agnieszka.com.pl • Samotność = ułomność?? - Strona 22
Strona 22 z 23

: 03 paź 2007, 01:07
autor: Mysiorek
Miltonia pisze:kto lub co daje Ci prawo do mowienia, czyja milosc jest prawdziwa?

ŻYCIE!
Żyłaś kiedyś? :)
Miltonia pisze:Ty to robisz w kazdym przypadku
Nie w każdym, niektórzy sa wyjątkowi!
Odróżniam plewy od ziarna, nikomu nie narzucam, a szczególnie "każdych" przypadków.
Czy Ty jeszcze odróżniasz ludzi?

Żyłaś kiedyś? :)

: 03 paź 2007, 01:14
autor: Miltonia
Mysiorku, te twoje pytania zylas kiedys itd sa smieszne, dla mnie oczywiscie. Ucinaja dyskusje i tyle. Zycie daje Ci prawo mowienia o sobie. O mnie absolutnie nie i nie pozwalam na to. A pytajac "zylas kiedys" stajesz sie agresywny w obronie swojego zdania. Czasami atak jest dobra obrona, tu nie. Wiek, doswiadczenie nie daja zadnego prawa do myslenia, ze pozjadalo sie wszystkie rozumy. Takie wypowiedzi moga swiadczyc jedynie o ograniczeniu. A czy zylam czy jestem zombie, nic Ci do tego. Nie mozesz tu podwazac mojego zdania, na szczescie moge je miec jakie chce i kark i blondyna lecaca na kase tez. Bo na szczescie, kazdy sam wie co czuje i tego inna osoba nie zglebi, chocby bardzo chciala.
Ja wiem, ze milosc wieczna i myslenie ze jest sie do niej zdolnym pozwala lepiej myslec o sobie. Prosze bardzo, ja sie nie sprzeczam. Ale prosze nie wpieprzac sie z butami w moje uczucia i nie dyktowac kiedy cos moge nazwac tak albo siak. To by bylo jedynie wazne gdybysmy chcieli byc para, a to raczej nam nie grozi.
Z wyrazmi szacunku,

M.

: 03 paź 2007, 01:19
autor: Mysiorek
Miltonia pisze:Ja wiem, ze milosc wieczna i myslenie ze jest sie do niej zdolnym pozwala lepiej myslec o sobie.

A ja właśnie o innych, nie o sobie.
Myślałem, ze można się dzielić z innymi wiedzą o wiecznej miłości, ale już wiem, że nie wolno - bo każdy ma sobie kręcić sznur!
Miltonia pisze:Z wyrazmi szacunku,

M.

Z wyrazami :)
M.

: 03 paź 2007, 01:21
autor: Miltonia
Dzielic sie mozna, narzucac jako jedynie sluszna i wysmiewac z innej juz nie. Kumasz roznice? <aniolek>

I wlasnie doszlismy do sedna problemu, brawo! Forum jest po to, zeby sie dzielic myslami, nie narzucac. Coz za odkrycie.

: 03 paź 2007, 01:39
autor: Mysiorek
Miltonia pisze:Kumasz roznice?

Zzzawsze! I staram się schylić nad każdym myślącym. Po to, aby mógł je dostrzec. Aby wybrał swoje. Cieszy mnie to, że ktoś się zamyśli.
A odczuwam z Twojej strony "NIE, bo nie", "róbta co chceta", i takie tam teorie chaosu. Jak w akwarium. :|
Miltonia pisze:dzielic myslami, nie narzucac. Coz za odkrycie.

No właśnie :D Znajdź mój stary post, gdy ja mówiłem o tym... o dotykaniu... cóż za odkrycie! Wreszcie :>
Wujo Macias pisze:kolega Machiaveli tak na Ciebie podziala, ale piszesz jak nacpany
Spadaj, bo nie na temat!

: 03 paź 2007, 08:19
autor: Andrew
Machiaveli pisze:. Ja nigdy tego nie zrobię. Wolę spłonąć, bo wiem co jest moim Najwyższym Dobrem - to Moja mała. Także dlaczego mnie nie lubisz?


