Problem jakich wiele....
: 16 paź 2007, 23:18
Zaczac od poczatku wypada, znajac mnie bedzie to jednak platanina roznych zdarzen nie ulozona chronologicznie.
Poznalismy sie na nazwijmy to imprezie ogolnej, ladujac w lozku.
Co tu duzo mowic, nie wiazalem z Nia zadnej przyszlosci, ot po prostu bylem wolny, postanowilem sie zabawic...
Jednak dzieki jej staraniom, bo tak to tzreba nazwac zaczelismy sie spotykac, wlasciwie od 3 spotkania bylismy oficjalnie razem. Bylo bajecznie pieknie i w ogóle tak jak to jest zazwyczaj.
Ona lat 19 (od 2 miechow 20) ja 27 (za 2 tygodnie 28).
Rodzice moji- wniebowzieci ze sym wkoncu kogos ma na stale.
Jej rodzice - hmmm, nie potrafie wyczuc, ojciec raczej do mnie z dystansem (dziary,kolczyki,motocykl itp itd) matka - wladcza, rzadzi domem raczej, ogolnie ok, ale jakby cos nie teges, boje sie jej ...
Wszystko cacy, plany na przyszlosc, zareczyny i te sprawy, mysle sobie - lepiej byc nie moglo, dziewczyna sliczna, jest mi z nia dobrze, bardzo nawet, rozumiemy sie bez slow.
Mysle - to jest to!
i w pewnym momencie pojawia sie kolega jeden, byly chlopak mej dziewczyny, nie ostatni, przed ostatni, spala z nim.
Co mnie wkurzylo na samym poczatku, znalazla go na eplulsie - gownianej stronie dla zrypanych genetycznie dzieciakow i starszych panow.
No nic, powiedziala ze to tylko tam bedzie z nim czasem gadac i nic wiecej (mieszka dwa bloki od niej, ja 30 km)
Jakos mi to spokoju nie dawalo, i kiedys, znajac jej haslo do gg, wlazlem ze swojego kompa, a tu prosze!
jakis cholera wyrzut kolesia ze Moja sie do niego nie odezwala, i ze ma wyjsc o 10 na dwor!
No to juz nerwy mam masakryczne!
Bo ze mnie nerwowy gosc
Pytam sie wiec Mojej - o co leci?
Ta ze nic nie wie.
Sobie mysle ok, koles sie rozkrecil.
Ale mam awanture ze wchodze na jej konto.
Wszedlem tez na maila, tam zdjecia tego debila. hmmm potem urodziny Moja miala, ja w pracy, 30 km drogi, poszla do baru z kolezanka w tygodniu, po urodzinach (ja bylem w dniu jej urodzin), wraca, godz 22 siada przed kompem (mamy umowe, ze jak idziemy sami gdzies to wracamy o 22). Uhahana jak nie wiem, ze przyszlo mase znajomych, ktorych nei widziala iles tam czasu - ok mysle, znajomych trzeba miec, ale debil tez tam byl....
Mowie tego za wiele juz, zadam aby przestala sie z nim kontaktowac - awantura na calego!!
ze ja sprawdzam, ze zazdrosny, ze nie mam powodow, ze to kolega tylko.
Ja jej mowie ze on do niej podbija , przeciez to widac, udajac kolege wielkiego.
Nic nie dociera, zabraniam jej, jestem kanalia i koniec kropka.
Zrobilem tez jedna glupia rzecz bardzo - nie majac mozliwosci pogadania z nim twarza w twarz, postanowilem zagajic na gg... Mowie spokojnie, kolego odpiernicz Ty sie od mojej dziewczyny bo za bardzo sie starasz ostatnio - i sie zaczelo - ten mnie wyzywa w najlepsze, udaje ze nie wie o co leci , ja spokojny opanowany, nie wdaje sie w pyskowki, a ten wkleja Mojej jakies wycinki, a Moja na mnie, blokada na gg, i broni kolesia!!
No mowie tego juz za wiele!!
Klotnie ciagna sie nadal potem...
