie co mu odbilo z ta ex ale ze to nie przez nia sie rozstalismy.czulam sie winna ze tak strasznie sie zachowywalam i przeze mnie wszystko sie rozpadlo.spedzilismy razem wieczor i noc.nastepnego dnia niestety powiedzial mi ze nie wrocimy do siebie.znow dol.potem na 3 mce wyjechal.mielismy caly czas kontakt.przyjezdzal na weekendy i znow spedzalismy razem caly czas, kochalismy sie a potem znow to samo ze nie wroci.kiedy przyjechal znow na stale w maju ja postanowilam sobie ze nie bede latac na kazde jego zawolanie ale nie udalo sie.chcialam byc blisko niego, spedzac z nim czas, nawet jako kolezanka.On doskonale wie ze go kocham i ze mi na nim zalezy ale nie robi nic, chyba pasuje mu taki uklad -ma we mnie przyjaciolke i pomoc w kazdej sytuacji, kiedy chce pogadac ja przyjezdzam itp.wszystko tak jak w zwiazku ale bez zobowiazan.ja tak nie chce.wiem ze nikogo nie ma.kiedys dzwonila do niego jakas dzioewczyna ale tlumaczyl sie ze to tylko kolezanka.po co?wiem tez ze mial jakies problemy, ze po tym wyjezdzie na szkolenie 3 mce tez nie ulozylo mu sie tak jak chcial.wisial mi kase za mieszkanie, ja mu jeszcze pozyczalam bo chcialam mu pomoc.nie wspominam o oddaniu tego bo wiem ze ma jakies tam problemy ale nie chce mi powiedziec o co chodzi.moze udaje zebym wlasnie nie upominala sie o swoje ? nie wiem.
pytalam go co z nami bedzie,ze nie potrafie tak tego ciagnac.on wciaz mowi ze nie wroci.mamy dalej kontakt.ale ja nie chce byc tylko karetka pogotowia a tak sie czuje.potrafie milczec pare dni, on nagle sie odzywa.rozmawiamy, spotykamy sie ale nic z tego nie wynika.podkreslam ze jest caly czas sam.nasi znajomi brali slub-tez poszedl sam.ostatnio dzwonil nawet bo jego mama jest w szpitalu.pytalam jak moge pomoc i co sie stalo-wylaczyl sie, powiedzial ze to jego problem i jego glowa zeby sobie z tym poradzic.
juz nie wiem co mam o tym myslec.zerwac zupelnie kontakt?dac mu zatesknic?chce zebysmy byli przyjaciolmi-czyli jednak moj charakter mu odpowiada?wiem ze nie dam rady byc tylko przyjaciolka bo za bardzo go kocham ale co zrobic?czy jest jeszcze szansa ze cos z tego bedzie?

prosze o jakas rade.ja juz od tego wariuje.za kazdym razem kiedy udaje mi sie odciac od tego, on sie odzywa i znow jest to samo.
prosze poradzcie.ja zarozumialam swoje bledy i chce to naprawic.pomagajac mu myslalam ze doceni ze chce sie zrehabilitowac w jego oczach.ale nic sie nie zmienia.

piszcie.prosze.

gaba
gaba
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 09 cze 2008, 14:17

nie wiem o co tu chodzi . Ale gdyby mi ktokolwiek poza moim partnerem wlaził do mieszkania mojego i mojego partera , nawet jesli owo mieszkanie było by prezentem rodziców mej drugiej połówki , to wsciekł bym sie . To jest totalnie niegrzeczne i niepoprawne , chamskie, nietaktowne. I tak byc nie może !! Tak jak Ty do mieszkania swoich powiedzmy teściów nie wchodzisz bez pukania i o wczesnej porze , tak i oni robic tego nie mogą !! zaś twoja druga połowa powinna stanąć w tej kwesti za Tobą murem .
Jezeli w tej kwesti On tak postepuje - to i w innych domniemam jego nietakty , wiec nie bierz winy na siebie za zaistniale nieporozumienia , chyba , ze tez postepujesz podobnie .
Ostatnio zmieniony 09 cze 2008, 14:19 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 09 cze 2008, 14:24

