agnieszka.com.pl • Samotność = ułomność?? - Strona 23
Strona 23 z 23

Fatum? pech?

: 04 paź 2007, 17:16
autor: BLANCO
Witam wszystkich


Zastanawiam sie czy ktokolwiek z Was mial kiedys w swoim zyciu taka sytuacje w ktorej bardzo chcial z kims byc i nigdy sie to nie udalo....W przszłości miewałem sytuacje takie jak ta i od dluzszego czasu zastanawia mnie ten fakt. Ostatnio poznalem bardzo interesujaca kobiete i teraz nawet mam lek by zrobic krok do przodu. Jesli ktokolwiek z Was mial lub aktualnie ma podobna sytuacje bede wdzieczny za kazda pomoc.....


Pozdrawiam

: 04 paź 2007, 17:22
autor: Wujo Macias
Malo napisales, ale popatrz tak -> nie sprobujesz, bedziesz zalowal, plus sobie w brode, zastanawial itd.
Co masz do stracenia? Poza zludna nadzieja nic, najwyzej wrocisz do tego punktu co jestes (tzn. na poczatku bedziesz marudzil "jakbym nie probowal teraz,to moze kiedy indziej by wyszlo!". nie, pewnie by nie wyszlo).
Czlowieku, gdybysmy wciaz mieszkali w grotach i zamiast netu rzucalibysmy sobie kamienie z malunkami to odpisalbym Ci cos takiego-> nie dzialasz, nie jesz mieso.

fakt

: 04 paź 2007, 17:53
autor: BLANCO
Tez o tym myslalem w ten sposob. Wiem czego chce i nie uderzam do 1 lepszej napotkanej kobiety. Wiesz odczuwam głod zwiazku emocjonalnego. Dzielic sie z kims sukcesami porazkami. Chodzi o to ze zawsze walcze do konca nie stosujac tanich chwytow. Mimo to nie wychodzi. Moze ona bedzie ta na ktorej moja zla passa sie skonczy z drugiej strony moze sie okazac ze nowu cos nie tak. Nie powiedzialem ze nie sprobuje lecz odczuwam lek kolejnej nieudanej proby. Mam nadzieje ze wiesz o co mi chodzi......

: 04 paź 2007, 18:03
autor: lamaa
hmm... ja nie wiem. bardzo ogólnikowo piszesz. ale nie mozesz myslec ze jak raz sie nie udało to masz złą passe... takie zycie, ze czasem sie udaje czasem nie. ale zrzucac to na karb fatum czy zwykłego pecha to przesada.

: 04 paź 2007, 22:33
autor: Mysiorek
BLANCO pisze:czy ktokolwiek z Was mial kiedys w swoim zyciu taka sytuacje w ktorej bardzo chcial z kims byc i nigdy sie to nie udalo....

No. W podstawówce. Się chciało i z tą, i z tą, i z tą... ;P
BLANCO pisze:Wiesz odczuwam głod zwiazku emocjonalnego.

I z tym głodem przegrywasz. Masz to wymalowane na twarzy i źle to działa na otoczenie. Przyćmiewa to też Twoją postawę, Twoje myślenie, czy tam jak teraz mawiają... wyrażanie się. Jesli jesteś głodny - nie kupujesz! - taka zasada.
Głodnych nie chcą. Wolą sytych! Nasyć się sobą i idź na "żer".
W końcu to topik o samotności.

: 05 paź 2007, 17:10
autor: eng
BLANCO pisze:Zastanawiam sie czy ktokolwiek z Was mial kiedys w swoim zyciu taka sytuacje w ktorej bardzo chcial z kims byc i nigdy sie to nie udalo

Mysiorek pisze:No. W podstawówce. Się chciało i z tą, i z tą, i z tą

Całe życie człowiek by chciał z kimśtam być, i co z tego ? D.u.p.a
Realia życia są zwykle inne niż nasze oczekiwania ... życie daje nam tylko tylko ile chce nam dać, a i tak musimy się o to mocno bić ... często z marnym skutkiem... choć czasem też płata figle i miłe niespodzianki <diabel>

: 05 paź 2007, 19:47
autor: Koko
Samotnosc wbrew pozorom pozwala z wdziekiem wyrzec sie spraw banalnych, a i polepszyc kontakty z innymi ludzmi. Uczy jak polegac na sobie, jak dokonywac wlasciwych wyborow, bez nakladania jakiejkolwiek maski czy cynizmu. Bowiem jesli niczego nie oczekuje, nie potrzebuje drugiej osoby do tego aby sie rozwijac (sama dla siebie) i znajduje spokoj w ciszy jest ok. Tornada tez sie nie boje, bo ono moze zniszczyc to, co materialne, a nie to co zasiane we mnie (transcendentalne). To czy moj partner straci nogi czy rece nie zmieni mojej milosci do niego, moze zmienic jedynie styl zycia. Nie przeszkadza mi to, wlasnie dlatego, ze moj kregoslup pozostaje taki sam i potrafi poddzwignac "ciezar" opieki.
Dreczy nie samotnosc, ale wyobraznia. Tak jak i lek, ze milosc umrze jeszcze przede mna. Moja wyobraznia jest spokojna, stad tez zgoda z samym soba i sila na przezwyciezenie trudnosci. Realnych. Bez niepotrzebnego trucia czy definowania. Nie musze wszystkiego rozumiec, wazne, ze wiem. Tylko nadwrazliwi albo niestabilni beda dawali sie porywom. Gdzies kiedys znajda to, o co im chodzi w zyciu. W innym czlowieku, w sobie samych, samotnosci czy tez sypianiu z nieznajomymi, bez tzw. emocji. Ich wybor, ich opoka. Byleby taka miec. Jakkolwiek by sie nie miala nazywac.
I tak.. mam to gdzies, gdzie krol chodzi piechota :D