to mial byc wieczny zwiazek
: 17 sie 2007, 02:02
juz dawno dawno nie pisalem....ale mam bardzo powazny problem..
Dzisiaj byl bym juz ze swoja dziewczyna poltora roku... juz nie jestesmy razem ..bylo to tak, ze ja juz nie moglem wytrzymac, chcialem czasu, odpoczac, zastanowic sie nad wszystkim, po prostu bardzo czesto sie klucilismy i nie dogadywalismy, ja zaczalem sie spotykac z moja kolezanka ktora juz bardzo dawno znam, ale nic takiego nie bylo..po prostu moglem sobie z nia super pogadac i milo spedzic czas, wyjechalem do niemiec do pracy na 3tygodnie i nawet tam potrafiilismy sie klucic przez smsy..wrocilem i zaczelo cos iskrzyc miedzy mna a ta kolezanka..i powiedzialem sobie, jak bedzie tak nadal zle to wiem ze bede mogl byc z 2 ...no ale jak to tak po poltora roku...chcialem sie dokladnie zastanowic nad soba..poszedelm na pielgrzymke do czestochowy..wlasnie dlatego, aby odnalezc to uczucie..przed pielgrzymka powiedzialem mojej dziewczynie ze musze sie dobrze zastanowic bo mam watpliwosci..ona plakala przez kilka dni, prosila, blagala, obiecywala ze sie zmieni na lepsze i bedzie super...ale ja mimo tego chcialem sie zastanowic, ona zaczela wyciagac ze mnie wszystko..dzwonila caly czas i pytala, dlaczego tak naprawde...wiec powiedzialem prawde...to ze ma mdosyc tych klutni i tego jej zachowania , tych klamst przez caly czas, moich lez...i ze jest jeszcze inna...ona powiedziala ze wybacza mi wszystko nawet to ze ona mnie pocalowala ta 2..a ja mimo tego powiedzialem ze nie... nastepnego dnia pojechalem przepraszac za wszystko bo wiedzialem jaki blad zrobilem..a ona po prostu jak nigy nic mowi mi ze ona teraz sama nie wie..plakalem przed nia! ona ze nie...potem w domu napisala mi ze jak wroce z pielgrzymki to mamy szanse, ze wybaczymy sobie wszystko..ja chcac zadzwonic do niej juz na pielgrzymce nie moglem sie dodzwonic, zmienila numer..okazalo sie ze ona ma innego..pojechala z nim na weekend gdzies... szał!! ludzie gdzie ta jej milosc?? pojechalem do niej dzisiaj a ona zimna jak lód, po tygodniu ona ma innego i tak postepuje?? gdzie te jej obietnice?? ona chciala nawet w ciaze zajsc zeby byc ze mna..bo wtedy juz musial bym zostac...a jak pomysle ze ona spala tam z nim to mi sie nie dobrze robi..juz nie potrafie jej tego wybaczyc, ale prosze pomozcie mi to zrozumiec, dlaczego tak moga postapic??! ile łez wylalem...nikt nie policzy.. co ja mam zrobic? czy zostawic to wszystko w spokoju czy walczyc, bo z jednej strony kocham a z 2 to zdrada ktorej nie mogl bym tak wybaczyc...poltora roku ..jak pomysle to juz placze..tyle razem przeszlismy a ona juz ma innego.. bo jej podobno pomagal gdy mnie nie bylo, gdy sie klucilismy..przyjaciel przerodzil sie w jej chlopaka, jak byscie postepowali w takiej sytuacji??ratujcie!!!!
mielismy za rok wziaz slub...
Dzisiaj byl bym juz ze swoja dziewczyna poltora roku... juz nie jestesmy razem ..bylo to tak, ze ja juz nie moglem wytrzymac, chcialem czasu, odpoczac, zastanowic sie nad wszystkim, po prostu bardzo czesto sie klucilismy i nie dogadywalismy, ja zaczalem sie spotykac z moja kolezanka ktora juz bardzo dawno znam, ale nic takiego nie bylo..po prostu moglem sobie z nia super pogadac i milo spedzic czas, wyjechalem do niemiec do pracy na 3tygodnie i nawet tam potrafiilismy sie klucic przez smsy..wrocilem i zaczelo cos iskrzyc miedzy mna a ta kolezanka..i powiedzialem sobie, jak bedzie tak nadal zle to wiem ze bede mogl byc z 2 ...no ale jak to tak po poltora roku...chcialem sie dokladnie zastanowic nad soba..poszedelm na pielgrzymke do czestochowy..wlasnie dlatego, aby odnalezc to uczucie..przed pielgrzymka powiedzialem mojej dziewczynie ze musze sie dobrze zastanowic bo mam watpliwosci..ona plakala przez kilka dni, prosila, blagala, obiecywala ze sie zmieni na lepsze i bedzie super...ale ja mimo tego chcialem sie zastanowic, ona zaczela wyciagac ze mnie wszystko..dzwonila caly czas i pytala, dlaczego tak naprawde...wiec powiedzialem prawde...to ze ma mdosyc tych klutni i tego jej zachowania , tych klamst przez caly czas, moich lez...i ze jest jeszcze inna...ona powiedziala ze wybacza mi wszystko nawet to ze ona mnie pocalowala ta 2..a ja mimo tego powiedzialem ze nie... nastepnego dnia pojechalem przepraszac za wszystko bo wiedzialem jaki blad zrobilem..a ona po prostu jak nigy nic mowi mi ze ona teraz sama nie wie..plakalem przed nia! ona ze nie...potem w domu napisala mi ze jak wroce z pielgrzymki to mamy szanse, ze wybaczymy sobie wszystko..ja chcac zadzwonic do niej juz na pielgrzymce nie moglem sie dodzwonic, zmienila numer..okazalo sie ze ona ma innego..pojechala z nim na weekend gdzies... szał!! ludzie gdzie ta jej milosc?? pojechalem do niej dzisiaj a ona zimna jak lód, po tygodniu ona ma innego i tak postepuje?? gdzie te jej obietnice?? ona chciala nawet w ciaze zajsc zeby byc ze mna..bo wtedy juz musial bym zostac...a jak pomysle ze ona spala tam z nim to mi sie nie dobrze robi..juz nie potrafie jej tego wybaczyc, ale prosze pomozcie mi to zrozumiec, dlaczego tak moga postapic??! ile łez wylalem...nikt nie policzy.. co ja mam zrobic? czy zostawic to wszystko w spokoju czy walczyc, bo z jednej strony kocham a z 2 to zdrada ktorej nie mogl bym tak wybaczyc...poltora roku ..jak pomysle to juz placze..tyle razem przeszlismy a ona juz ma innego.. bo jej podobno pomagal gdy mnie nie bylo, gdy sie klucilismy..przyjaciel przerodzil sie w jej chlopaka, jak byscie postepowali w takiej sytuacji??ratujcie!!!!
mielismy za rok wziaz slub...