Twoja mała !??? ..... jesli bede mógł sprawic , ze ją zabiję ,skrzywdze - to bedziesz robił to co w danej chwili wymyslę !! zrezygnujesz z niej dla jej dobra , bedziesz jadł pomyje , chodził brudny itd.
zatem - tu okaze sie jak wielka jest twa miłosc , i czy w ogóle jest i nie spłoniesz ? bo ci pozwolone nie bedzie dane :> <diabel>


Miltonia pisze: Jak kark kocha dziewczyne bo ladna, a ona jego bo silny i ma kase, to dla mnie tez jest milosc. Nie moja, ale ich jak najbardziej. I niech sie nawet skonczy za 5 dni, jakie ma to znaczenie? A, takie ze niektorym do ich definicji nie pasuje <hahaha>



No wrecz nie wierze , ze to napisalas !!...twoja miłosc zatem to ta sama co panienki trzymajacego pieska na rekach z kokardką ubranego w kubraczek , karmiaca go bitą smietaną w restauracji . <aniolek>

To ta sama co miłosc faceta do wymarzonego samochodu , o którego dba i chucha , a za ryse na błotniku potrafi zabic !!

Za piec dni to moze sie skonczyc okres , miesiaczka ....w zadnym razie nie miłosc ! bo to tak wychodzi , iz ona moze sie znudic jak ów samochód , czy dziewczynie "kark"
Tyle , ze kazdemu wolno miec swoje zdanie <browar> i... miłowac na swój sposób, dlatego tu - taki rwetes

: 03 paź 2007, 12:29
autor: mrt
Flaki się momentami wywracają, jak się to czyta. Niektórzy walą cytatami z Harlequinów, niektórym dzieci walą tak na palmę, że definiują nimi wszystko, co tylko na tym świecie istnieje. I co ciekawe, wychodzi na to, że to faceci, którzy z reguły są od tego, żeby do kina pójść z dzieckiem albo kupić balonika i pogadać "co tam w szkole". Na tym kończy się ich rola. I wychodzi nam obrazek miłości jak z "Romea i Julii" - nic tylko faktycznie wiać i sobie być samemu.

Straszna miłość co poniektórych - kajdany, ciężar, ciśnienie. Taka miłość to na pewno albo pier.dolnie, albo będzie jakaś ułomna. Bo to podobno pozytywne uczucie...

: 03 paź 2007, 13:38
autor: Mysiorek
A co mają dzieci do miłości? :| Czyżby miłość miała zależeć w jakimkolwiek stopniu od nich? <zalamka>

: 03 paź 2007, 13:58
autor: mrt
Mysiorek pisze:A co mają dzieci do miłości?
To do mnie? Na pewno? Słownictwo, porównania - bez sensu...

Z punktu widzenia normalności jako tego, co jest narzucane i dyktowane przez większość, człowiek samotny jest nienormalny, a więc w jakiś sposób ułomny. Lepszy, gorszy - nieważne. Nienormalny. Dlatego nie rozumiem, skąd zadziwienie, że samotnych postrzega się jak nie wiadomo co. A jeszcze bardziej nie rozumiem, jak osoby samotne mogą sobie to brać do serca. Przecież jeżeli im to przeszkadza, to niech sobie będą z kimś. Jeżeli nie chcą być z kimś - to niech przyjmą do wiadomości, że będą dziwnie postrzegane.

(Nie w każdym środowisku! W niektórych singiel jest ok).

: 03 paź 2007, 14:09
autor: eng
mrt pisze:Przecież jeżeli im to przeszkadza, to niech sobie będą z kimś.
Żenada ...
Bycie z kimś to nie kupno czajnika dla zrealizowania potrzeby gotowania wody ... to chyba trochę powazniejsza sprawa, no chyba że komuś totalnie wszystko jedno ...

mrt pisze:Jeżeli nie chcą być z kimś - to niech przyjmą do wiadomości, że będą dziwnie postrzegane.