Źle zrobiłaś, dałaś mu wszelkie powody do tego, by Cię tak traktował, jak marionetkę, jesteś na każde jego skinienie. Nawet jak się kocha, to tzreba czasem zagryźć mocno zęby, niestety. Postaw sprawę jasno, nie chce z Tobą być - to nie. Niech odczuje brak Twojego towarzystwa i Ciebie, nie dzwoń, nie pozwalaj mu na seks, nie pomagaj w niczym. Niepotrzebnie prosiłaś i błagałaś, on faktycznie wie, że zależy Ci tak bardzo, że zrobisz wszystko co on będzie chciał... jeśli nie chcesz, żeby Twoje życie tak wyglądało, weź się w garść.
Ostatnio zmieniony 09 cze 2008, 14:54 przez Mijka, łącznie zmieniany 1 raz.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Stormy

Postautor: Stormy » 09 cze 2008, 14:50

wlazenie jego matki do mieszkania to tylko preludium dla pozniejszego wtracania sie - wiem jak to bylo z moimi rodzicami - zaczelo sie wciskanie nosa w nie swoje sprawy, krytykanctwo itp - a to przyczynilo sie tez czesciowo do rozpadu ich malzentwa - w zwiazku jest miejsce dla 2 osob!

wez sie dziecko w garsc - dajesz sobie wlazic na glowe. zrwal z toba i leci do bylej? sypia z toba bo byla mu nie dala? w ogole: sypia z toba zeby ci ciagle przypominac ze nie bedziecie razem? skarbie - on ma na ciebie wylozone, zazadaj zwroty kasy bo jeszcze sie okaze ze przez te 1.5 roku (zareczyny po pol roku?? - kto to w ogole widzial;/) bylas jego sponsorka ;/ bedzie chcial wrocic - kopnij gnojka w pupke. odsylam cie do podpisu pod profilem Dzindzer.
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 09 cze 2008, 14:55

Stormy pisze:(zareczyny po pol roku?? - kto to w ogole widzial;/

już bez przesady, co to, sztywne zasady są kiedy można się zaręczyć a kiedy nie? <chory>
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Stormy

Postautor: Stormy » 09 cze 2008, 15:02

Mia pisze:Stormy napisał/a:
(zareczyny po pol roku?? - kto to w ogole widzial;/

już bez przesady, co to, sztywne zasady są kiedy można się zaręczyć a kiedy nie? <chory>


nie sztywne zasady ale zareczyny oznaczaja dla mnie podjecie decyzji o slubie - a po pol roku malo kiedy zna sie partnera na tyle zeby byc pewnym ze za niego sie wychodzic chce. dla mnie to faza fascynacji nadal. Ja swojego nadal odkrywam, po poltora roku i sadze ze za krotko jestesmy razem by stwierdzic ze znamy sie na tyle dobrze zeby sie chajtać.
kwestia indywidualna - jak sie ludzi przyjaznia x czasu to niech sie chajtaja nawet po miesiacu, grunt zeby sie poznac a nie potem sie dziwic ze nasz kolo ma na nas wylozone, sypia z nami dla wlasnej przyjemnosci i ma w nosie to co my czujemy po poltora roku zwiazku. nie wyobrazam sobie takiej sytuacji po prostu - no dobra- spotkalismy sie, wylądowalismy w lozku, nic z tego jedak nie bedzie - 1 raz moze sie zdarzyc ale zeby regularnie? jak sie rozstajemy a sie kiedys kochalismy / kochamy nadal ale nie pasujemy do siebie to nie chodzimy ze soba do lozka wiedzac ze druga strona z tego powodu cierpi bo wciaz sie łudzi.
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 09 cze 2008, 15:07

Stormy pisze:nie sztywne zasady ale zareczyny oznaczaja dla mnie podjecie decyzji o slubie - a po pol roku malo kiedy zna sie partnera na tyle zeby byc pewnym ze za niego sie wychodzic chce.

zdarza się, że podejmuje się taką decyzję po pół roku, wszytsko zależy od intensywności znajomości.
Stormy pisze:Ja swojego nadal odkrywam, po poltora roku i sadze ze za krotko jestesmy razem by stwierdzic ze znamy sie na tyle dobrze zeby sie chajtać.

