agnieszka.com.pl • Nie wiem co myśleć, nie wiem co robić
Strona 1 z 1

Nie wiem co myśleć, nie wiem co robić

: 05 lip 2007, 22:30
autor: toor
Heh no i chyba muszę poszukać u Was rady i wsparcia...

Sytuację swoją opisywałem już tu wcześniej. Aktualnie sprawa wygląda tak, że obiekt moich zainteresowań jest daleko i mamy utrudniony kontakt. Piszę do Niej maile codziennie, raz na parę dni przychodzi odpowiedź. Ona jest bardzo zapracowana, nie ma nawet czasu pewnie, żeby te maile czytać. Ale dzis rozmawialiśmy przez gg. I ta rozmowa mnie szczerze mówiąc dobiła...

Otóż już od jakiegoś czasu (a dokładnie tydzień przed wyjazdem) pisała i mówiła, że nic do mnie nie czuje. Hmm jakoś to przełykałem, ale po dzisiejszej rozmowie jestem wręcz załamany. Jeszcze myślałem, że Ona przemyśli sobie pewne sprawy, ale wkroczył on - jej były. Sama mi powiedziała, że on też jej napisał, że ją kocha (ja to również zrobiłem, bo to czułem). Napisała że na razie jestem tylko przyjacielem, ale że bardzo mnie lubi. Chce mieć czas na przemyślenie i poukładanie spraw. Na mój tekst, że kiedyś było miło (a było miło i byliśmy już baaaardzo blisko siebie) i pewnie już nie będzie odpisała, że być może to jeszcze nie koniec z nami. Obiecała mi jeszcze za dobrych czasów, że gdzieś wyjedziemy razem na wakacje, dziś napisała, że nie wiadomo, czy to dojdzie do skutku.

Czytam forum regularnie, zapewne wiem, co byście mi odpowiedzieli. Ale naprawdę nie wiem kompletnie już teraz co mam robić. Ze wszystkimi sprawami jesteśmy dla siebie szczerzy, ona mnie nigdy nie okłamała. Dlatego właśnie mam podstawy by sądzić, że jeszcze coś może z tego będzie. Cierpię strasznie, bo jakby nie było jest to nieodwzajemnione uczucie.
Dziwne jest to, że jej były, którego kocha, nagle przypomniał sobie o niej w trakcie NASZEJ znajomości. Dziwne że nie odzywał się wcześniej. Nagle napisał jej, że ją kocha. Szczerze to mam ochotę spotkać gościa osobiście i nakopać mu do d*** (nie dość że ją rzucił, to jeszcze rozwala kolejny związek, który był w zalążku).
Nie chcę się na razie wiązać z inną, bo i tak żadnej nie mam na horyzoncie, a gdyby jednak coś wypaliło między nami (na co są małe szanse, ale są) to chcę jej pokazać, że ja nie jestem z tych co źle traktują kobiety.

Proszę pomóżcie mi, doradźcie coś, tylko nie dołujcie :). Jak ktoś ma gadać głupoty to lepiej niech ich tu nie pisze...

: 06 lip 2007, 15:52
autor: Wstreciucha
krpablo pisze:Dlatego właśnie mam podstawy

Nie masz zadnych - to co opisales , kompletnie nie dowodzi, ze powinno sie Wam powiesc. Twoje uczucie nie wystarczy a ona ma Cie gdzies.
krpablo pisze:nie dość że ją rzucił, to jeszcze rozwala kolejny związek, który był w zalążku

A nie przeszlo Ci przez rdzen , ze tak jest ? Ze bledem bylo to, iz ja rzucil i stara sie do niej wrocic , i ze ten zwiazek ma przyszlosc ?
Nie ma co rak zalamywac. Dziewczyna jest wobec Ciebie delikatna i subtelna w sugestiach, ale nie masz czego uniej szukac. Zakoncz to z godnoscia i nie licz na przyjazn .