Głównie traktowani, bo "związkowi" okazuja lekceważenie, traktują jak piąte koło u wozu ... to singiel ciagle zawadza każdemu w towarzystwie, a nie jakaś para ...

Jako od niedawna singiel dziwnie sie czuje traktowany przez jednych jako niepełnosprawny, ułomny itd, a przez drugich jako średnio ciekawy osobnik, bo o czym mam opowiadać, skoro prawie "nie żyję" ...

To jedni ludzie drugim to robią, w sumie bezsensu....

: 03 paź 2007, 14:13
autor: mrt
eng pisze:Żenada ...
Bycie z kimś to nie kupno czajnika dla zrealizowania potrzeby gotowania wody ... to chyba trochę powazniejsza sprawa, no chyba że komuś totalnie wszystko jedno ...
?? Nie rozumiem wypowiedzi. Kompletnie. Po prostu na inny temat niż cytat.

eng pisze:Głównie traktowani, bo "związkowi" okazuja lekceważenie, traktują jak piąte koło u wozu ... to singiel ciagle zawadza każdemu w towarzystwie, a nie jakaś para ...
Bywa i tak, i tak, a i wcale nie - też bywa. Od ludzi zależy, nie od tego, czy są singlem, czy w parze.

: 03 paź 2007, 14:24
autor: eng
mrt pisze:?? Nie rozumiem wypowiedzi. Kompletnie. Po prostu na inny temat niż cytat.

Na bardzo mi przykro, napisane jest na temat cytatu i w miarę jasno...
mrt pisze:Bywa i tak, i tak, a i wcale nie - też bywa. Od ludzi zależy, nie od tego, czy są singlem, czy w parze.

Widocznie jako "ludź" jestem beznadziejny ... skoro mnie teraz olewają ... jakoś jak byłem nie-singiel było wszystko ok ...

: 03 paź 2007, 14:27
autor: mrt
eng pisze:Widocznie jako "ludź" jestem beznadziejny ... skoro mnie teraz olewają ... jakoś jak byłem nie-singiel było wszystko ok ...
Chrzanisz. Widzisz to samo, tylko inaczej to interpretujesz.

: 03 paź 2007, 14:40
autor: Mysiorek
mrt pisze:To do mnie? Na pewno? Słownictwo, porównania - bez sensu...

No właśnie... coś Ci przysłania wątek. A po co?
mrt pisze:Z punktu widzenia normalności jako tego, co jest narzucane i dyktowane przez większość, człowiek samotny jest nienormalny, a więc w jakiś sposób ułomny. Lepszy, gorszy - nieważne. Nienormalny.

Że jak? Skoro odbiega od większości to jest ułomny? Rozumiem jeszcze "nienormalny", ale nie kumam tu ułomności :D , bo to już niepełnosprawność.
Mówię o samotności z wyboru, a nie z narzucenia jej. Taka samotność nie ogranicza niczego. Nawet związku :)

: 03 paź 2007, 14:53
autor: mrt
Mysiorek pisze:Rozumiem jeszcze "nienormalny", ale nie kumam tu ułomności
Człowiek nienormalny to w jakiś sposób ułomny, bo nie umie lub nie chce jak inni.
Mysiorek pisze:Mówię o samotności z wyboru, a nie z narzucenia jej. Taka samotność nie ogranicza niczego. Nawet związku
Ale przecież samotność jest smutna. Można być samotnym dla czegoś istotnego, w imię czegoś, ale tak bez misji - chyba nie, chyba bez sensu.

: 03 paź 2007, 15:01
autor: Elspeth
mrt pisze:Ale przecież samotność jest smutna.

Dlaczego samotność musi być smutna? Mnie nie smuci.
mrt pisze:Człowiek nienormalny to w jakiś sposób ułomny, bo nie umie lub nie chce jak inni.