Wkoncu, po jakims czasie - zrywa z nim kontakt. Przeprasza mnie, jest gites, zapomniec sie staram, ale jakas nutka niepewnosci zostala, powtarzam sobie jednak ze ona nic zlego nei zrobila, kocha mnie i jest cacy.
A tu w sobote sms do niej, ja na kanapie obok, ona mi mowi - o napisal hmmm, nazwijmy go Pajacem, zemu sie do niego nie odzywam i czy zapomnialam o starych kumplach. a ten Pajac kiedys do niej uderzal, mieszka 2 wiochy dalej.
Mowie jej - to odpisz ze nie masz czasu dla kumpli teraz - ona - nie, nie bede mu odpisywala.
Dzien nastepny - juz na gg - odpisala mu! mowie ok, co on na to? zapytal czy mozemy byc znowu kumplami ak keidys, odpisala ze ok,ja na to ze git i dodalem - mam nadzieje ze nie bedzie jak z tamtym - i sie zaczelo!
Jak na mnie najechala! zamiast napisac od razu - nie nie ebdzie, utwierdzic mnie w przekonaniu ze faktyznie nie bedzie, to ona awantura, ze wracam wypominam, jakby winna byla....
I teraz znowu mysli sie klebia wokol tego...a koles znowu ma przewage - mieszka blizej....
Zareczyny - maja nastapic za 2 tygodnie, nad morzem ble ble, ale...
ona stwierdzila ze sie zareczymy, ale jej rodzicom powiemy pozniej!!
ze pierscionek bedzie sciagala przed wejsciem do domu i w ogóle!!
czy to jest powazne dorosle zachowanie???
Wczorajsze pretensje do mnie: zachowuj sie powaznie! ja peirdziele, jestem soba!!
inny nie bede!!
a ona ciagle chce mnie zmieniac!
Wyciagnij kolczyki,,zamiast skory zaloz kurtke porzadna, ogol sie, nie gol sie, i tak wkolo macieju, juz mam po malu dosyc!!
Ja sie tam w zwiazku angazuje na maxa, jestem w stanie poswiecic wszystko!
I tego samego wymagam, a tu raczej sie tego nie doczekam, jestem u niej - robi obiad - 2 godziny, zmywa po obiedzie - 1 godzina, a ja siedze jak ten debil!! jak jej to pwoiedzialem to sie jedno zmienilo - teraz siedze z nia w kuchni a ona tlumaczy ze takie ma obowiazki.
To zrozumiem, ale jej mama wraca z pracy - ja jestem u niej, a ona leci mamie obiad podgrzewac, zmywa jak matka zje ten obiad, mimo ze matka sama ja wygania z tej kuchni, bo wie ze ja siedze sobie sam w pokoiku... jak ja tego nie rozumiem!!!
U niej spimy osobno , u mnie razem.
Kilka razy nie spotkalismy sie bo ona musiala przygotowac ojcu obiad, mamie sniadanie, babci umyc okna, wszystko wazniejsze odemnie!!
Teraz zaczela studia, poniedzialek , wtorek, sroda od 8 do 20, reszta tygodnia wolna, sie przyczepic nie mozna - masa czasu, dwa kierunki...
ale dlaczego musi odrabiac prace domowe w sobote albo niedziele???
Ja pracuje na 3 zmiany, od poniedzialku do piatku, w tygodniu widywalismy sie raz i weekendy cale prawie, teraz sie widujemy w weekend na chwile, i to tylko dlatego ze ja przyjezdzam... sam te przyajzdy proponuje bo ona jakos nie bardzo....
Nie wiem, bzdurne to wszyztko wydaje mi sie, nie czuje jej sie potrzebny w ogóle....
A jeszcze wczoraj dowalila - jak jej pwoiedzialem ze malo zarabiam i ejst mi przykro ze nie moge jej dac tego co najlepsze - powiedziala - no tak, z twoim 1300 zl to o dupe rozbic.... przykro mi chyba bylo....
i ciagle walnie jakims bzdurnym tekstem , zawsze dogryzie...
Mam dosyc tego chyba....
ale tak ja kocham....
VBardzo duzo juz dla niej poswiecilem, chyba za duzo....
a to dopiero pol roku....