: 06 lip 2007, 20:07
autor: Szu
krpablo pisze:to chcę jej pokazać, że ja nie jestem z tych co źle traktują kobiety.
bo będziesz czekał ???

tak jak napisała Wstreciucha - dziewczyna jest delikatna i nie chce Cię urazić ponad to ze Cię odrzuca...

: 07 lip 2007, 11:07
autor: Jawka
krpablo, Daj sobie spokój, nie pchaj się tam gdzie Cię nie chcą. Dziewczyna po prostu delikatnie daje Ci do zrozumienia, że nie chce się z tobą spotykac- jak nadal będziesz się jej narzucał to dojdzie tylko do tego, że przestanie być miła. A lepiej chyba zozstać się w zgodzie...

: 07 lip 2007, 19:43
autor: Ardaniss
Stary, gdybys przez chwile logicznie pomyslal, to na pewno dal bys sobie z nia spokoj, ale jak znam zycie, to logika teraz ma jakies 2% glosu :) Dziwi mnie to, ze mimo tego, ze powiedziala ci, ze nic do Ciebie nie czuje, to ciagle byliscie razem (z tego co zrozumialem). Ktos wczesniej wspominal, dziewczyna daje mu subtelne znaki, ze to koniec... A niech spada na drzewo ze swoimi znakami, zamiast to definitywnie zakonczyc, to meczy goscia, robi mu nadzieje, i w dodatku wychodzi jeszcze na to, ze caly czas kochala swojego bylego.

Krotko: proponuje ja olac (trudne, prawda?), pogodzic sie z faktem, ze byles dla niej takim chlopakiem, z ktorym byla, ale do ktorego nic nie czula i nie poczuje, bo, ciagle leci na bylego i... usiasc, wyciagnac wnioski, potraktowac ten zwiazek jako lekcje.

: 07 lip 2007, 20:07
autor: Koko
krpablo pisze:Ale naprawdę nie wiem kompletnie już teraz co mam robić.

Zacznij myslec.

Dlaczego chcesz cos robic? Cos na sile.
Dlaczego nie potrafisz przyjac do siebie pewnych faktow/informacji.
Sam sprawe komplikujesz, a jak bedziesz Ja jeszcze bardziej meczyl, nawet i ze znajomosci beda nici.

Poza tym zachowujesz sie jak zraniony chlopiec, ktoremu ONA cos obiecala. Bo tak. Jeszcze tupnij nozka. Choc lepiej by bylo w... nozke. Co bys sie juz tak nie rozczulal, a skupil i zaczal wyciagac wnioski.

Pozdrawiam :)

: 07 lip 2007, 20:43
autor: KAROLA
oni chyba nawet razem nie byli. <chory>

krpablo - nie pogłaskam się po głowie i nie będę 'nie dołować'. chociaż, mogę napisać - poznasz kiedyś kogoś nowego, będziesz szczęśliwy.

a tak ogólnie to proszę, niech mi ktoś wytłumaczy czemu ludzie (na tym forum w większości mężczyźni!) kiedy słyszą że nic z tego nie będzie, potrafią sobie to poprzekręcać i wytłumaczyć że na pewno muszą się starać i że dana osoba kiedyś w końcu zrozumie zamiast po prostu uszanować jej wolę i dac jej spokoj? <zalamka> <zalamka>

: 07 lip 2007, 20:45
autor: toor
Ardaniss pisze:Stary, gdybys przez chwile logicznie pomyslal, to na pewno dal bys sobie z nia spokoj, ale jak znam zycie, to logika teraz ma jakies 2% glosu :)


Tak, masz 2000% racji, w tej chwili działania logiki u mnie wynoszą ok. 2-5% ;).

Ardaniss pisze:Dziwi mnie to, ze mimo tego, ze powiedziala ci, ze nic do Ciebie nie czuje, to ciagle byliscie razem (z tego co zrozumialem).


I co najlepsze, wszystko ma się ku temu, że znajomość będzie trwać dalej! Gdy nie ma rozmowy na temat związku, to wszystko jest gites malines, śmiejemy się, żartujemy, dajemy sobie porady i wskazówki. Byliśmy razem i ona mówi mi, że (cytuję rozmowę na gg) "znajomość przetrwa, ale nie wiem czy będzie z tego coś bliższego".