Nie zgodzę się, nie każda "nienormalność" to ułomność. Dlaczego wszystko co wyrasta "ponad" jakąś normę ma być czymś ułomnym?

: 03 paź 2007, 15:02
autor: eng
mrt pisze:Chrzanisz. Widzisz to samo, tylko inaczej to interpretujesz.

A co tu interpretować ?
Albo cię ktoś olewa, albo nie, to widać na pierwszy rzut oka.

To ty chrzanisz, zostań sama przez jakis dłuższy czas to pogadamy, zobaczysz na własnej skórze jak to jest ... syty nigdy nie zrozumie głodnego ...

[ Dodano: 2007-10-03, 15:04 ]
mrt pisze:Ale przecież samotność jest smutna.

Sama w sobie smutnia nie jest, to wredni, bezinteresownie perfidni ludzie wokoło robią ja smutną i pustą ...

: 03 paź 2007, 15:05
autor: Mysiorek
mrt pisze:nie umie lub nie chce jak inni.

Umie, ale nie chce.
mrt pisze:ale tak bez misji - chyba nie, chyba bez sensu.

Sens... a co ma sens? To może chociaż dla "tu i teraz"?
Kiedyś pisałem, że i w bezsensie można znaleźć sens.

: 03 paź 2007, 15:12
autor: mrt
Elspeth, mówimy o samotności w związku. I w odniesieniu do niej przychodzi mi jedno do głowy - samotność jest efektem nieufności. Im więcej doświadczen, im więcej tzw. życiowej mądrości, tym większa asekuracja. I już nie ma nic po prostu, na tacy. Ludzie zostawiają sobie margines, bo nie ufają w stu procentach.
Elspeth pisze:Nie zgodzę się, nie każda "nienormalność" to ułomność. Dlaczego wszystko co wyrasta "ponad" jakąś normę ma być czymś ułomnym?
Nie zgadzaj się. Albo nazywaj to jak chcesz. Coś ponad to też brak, też ułomność - brak normalności zdefiniowanej jako to, co reprezentuje większość.
eng pisze:Albo cię ktoś olewa, albo nie, to widać na pierwszy rzut oka.
Obsesja. Naprawdę.
eng pisze:Sama w sobie smutnia nie jest, to wredni, bezinteresownie perfidni ludzie wokoło robią ja smutną i pustą ...
Sama w sobie jest smutna, a ludzie jedynie pozwalają dorabiać do niej ideologię, że jest ok, bo są życzliwi.

Nawet samotni geniusze mają przekichane.

: 03 paź 2007, 15:12
autor: eng
"tu i teraz" to sie można z koleżąnką/kolegą przespać ... jednorazowo dla obustronnej przyjemności.
Bycie z kimś "tu i teraz" moim zdaniem to moralnie oszustwo wobec drugiej strony tego układu ...

: 03 paź 2007, 15:15
autor: Elspeth
mrt pisze:mówimy o samotności w związku

Dla mnie nie ma takiej samotności, bo jeśli w związku to nie ma na nią miejsca, jeśli się pojawia to znaczy, że związek jest do dupy, ale o tym pisałam dużo wyżej.
mrt pisze:Sama w sobie jest smutna, a ludzie jedynie pozwalają dorabiać do niej ideologię, że jest ok,

Człowiek to taka istota, która do wszystkiego dorabia ideologię. Do samotności, do miłości, do związku. Podaj mi przykład do czego nie ma dorobionej ideologii.

: 03 paź 2007, 15:18
autor: mrt
Mysiorek pisze:Umie, ale nie chce.
Dlatego napisałam: albo-albo.
Mysiorek pisze:Sens... a co ma sens?
Na dobrą sprawę chyba nic. Ale przyzwyczaiłam się tego używać, więc używam.
Mysiorek pisze:Kiedyś pisałem, że i w bezsensie można znaleźć sens.
Po co? Zgubisz "tu i teraz".
Mysiorek pisze: To może chociaż dla "tu i teraz"?
Po co? W imię czego? Brak zaufania - ot co! a pamiętaj, że brak zaufania drugą stronę boli. Bardziej niż cokolwiek.