Twoje zdanie i masz do niego prawo, ale uczuć się nie generalizuje, niektórym pół roku starcza w zupełności, by wiedzieć, że chcą z kimś życie spędzić.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
lamaa
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 116
Rejestracja: 20 wrz 2007, 13:14
Skąd: nvm
Płeć:

Postautor: lamaa » 09 cze 2008, 16:41

Stormy pisze: (zareczyny po pol roku?? - kto to w ogole widzial;/) bylas jego sponsorka ;/ bedzie chcial wrocic - kopnij gnojka w pupke.

fajnie jest komuś doradzać. Tylko czy Ty zrobiłabyś tak, jak Tobie doradzali? Nie rzuciłaś swojego, prawda? Nie wiesz jak wygląda ta sytuacja z drugiej strony, więc radziłabym ostrożniej wyrażać swoje opinie.
.::falling away from me::.
Stormy

Postautor: Stormy » 09 cze 2008, 17:09

lamaa pisze:radziłabym ostrożniej wyrażać swoje opinie.
to bylo ostrozne wyrazanie opinii - moglabym napisac dosadniej. do tego facet nie chce wrocic - wiec sytuacja jest czysto hipotetyczna.
lamaa pisze:Nie rzuciłaś swojego, prawda?

nie, bo forum to forum - mam wlasny rozum i podejmuje wlasne decyzje. i roznica polega dodatkowo na tym, ze moj nie szukal pocieszenia u bylej i nie chodzil ze mna do lozka wiedzac ze przysparzaloby mi to cierpienia
lamaa pisze:Nie wiesz jak wygląda ta sytuacja z drugiej strony,

nie wiem, ale jesli autorka napisze cos co jej eks usprawiedliwia i stawia w lepszym swietle - bardzo chetnie napisze jej ze jej chlopak to cudo i niech o niego walczy.
i jeszcze na koniec :)
lamaa pisze:fajnie jest komuś doradzać. Tylko czy Ty zrobiłabyś tak, jak Tobie doradzali?

jasne ze fajnie jest komus doradzac - rada to nie jest wytyczna: zrob tak i tak. licze na rozum autorki i umiejetnosc podejmowania samodielnych decyzji.
Mia pisze:niektórym pół roku starcza w zupełności, by wiedzieć, że chcą z kimś życie spędzić.

mam tylko nadzieje ze przez to pol roku sie wystarczajaco poznali :) dla mnie zareczyny to krok do malzenstwa, ciezej je zerwac niz skonczyc chodzenie, wiążą sie z wiekszą odpowiedzialnoscia.
Ale zgodze się jednak, że
Mia pisze:uczuć się nie generalizuje
Mia pisze:wszytsko zależy od intensywności znajomości
<browar>
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 09 cze 2008, 17:48

Jako osoba wśród znajomych znana z bardzo fajnego kontaktu z każdym poważniejszym byłym i jednocześnie histeryczka, co dłużej cierpi po rozstaniach i ma jazdy niż związek trwa powiem tak:

Zerwać totalnie, totalnie, totalnie kontakt.
Na tym co jest nawet przyjaźni nie zbudujesz teraz. Odciąć się, czas niech minie troszkę, złap wiatr w skrzydłach własny i wtedy można próbować budować przyjaźń, a nie tak. Tak to jesteś tylko popychadłem i niczym więcej.
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 09 cze 2008, 18:56

Przyjaciółką jego zawsze możesz być, ale pytanie, czy on jest Twoim przyjacielem? Z tego co widać, to nie :|
Niech się odzywa, ale Ty nie musisz latać na każde jego wezwanie. Znajdź sobie jakieś zajęcie, a wtedy bez kłamania będziesz mogła powiedzieć, że nie masz czasu :)
Aha, i myślę, że sytuacja z teściową, to był tylko pretekst dla niego, bo nikt nie wytrzymałby takich niekontrolowanych wizyt.
No i odpowiedź na główne pytanie: jest szansa, ale nie sądzę, że teraz, gdy on nawet nie zdąży zastanowić się nad Waszym ew. związkiem, bo obecnie jest jemu najwidoczniej bardzo wygodnie, jeśli jednak utniesz to co obecnie i na co wcale najwyraźniej nie masz ochoty, to albo olśni go albo przestanie odzywać się.
Ostatnio zmieniony 09 cze 2008, 19:08 przez Mona, łącznie zmieniany 2 razy.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 09 cze 2008, 20:00

Stormy pisze:(zareczyny po pol roku?? - kto to w ogole widzial;/)


Ano wiele ludzi , z mych najbliższych - Tesc spotkał sie z tesciową dwa razy w ciagu dwóch miesiecy i za trzecim razem sie zareczyli
Mósj ojciec - z racji iż był z daleka , z moją mamą zareczył sie po 6 spotkaniu czyli po 6 miesiacach [:D]
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
gaba
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 09 cze 2008, 13:18
Skąd: wawa
Płeć:

Postautor: gaba » 09 cze 2008, 20:05

hej.dzieki za rady.bardzo mi to pomaga.co do zareczyn to byly mniej wiecej po 8-9 miesiacach od poczatku naszego zwiazku.ale nie to jest najwazniejsze....
chodzi mi o to ze nie chce byc służącą albo siostra milosierdzia wlasnie wtedy kiedy wszyscy sie na Niego wypinaja...co do bylej to od razu Go olała i nie było mowy o powrocie.na pewno z nia nic nie było.matka to wiem ze dolała oliwy do ognia...ale czy On nie ma własnego zdania? mysle ze miał powody zeby załamac sie tym co wtedy miedzy nami sie działo ale powinien o tym ze mna porozmawiac a nie z matką czy nie wiem kim.miał watpliwosci wiec ktos mu pomógł chyba podjąc ta decyzje...
tak myslę i tyle, tak czuję.nie rozumiem tylko takiego zachowania w stosunku do mnie i dlatego postanowiłam dzięki Wam zerwać kontakt bo On za pewnie się czuje, wie ze kocham, ze czekam.itp.dlatego wytrzymam i nie odezwę się.to jest straszne ale mi na Nim zalezy, mimo wszystko...
gaba
ja-to-ja
Zaglądający
Zaglądający
Posty: 24
Rejestracja: 21 maja 2008, 22:30
Skąd: ze środka
Płeć:

Postautor: ja-to-ja » 09 cze 2008, 20:36

Gaba! mam nadzieję,że dasz radę, bo to bardzo przykra funkcja być pogotowiem seksualnym, a zdaję się, że tak właśnie on Cię traktuje.
zrób tak, jak radzi Mona-znajdź sobie coś do roboty i spławiaj go [:D] polecam wysiłek fizyczny - zajmuje czas a "efekty uboczne" dobrze robią na samopoczucie
Stormy

Postautor: Stormy » 09 cze 2008, 21:17

gaba pisze:to jest straszne ale mi na Nim zalezy, mimo wszystko...

norma <przytul> ale zawsze cos sie moze zmienic na lepsze - albo on cos w sobie zmieni, albo zmieni sie facet - tkwienie w tym tak jak to teraz wyglada nie ma sensu. trzeba ruszyc z miejsca, szkoda tracić czas siedząc i płacząc
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 09 cze 2008, 21:22

gaba, ale 2 rzeczy jeszcze:
1) Niech Ci pieniądze odda.
2) Zaznacz mu, że z jego strony kontaktu też nie chcesz! Bo inaczej Ty będziesz się trzymać i nie odzywać, ale jak będzie dzwonił to pewnie się złamiesz. Sęk w tym żeby nie dzwonił :)
Grace

Postautor: Grace » 09 cze 2008, 22:30

księżycówka pisze:gaba, ale 2 rzeczy jeszcze:
1) Niech Ci pieniądze odda.

z odsetkami :D

księżycówka pisze:2) Zaznacz mu, że z jego strony kontaktu też nie chcesz! Bo inaczej Ty będziesz się trzymać i nie odzywać, ale jak będzie dzwonił to pewnie się złamiesz. Sęk w tym żeby nie dzwonił :)

I tu nic dodać nie mogę, tylko przytaknąć mi zostaje.

Przede wszystkim musisz gaba zrozumieć, że nigdy w tym związku czuć się dobrze nie będziesz. Prędzej zdradę się wybaczy niż brak szacunku.
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 09 cze 2008, 23:05

gaba pisze:Nasz zwiazek ogolnie byl bardzo udany.Uwazam ze naprawde bardzo do siebie pasowalismy, rozumielismy sie naprawde super.wszyscy mowili jaka to jestesmy fajna para itp. i ja rzeczywiscie tez tak czulam.Ale ten czas remontu to byl koszmar.mysle ze to wtedy wszystko zaczelo sie psuc.

Myśle żę tu tkwi kwestia. Mówią, że nic nie jest takim egzaminem jak zamieszkanie razem.Miesiąc wspólnegoi mieszkania daje lepszą odpowiedź niż 5-letnia sielanka osobno.Morał: w chwili prawdy okazało się, że to nie to (nawet jeśli tylko z jego strony).

gaba pisze:ja juz od tego wariuje.za kazdym razem kiedy udaje mi sie odciac od
tego, on sie odzywa i znow jest to samo.