Ardaniss pisze:ciagle leci na bylego


Najdziwniejsze jest to, że przez cały czas znajomości mówiła, że tenże były ją skrzywdził i oszukał. Nie odzywali się do siebie parę ładnych miesięcy. Jeszcze ciekawsze jest to, że nie chodzi o tego byłego, który był zaraz przede mną, tylko o przedostatniego. I dodatkowo muszę tu dopisać, że to nie ja zainicjowałem znajomość, ale to właśnie ONA do mnie zagadała.

koko pisze:Poza tym zachowujesz sie jak zraniony chlopiec, ktoremu ONA cos obiecala.


Zachowuję się jak zraniony chłopiec, bo tak też się czuję.

KAROLA pisze: kiedy słyszą że nic z tego nie będzie


Nie padły słowa "nic z tego nie będzie", ale "nie wiem czy coś z tego będzie". KAROLA, może faktycznie dobry skrót myślowy, ale nie pada bezpośrednio słowo NIE. I to też jest ciekawe :).

Moje zdanie jest takie, że to wszystko co przechodzę, to albo jest:
- jeden wielki test na to, jak się zachowuję w różnych sytuacjach,
- albo kłamie jak z nut (no bo jak się zrywa z kimś to się raczej MIŁEGO kontaktu nie podtrzymuje, o ile w ogóle jakikolwiek) i nie potrafi mi wyznać swojego uczucia (bo jak wytłumaczyć fakt że zwracała się o pomoc właśnie do mnie, do kogoś, kogo przecież nie kocha, np. o pożyczenie pieniędzy czy innej rzeczy),
- albo (i to jest opcja najgorsza dla mnie) jest faktycznie tak, że byłem "plasterkiem" (tylko skoro umówiliśmy się na całkowitą szczerość to dlaczego nie powiedziała mi o tym wcześniej i decydowała się na bliskość i prawie że seks kochając kogoś innego).

Ardaniss faktycznie poruszył tutaj to, co jest najciekawsze w tym wszystkim...

: 07 lip 2007, 22:56
autor: Lilka212
Jestem w bardzo podobnej sytuacji do Ciebie krpablo ale u mnie obecnie jest dużo gorzej niż u Ciebie.
Poznałam chłopaka. On pierwszy się odezwał do mnie. Na początku coś między nami było ale potem zamiast sie rozwijać utknęło. Na przeszkodzie stanął jego wyjazd w trasę za granicę - to po pierwsze, potem wyszedł problem mojej nieśmiałości. Byliśmy wobec siebie bardzo szczerzy. Stanęło na tym, że jesteśmy w relacji kolega-koleżanka bo z jego strony, jak to ujął, na razie nie iskrzy a jak będzie nie wiadomo.
Rozumiem Cię doskonale. Masz nadzieję, że coś z tego będzie. To tak jak ja w mojej sytuacji.

krpablo pisze:Moje zdanie jest takie, że to wszystko co przechodzę, to albo jest:
- jeden wielki test na to, jak się zachowuję w różnych sytuacjach,
- albo kłamie jak z nut (no bo jak się zrywa z kimś to się raczej MIŁEGO kontaktu nie podtrzymuje, o ile w ogóle jakikolwiek) i nie potrafi mi wyznać swojego uczucia (bo jak wytłumaczyć fakt że zwracała się o pomoc właśnie do mnie, do kogoś, kogo przecież nie kocha, np. o pożyczenie pieniędzy czy innej rzeczy),
- albo (i to jest opcja najgorsza dla mnie) jest faktycznie tak, że byłem "plasterkiem" (tylko skoro umówiliśmy się na całkowitą szczerość to dlaczego nie powiedziała mi o tym wcześniej i decydowała się na bliskość i prawie że seks kochając kogoś innego).