[ Dodano: 2007-10-03, 15:20 ]
Elspeth pisze:Człowiek to taka istota, która do wszystkiego dorabia ideologię. Do samotności, do miłości, do związku. Podaj mi przykład do czego nie ma dorobionej ideologii.
Dlatego może lepiej czuć. Tylko czuć.
Elspeth pisze:Dla mnie nie ma takiej samotności, bo jeśli w związku to nie ma na nią miejsca, jeśli się pojawia to znaczy, że związek jest do dupy, ale o tym pisałam dużo wyżej.
Odnosiłam się do tego, co pisał Mysiorek.
eng pisze:Bycie z kimś "tu i teraz" moim zdaniem to moralnie oszustwo wobec drugiej strony tego układu ...
Właśnie w tym oszustwa nie ma. Właśnie w tym.

: 03 paź 2007, 15:29
autor: ksiezycowka
mrt pisze:Sama w sobie jest smutna, a ludzie jedynie pozwalają dorabiać do niej ideologię, że jest ok, bo są życzliwi.
Ale po co dorabiac do niej ideologie? Tak trudno pogodzic sie z faktem?

: 03 paź 2007, 15:50
autor: eng
mrt pisze:Właśnie w tym oszustwa nie ma. Właśnie w tym.

No jak się kogoś poinformuje na samym początku że jest jak "poczekalnia" a nie dopiero po paru latach ... to moze wtedy jest fair.
mrt pisze:Sama w sobie jest smutna, a ludzie jedynie pozwalają dorabiać do niej ideologię, że jest ok, bo są życzliwi.

No to zależy na jakich ludzi trafisz, jedni cię "poklepia po ramieniu" a drudzy "nóż w plecy wbiją" z usmiechem na ustach ...

: 03 paź 2007, 16:48
autor: Mysiorek
mrt pisze:Zgubisz "tu i teraz".

:| przecież "tu i teraz" mieści się w bezsensie!
mrt pisze:Brak zaufania - ot co! a pamiętaj, że brak zaufania drugą stronę boli. Bardziej niż cokolwiek.

Jaki znowu brak zaufania, jeśli mówię o związku 2 samotników? Wtedy dopiero jest pełne zaufanie. Wtedy jest "czysto".
mrt pisze:samotność jest efektem nieufności. Im więcej doświadczen, im więcej tzw. życiowej mądrości, tym większa asekuracja. I już nie ma nic po prostu, na tacy. Ludzie zostawiają sobie margines, bo nie ufają w stu procentach.

Odwrotnie. Samotnicy tworzący związek mają pełne zaufanie, bo go w ogóle nie muszą mieć. Mogą śmiało patrzeć w przyszłość, bo co ich może jeszcze zdziwić, skoro sami są dla siebie opoką? A co dwie opoki to nie jedna.
Wtedy na tacy może być już wszystko. :)

: 03 paź 2007, 19:28
autor: neo7
Mysiorek pisze:Mogą śmiało patrzeć w przyszłość, bo co ich może jeszcze zdziwić, skoro sami są dla siebie opoką? A co dwie opoki to nie jedna.
Wtedy na tacy może być już wszystko.