Pozdrawiam ewentualnych komentujacych.
Poznalismy sie na nazwijmy to imprezie ogolnej, ladujac w lozku.
Co tu duzo mowic, nie wiazalem z Nia zadnej przyszlosci, ot po prostu bylem wolny, postanowilem sie zabawic...
Jednak dzieki jej staraniom, bo tak to tzreba nazwac zaczelismy sie spotykac, wlasciwie od 3 spotkania bylismy oficjalnie razem. Bylo bajecznie pieknie i w ogóle tak jak to jest zazwyczaj.
Ona lat 19 (od 2 miechow 20) ja 27 (za 2 tygodnie 28).
Rodzice moji- wniebowzieci ze sym wkoncu kogos ma na stale.
Jej rodzice - hmmm, nie potrafie wyczuc, ojciec raczej do mnie z dystansem (dziary,kolczyki,motocykl itp itd) matka - wladcza, rzadzi domem raczej, ogolnie ok, ale jakby cos nie teges, boje sie jej ...
Wszystko cacy, plany na przyszlosc, zareczyny i te sprawy, mysle sobie - lepiej byc nie moglo, dziewczyna sliczna, jest mi z nia dobrze, bardzo nawet, rozumiemy sie bez slow.
Mysle - to jest to!
i w pewnym momencie pojawia sie kolega jeden, byly chlopak mej dziewczyny, nie ostatni, przed ostatni, spala z nim.
Co mnie wkurzylo na samym poczatku, znalazla go na eplulsie - gownianej stronie dla zrypanych genetycznie dzieciakow i starszych panow.
No nic, powiedziala ze to tylko tam bedzie z nim czasem gadac i nic wiecej (mieszka dwa bloki od niej, ja 30 km)
Jakos mi to spokoju nie dawalo, i kiedys, znajac jej haslo do gg, wlazlem ze swojego kompa, a tu prosze!
jakis cholera wyrzut kolesia ze Moja sie do niego nie odezwala, i ze ma wyjsc o 10 na dwor!
No to juz nerwy mam masakryczne!
Bo ze mnie nerwowy gosc
Pytam sie wiec Mojej - o co leci?
Ta ze nic nie wie.
Sobie mysle ok, koles sie rozkrecil.
Ale mam awanture ze wchodze na jej konto.
Wszedlem tez na maila, tam zdjecia tego debila. hmmm potem urodziny Moja miala, ja w pracy, 30 km drogi, poszla do baru z kolezanka w tygodniu, po urodzinach (ja bylem w dniu jej urodzin), wraca, godz 22 siada przed kompem (mamy umowe, ze jak idziemy sami gdzies to wracamy o 22). Uhahana jak nie wiem, ze przyszlo mase znajomych, ktorych nei widziala iles tam czasu - ok mysle, znajomych trzeba miec, ale debil tez tam byl....
Mowie tego za wiele juz, zadam aby przestala sie z nim kontaktowac - awantura na calego!!
ze ja sprawdzam, ze zazdrosny, ze nie mam powodow, ze to kolega tylko.
Ja jej mowie ze on do niej podbija , przeciez to widac, udajac kolege wielkiego.
Nic nie dociera, zabraniam jej, jestem kanalia i koniec kropka.
Zrobilem tez jedna glupia rzecz bardzo - nie majac mozliwosci pogadania z nim twarza w twarz, postanowilem zagajic na gg... Mowie spokojnie, kolego odpiernicz Ty sie od mojej dziewczyny bo za bardzo sie starasz ostatnio - i sie zaczelo - ten mnie wyzywa w najlepsze, udaje ze nie wie o co leci , ja spokojny opanowany, nie wdaje sie w pyskowki, a ten wkleja Mojej jakies wycinki, a Moja na mnie, blokada na gg, i broni kolesia!!
No mowie tego juz za wiele!!
Klotnie ciagna sie nadal potem...
Wkoncu, po jakims czasie - zrywa z nim kontakt. Przeprasza mnie, jest gites, zapomniec sie staram, ale jakas nutka niepewnosci zostala, powtarzam sobie jednak ze ona nic zlego nei zrobila, kocha mnie i jest cacy.