A może po prostu ma Cię za dobrego kumpla, powiernika, znajomego czy też przyjaciela?
Wątpię by był to test. Jak komuś na kimś zależy to raczej się go nie testuje, a zwłaszcza na początku znajomości. Z tym kłamaniem też mało prawdopodobne. Przecież o pomoc można zwrócić się niekoniecznie tylko i wyłącznie do osoby, którą się kocha, ale też do przyjaciela czy znajomego. Również z tym "plasterkiem" nie musi być prawdą.
Mogło być przecież tak, że poznaliście się. na początku coś było, jakaś chemia, ciekawość drugiej osoby a potem emocje opadły, weszła codzienność. Czasem coś tak jak szybko się zaczyna, tak samo szybko się kończy. Może czegoś jej w Tobie zabrakło byś był jej chłopakiem?
Teraz pytanie czego Ty chcesz? Czy chcesz być jej kumplem, może przyjacielem? Jeśli tak, to ja bym nadal utrzymywała kontakt jeżeli obie strony są chętne, ale nie odrzucała nowych znajomości jeśli się pojawią.
Jeżeli natomiast chcesz czegoś więcej, chcesz z nią być to raczej nic tego nie zapowiada i żeby nie cierpieć lepiej zerwać kontakt.

To jest racjonalne podejście choć powiem Ci, że ja sama w mojej sytuacji nie myślę logicznie i mam nadzieję pogłębić znajomość z chłopakiem, zaprzyjaźnić się a po cichu liczę na to, że może przerodzi się to w coś więcej. Radzić jest zawsze łatwiej ale zastosować się do rad to już jest problem.

: 07 lip 2007, 23:14
autor: toor
W sumie Lilka212 masz rację. W szczególności zgadzam się z ostatnimi 3ma linijkami, bo ja mam taką samą nadzieję hehehe :).

Pytasz, czego chcę. Oczywiście chcę czegoś więcej, po cichu liczę że jednak ten cały jej były zniknie prędzej czy później (nie interesuje mnie to, jak on to zrobi ;)). Możliwe, że czegoś jej brakowało - wspominała mi o tym, że powinienem zmodyfikować swój styl ubierania się (kurcze dopiero teraz widzę, jaki to głupi powód - przecież jak ktoś chce z kimś być to powinien go akceptować, no nie?). Ja oczywiście zmiany wcielam w życie, idę w tym kierunku, jaki jej się podoba (może mi ktoś napisać że głupio robię, ale widzę, że te zmiany są dla mnie in plus). Ona te zmiany i starania dostrzegła oczywiście.
Przeszkodą dla nas też aktualnie jest odległość (USA <-> PL), ale to się skończy do 25 sierpnia. Nie chcę rwać kontaktu, bo wtedy żałowałbym, że straciłem szansę. Mówi się, że rozstanie pokazuje, kim jest dla nas ta druga osoba. I tak widzę teraz, gdy ok. 40% czasu rozstania za nami, że nadal mi na niej zależy. Po prostu u mnie chemia sobie działa w najlepsze :). I boję się, tak, właśnie BOJĘ SIĘ zrobić coś głupiego, więc może lepiej nie będę robił na razie nic.

A co mnie pociesza to to, że nie jestem sam w takiej sytuacji...

[ Dodano: 2007-07-08, 22:50 ]
No i dopisek, bo mam kolejną sytuację :).

Dostałem dziś od niej maila (rzadkość to straszna, więc się ucieszyłem :D). I poleciały teksty w stylu "brakuje mi spacerów, wypadów do kina". Czyli chyba zaczyna się tęsknota i brakowanie faktyczne :). No nic, czekam na rozwój wydarzeń. Dodam tylko że przestałem jej słodzić per "kochanie" i nie odzywam się ani słówka na temat związku/miłości. Kurczę normalnie ciekawy przypadek mam ;)...