Dobry związek z partnerką życiową można wyłącznie wtedy stworzyć kiedy sami dążymy do pełni. Kiedy realizujemy się w życiu. i dążymy do pełni szczęścia aby móc sie tym szczęściem dzielić z innymi. Móc się dzielić tym szczęściem a nie odpowiadać za cudze szczęście.
Jak wygląda związek kobiety i mężczyzny kiedy oboje czują w sobie pełnię - mają satysfakcję z siebie w życiu i się razem spotykają, tworzą związek do którego inni mogą tylko dążyć. Są ze sobą wyłącznie dlatego żeby być razem. Nie ze strachu przed samotnością, albo dlatego że tak wypada. Są całkowicie autonomicznymi jednostkami i z tego może brać początek prawdziwa miłość.Ile jest takich związków - znikoma ilość. Ponieważ wiecznie nas nauczono że to inni są od tego żeby nas uszczęsliwiać i jesteśmy tylko wybrakowanymi połówkami.
Egoizmem jest kiedy angażujemy drugą osobę aby nas uszczęśliwiała, brakiem egoizmu jest to kiedy dążymy do pełni szczęścia aby móc się tym szczęściem dzielić z innymi. Móc się dzielić tym szczęściem a nie odpowiadać za cudze szczęście. To wszystko wymaga pracy nad sobą. Ogromnej pracy nad sobą zanim wejdziemy w związek, czyli pracy która odbywa się zazwyczaj w samotności. Jeżeli nie przeżyjemy swoistego "odtrucia" od obecności innych ludzi, która jest jak narkotyk, nigdy nie wejdziemy na drogę do własnej pełni. Warto najpierw poznać siebie i potem wrócić do ludzi. Dlatego samotność może być cenna.

: 03 paź 2007, 20:09
autor: Andrew
Mysiorek pisze: Samotnicy tworzący związek mają pełne zaufanie, bo go w ogóle nie muszą mieć. Mogą śmiało patrzeć w przyszłość, bo co ich może jeszcze zdziwić, skoro sami są dla siebie opoką? A co dwie opoki to nie jedna.
Wtedy na tacy może być już wszystko. :)


dodał bym tylko , ze nie koniecznie samotnicy , ale kazdy kto chce dobry zwiazek stworzyc , to oczywiscie moje zdznie .Niech robi co chce , byle ja dostaje to co chce i nie z łaski ,i nie chodzi tu o sex .Liczy sie szczescie jej /jego , a skoro to co robi w tym moja /jej akceptacja tego ... to pełnia prawie szczescia <przytul>

: 04 paź 2007, 11:23
autor: Sir Charles
Mona pisze:
Sir Charles pisze:Więc inaczej - miłość jest w niektórych z nas

To prawda, ale czy to tak wiele zmienia, w Twoim świecie?

W moim świecie - nie. W przesłaniu Twojego postu - bardzo wiele. :)
Mona pisze:Napiszę inaczej - miłość jest Bogiem. Lepiej, czy bluźnię?

Bluźnisz. Nie bedziesz miał bogów cudzych przede mną... <regulamin>

: 04 paź 2007, 12:44
autor: Wujo Macias
neo7 - cholernie trafiony post. Jak z wieloma rzeczami, ktore wypisujesz sie nie zgadzam, to tutaj mamy pelne zrozumienie.
M.in dlatego nie widze mozliwosci zwiazac sie z kims-> za duzy mam balagan w zyciu jak i w glowie, zeby dokoptowac do tego syfu kogos, kto sila rzeczy bedzie obrywal rykoszetami. Nie tedy droga, szczegolnie ze posrednio dlatego skonczyl sie moj poprzedni zwiazek.

Do reszty- po co w to wszystko mieszac boga i trzaskac jakies komunaly w stylu "bog jest miloscia"?
Piszac elegancko - uszanujcie to, ze nie wszystkim pasuje idea "boga"

Piszac mniej elegancko- bez jaj z tym bogiem...

: 04 paź 2007, 16:22
autor: Mona
Wujo Macias pisze:Piszac mniej elegancko- bez jaj z tym bogiem...

Noo, bez jaj <pijak>
Sir Charles pisze:Bluźnisz. Nie bedziesz miał bogów cudzych przede mną...

Tylko wtedy bluźnię, jeśli uznaję to przykazanie.
Wujo Macias pisze:M.in dlatego nie widze mozliwosci zwiazac sie z kims-> za duzy mam balagan w zyciu jak i w glowie, zeby dokoptowac do tego syfu kogos, kto sila rzeczy bedzie obrywal rykoszetami.

Dlatego w tym momencie dla Ciebie samotność może być tym, o czym napisał neo7 i faktycznie dobrze to ujął.