A tu w sobote sms do niej, ja na kanapie obok, ona mi mowi - o napisal hmmm, nazwijmy go Pajacem, zemu sie do niego nie odzywam i czy zapomnialam o starych kumplach. a ten Pajac kiedys do niej uderzal, mieszka 2 wiochy dalej.
Mowie jej - to odpisz ze nie masz czasu dla kumpli teraz - ona - nie, nie bede mu odpisywala.
Dzien nastepny - juz na gg - odpisala mu! mowie ok, co on na to? zapytal czy mozemy byc znowu kumplami ak keidys, odpisala ze ok,ja na to ze git i dodalem - mam nadzieje ze nie bedzie jak z tamtym - i sie zaczelo!
Jak na mnie najechala! zamiast napisac od razu - nie nie ebdzie, utwierdzic mnie w przekonaniu ze faktyznie nie bedzie, to ona awantura, ze wracam wypominam, jakby winna byla....
I teraz znowu mysli sie klebia wokol tego...a koles znowu ma przewage - mieszka blizej....
Zareczyny - maja nastapic za 2 tygodnie, nad morzem ble ble, ale...
ona stwierdzila ze sie zareczymy, ale jej rodzicom powiemy pozniej!!
ze pierscionek bedzie sciagala przed wejsciem do domu i w ogóle!!
czy to jest powazne dorosle zachowanie???
Wczorajsze pretensje do mnie: zachowuj sie powaznie! ja peirdziele, jestem soba!!
inny nie bede!!
a ona ciagle chce mnie zmieniac!
Wyciagnij kolczyki,,zamiast skory zaloz kurtke porzadna, ogol sie, nie gol sie, i tak wkolo macieju, juz mam po malu dosyc!!
Ja sie tam w zwiazku angazuje na maxa, jestem w stanie poswiecic wszystko!
I tego samego wymagam, a tu raczej sie tego nie doczekam, jestem u niej - robi obiad - 2 godziny, zmywa po obiedzie - 1 godzina, a ja siedze jak ten debil!! jak jej to pwoiedzialem to sie jedno zmienilo - teraz siedze z nia w kuchni a ona tlumaczy ze takie ma obowiazki.
To zrozumiem, ale jej mama wraca z pracy - ja jestem u niej, a ona leci mamie obiad podgrzewac, zmywa jak matka zje ten obiad, mimo ze matka sama ja wygania z tej kuchni, bo wie ze ja siedze sobie sam w pokoiku... jak ja tego nie rozumiem!!!
U niej spimy osobno , u mnie razem.
Kilka razy nie spotkalismy sie bo ona musiala przygotowac ojcu obiad, mamie sniadanie, babci umyc okna, wszystko wazniejsze odemnie!!
Teraz zaczela studia, poniedzialek , wtorek, sroda od 8 do 20, reszta tygodnia wolna, sie przyczepic nie mozna - masa czasu, dwa kierunki...
ale dlaczego musi odrabiac prace domowe w sobote albo niedziele???
Ja pracuje na 3 zmiany, od poniedzialku do piatku, w tygodniu widywalismy sie raz i weekendy cale prawie, teraz sie widujemy w weekend na chwile, i to tylko dlatego ze ja przyjezdzam... sam te przyajzdy proponuje bo ona jakos nie bardzo....
Nie wiem, bzdurne to wszyztko wydaje mi sie, nie czuje jej sie potrzebny w ogóle....
A jeszcze wczoraj dowalila - jak jej pwoiedzialem ze malo zarabiam i ejst mi przykro ze nie moge jej dac tego co najlepsze - powiedziala - no tak, z twoim 1300 zl to o dupe rozbic.... przykro mi chyba bylo....
i ciagle walnie jakims bzdurnym tekstem , zawsze dogryzie...
Mam dosyc tego chyba....
ale tak ja kocham....
VBardzo duzo juz dla niej poswiecilem, chyba za duzo....
a to dopiero pol roku....
Pozdrawiam ewentualnych komentujacych.