: 15 lip 2007, 19:35
autor: kinek
hm to moze patrzac na sprawe z drugiej strony..

mowisz ze tak nagle sie tamten byly odezwal i ze nie dosc ze z nia zerwal to chce wasz zwiazek zniszczyc..


dla odmiany postaw sie w sytuacji takiego bylego.. powiedzmy ze pomyslales nagle ze nie chcesz z kims byc i zrywasz.. ta osoba znajduje kogos innego.. a Tobie sie wtedy zachciewa z powrotem byc z ta osoba.. akurat wlasnie wtedy dochodzisz do wniosku ze rozstanie z nia to byl blad..

moze wiekszosc pomysli ze nie ma zwiazku to co mowie z tematem.. mam na mysli to ze tamten byly tez ma prawo walczyc o swoja byla kobiete wiec nie ma co sie puszyc i chciec mu nakopac dla samej satysfakcji.. tylko robic tak zeby wolala jednak byc z Toba a nie z nim..

w koncu kobieta podswiadomie wybiera takiego mezczyzne ktory wydaje sie jej najodpowiedniejszy i bardziej zabiega o jej wzgledy. tak jak mezczyzna wybiera podswiadomie ta ktora jemu wydaje sie bardziej pociagajaca. nic romantycznego.. chemia.

: 15 lip 2007, 19:52
autor: extraho
krpablo pisze:bo jak wytłumaczyć fakt że zwracała się o pomoc właśnie do mnie, do kogoś, kogo przecież nie kocha, np. o pożyczenie pieniędzy czy innej rzeczy

może jesteś dobrym kolegą i nie wstydzi się Ciebie o taką przysługę poprosić? a może wie, że ją kochasz, że jesteś zauroczony /sorry, nie czytałam dokładnie/ i wie, że na pewno pożyczysz?
bez przesady, nie musi Ciebie od razu kochać by o taką przysługę poprosić.

: 15 lip 2007, 22:30
autor: toor
Nie wypowiadałem się długo tutaj, ale jak już odkopaliście temat...

Ileż to odpowiedzi było: "daj sobie spokój", "nie ma sensu się w to bawić". Ja niby pozostawałem głuchy na te wypowiedzi. Tymczasem pewnie może zaskoczę Was tym, co napiszę...

Wszystko się wyjaśniło, wyznaliśmy sobie nawzajem to, co do siebie czujemy. Oczywiście zakończyło się pozytywnie i niech tak trwa jak najdłużej, Amen :).

Wniosek i nauka z tego płynie taka:
Nie zawsze moi drodzy należy odpuszczać. Czasem warto się starać, warto się nie poddawać i walczyć "o swoje". Bo potem sobie możesz powiedzieć: "Zawalczyłem i się nie udało". A gdybyś nie próbował, powiesz sobie "Mogłem, ale nie spróbowałem, żałuję".

: 15 lip 2007, 22:59
autor: neo7
krpablo pisze:Wszystko się wyjaśniło, wyznaliśmy sobie nawzajem to, co do siebie czujemy. Oczywiście zakończyło się pozytywnie i niech tak trwa jak najdłużej, Amen .

A co konkretnie ona powiedziała?
krpablo pisze:Wniosek i nauka z tego płynie taka:
Nie zawsze moi drodzy należy odpuszczać. Czasem warto się starać, warto się nie poddawać i walczyć "o swoje". Bo potem sobie możesz powiedzieć: "Zawalczyłem i się nie udało". A gdybyś nie próbował, powiesz sobie "Mogłem, ale nie spróbowałem, żałuję".

Zakładając że dalszy ciąg historii to żyli długo i szczęsliwie to miałbyś rację.

: 16 lip 2007, 00:02
autor: toor
Powiedziała że widzi teraz, że mnie naprawdę na niej zależy, że jej nie olewam, że mnie kocha. Oczywiście słów było więcej i rozmowa naprawdę długa, ale wyciągnąłem z niej te zdania, które są najważniejsze.

No i jestem jak najbardziej za dla zakończenia "żyli długo i szczęśliwie" :) <browar> .

: 16 lip 2007, 01:02
autor: kinek
no to.. gud for ju men :D heheh..

dobrze widziec dobre zakonczenie historii..