Na takie jazdy trzeba sie umieć uodpornić, ja własnie dziś cos takiego zakończyłem. A najlepsza przy takim czymś bywa hipokryzja: ja nigdy nikogo bym nie skrzywdził(a) i jestem szczera(y) przecież <hahaha>

Stormy pisze:wez sie dziecko w garsc

To jest hit dnia <hahaha> Przyganiał kocioł garnkowi <hahaha>
Stormy

Postautor: Stormy » 09 cze 2008, 23:53

FrankFarmer pisze:Miesiąc wspólnegoi mieszkania daje lepszą odpowiedź niż 5-letnia sielanka osobno.

tu sie niestety zgodzic musze, choc tylko teoretyzuje
Gosia... pisze:księżycówka napisał/a:
gaba, ale 2 rzeczy jeszcze:
1) Niech Ci pieniądze odda.

z odsetkami :D

<brawo>
FrankFarmer pisze:Stormy napisał/a:
wez sie dziecko w garsc

To jest hit dnia <hahaha> Przyganiał kocioł garnkowi <hahaha>

drogi porzucony przez złą kobietę rycerzu na białym koniu, jedyny wiedzący czym miłość jest i zsyłający mi łaskawie objawienie którego przyjąć nie jestem chyba godna - och największy zwróć uwagę na jedno: mianowicie jaki kocioł jakiemu garnkowi - toż sytuacja zupełnie inna a wiec i ten fragment wypowiedzi zupelnie nie na temat :) pozdrawiam niezwykle serdecznie o mój mentorze w lśniącej zbroi <fuckoff>
Awatar użytkownika
passion_flower
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 143
Rejestracja: 12 kwie 2008, 19:42
Skąd: Poznań
Płeć:

Postautor: passion_flower » 10 cze 2008, 09:49

Brałaś pod uwagę to, że gdyby z byłą mu się ułożyło, nie spotykałby się z Tobą po zerwaniu? Nie wiem czy masz jeszcze nadzieje na ten związek, ale (pomijając wszystkie inne kwestie) dla niego zawsze będziesz drugim wyborem.

Dobrze zrobiłaś zrywając kontakt. Daj sobie czas, żeby wszystko przetrawić i zdystansować sie choć trochę
Awatar użytkownika
a.b1
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 210
Rejestracja: 22 cze 2006, 15:31
Skąd: Kraków
Płeć:

Postautor: a.b1 » 13 cze 2008, 13:12

1) jeśli remont był tak stresujący dla Was obojga, że ciągle wywoływał napięcia, to ja sobie nie wyobrażam jak rozwiązywalibyście wspólnie naprwde poważne problemy...
2) jak się nie ma pewności i gwarancji, to sie nie inwestuje pieniędzy w cudze mieszkanie, więc tu mocno upierałabym się o zwrot, wydaje mi się, że ta rozmowa o pieniądzach będzie czynnikiem który otworzy Ci oczy na tego chłopca...
3) no tak to jest z mamusiami, a szczególnie tymi które dały mieszkanie...
4)mylisz miłość z uzależnieniem...
5)no i on z Ciebie zrobił przyjaciółke do pieprzenia, jeśli Ci pasuje taka rola to ok, ale związku z tego raczej nie bęzie
pozdrawiam i życze więcej realizmu
gaba
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 09 cze 2008, 13:18
Skąd: wawa
Płeć:

Postautor: gaba » 13 cze 2008, 13:49

dzieki za wypowiedzi, bardzo to boli ale sama chcialam zeby ktos z boku ocenil jak to wyglada...co do pieniedzy, inwestowalismy razem, po rowno, tylko skad ja moglam wiedziec ze tak sie sprawa potoczy?nigdy wczesniej mnie nie zawiodl, bylismy zareczeni, znali sie nasi rodzice wiec naprawde nie mialam zadnych podejrzen...w ogole nie przeczuwalam ze mozemy sie rozstac z tak glupiego powodu.jesli chodzi o remont - bylo z tym duzo problemow ale przeszlismy to, tak naprawde rozstanie nastapilo po 1,5-2 mcach od przeprowadzki.klotnia byla kropla ktora przelala czare goryczy-to on czul sie zle, to on zarzucal mi ze jestem taka i siaka i to moja wina ze sie klocimy.bo ja za bardzo chcialam wszystkim rzadzic, za bardzo sie zaangazowalam we wszystko i moje nerwy kiedy cos nie wychodzilo jego dobijaly.
ja jestem pewna swoich uczuc i to nie jest uzaleznienie.kocham tego czlowieka, wiem ze sie teraz bardzo zmienil a moze dopiero wyszlo jaki naprawde jest...nie jest to pocieszajace ale to co teraz robi tylko o nim zle swiadczy.siebie moge tylko winic za to ze za bardzo pochlonely mnie moje problemy w pracy ktore skumulowaly sie z czasem tego cholernego remontu i ktore przeslonily mi wszystko, nie zauwazylam ze cos jest nie tak a potem bylo juz za pozno.wiem tez ze za malo Jemu okazywalam ze mi zalezy, ze Go kocham a On tego bardzo potrzebował.Myslalam ze uda sie to naprawic.niestety nie dostalam tej szansy bo On wszystko skreslił.bez wyjasnien, bez normalnej szczerej rozmowy.pozniej okazalo sie ze jest ta byla.jezdzil do niej a ja siedzialam wtedy jeszcze w naszym mieszkaniu i plakalam z bezsilnosci.kopnela Go w tylek.tlumaczyl mi ze to nie o nia chodzilo, ze nie wie co mu odbilo ze chcial jej powrotu ale my nie bedziemy juz razem.Pozniej wyjechal na 3 mce i myslalam ze zateskni, cos sie wyjasni, ochloniemy i z czasem wszystko sie ulozy.nie potrzebnie dalam sie namowic na jedno spotkanie, poten nastepne.w koncu bylo tak ze jak tylko przyjezdzal na weekend spedzalismy czas razem.wciaz sie ludzilam ze cos jeszcze jest miedzy nami, skoro chce tych spotkan, skoro chce kontaktu.nic gorszego nie moglo mnie juz spotkac.a jednak...powiedzial ze nie chce powrotu, boi sie ze znow zaczne zachowywac sie tak jak wczesniej i nie wierzyl ze potrafie sie zmienic.ale potrafil powiedziec ze chce przyjazni mimo tego ze niby moj charakter mu nie odpowiadal...to ze sypialismy ze soba jeszcze bardziej mnie pograzylo bo nie potrafilam odmowic.cieszylam sie ze moge byc z nim blisko, chociaz zawsze pozniej ogarnial mnie jeszcze wiekszy dol...ale myslalam ze on cos do mnie jeszcze czuje...

teraz juz jest cisza.pogodzilam sie juz chyba z tym ze odszedl na zawsze.chce pozamykac sprawy z nim zwiazane czyli zabrac do konca rzeczy i rozliczyc sie z nim.
moze wyszlam na naiwniaczke, ale czy to moja wina ze tak bardzo zaufalam, ze tak bardzo mu wierzylam a okazalo sie ze facet chcial mnie tylko wykorzystac?
skad moglam wiedziec ze to sie tak skonczy? nic nie przeczuwalam.nikt z moich znajomych nawet by nie przypuszczal ze sie rozstaniemy i to w taki sposob.szok dla mnie i dla wszystkich.szok rowniez ze wzgl.na to jak on teraz postepuje.zimny dran i cham.bez sumienia, bez skrupulow.lodowa i tyle.

ale jak tak mozna postapic?przeciez wie ze kocham go, wie ze jestem w stanie wszystko mu wybaczyc i co?chce uzywac zycia i miec otwarta furtke u mnie?

co robic?
gaba
pppp
Bywalec
Bywalec
Posty: 40
Rejestracja: 09 mar 2007, 18:43
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: pppp » 13 cze 2008, 20:02

a.b1 pisze:1) jeśli remont był tak stresujący dla Was obojga, że ciągle wywoływał napięcia, to ja sobie nie wyobrażam jak rozwiązywalibyście wspólnie naprwde poważne problemy...
2) jak się nie ma pewności i gwarancji, to sie nie inwestuje pieniędzy w cudze mieszkanie, więc tu mocno upierałabym się o zwrot, wydaje mi się, że ta rozmowa o pieniądzach będzie czynnikiem który otworzy Ci oczy na tego chłopca...
3) no tak to jest z mamusiami, a szczególnie tymi które dały mieszkanie...
4)mylisz miłość z uzależnieniem...
5)no i on z Ciebie zrobił przyjaciółke do pieprzenia, jeśli Ci pasuje taka rola to ok, ale związku z tego raczej nie bęzie
pozdrawiam i życze więcej realizmu



a jaka widzisz roznice miedzy uzaleznieniem a miloscia? jak rozpoznac ze to milosc a nie uzaleznienie?
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 13 cze 2008, 20:33

gaba pisze:co robic?

