Mona pisze:Miłość polega na dawaniu właśnie
Ale to nie oznacza automatycznie, że dajemy miłość, tak jak praca polegająca na pisaniu nie jest tożsama z pisaniem pracy, a sport polegający na rzucaniu nie jest rzucaniem sportu. Mam nadzieję, że to czujesz.
Mona pisze:Nie zgubiłam się na pewno, bo pewnie, że nie każdy kocha siebie i dlatego nie każdy potrafi kochać innych, a tylko wydaje się jemu, że kocha.
No więc właśnie o to mi chodziło - o stwierdzenie
miłość jest w nas. Jego sens logiczny jest taki, że
w każdym z nas. A sama teraz przyznałaś, że to nieprawda. Więc inaczej -
miłość jest w niektórych z nas. I od razu zamiast pozorów odkrycia prawdy absolutnej ujawnia się truizm, prawda?
Mysiorek pisze:jeśli wiesz, że KOCHASZ i że jesteś KOCHANY, to może mordować matkę, bo widocznie zasłużyła na to. Bo wie, bo wiecie że tak powinno być. (Piszę tu o przenikaniu się nawzajem).
Jeżeli wierzysz w Boga, to bluźnisz. Tak może kochać tylko bóg.
Poza tym uporczywie pomijasz ciągle przesłankę, że
ludzie bardzo często zmieniają się RADYKALNIE. To że miłość przetrwała 60 lat (tak, jak miłość moich dziadków), to tylko oznacza, że albo niewiele się zmienili, albo byli w stanie nawzajem te swoje zmiany zaakceptować. Tutaj nie ma constansów - tutaj jest szalejąca dynamika ludzi, których każdy dzień ich życia stwarza na nowo, kreuję nową cząstkę.
Miłość macierzyńska temu nie podlega, bo
jest więzią o fundamentach BIOLOGICZNYCH, dopiero na tych fundamentach wyrastają emocje. Międy mężczyzną a kobietą nie ma takich fundamentów, dlatego to wspólne dzieło może runąć. Ale nigdy się nie zgodzę z tym, że dom bez fundamentów nie jest domem, albo z tym, że dom, który runął, nigdy nie był domem.