gaba pisze:zabrac do konca rzeczy i rozliczyc sie z nim.
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 14 cze 2008, 01:29

gaba pisze:skad moglam wiedziec ze to sie tak skonczy? nic nie przeczuwalam.nikt z moich znajomych nawet by nie przypuszczal ze sie rozstaniemy i to w taki sposob.szok dla mnie i dla wszystkich.

Cóż, ja też mam za sobą niespodziewane dla wszystkich rozstanie, szokujące i niezrozumiałe. I wielu takich było, jest i będzie.
gaba pisze:co robic?

Zyje sie dalej i całkiem to zycie moze byc nie najgorsze :) dasz rade!
Alex5
Początkujący
Początkujący
Posty: 4
Rejestracja: 10 cze 2008, 02:40
Skąd: z cyberspace'u
Płeć:

Re: czy jest szansa ?

Postautor: Alex5 » 14 cze 2008, 02:23

gaba pisze:ten czas remontu to byl koszmar.mysle ze to wtedy wszystko zaczelo sie psuc.

Pokonała was tzw. proza życia. I zrobiła to bardzo szybko i bez wysiłku, z czego wniosek że nie nie byliście absolutnie przygotowani by dać jej odpór. Więc lepiej że stało się to wcześniej niż później, bo im później tym zniszczenia byłyby większe. To że narzeczony pozwalał matce przychodzić do was bez pytania no to jest po prostu chore. A jeżeli ty z kolei pozwolisz mu żeby raz w tygodniu przyjeżdzał żeby cię przelecieć i zniknąć to własnymi ręcami sobie grób wykopiesz
kocham WSZYSTKIE dziewczyny....
Awatar użytkownika
lollirot
Weteran
Weteran
Posty: 3294
Rejestracja: 02 maja 2005, 00:52
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: lollirot » 14 cze 2008, 04:36

pppp pisze:a jaka widzisz roznice miedzy uzaleznieniem a miloscia?

Miłość rozwija, a nie ogranicza. Dale wolność, a nie uwiązanie. Nie poświęca się, tylko jest.
:)
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
neo7
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 334
Rejestracja: 08 cze 2007, 22:18
Skąd: ze 100-licy
Płeć:

Postautor: neo7 » 04 lip 2008, 10:17

gaba pisze:i teraz wiem ze ode mnie wyszlo to napiecie i klotnie.to ja jestem osoba nerwowa czasem tez potrafie walnac jakis glupi tekst.


No i sama sobie odpowiedziałaś na swoje pytanie.

gaba pisze:strasznie sie poklocilismy i On stwierdzil ze nie ma sensu tego wszystkiego dalej ciagnac.ze nie wytrzymal tego psychicznie. ze nosil w sobie wszystko, niby zwracal mi uwage ale ma juz tego dosc


Ja też miałbym dość.

Narazka
sometimes saying nothing says all
Awatar użytkownika
szilkret
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 165
Rejestracja: 22 cze 2004, 17:06
Skąd: Łódź
Płeć:

Postautor: szilkret » 04 lip 2008, 11:18

Łatwo radzić ale problem jest trudny albowiem ty sama musisz przekonać siebie że to nie ma sensu. Myśle że powinnaś odciąć sie od tego człowieka i do diabła z pieniędzmy, ty i twoje samopoczucie są najważniejsze. Wyjedz gdzieś daleko, znajdz pracę w innym miescie i zacznij życie od nowa. Nie będzie łatwo ale z czasem atmosfera oczyści się i pomyślisz o kimś nowym. Znowu zaufasz i wszystko się ułoży. Bo tutaj nic dobrego cię nie czeka.
Zmień nr telefonu jeśli mozesz i odetnij się. To pomaga. Ale musisz chcieć. Najtrudniej będzie zrobić pierwszy krok potem będzie już z górki ;) Powodzenia
I nic nie wiem i nic nie rozumiem
I wciąż wierzę biednymi zmysłami
Ze ci ludzie na drugiej półkuli
Muszą chodzić do góry nogami

"Julian Tuwim"

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 199 gości